X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Na wszystko jest czas pod Słońcem.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8 ››

2 kwietnia 2015, 17:06

14cs - cykl bez starań przez infekcję grzybiczną
9dc
czwartek

5dc zaczął się ból lewej strony brzucha i ból sromu.
Następnego dnia wiedziałam, że to infekcja.
Wkurzam się, bo w przypadku infekcji powinnam mieć możliwość dostania się do ginekologa na NFZ, tak jak do internisty. Ale nie ma.

Dziś mam wizytę u ginekologa prywatnie na 21:15. 100 zł za wizytę + pewnie ze 100 zł na leki.

A do przychodni dzwoniłam, a jakże. Do ginekologa na NFZ pierwszy wolny termin na 9.6.15 (9. CZERWCA!). Zapisałam się na 16:40 - może akurat też będę mieć infekcję?

(...)

Dzwoni facet do publicznej przychodni:
- Dzień dobry, na kiedy mogę się zapisać do okulisty?
- Za cztery lata.
- Ale za cztery lata rano czy po południu?
- Panie, przecież to za cztery lata, dlaczego już teraz chce Pan wiedzieć czy to będzie rano czy po południu?
- No bo za cztery lata rano mam wizytę u ortopedy.

1d7618bd4fb67942med.jpg

No właśnie.


Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2015, 17:08

2 kwietnia 2015, 22:53

14cs (bez starań, bo infekcja)
9dc
czwartek
po wizycie u ginekologa

Jak to jest u mnie?
Mam w sumie 3 ginekologów.

1. Na NFZ, w sumie nie pomaga w zajściu w ciążę, ale czasami się przydaje (np. leczenie infekcji, skierowanie na jakieś badanie, cytologia itp.). Akurat teraz się nie przydał, bo zapisałam się dziś do niego na najbliższy wolny termin czyli na 9 czerwca 2015. No cóż, 2 miesiące z infekcją nie będę chodzić.

2. Ginekolog prywatnie - w mojej okolicy. Najlepszy z rejonowego szpitala. Wizyta 120 zł. Wrażenie średnie, choć coraz lepiej. Chciał mnie stymulować Clostylbegytem mimo, że mam owulację (we wrześniu 2014). Wykupiłam receptę. Clostylbegyt leży w domu i czeka, bo jeszcze się nie zdecydowałam. Na wizytę czeka się od 1 do 3 dni po zgłoszeniu zapotrzebowania smsem. Plusem pana doktora jest to, że od razu na smsy odpowiada, zawsze robi usg podczas wizyty.

3. Ginekolog prywatnie - w Warszawie. Najlepszy z możliwych. Na pierwszej wizycie prywatnej skierowała mnie (bo to pani) na hsg, które miałam zrobione na NFZ w Szpitalu na Karowej w Warszawie. Ta pani jest ginekologiem z powołania. Bardzo profesjonalne podejście. Pierwszą wizytą byłam zachwycona. Drugą mam dopiero 17 kwietnia - czas oczekiwania na wizytę prywatnie wynosi około 2 miesiące. Cena za wizytę 150 zł. W gabinecie jest się około pół godziny do godziny.

Dziś byłam u ginekologa numer 2.
Pierwsza sprawa: mam infekcję grzybiczną. Dostaliśmy leczenie z mężem. Przez tydzień zero współżycia (i tak byśmy nie chcieli, bo mnie po prostu boli i swędzi), więc jak skończę leczenie, będę już po owulacji.
Druga sprawa: pokazałam ginkowi wyniki z hsg i z badania nasienia. Lekarz obejrzał. I mówi:
"Musicie Państwo sobie postawić deadline, do kiedy się staracie naturalnie, i trzeba się pospieszyć, bo 34 lata ma pani."
Ja: "No dobrze, a jak postawię deadline i nie zajdę to co potem?"
Lekarz: "Stymulować, inseminacja, in vitro". Trzeba działać, bo to już czas.

Powiedziałam też lekarzowi o plamieniach. Kazał brać w każdym cyklu (i w tym obecnym, straconym też) Duphaston od 16 do 25 dc po 1 tabletce. W końcu dostałam zielone światło na suplementację progesteronu. :) Przepisał mi jeszcze dodatkowe opakowanie Duphastonu (1 już mam kupione we wrześniu, ale nie brałam do tej pory).


Teraz czekam z utęsknieniem na wizytę u ginekologa nr 3 - 17 kwietnia. :)

3 kwietnia 2015, 20:48

414c460ca9b8f257med.jpg

"Bóg, od którego wszystko pochodzi i dzięki któremu istnieje, pragnąc doprowadzić wielu do udziału w swojej chwale, uznał za stosowne udoskonalić przez cierpienie Sprawcę ludzkiego zbawienia." Hbr 2,10.




Mimo trudności. Mimo rozczarowań. Mimo bólu czekania.
Wszystkim ovufriend-użytkowniczkom życzę wesołych Świąt Wielkanocnych. Niech cud zmartwychwstania da Nam wiarę w to, że wszystko jest możliwe.

Mocno Wam dziewuszki kibicuję. Bikini, Helutko, Sosenko, Ołowiana Wronko. Codziennie do Was zaglądam, jestem z wami już od czerwca. Czas najwyższy, żeby któraś poszła na fioletową. Statystyki są nieubłagalne. :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2015, 22:08

8 kwietnia 2015, 19:20

A to dla Kati86

3145a49d3294440cmed.jpg

Ludzie zawsze będą gadać. Co byśmy nie powiedzieli, albo zrobili, zawsze znajdzie się ktoś, kto skrytykuje w chamski, wulgarny sposób.

Jadowici są po prostu nieszczęśliwi.

14 kwietnia 2015, 22:32

14cs starań - bez starań
wtorek

Gdybym w tym cyklu zaszła w ciążę, to byłoby to niepokalane poczęcie. :)

4bd8d30e4f67244emed.jpg

:) :) :)

17 kwietnia 2015, 23:08

14cs
24dc
piątek
po wizycie u p. doktor nr 3

Pani doktor powiedziała, że jest pewna, że mam insulinooporność i że to powoduje, że ciąży brak. Dla formalności zleciła krzywą cukrową i krzywą insuliny oraz TSH. Zaraz po badaniu mam zacząć brać leki, tzw. moją świętą czwórcę:

1. Metformax 2x1
2. Kwas foliowy
3. witamina D
4. Acard x1

Do tego nadal lek na TSH.

Oprócz tego, infekcja grzybicza niedoleczona (tak czułam, że nie do końca wszystko jest ok) i dostałam globulki na grzybka jeszcze.

Na usg piękne ciałko żółte. Pani mówi, że owulacja była na 1000%. Powiedziała, że cykle mam super, regularne, dwufazowe i usg potwierdza, że owulacyjne.

Jutro lecę na badania.
Następna wizyta u pani doktor (uwaga!) 29.04. 19:00. Monitoring. Powiedziała, że jak będzie wszystko po jej myśli to dostanę zastrzyk... ale jaki i na co to nie wiem.
Duphaston mam brać w II fazie cyklu.

Powiedziała, że gdy zajdę w ciążę, to Acard i Duphaston będzie obowiązywał od początku do końca ciąży.

Taka mnie tylko refleksja nachodzi. W lipcu 2014 roku, pierwszy lekarz, do którego poszłam z moimi problemami z zajściem w ciążę, zlecił mi Metformax.... brałam parę tygodni i zarzuciłam, bo stwierdziłam, że na jakiej podstawie mi to zlecił...
Dziś wracam do Metformaxu...Niby Pani każe robić badania w kierunku insulinooporności, ale chodzi o to, że może gdybym tak nie "mędrkowała" i nie kombinowała, nie zmieniała lekarzy jak rękawiczki (bo mi się to nie podoba, albo coś innego)... to może dziś byłabym już dawno w tej ciąży. Trochę mnie ta sytuacja uczy zaufania do zaleceń lekarza.

Przestaję kombinować. Będę się słuchać ginekologa (nr 3).

18 kwietnia 2015, 12:50

14cs
25dc
sobota

Byłam na badaniach.
Krzywa cukrowa i insulinowa - na czczo, po obciążeniu glukozą 75g po 1h i po 2h: 129 zł
Androstendion - 60 zł
DHEA SO4 - 40 zł
Testosteron - 29 zł
kwas moczowy - 9 zł
TSH - 21 zł
Zakup glukozy 75 g w aptece - 5 zł.

Razem za dzisiejsze badania: 293 zł. Od wczoraj (wizyta + leki) wydałam w sumie 500 zł.

Wynik TSH już mam i wynosi 3,2!!!! Biorę Letrox 50 (połówkę) od sierpnia 2014. Dostałam Letrox, bo w sierpniu 2014 miałam wynik 2,4. We wrześniu powtórzyłam badanie - wynik wyniósł 1,5. Od września nie badałam TSH, a tu dziś - po 9 miesiącach brania - wynosi 3,2. Masakra jakaś.

Pani doktor przewidziała, że TSH wzrosło, bo wczoraj powiedziała, że gdy okaże się, że będzie wyższe niż 2,5 to zmieniamy na Eutryox (bardziej podzielne dawki)...Niestety zapomniała o recepcie. I ja też zapomniałam. Napisałam do niej smsa. Do wizyty 29.04. mam zwiększyć dawkę Letroxu - brać raz pół tabletki, raz całą i powtórzyć badanie TSH przed wizytą.

W laboratorium była również na krzywą cukrową - pewna dziewczyna. W ciąży. Zgadałyśmy się. Podniosła mnie na duchu. Mówiła, że o swojego pierwszego syna starali się z mężem 3 lata (w tym 2 x poroniła) Dopóki nie trafiła do dobrego profesora (prof. Wielgoś w Warszawie - zapisuję na zaś), który ją w końcu zdiagnozował. Zaczęła brać zastrzyki i zaszła w ciążę. Teraz jej synek ma 3 lata, a Agata (bo tak ma na imię) jest po raz drugi w ciąży. Mówi, że za drugim razem zaszli od razu, ale cały czas musi robić sobie zastrzyki w brzuch. Jakoś mnie ta jej historia podniosła na duchu.

19 kwietnia 2015, 18:26

14 cs
26 dc
niedziela

Wczoraj była imprezka u babci. Cała rodzina się zjechała, miło było. Do domu wróciliśmy po 1:00 w nocy.
Dziś leniwy dzień, ale wyciągnęłam męża na rower. To znaczy on jechał rowerem, a ja szłam z kijkami do nordic walking. Ja się męczyłam, sapałam i w związku z tym, raczej słuchałam, a mąż miał miłą spokojną przejażdżkę po okolicy i przy okazji się wygadał za wszystkie czasy. Miło tak go posłuchać. Lubię te momenty kiedy wychodzimy z domu na spacer itp. Wtedy zwykle rozmawiamy "głębiej", bo jakoś w domu zawsze coś, a to film leci w TV, a to ovufriend, a to szykowanie posiłku, a to rodzice na dole i nie da rady swobodnie zupełnie rozmawiać... więc uwielbiam "wyjścia".

Mam już prawie wszystkie wyniki wczorajszych badań.

Glukoza (na czczo oraz po obciążeniu 75 g glukozy):
na czczo - 98 mg/dl (norma 70 - 105)
po 1h - 119 mg/dl (norma <180)
po 2h - 114 mg/dl (norma <140)

Insulina:
na czczo - 8,88 mU/l (norma 2,6 - 24,9)
po 1h - 44,91 mU/l (brak norm)
po 2h - 42,43 mU/l (brak norm)

Wskaźnik HOMA-IR wychodzi 2,15, a QUICKI 0,26 (http://www.insulinoopornosc.com/kalkulator-homa-ir/)

"Jednym ze sposobów określania insulinooporności jest wskaźnik HOMA-IR (Homeostasis Model Assessment). Współczynnik innsulinooporności oblicza się wg wzoru:

HOMA-IR = insulinemia na czczo (mU/ml) × glikemia na czczo (mmol/l)/ 22,5.

Wartość tego współczynnika w warunkach fizjologicznych wynosi 1,0, wyższe wartości przemawiają za insulinoopornoscią."

"Wskaźnik HOMA-IR (Homeostasis Model Assessment).
Jest to model matematyczny, który oblicza się wg wzoru:
R = insulinemia na czczo (mU/ml) × glikemia na czczo (mmol/l)/ 22,5.
Umożliwia on ocenę wskaźnika R w warunkach podstawowych. Wartość R > 0,91 ± 0,38 wskazuje na
insulinooporność.
Wskaźnik QUICKI (Quantitative Insulin Sensitivity Check Index). Wskaźnik ten oblicza się według
wzoru: 1/(log insulinemii na czczo (µU/ml) + log glikemii na czczo (mmol/l). O insulinooporności
świadczy wartość < 0,34 "--> z naukowego artykułu http://czasopisma.viamedica.pl/eoizpm/article/viewFile/26047/20857

Zgodnie z tymi danymi mam insulinooporność, ale wskaaźnik HOMA-IR przekroczony mam nieznacznie.
Generalnie, może nie powinnam być zawiedziona, bo w sumie to dobrze, że mam dość dobre wyniki w kierunku insulinooporności, ale szczerze strasznie mnie to załamuje, że to (moim zdaniem) jednak nie jest przyczyną problemów z zajściem w ciążę. Już miałam nadzieję, że wyniki wyjdą fatalnie, potwierdzi się diagnoza pani ginekolog z piątku, zacznę brać Metforminę i Acard i że zaraz będziemy w ciąży. Insulinooporność wątpliwa(wg tego artykułu jest, ale jak przejrzałam fora, to raczej wszystko w normie lub na granicy).

Metforminę i Acard do kolejnej wizyty będę grzecznie brać i zobaczymy co mi powie pani doktor 29.04.

Oprócz tego pozostałe wyniki:
Testosteron 1,2 nmol/l (norma 0,22 - 2,9)
DHEAS 212,7 ug/dl (norma 60,9 - 337)
kwas moczowy 3,73 mg/dl (norma 2,4 - 5,7)
TSH 3,210 mU/l (norma 0,27 - 4,2)

TSH mocno wzrosło. Reszta w normie.

21 kwietnia 2015, 23:13

14cs
28dc
wtorek

Przyszły ostatnie wyniki badań, na które czekałam od soboty.

Androstendion 4,4 ng/ml (norma 0,3 - 3,5)

Podwyższony.

Wizyta u gin za tydzień. Wszystkiego się dowiem.

22 kwietnia 2015, 10:18

14cs
29dc
środa

Mdłości okropne. Metformax działa.

Zauważyłam, że odkąd zwiększyłam dawkę Letroxu lepiej śpię (od 4 dni), mocniej, mam sny jak filmy (tzn. długie i skomplikowane, wielowątkowe), czego wcześniej nie było. Spałam zawsze jak mysz pod miotłą,a teraz zasypiam głęboko, skoro śnię.

Weszłam na wagę. 90,9 kg na liczniku.
3.11.2014 było 95,6 kg. Ale w lutym ważyłam już 88,3 kg, więc prawie 3 kg mi przybyło.

Wczoraj miałam rozmowę z p. dyrektor. W przyszłym roku dostanę wychowawstwo w pierwszej klasie. Chciałam się wykręcić od edukacji wczesnoszkolnej na rzecz języka angielskiego. Pani dyrektor jednak powiedziała, że nie da mi etatu języka angielskiego, gdyż moje zajście w ciążę w ciągu roku szkolnego sprawiłoby spore problemy ze znalezieniem anglisty. Wychowawcę edukacji wczesnoszkolnej przesunie ze świetlicy w razie co...

Boże poza tym, że bardzo chcemy mieć dziecko, ze względu tylko i wyłącznie na dziecko i nasze pragnienie, to przy okazji ciąża znacznie by mi ułatwiła teraz życie...

Może uda mi się uniknąć początku pierwszej klasy SP we wrześniu?
Chciałabym.

Zaraz idę do pracy, więc tu będzie kropka.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2015, 10:19

25 kwietnia 2015, 10:18

Do Ciebie, którego nie ma

Dzieciątko me nienarodzone
cierniem mi jesteś
Drzazgą, która utkwiła w mym sercu
Malutki, a taki bolesny.

Szukam powodów by pojąć
dlaczegoż Ty nieobjawione
Winnego szukam, by ulżyć
w tym smutku mym ukrytym.

Czy aż tak bardzo zbłądziłam
i winy swe odkupuję?
A może oblewam egzamin,
wciąż i na nowo, ten sam.

Może me oczy nie widzą
i serce me nie rozumie.
Po co? Dlaczego? Jak? ...
Zabrakło Świętego spojrzenia.

Dzieciątko me nienarodzone.
Nieobjawione, ukryte, schowane,
wyśnione, kochane, najdroższe.
Cierniem mi jesteś.

24 IV 15

29 kwietnia 2015, 21:44

15cs
6dc
środa

wizyta u ginekolożki mojej - monitoring cyklu

Dopiero co wczoraj skończyłam @, bo jeszcze wczoraj trochę plamiłam. Dziś jeszcze śluzu nie ma, ale już "poślizg" jest, więc lada dzień produkcja się rozpocznie. Jadąc do mojej gin czułam prawy jajnik. Pomyślałam, że stawiam na to, że w prawym jajniku jest pęcherzyk, który daje znać o sobie.
Na monitoringu się okazało:
- w prawym jajniku pęcherzyk 12,9 mm
- w lewym (jak to ujęła pani doktor) - nic ciekawego, same maleństwa
- endometrium - 6 mm
Uff... ból prawego jajnika to nie moja wyimaginowana rzeczywistość, czy ból fantomowy.

Pani doktor obejrzała wyniki glukozy i insuliny. Potwierdziła, że mam insulinooporność i że Metformina to strzał w dziesiątkę i mam ją brać. Podwyższony androsterion potwierdza insulinooporność (bo zazwyczaj przy insulinooporności hormony męskie są podwyższone).
Może się u mnie okazać, że pęcherzyk pęka 1-2 dni za późno w stosunku do temperatury i śluzu. I to może być przyczyną niepłodności. Za 3 dni - 2 maja - w 9dc - idę na kolejny podgląd. Pani doktor powiedziała, że pewnie u mnie trzeba będzie zmusić pęcherzyk do pęknięcia w danym pożądanym dniu (zastrzyk). Kto wie, może w sobotę dostanę zastrzyk...

Pytam się, czy mam jeszcze jakieś badania robić, bo może jeszcze czegoś nie wiemy... Nie mam robić badań żadnych. Insulinooporność to jest moja przyczyna. Plus może być problem z pęcherzykiem, który pęka w niewłaściwym momencie.

Pani doktor powiedziała, że wszystko zamkniemy w tym roku ( w sensie zajścia w ciążę). Chciałabym mieć jej wiarę i nastawienie. Chcę w to wierzyć, ale jakoś mam taki czas zrezygnowania, niewiary, braku sił i entuzjazmu. Pani mówi, że w tym roku będę w ciążę... a ja myślę: Boże, słyszałeś nasze plany i pobożne życzenia? Rozśmieszyłyśmy Cię?... Mam taką świadomość, że ostatnie słowo należy do Boga, choćby nie wiem do jakiej specjalistki chodziła... Więc się nie nastawiam. Poddaję się temu prowadzeniu (monitoringi, leczenie itp.), ale gdzieś na końcu głowy jest zwątpienie i niewiara.

Czuję się dziś dokładnie tak samo jak po pierwszym oblanym egzaminie na prawo jazdy.
Szłam na pierwszy egzamin pewna tego, że zdam. Mój instruktor mnie chwalił cały kurs i powtarzał, że u mnie to tylko formalność. Byłam pewna, że zdam. Oblałam. Boże jak to bolało... Wracałam do domu piechotą (zamiast autobusem) i całą drogę wyłam. W ciągu kilku minut egzaminu cała moja wiara i pewność siebie uleciała. Wracając do domu byłam PEWNA, że nigdy nie zdam egzaminu i właściwie chciałam zrezygnować z dalszych prób. Mieszkałam wtedy z rodzicami (miałam 17 lat). Gdy dotarłam do domu, ojciec wsadził mnie w samochód, zawiózł do ośrodka egzaminacyjnego, dał pieniądze i powiedział: idź się zapisz na egzamin. Broniłam się. Mówiłam, że to nie ma sensu, że to strata pieniędzy. Tata się uparł, więc poszłam wpłacić za kolejny egzamin. Na drugi egzamin na prawo jazdy szłam PEWNA na 1000%, że obleję. W ogóle nie miałam wiary, że zdam. Szłam, żeby znów oblać i znów się zapisać na kolejny egzamin. Nie wykupywałam w międzyczasie jazd doszkalających, bo stwierdziłam, że nie ma sensu, bo i tak obleję. I co? I co? I ZDAŁAM. Mimo mojej niewiary. Mimo mojego zniechęcenia, złego nastawienia. Zdałam. Jedyna z całej grupy tego dnia - zdałam.

Po co to napisałam? Nie wiem... Dlaczego to akurat pamiętam? Bo czuję się dokładnie tak samo. Nie ma we mnie wiary. Umarła. I mimo pozytywnego nastawienia pani doktor i jej zapewnień o tym, że się uda... ja jakoś w to nie wierzę. Nie, nie ma we mnie wiary, że stanie się tak jak z egzaminem na prawo jazdy. Jest pewna różnica. Tam oblałam raz. Tu - już 14 razy.

Inseminacja na NFZ latem.

p.s. poza śmiercią wiary w sprawie potomstwa, jestem szczęśliwa, umiem się uśmiechać i cieszyć tym, co mam...

8f66987d23f14abfmed.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2015, 22:10

3 maja 2015, 21:13

15cs
10dc
1 dpo lub dzień owulacji
niedziela

Dziś był monitoring o 17:30. Pęcherzyk w prawym jajniku ma 18,9 mm i pękł. Kształt niejednorodny, co ewidentnie wskazuje na stan PO OWULACJI. Pani gin przyjęła, że owulację miałam w 9dc, czyli wczoraj. Przegapiliśmy z mężem ten moment, bo ani wczoraj, ani w piątek nie współżyliśmy... codziennie padałam ze zmęczenia (Majówka w ogrodzie, całe dnie grzebałam w ziemi). Trochę mi ręce opadły w gabinecie... bo ja myślałam, że owulacja dopiero jutro czy pojutrze... No nic... trzeba nastawić się na 16cs.

Od 12 do 22 dc będę brać Duphaston.

Dostałam skierowanie do poradni leczenia niepłodności. Przynajmniej inseminację będę mieć na NFZ.

Do pani gin mam się odezwać gdybym dostała miesiączkę.

Przede mną w gabinecie była dziewczyna, która z pomocą pani doktor starała się 6 miesięcy. Na monitorku usg było jeszcze zatrzymane zdjęcie z zarodkiem w macicy. Pani doktor powiedziała, że pani była zapisana na inseminację na lipca, a skoro zaszła w ciążę, to może ja wskoczę na jej termin.

Po powrocie z gabinetu, z mężem zrobiliśmy sobie spóźnione przytulanko... może jednak owulacja była dziś (pół godziny przed wizytą), a nie wczoraj? Zdążymy?

4 maja 2015, 05:45

15cs
11dc
2dpo
poniedziałek

No i po Majówce. Nie chce mi się iść do pracy. Trzeba. Jeszcze 2 miesiące i wakacje.

Ja to bym chciała na wsi mieszkać i pracować. No po prostu rolniczką być... Dla siebie robić, tak jak przez majówkę grzebałam w ziemi i byłam szczęśliwa... Chleb upiekłam, bułeczki. Życie płynęło w innym tempie.

Mąż mnie ściąga na ziemię. Nie mamy ani hektarów ziemi, ani wiedzy, ani umiejętności. Mówi, że do pracy na wsi to ja się nie nadaję, bo wystarczył jeden dzień pracy w ogrodzie, abym wieczorem padła jak nieżywa... A ja mówię, że to przez to, że nieprzyzwyczajona jestem. Będzie czas, aby przywyknąć do pracy fizycznej. Mąż nie ma ochoty w ziemi grzebać.

A ja mam. Kurnik bym sobie zrobiła. Kury na jajka trzymała. I ogródek. Psy bym trzymała. Zwierzyniec cały.

Marzycielka.

Mąż twardo stąpa po ziemi. Bardzo praktyczny jest, logiczny, ostrożny i powściągliwy.
Ja marzę, kieruję się bardziej tym, co chcę niż tym co powinnam chcieć, ryzykuję.
Jakaś równowaga musi być.

Mój kot to ma dobrze.

d5dec89965a39211med.jpg

4 maja 2015, 21:11

15cs
11dc
2dpo
poniedziałek

Byłam dziś na rozmowie w sprawie pracy (dodatkowej) w szkole językowej Helen Doron. Od września mogę zacząć pracę z 4-ma grupami dzieci od 2-5 roku życia (w czwartki i soboty). Ale.
Koszt kursu 5 dniowego z metodologii Helen Doron - który daje uprawnienia na grupy wiekowe 2-5(6) - to 2500 zł - pokrywane z mojej kieszeni. Kurs jest w sierpniu w Warszawie. Po ukończeniu tego kursu mogę podjąć pracę w dowolnej lokalizacji Helen Doron lub otworzyć własną szkołę. Docelowo ta druga opcja mnie kusi, bo gdybyśmy wyprowadzili się za rok-dwa na prowincję, to mogłabym w miasteczku otworzyć filię... Poczytałam sobie opinie o tej metodzie na różnych forach... opinie są skrajne.
Do pracy (początkowo, od przyszłego roku szkolnego) miałabym 10 minut samochodem lub z 15 minut rowerem... Mąż jeszcze nic nie wie... pewnie będzie jak zwykle sceptycznie nastawiony.

Poza tym: przełykam fakt, że przegapiliśmy owulację w tym cyklu. Od jutra biorę Duphaston, choć pewnie na darmo. Do poradni leczenia niepłodności nie dodzwoniłam się. Dzwoniłam chwilę po 14:00, a potem doczytałam, że poradnia czynna od 8 do 14. Jutro spróbuję.

Do zapamiętania: Jajnik po owulacji boli tak jakbym miała w nim kolkę.

6 maja 2015, 09:14

15cs
13dc
3 lub 4 dpo
środa

Dzwoniłam do szpitala na pl. Starynkiewicza w Wawie. Zapisałam się do poradni leczenia niepłodności. Termin: 24 sierpnia 2015, rejestracja od 8:00 - lekarz przyjmuje od 10:00 - 12:00 (Grzechocińska). Zabrać wszystkie wyniki badań i aktualną cytologię (ważna 1,5 roku).

Wszystko idzie powoli. Na wszystko trzeba czekać. Ale postawiłam kolejny, jeden malutki kroczek na mojej drodze do macierzyństwa.

Od wczoraj przez 10 kolejnych dni biorę Duphaston - pierwszy raz.

Pada deszcz. Majowy, ciepły, ożywczy. Uwielbiam. To najpiękniejszy dla mnie dźwięk natury.

e3254c0211805b99med.jpg

a tak to wygląda u mnie za oknem...

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 maja 2015, 09:25

14 maja 2015, 18:35

15cs
21dc
12dpo (lub 11dpo)
czwartek


Po pracy zajechałam do fryzjera na tzw. spontana. Akurat trafiłam na jedno, jedyne okienko i p. Ania mnie przyjęła. Poprawiłam kolor, podcięłam i wycieniowałam. Aż mordka się uśmiecha. W niedzielę mam komunię mojej klasy, więc zadbana główka się akurat przyda.

Czeka mnie intensywny tydzień: w poniedziałek mam szkolenie po pracy z Office365, we wtorek zebranie z rodzicami, a w środę jedziemy na cały dzień do Niepokalanowa (z okazji I komunii świętej). Boże jak ten czas leci. Zaraz koniec roku szkolnego. Czas wziąć się za świadectwa, bo w kl. 3 mam opisowe, a jeszcze muszę zajrzeć do świadectw z kl.1 i 2, żeby sformułowań nie powtarzać. Dwadzieścia kilka świadectw to robota co najmniej na tydzień intensywnej pracy.

Dziś pierwszy spadek, więc raczej nadziei na zieloną końcówkę nie mam. Choć chciałabym mieć...
Duphaston działa tylko o tyle, że plamień na razie nie mam, ale może jeszcze wszystko przede mną?
Zaraz biorę ostatnią tabletkę Duphastonu w tym cyklu i czekam na to co się dalej wydarzy.

https://www.youtube.com/watch?v=zHRWo-TrjXQ&list=RDzHRWo-TrjXQ#t=5
Jason Upton "Fly"
Uwielbiam słuchać jego śpiewanych modlitw...

16 maja 2015, 08:22

15cs
23dc
14dpo (lub 13dpo)
sobota

Mega bolesność piersi. Brzuch boli jota w jotę jak na @. Plamień brak. Czuję się bardzo przedmiesiączkowo.

Temp o 6:00 - 36,71, o 7:00 - 36,84 (pomiędzy mierzeniem spałam).

Chciałabym, żeby się udało, ale poza temperaturą wszystkie objawy wskazują na małpę.

18 maja 2015, 18:32

16 cykl, ale 15cs (jeden wypadł po drodze)
1dc
poniedziałek

Równo rok temu zaczęliśmy starania. Byłam pewna, że uda się od razu. Planowany termin porodu - ok 27 stycznia 2015. No cóż. Ani 27.01.2015 nie urodziłam, ani 25.01.2016 nie urodzę.

Moje plany. Hehe.

No cóż. Próbujemy dalej. Bo co nam zostało? Tylko tyle po ludzku możemy.

Pozytywny aspekt: prawie nie plamiłam przez tym cyklem. Raptem kilka godzin. Od wielu lat było to od 2 do 7 dni przed @. Jednak ten progesteron za niski, skoro Duphaston pomógł i usunął plamienia.

Jutro cały dzień w pracy. Zebranie z rodzicami.

Trzeba iść dalej.

58c6be1104616b97med.jpg

26 maja 2015, 20:07

15cs
9dc
wtorek

Chłodno i pada. Uwielbiam taką pogodę. Odpoczywam. Dziwne? :)
‹‹ 4 5 6 7 8 ››