X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Na­wet jeśli niebo zmęczyło się błęki­tem, nie trać nig­dy światła nadziei.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
Na­wet jeśli niebo zmęczyło się błęki­tem, nie trać nig­dy światła nadziei.
O mnie: 24 lata. Od 26 września 2015 roku już żona :) 5 lat razem. uparta, wybuchowa ,wrażliwa.
Czas starania się o dziecko: 4 lata
Moja historia: O dziecko zaczęliśmy się starać po roku bycia razem. Nie były to starania z termometrem i obserwacją . Raczej spokojne. Staraliśmy się strzelać w dni,które uważałam za płodne.Po jakimś czasie zamieszkaliśmy razem ,a ja zaczęłam pierwsze obserwacje .. Dziwiłam się dlaczego się nie udaje. Miałam regularne miesiączki, nic nie wskazywało że coś może być nie tak. Z rozmowy ze szwagierką dowiedziałam się,że P w dzieciństwie miał wnętrostwo obustronne (wędrujące jądra). Ukrywał to przede mną, bo było mu wstyd się przyznać. Umówiłam go na badania nasienia. Morfologia 2 %, ilość bardzo słaba... Kupiłam witaminy i po 3 miesiącach powtórzyliśmy badania. Morfologia podskoczyła do 4 % . Aktualnie znowu mamy 2 % i 30,24 mln wszystkich plemników. Próbujemy inseminacji. Pierwsza próba nie udana
Moje emocje: Różne.. Teraz raczej obojętność. Przechodziłam przez różne etapy. Strach, nadzieja, ból, zrezygnowanie. Teraz robię swoje, nie napalam się . Jeśli płaczę ,to tylko w ukryciu.

14 lutego 2015, 22:16

Usunęłam wszystkie wpisy... może chciałam zacząć od nowa? nie wiem. Zrobiłam to pod wpływem emocji myśląc,że to wszystko jest bez sensu.

Teraz nie myślę o dziecku. To już chyba dwa lata jak się staramy. Przestałam idealnie prowadzić wykres, nie mierzę temperatury, ale to nie znaczy że przestaliśmy się starać. Nadzieja nadal jest. Była nawet 2 dni temu,kiedy okres przyszedł dwa dni później niż powinien :) . Teraz główną myślą jest ślub, chociaż to obok, bo pierwszą, najważniejszą sprawą jest znalezienie pracy. Misiek nadal szuka,coś zaczyna się dziać ,telefon dzwoni, ale jeszcze nic nie wiadomo.

Zaczęliśmy dbać o figurę. Jemy dużo mniej, codziennie ćwiczymy z chodakowską :), efekty zaczynają się pojawiać. Na razie ubyło nam po 2 kg, a ciało robi się smuklejsze i jędrne. Nawet zaczynam widzieć mięśnie brzucha jak napnę :). To już ponad miesiąc :)

Po ślubie podejdziemy do inseminacji, a jeśli to nie wystarczy spróbujemy in vitro.
Mam nadzieję ,że praca którą znajdzie Misiek będzie mniej stresująca niż poprzednia i żołnierzyki będą zdrowe i silne, co pozwoli nam zajść w ciąże naturalnie :).

Wierzę cały czas i liczę na cud, a co mi tam... :)

10 marca 2015, 15:42

Idzie wiosna, na dworze coraz cieplej i wszystko się budzi do życia :).

Staram się myśleć pozytywnie. Kilka razy obraziłam się na Boga. W kościele ksiądz mówił,że Bóg jest miłością,że chce dla nas jak najlepiej. Ja tylko przewracałam oczami i zastanawiałam się,dlaczego zsyła na nas tyle nieszczęść,dlaczego ostatnio nie spotkało nas nic dobrego ?
Dzisiaj mnie olśniło . Zrozumiałam, że powinnam dziękować Bogu za to że mogłam wstać rano, pójść do sklepu i zjeść śniadanie, że mogłam usłyszeć śpiew ptaków i podziwiać błękit nieba .Przecież wszystko co mnie otacza jest tym dobrem o które się tak upominam !
Wiem,że reszta za jakiś czas na pewno czas się ułoży :)

Ostatnio źle się czułam. Biegunka, stan podgorączkowy (37,46),ogólne osłabienie.Oczywiście w głębi duszy wmawiałam sobie że to ciąża,a gdy zobaczyłam na wykresie że <3 było 13 dc, to już w ogóle nie miałam wątpliwości ;D. No ale już czuję się dobrze, za 2 dni mam mieć okres i myślę że tak będzie najlepiej. Niestety, ale teraz nie możemy pozwolić sobie na dziecko. Musimy znaleźć pracę, swoje miejsce na ziemi i wziąć ślub,który zbliża się wielkimi krokami.

Przemek schudł już 5 kg. Mi idzie wolniej 3 kg... Mimo że ćwiczę więcej, waga schodzi pomału. Nawet myślałam żeby kupić jakiś suplement diety na odchudzanie,ale Przemek oczywiście się wydarł i odechciało mi się tabletek :D. Przez ćwiczenia moja twarz wygląda okropnie :/ .Jest cała w trądziku i przebarwieniach. Kupiłam nową maść, bo poprzednia przestała pomagać, łykam cynk,wit b6, piję okropnego bratka i nic. Zawsze miałam skłonności do trądziku ,ale od kiedy zaczęłam ćwiczyć stan skóry drastycznie się pogorszył :(. Podziałam trochę sama ,a jak nie pomoże to pójdę do dermatologa...

Dziś na fb pewna fundacja dodała kolejnego psiaka do adopcji. Prawie się popłakałam, w sumie już miałam łzy w oczach... Ładna psinka szuka domu, nie pamiętam czy ma pół roku,rok cz 1,5. Jedna wada, nie widzi :/. Gdybym miała swój dom ,od razu bym tego psiaka przygarnęła, bez zastanowienia. Obiecuję,że gdy tylko będę mogła przygarnę pieska ze schroniska. Nie szczeniaka, nie rasowego, ale takiego, który nie ma szans na adopcję, bo np : nie widzi, nie słyszy, nie ma łapy ,czy po prostu jest stary i brzydki. Dla mnie każdy pies jest piękny,a te po przejściach najbardziej . To taka moja mała misja, chciałabym pomóc choć jednemu :).

2 kwietnia 2015, 13:24

Wszystko się zaczyna układać :). Przemek dostał pracę za Zieloną Górą. Od nas jakieś 250 km. Mamy już załatwione mieszkanie. Niestety nie możemy sobie pozwolić,aby jechać je obejrzeć, bo sypie nam się samochód i w ogóle koszt paliwa, a przez 3 miesiące nie mieliśmy żadnego dochodu. Widzieliśmy na zdjęciach i jest ok :). We wtorek po świętach się przeprowadzamy,a w środę Misiek zaczyna pracę.Cieszę się,bo i ja będę miała szansę na znalezienie pracy . Już nie mogę się doczekać :).

Mamy obrączki, suknia wisi u rodziców w szafie :). Okazało się że da radę ją poszerzyć z czego się niezmiernie cieszę. Przynajmniej to mamy z głowy. Jedyny minus to taki,że straciłam motywację do ćwiczeń i diety, bo to przymiarka mnie motywowała:). Chciałam jak najwięcej schudnąć ,aby była większa szansa ,że da radę ją przerobić. No ale to chwilowy kryzys,tak myślę :P

A oto obrączki
daa49d9a2e64957dm.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2015, 13:25

8 kwietnia 2015, 14:48

Odechciało mi się ślubu,wesela i tego wszystkiego... Już mówię o co chodzi.

Moja matka dzwoniła wczoraj dowiedzieć się, ile wyniesie wynajęcie autobusu żeby przywieźć gości. Nie wiem jak,ale wyliczyła ponad 5 tys. Według obliczeń Przemka powinno to kosztować góra 1500 zł. W drodze do nowego mieszkania "na szybko " zdecydowaliśmy że może jednak przenieść ten ślub do rodzinnego miasta. No i się zaczęło... Mama załatwiła salę . 225 zł za osobę z poprawinami. Powiedziała,że nas może nie być,ale poprawiny będą. Tam sala kosztowała nas 150 zł-pominę fakt, że była dużo ładniejsza,moja wymarzona... Dzwoni do mnie co chwilę i mówi,że gadała z jakąś swoją kuzynką i powiadamia mnie kogo zaprosi,a kogo może jednak nie. Nie pyta mnie o zdanie,tylko informuje. Woli decydować z jakąś ciotką Marzeną,zamiast ze mną.
Wkurza mnie to,że teraz jestem daleko i nie mam na nic wpływu. Nie wiem jakie będzie żarcie, jak będzie udekorowana sala ,kościół itp. Płaczę z nerwów :(.Aaa i zapomniałam dodać,że ślub jest przełożony z 5 września na 26 ... oczywiście grawer na obrączkach już jest na 5 września.
Mam myśli w głowie żeby olać wszystko i wszystkich, wziąć ślub tego 5 w gronie najbliższych,bez wesela i tego całego przedstawienia.. Mam wrażenie że to nie mój dzień,tylko mojej matki.
Porozmawiam z Przemkiem, bo wkurza mnie ta cała chora sytuacja ...

4 maja 2015, 14:23

Znowu zmiany i to na pewno nie na lepsze..
Nowa praca Miśka okazała się totalną klapą. Popracowałam tam chyba 3 dni i wyszedł ,bo pokłócił się z szefem "tyranem". Oczywiście ukrywaliśmy to przed rodziną i szukaliśmy pracy tam na miejscu, żeby się znowu nie przeprowadzać, no ale niestety nie udało się :/. Wylądowaliśmy w domu u moich rodziców :/. Oczywiście to była ostateczność. Misiek dostał pracę w firmie ,w której pracuje mój tata. Jest na przyszkoleniu i teraz musi pracować fizycznie, żeby potem objąć stanowisko kierownicze na zakładzie 70 km stąd,więc mam nadzieję że nie pomieszkamy tu długo . Oczywiście kłócę się z mamą, bo ona wszystko robi inaczej niż ja. Jest bardzo niestaranna, ale muszę zacisnąć zęby, bo w końcu jesteśmy teraz na ich łasce... Wiadomo,zapłacimy za siebie , ale tak czy siak mieszkamy u nich.

Na dokładkę nasz samochód jest w coraz gorszym stanie. Wyłazi rdza, coś stuka w zawieszeniu, szarpie kierownicą przy hamowaniu i zacina się zamek. Kupiliśmy nowy, przez co spłukaliśmy się prawie do zera :/, czyli o budowie na razie zapominamy...z resztą ja myślę o kupnie mieszkania, bo to jest bardziej realne . Na naszej działce nawet garażu nie postawimy przez dobrą klasę ziemi. Kupiliśmy chyba najdroższą działkę rolną :D. Debilstwo, no ale przyzwyczaiłam się . Nawet nikomu nie mówiliśmy .

Nie pisałam też chyba,że ślub jednak jest przełożony na 26 września. Musimy zmienić grawer. Mam nadzieję że da radę (?) .

No,jak widać wszystkie nasze plany muszą poczekać. Dziecko ? Na razie o tym nie myślę. Mam nadzieję,że do ślubu wszystko się unormuje i będziemy mogli podejść do inseminacji. Na in-vitro na razie nas nie stać :/.

7 maja 2015, 13:50

Na szczęście sytuacja z mamą trochę się uspokoiła. Ja się nie czepiam o ten syf w domu, a jeśli coś mi nie pasuje, to po prostu sprzątam :). Wiadomo, są sprzeczki. Mama lubi pokazywać swoją wyższość, czasem czuję się jak intruz. A dwa dni temu (w moje urodziny) przepłakałam dosłownie cały dzień .
Znalazłam kilka ofert pracy, wysłałam CV ale na razie cicho :/ . Na samą myśl mam stresa, ale wiem że to krok w dobrym kierunku. Bez sensu jest siedzieć w domu i użerać się z matką, tym bardziej że każda złotówka nam się teraz przyda .

Mój brat miał operację kolana, a ja zjawiłam się w tym domu w "złym" momencie :D. Niestety, ale będę musiała wozić go na rehabilitację ,pomijając fakt że auta nie prowadziłam od dwóch lat, a po zdaniu prawka jechałam może z 4/5 razy ... Nie wiem jak to zrobię, ale próbuję sobie tłumaczyć że dam radę. Z jednej strony to odpowiedni moment żeby zacząć jeździć,a z drugiej na samą myśl ściska mnie w żołądku :/. Zawsze odpuszczałam ,gdy paraliżował mnie strach . Pamiętam sytuację z gimnazjum,kiedy mieliśmy nauczyć się wiersz na pamięć. Oczywiście nauczyłam się ,ale tak się stresowałam ,że wolałam powiedzieć że nie umiem i dostać 1 . Muszę coś z tym zrobić, bo strach nie pozwala mi się rozwijać :/ . Myślałam nawet żeby pójść do psychologa :), ale powalczę z tym sama .

Misiek w tym roku skończy 28 lat. Moja matka ostatnio wyskoczyła do niego z tekstem,że powinien mieć już dzieci . Nie wiem co poczuł , ale mogę sobie tylko wyobrazić. Nawet przepraszał mnie ostatnio za to,że nie może dać mi dziecka :/ . Nie wiem czemu, ale ja jestem dobrej myśli . Wiem,że wszystko się ułoży :). Czekamy tylko na ślub i zaczniemy działać. Nie będę czekać na "odpowiedni moment",czyli na to ,aż będziemy mieli coś swojego, bo nie wiem kiedy to nastąpi .. Najważniejsze ,żeby z pracą było wszystko ok

12 maja 2015, 13:55

Jak ten czas leci ... :). Zaraz wrzesień i ślub, a ja w ogóle tego nie czuję. Czasem mi się przypomni, ale przygotowania na razie stoją. Niedługo kupię Miśkowi witaminy. Chcielibyśmy od razu po ślubie zbadać nasienie i pójść do lekarza, dlatego trzeba zacząć suplementacje :). No i czas na mnie. Po raz pierwszy w życiu pójdę do ginekologa. Mam nadzieję,że niedługo wyprowadzimy się od rodziców, bo nie wyobrażam sobie dziecka w tym domu. Pies co chwilę szczeka no i wszędzie jest sierść,co już chyba wspominałam . Z logicznego punktu widzenia nie jest to odpowiedni moment na dziecko. Nie jest teraz, nie będzie za rok,a może nawet i dwa ,ale ile można czekać ? Do 40 ? mojej ,czy Przemka? Nie obchodzi mnie to. Wiem,że długo czekaliśmy i zapewne jeszcze trochę poczekamy, ale nasza sytuacja w ogóle mnie nie obchodzi, bo wiem że sobie poradzimy :).

Ostatnio odważyłam się po 2 latach przerwy wsiąść za kółko :). Haaa, miałam problem z ruszeniem. Ruszyłam,ale płynne to raczej nie było :P . Przemek mówi że to kwestia wyczucia sprzęgła,więc się nie przejmuję. Od piątku mam wozić brata na rehabilitację,więc będę miała mnóstwo okazji do poćwiczenia. Mam nadzieję,że samochód zostanie nienaruszony :)

Dostałam spóźniony prezent na urodziny od szwagierki. Mata do ćwiczeń :). Trafiła, bo ostatnio spadła mi motywacja do ćwiczeń, a mata mnie zmotywowała :). Pod koniec czerwca planuję przejść na "ostrą" dietę żeby do przeróbki sukni trochę zrzucić. Teraz też się ograniczam, ale waga ani drgnie :/.

Ostatnio wysłałam cv na trzy ogłoszenia iiii z dwóch dostałam propozycję pracy . Wyszła kicha, bo godzinowo masakra. Od 10 do 22 ,a w weekendy do 24. Musiałam odmówić, bo nie miałabym jak dojeżdżać,a samochodem by się nie opłacało :/. No i takim sposobem praca w restauracji odpada,chyba że niedługo się przeprowadzimy do miasta..

15 maja 2015, 16:02

Coraz częściej będą pojawiać się moje bezsensowne,nieciekawe wpisy z życia codziennego. Muszę chyba założyć jakiś specjalny pamiętnik, bo wydaje mi się ,że będzie tych wpisów coraz więcej i więcej...

Dzisiaj miałam wieźć brata na rehabilitacje. Okazało się jednak,że nikt nie wierzy w moje umiejętności prowadzenia auta. Niby dlaczego mają wierzyć,skoro sama mam z tym problem ? . Nie powiem,było mi bardzo,ale to bardzo przykro gdy po prostu usłyszałam,że dzwoni do kolegi i go prosi. Ostatecznie pojechał SAM. Popłakałam się z tego wszystkiego, bo traktują mnie jak nieudacznika. I tak im powiedziałam. Pokażę im jeszcze że umiem jeździć ! :). Będę korzystała z każdej okazji i będę ćwiczyć. Wiem,że potrafię.Po prostu muszę nabrać trochę pewności, poznać samochód i tyle.

Nie mogę doczekać się ślubu i powrotu do starań. Myśl o dziecku wróciła do mnie ze zdwojoną siłą. Czuję podekscytowanie,bo wiem że to już niedługo. I ta myśl,że zrobimy coś więcej niż ostatnio, daję mi wiarę że się uda :).

20 maja 2015, 10:55

Wysłaliśmy już zaproszenia. Tym,którzy mieszkają w okolicy trzeba będzie wręczyć osobiście :/ . Nie bardzo mi się to widzi,ale ponoć "tak wypada" :).

Dostałam pracę:). Mam zacząć od poniedziałku. Cieszę się,bo to praca na miejscu ,ale z drugiej strony obawiam się,czy dam radę bo UWAGAAA... to praca w domu opieki . Wszyscy są tam "pampersowani",są chorzy na alzheimera. Wiadomo,przyjemne to nie będzie, ale chcę spróbować . Rodzice ,teściowa odradzali mi to,ale nie uśmiecha mi się dalej siedzieć w domu. Wstyd mi ,gdy ktoś się pyta czy pracuję,a ja nadal mówię,że nie.Także teraz pozostaje mi się cieszyć i modlić,abym dała radę, bo chcę w końcu zacząć zarabiać,tym bardziej że teraz jesteśmy spłukani i każda kolejna złotówka się przyda ...

23 maja 2015, 10:38

Małpa przylazła 22 dc bez zapowiedzi. Zero bólu,kłucia ...
Niedługo wybiorę się do ginekologa. Chciałabym zrobić podstawowe badania by zobaczyć ,czy wszystko u mnie w porządku :].

Dzisiaj rano pokłóciłam się z matką. Ledwo co otworzyłam oczy, a ona już wyskakuje z mordą o pierdoły.Pomyślałam sobie,że jej nienawidzę ,że chciałabym się stąd wynieść i nie utrzymywać kontaktu. Nie mogę się do niej przyzwyczaić, bo kiedyś była całkiem inna. Teraz jest wredna, zawistna, dwulicowa.. nie powie czegoś w twarz, tylko obrabia dupę do babci, ciotki, a potem się tego dowiaduję od nich . Nawet nie ucieszyła się jak znalazłam pracę, bo jej zdaniem nie dam rady. Nadskakuje tylko koło brata,który jest rok starszy. To kochany syneczek,którego wszyscy lubią. Ma mnóstwo kolegów, jest zabawny,dowcipny, otwarty ... moim zdaniem 5 letnie dziecko jest bardziej dojrzałe niż On. Matka mu zrobi śniadanko, obiad nałoży, zaniesie do pokoju, odniesie talerz itp.
Nie wiem jak tu wytrzymam. Niestety,ale będziemy musieli tu mieszkać chyba do ślubu, bo spłukaliśmy się prawie do zera kupując samochód. Jedyna dobra myśl to taka, że od poniedziałku idę do pracy i będę mniej przybywać w domu.

27 maja 2015, 11:40

Mam za sobą dwa dyżury w pracy :). Jest bardzo męcząca... 12 godzin ciągle na nogach. Nie ma chwili że można usiąść i np wypić kawę, no oprócz przerwy 15 minutowej. Teraz mam trzy dni wolnego. To jedyny plus tej pracy,że jeśli pracowało się jeden dyżur, to jest jeden dzień wolny. Jeśli dwa dyżury, to dwa dni wolne. Mi szefowa dała 3 dni wolnego, przez co weekend spędzę w robocie :/.
Dziś wstałam o 10. Nogi włążą mi w dupe. Mogę śmiało stwierdzić,że winobranie jest sto razy lżejsze,choć na początku z rana nie mogłam wstać z łóżka ..:). Już wiem dlaczego co chwilę są nowi pracownicy. Po prostu nie wytrzymują.. Dam sobie czas. Może miesiąc, dwa ? Chcę się wdrążyć i dopiero potem stwierdzić ,czy dam radę. Zawsze przecież mogę pracować i szukać innej,lżejszej. Zależy mi na tym,by pracować, bo mam dość bycia utrzymanką. Psychicznie czuję się lepiej, bo wiem że coś wnoszę,że też zarabiam. I w sumie tylko ta świadomość,że pracuję,że już nikt nie pomyśli że jestem leniem śmierdzącym, daje mi siłę i motywację by wytrzymać :).

30 maja 2015, 20:10

Ch*j wie o co chodzi z tym okresem. Skończył się, aż nagle powrócił. Niby nie leci mocno,ale plamienie to nie jest. W ogóle ten cykl dziwnie się zaczął. Okres przyszedł tydzień wcześniej niż powinien, a krew była jakaś rzadka... 6 dc miałam lekkie plamienie,a teraz muszę zakładać podpaskę . Nigdy tak nie miałam,no ale co zrobię. Czekam aż się skończy :)

Dziś pracowałam,jutro też, a potem dwa dni wolnego. Zaczynam przyzwyczajać się do 12 godzin na nogach. Nawet teraz jestem pełna energii...Ehh ,żeby zawsze tak było :). Czasem wracam wykończona i rzucam się prosto na łóżko. Zadowala mnie fakt,że idzie mi coraz lepiej, a z dnia na dzień będę bogatsza o doświadczenia (tak to się mówi ? ) :).

W poniedziałek lub wtorek muszę zawieźć zaproszenia na ślub kilku osobom,które mieszkają w okolicy. Trzeba zawieźć kilka papierów do księdza i muszę zrobić badanie do pracy. Zaproszenia zawiozę z mamą ,bo Przemek pracuje, a sama za bardzo nie chcę, bo o czym ja będę z nimi gadać ? Pewnie nie będzie tematu :). Dobra wiadomość to taka,że śmigam samochodem :) :). Ostatnio sama często jeżdżę i jestem z siebie bardzo, bardzo dumna. Tak się bałam, zwlekałam 2 lata, a to wcale nie jest takie trudne :).

Jestem naładowana pozytywną energią :). Chcę pomału przekraczać swoje słabości i dwie mi się udało. Ogromnym stresem było dla mnie pójście do pracy i jazda samochodem .Teraz chcę poćwiczyć pewność siebie,odwagę. Chcę stać się silniejsza psychicznie, panować nad emocjami i nie karać siebie za błędy, bo jak to się mówi : ten nie popełnia błędów,co nic nie robi :), czy jakoś tak :) .

Normalnie mogłabym skoczyć teraz na bungee albo ze spadochronem :) . Moje marzenia :P

12 czerwca 2015, 10:10

U nas ciągła zmiana planów. Mieliśmy mieszkać tu tylko do ślubu,ale wychodzi na to ,że z rodzicami pomieszkamy trochę dłużej. Przemek zaczął robić górę. Na razie zrobimy jeden pokój,a jak będzie potrzeba ,to cały strych. Nie wiem czy się cieszyć,czy płakać... Jedno jest pewne. Tutaj odłożymy dużo więcej pieniędzy niż przy wynajmowaniu, a dla nas kasa jest teraz najważniejsza.
Nie mogę przekonać Przemka żeby przestawić się na myśl o kupnie mieszkania.. On ciągle upiera się,że zbudujemy dom, ale ja jestem realistką i wiem ,że nie damy rady. Za co? za wszy i drobny łupież ?. Tym bardziej że z działką są problemy. Skończyły się czasy,gdy sporo zarabiał, a ja mam dość tego,że ciągle coś nie wychodzi,że ciągle coś się sypie.
Na dodatek teraz,gdy Misiek po pracy od razu idzie robić górę,oddaliliśmy się od siebie. Rozmawia się tylko o tym,że będziemy mieli trochę więcej prywatności, choć ja wiem że tak nie będzie, opowie coś trochę o pracy i to wszystko. Już nie pamiętam żebyśmy rozmawiali o nas,żebyśmy zajęli się tylko sobą i zostawili problemy z tyłu :/ .

W pracy ok, pomijając szefową ,która powinna popracować nad szacunkiem do ludzi. Wkurza mnie na każdym kroku. Kazała mi umyć podłogę szczotką ryżową,czy drucianą -nie pamiętam. No sorry, to ja jestem opiekunką ,czy sprzątaczką ? Oczywiście nie zrobiłam tego..
Robota sama w sobie jest ok. Nawet mycie osranej dupy dziadkowi mnie nie przeraża,ale atmosfera jest tragiczna. Nie dziwię się dlaczego ludzie nie chcą tu przyjść do pracy. Każdy mówił,że nie dam rady bo jest ciężko itp. Owszem,jest.. Trzeba się nalać, nadźwigać. Wieczorem nogi włażą w dupe,ale do ciężkiej pracy idzie się przyzwyczaić. Nie wiem czy dam radę,ale to zależy tylko od szefowej, a nie od tego,że praca jest ciężka.
Obym wytrzymała tu do czasu,aż zajdę w ciążę :).Już raz siedziałam w kiblu i płakałam. Zastanawiałam się czy wyjść. Dobrze że tego nie zrobiłam.

17 czerwca 2015, 12:00

Dziwnie bolą mnie jajniki. Raz jeden, raz drugi.. Kiedyś pomyślałabym że może się udało i pewnie zrobiłabym test, ale to nie te czasy. Te czasy dawno minęły..
Przemek powinien już zacząć brać witaminy. Od razu po ślubie chcę zacząć starania z lekarzem (haha jak to brzmi ) :) . Jeśli nie będzie żadnych przeszkód, chcemy podejść do inseminacji, więc muszę kupić witaminy P, a sobie kwas foliowy. Znowu ciągle myślę o dziecku. Udaję,że jeszcze nie chcę mieć dzieci,gdy ktoś pyta, no bo niby co mam powiedzieć ??

Wczoraj dostałam umowę. Moja pierwsza umowa o pracę :). Raz pracuje mi się dobrze, raz źle ,że mam ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Zaraz będzie miesiąc jak tu pracuję i cieszę się ,że daję radę. Każdy mi mówił,że jest ciężko,że nie dam rady. Nawet mama mnie zapewniała ,że długo nie popracuję. Fakt, miesiąc to nie jest długo, ale niektóre nowe osoby wytrzymały kilka dyżurów i odchodziły, a jedna dziewczyna ponoć wytrzymała tylko do obiadu :D, więc jakby co, nie będę najgorsza :P. Nawet chyba wolę jak jest dużo pracy, bo szybciej czas leci.

Ostatnio pokłóciłam się z P. O co ? oczywiście o pieniądze, o wieczne oszczędzanie. Teraz chce oszczędzać jeszcze więcej, bo mniej zarabia, a ja mam już tego serdecznie dość.Podam jeden przykład :
Byliśmy w kauflandzie. Zawsze bierzemy kilka jogurtów 400 g te tańsze. Są tanie, a dobre. Chciałam wziąć jeden mój ulubiony,mały, który kosztował tyle,co ten duży.. Oczywiście P zwrócił mi uwagę na cenę, no i nie kupiłam. Po chwili patrzę, a On wziął sobie dwa duże piwa... To mi skąpi na głupi jogurt,a sobie piwo bierze?? Byłam zła jak nigdy.. Obiecałam sobie,że po wypłacie zrobię coś dla siebie. Pójdę do kosmetyczki i nie będę się pytać ,czy mogę, bo wiem że pewnie by sapał,że licho z kasą. To,że zaczęłam pracować tak naprawdę nie robi żadnego znaczenia. Te pieniądze mają leżeć. Nie mogę pójść do sklepu i wydać np głupie 15 zł na nutellę, bo obejdzie się bez niej.
Następnego dnia pogadałam z nim.Ustaliliśmy ,że co miesiąc będziemy odkładać pieniądze na swoje wydatki. Oczywiście nie jakieś wielkie, ale zawsze coś.
Wiem że jest skąpy. Nie oszczędny, tylko skąpy... Wiecznie mu szkoda kasy. Nie pójdziemy do kina, bo trzeba odkładać, do KFC też nie ,bo można zjeść w domu itp.
Co mamy z tego odkładania? Działkę na której nie można postawić domu? Wkurza mnie to.

23 czerwca 2015, 09:52

32 dc ,a okresu nie ma... Coś się pochrzaniło :/. W poprzednim miesiącu okres przyszedł 22 dc i trwał 2 tygodnie (plamienia przeplatane z lekkim krwawieniem).

Mam w końcu dwa dni wolnego. Ostatnio pracowałam 2 na 1. Zauważyłam ,że na nogach porobiły mi się żyłki. Nie w jednym miejscu,ale praktycznie całe uda są w lekkich,fioletowych żyłkach :/ Żylaki?? Pracuje tam dopiero niecały miesiąc. Co będzie po roku? :/ .

24 czerwca 2015, 11:03

Głupia jestem...

Wiem,że ten cykl był chory. Inny niż wszystkie, a i tak krąży koło mnie głupia nadzieja,że może jednak (?). . Na dodatek jem jak świnia. Mam zachcianki raz na nutellę, na chleb z miodem, na wszystko co słodkie i bolą mnie sutki. Wiem,że sobie wmawiam... Nawet jeśli by się udało, to zachcianki chyba nie przychodzą tak szybko ?!. Po prostu się obżeram ,bo jestem słaba, a nie że zaszłam w ciąże. Zaraz się roztyję i nawet jedna noga do sukni nie wejdzie...
Najlepszym wyjściem będzie chyba zrobienie testu.

Glupiaaaa ...

25 czerwca 2015, 19:42

Dziś miałam ciężki dzień w pracy. Jutro zapowiada się jeszcze gorszy. Muszę nauczyć się pracować swoim tempem, nie przejmować się jeśli coś zrobię wolniej, bo teraz padam na cycki,których nie mam :).
Moja przerwa w 12 godzinnej pracy ,trwała dzisiaj raptem 3 min. Usiadłam po 9 godzinach naprawdę ciężkiej pracy ..masakra. Nie wiem kto ustala ten grafik, że jest nas tak mało ;/

Wczoraj miałam kupić test. Byłam już gotowa,ale czułam ból miesiączkowy, więc pomyślałam że nie warto. Okresu nie ma dalej, czasem boli jak na okres, czasem jak na owulację... Zmierzylam rano tempkę .Termometr pokazał 36,80. Żałuję że nie kupiłam testu. Wiedziałabym przynajmniej na czym stoję,bo teraz nie wiem co myśleć.

27 czerwca 2015, 17:26

36 dc. Wczoraj temperatura spadła, dzisiaj też. Mierzę,bo myślę że dzięki temu czegoś się dowiem,ale nie..nie wiem nic. Zawsze było tak,że po spadku dostawałam okres niemal natychmiast. Wiedziałam,że jeśli dziś tempka spadnie, to dziś dostanę okres. Objawy nadal mieszane. Raz okresowe, raz owulacyjne. Wczoraj byłam pewna ,że @ przyjdzie i nawet założyłam podpaskę do pracy. Dobra wiadomość jest taka,że Przemcio kupił mi test i jutro wyrzucę z głowy głupią nadzieje,że to ciąża. Wiem,że to niemożliwe...To po prostu poje*any cykl, a ja sobie wmawiam. Z resztą nie dziwię się. Jestem dla siebie wyrozumiała, bo do tej pory było wszystko ok. Cykl czasem się wahał 1-3 dni, ale to raczej normalne.36 dc do dla mnie stanowczo za długo.

Jutro mam w planie pójść do kościoła. To moja pierwsza wolna niedziela w tym miesiącu,więc chcę skorzystać :). Może pójdę do spowiedzi ? Chciałabym... ale czy się odważę po 7 latach? To dla mnie ogromny stres. Chcę pójść,bo na spowiedzi przedślubnej nie odważę się powiedzieć prawdy,a nie chciałabym kłamać. Trzeba jakoś trzymać dobre relacje z Bogiem :) .

Za jakiś miesiąc będę oddwała suknie do krawcowej. Zaczną się przygotowania :). Przemek musi kupić garnitur ,ja buty i inne dodatki. Muszę umówić się do kosmetyczki.Pomyślę o oczyszczaniu twarzy i innych zabiegach upiększających :). Po wypłacie idę na mikrodermabrazje diamentową . Sprawdzę salon i wtedy zdecyduję :]

28 czerwca 2015, 11:08

No i przyszła.. akurat dziś kiedy miałam testować. Może to i lepiej ? :)
Ciekawa jestem czy wyreguluje mi się cykl ..
Wiem jedno. Zaczynam mierzyć temperaturę. Pewnie przyda mi się to,gdy pójdę do ginekologa.

29 czerwca 2015, 20:05

Jutro jest wielki dzień .Wejdę na wagę :/. Boję się co zobaczę,ale trudno.. Sama do tego dopuściłam.
Wydawało mi się,że w tej pracy schudnę. Owszem, ale jest jeden problem. Jem po powrocie do domu i nie kończy się na samym obiadku, bo zawsze łapię się czegoś słodkiego :/ . Czuję,że boczki mi urosły,a brzuch streczy nawet z rana :/ .
Postanowiłam,że od jutra koniec. Muszę się ogarnąć. Mam miesiąc,bo w sierpniu jadę poszerzać suknię,a nie chciałabym usłyszeć że się nie da :/ .
Wiem,że potrafię..

Może ten wpis mnie zmotywuje :D
1 2 3 4 5 ››