Aplikowałam sobie co jakiś czas globulkę żeby nic się nie przypałętało. Przed wstaniem z łóżka czułam znajome swędzenie. Potem patrzę, a tam białe grudki.
Gin miał pobrać wymaz na czystość pochwy, ale przepisał mi jakieś globulki , bo powiedziałam ze coś się przypałętało . Chciał żebym zdążyła wybrać przed okresem, ale nie zdążę, bo w żadnej aptece ich nie dostałam. Co to za apteki, to ja nie wiem...
Gin nie znalazł na usg prawego jajnika. Chyba z 15 min mi mieszałam tym czymś i nie znalazł. A po tym, to ser we mnie wypłynął i tyle..
Dostałam clo na stymulacje . Mam brać od 5-9 dc. 12 mam jechać na usg. I chce żebym zrobiła czystość pochwy w tej klinice.. Nie wiem jaka to różnica czy zrobię w medisie tu na miejscu, czy u nich. Może o kasę chodzi ? Będe musiała gonić 70 km ... najgorsze jest to,że sama do szczecina nie pojadę , bo słabo jeżdżę i muszę Przemkowi dupe zawracać. Na szczęście dla niego to nie problem.
Módlcie się żeby ten grzyb sobie poszedł. Nie chcę żeby iui się przesunęła
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 sierpnia 2016, 12:29
W nocy i przed chwilą tak bolał mnie brzuch ,że poszedł w ruch mocny tabs,a tabletki biorę naprawdę bardzo rzadko, w ostateczności.
Siedzę sobie i czekam. Próbowałam dzwonić do kliniki, bo na fb mają status,że dzisiaj otwarte, ale chyba jednak nie, bo nikt nie odbiera.
Stresuje się tym,że mój gin idzie na urlop, a 12 dc muszę iść na usg podejrzeć pęcherzyki. Co jeśli go nie będzie ? kto zdecyduje kiedy zrobimy iui ? Wolałabym żeby to był mój lekarz,a nie jakiś inny.
Kolejna rzecz to ta infekcja. Po okresie wezmę globulki . Nie wiem ile trzeba odczekać aby zrobić czystość pochwy i żeby te wyniki nie były zafałszowane przez globulki. No nie starczy mi czasu,a to wszystko przez to,że w żadnej aptece ich nie było i musiałam zamówić.
Co jeśli dalej wyjdzie jakaś bakteria ? wtedy nie zrobią iui ?
No kurde, zaczynam się stresować i to bardzo...
Mam jednego newsa.
Przemek powiedział swojej mamie o problemach z zajściem. Ja powiedziałam swojej, to on nie był gorszy.
Po pytaniu "po której stronie jest problem" odpowiedział,że trochę po mojej i trochę po jego.
Wkurzyłam się jak nic, bo jestem zdrowa jak ryba ,a On takie kity wciska ! No wiadomo, może jest mu wstyd , ale po co w takim razie się przyznaje jak nie potrafi powiedzieć prawdy ?
Chwile się do niego nie odzywałam..
W końcu On pyta :" a nie jest tak "?
Kuźwa. Czy naprawdę jest taki tępy?
Raz miałam owulacje w 21 dc i lekarz był trochę zdziwiony.. dla P już jestem bezpłodna . A niech tylko przeczyta ulotkę CLO ,gdzie jest napisane że stosuje się w leczeniu bezpłodności spowodowanej brakiem owulacji , to już całkowicie będzie MOJA wina ,że nie możemy zajść. Nie przetłumaczę mu,że to jest stymulacja jajników kuźwa,żeby zwiększyć szanse .
On uważa że ma super wyniki, bo lekarz powiedział,że nie są złe.
No tak. Morfologia 2 % i 30,24 ml wszystkich plemników to marzenie każdej kobiety... a raczej mężczyzny.
Ogólnie nudy.
Żyję nadzieją i czekam. Czekam aż wezmę pierwszą tabletkę clo . Czytam, myślę i znowu czytam.
Nie ma z kim pogadać, bo wszyscy mają to w dupie,albo się nie znają.
Przemek w pracy (nawet dziś ), a ja szaleję .
Dostaliśmy list z urzędu w sprawie działki. Niedługo się okaże czy będziemy mogli wybudować dom. Jeśli nie, to znowu życie nam się posypie ... ale myślę pozytywnie. Prawnik wie co robi, więc szansa jest spora.
Dajcie jakieś wpisy Dziewczyny, bo nie mam co czytać
Przyszedł list z wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków i kurwa jest tu napisane,że planowana inwestycja lokalizowana jest na terenie objętym OCHRONĄ konserwatorską -osadnictwo ze starożytności i średniowiecza .
Nie wiem czy się śmiać ,czy płakać. Kuźwa, pole objęte ochroną ! Ja pieprze...
Nadzieja w tym,że jestem tępa i być może coś źle zrozumiałam, ale czytać potrafię.
Na końcu jest napisane że przebieg prac inwestecyjnych, należy realizować pod nadzorem archeologicznym, więc może da radę się tam wybudować, ale będą musieli to kontrolować. No nie wiem. Przemek wróci, to się dowiem.
Razem z tym listem przyszedł katalog projektów domów . I że niby co Bóg ma na myśli ?
9 dc.
Jutro jadę zrobić czystość pochwy. W czwartek monitoring i IUI jakoś pod koniec tygodnia
12 dc, pęcherzyki CHYBA dwa po 17 mm z hakiem. Chyba , bo dr słabo mnie informowała, więc już sama nie wiem.
Powiedziała,że najlepiej byłoby wykonać inseminacje w niedziele , ale w niedzielę nie pracują, więc zrobimy w sobotę. Dostałam zastrzyk do domu, który mam zrobic jutro o 19.
Wydaje mi się,że pęcherzyki są jeszcze za małe. Ten zastrzyk o 19, a IUI w sobotę pewnie rana , bo pracują do 14 ( mają zadzwonić i dokładnie poinformować o godzinie). Jak na moje oko, to wszystko takie naciągane "aby tylko się odbyło" .
Potem już nie byłam pewna czy ten zastrzyk mam na pewno zrobić o 19. Nigdzie mi nie zapisała, a ja głupia też nie zanotowałam
A co do działki, to prawnik ma się z kimś tam skontaktować. Dobrze,że przynajmniej jest on, bo my pewnie byśmy się poddali już dawno. Czasem myślę,że na tą działkę jest jakaś klątwa rzucona, bo same problemy z nią.
Edit:
Jedna dziewczyna z forum uspokoiła mnie,że sobota jest ok i że pęcherzyki do tego czasu podrosną , także wrzuciłam na luz. Muszę wyłączyć myślenie.
Po wyjściu z kliniki byłam jakaś taka rozdarta,a Przemek dodatkowo zadawał tyle pytań, że aż na niego nakrzyczałam, że ma się do mnie nie odzywać , bo myślę . Złapał mnie tylko za rękę i nic nie mówił.
Jakiś taki zakręcony. Facetka mówi o IUI że będzie 27 sierpnia,a On wypalił :" to w tą sobotę " ?! Jakby zdziwiony,że to zaraz
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2016, 15:42
Rano IUI .
Poszło całkiem dobrze. Doktor bardzo przyjemny. Niezły z jego żartowniś, bo zapytał się czy wzięłam z domu macice . Jeszcze parę "dżołków" sypnął dla rozluźnienia.
Pocieszył że nasienia bardzo dobre. Nie wiem jak to się stało, ale ostatnio mieliśmy 8,40 mln plemników w ml ,a dziś 27 mln. Po selekcji było 18 mln/ml ,a ruch postępowy 73 % .
Jeden pęcherzyk był świeżo po pęknięciu,a drugi robił się chropowaty, czyli zaczynał pękać.
Może koncentracja się poprawiła, bo zaczęłam znowu dawać Przemkowi witaminy , kto wie ...
Potem pojechaliśmy do teściowej i do mojej mamy. Po drodze zaczął nam świrować samochód. Przestała działać klima. Mówię do Przemka "zgaś i włącz silnik" . Niepotrzebnie mnie posłuchał, bo nie odpalił . Zatrzymałam jakiś samochód aby pomógł nam odpalić na kable, bo Przemek zawsze wozi. I luz. Odpalił i jedziemy dalej.
Nagle zaświeciły się jakieś 3 kontrolki i padło wspomagania kierownicy akurat na ostrym zakręcie. Dobrze że nic nie jechało, bo mielibyśmy zbliżenie .
No nic. Jakoś dojechaliśmy do mamy.
Ona zadzwoniła do sąsiada ,który pożyczył nam akumulator. Jedziemy sobie spokojnie już do domu i nagle zaczęło się dziać to samo, co wcześniej... tyle że zgasły wszystkie kontrolki, radio, światła. Zawróciliśmy z powrotem do mamy i wzięliśmy samochód taty,aby wrócić do domu..
Jesteśmy już w naszym mieście. Przemek zaparkował, a mi zaleciało paliwem i przed oczami pojawił się dym. Krzyknęłam tylko "uciekaj" i szybko wybiegliśmy z samochodu. P raczej był spokojny. To ja wyleciałam jakby mi szczur przed oczami stanął.
On stwierdził ,że to nie od nas śmierdzi,a ten dym to kurz ! No i poszedł w kierunku sklepu...
Stoję i widzę że ten dym leci z pod maski, wydarłam się do niego i pokazuje. Otworzył maskę i dopiero się zaczęło... wziął szybko gaśnice w razie,gdyby zaczęło się palić. Pod samochodem wielka plama paliwa, smród jak na orlenie, a ja w ryk. Zadzwoniłam do mamy zapytać się,czy tata coś ostatnio robił z samochodem i okazało się,że był zmieniany filtr paliwa i coś jeszcze.
Chyba poszła uszczelka albo coś było nie dokręcone.
Dojechaliśmy jakoś . Bałam się odpalenia auta. W myślach miałam ,że będzie jakieś zwarcie i pójdziemy dymem. W rekach trzymałam gaśnice.
Na szczęście dojechaliśmy. Przemek coś grzebie przy aucie.
W domu oczywiście się wyryczałam z tych emocji. Z tego wszystkiego nie miałam czasu myśleć o inseminacji...
Głupi dzień
W dniu IUI jeden pęchrzyk był już pęknięty, a drugi zaczynał pękać.. Tempka nadal niska, nie ma skoku, teraz zalało mnie rozciągliwym śluzem.
nie ogarniam
Wczoraj po zmierzeniu tempki rano, zarejestrowałam się do gina na nfz.
Na początku pogadaliśmy o korkach w mieście i o serku mascarpone. Po chwili w końcu zapytał co mnie sprowadza. Powiedziałam,że miałam inseminacje w sobotę,że jeden pęcherzyk był już pęknięty, a drugi jeszcze nie, a temperatura nie urosła. Mówię mu ,że mierzę temperaturę od dawna i zawsze po owulacji mam piękny skok, a teraz nic.
Powiedział tylko,że usg nie ma sensu robić bo raczej już nic nie będzie widać, a jeśli inseminacja by się udała, to usg mogłoby zaszkodzić . Musiał dodać żeby nie spodziewać się cudów, bo IUI rzadko się udaje.. i chętnie zaleciłby kielicha na rozluźnienie, ale mi nie wolno , więc kazał się uzbroić w cierpliwość,łykać duphaston i czekać.
Zapytałam się jeszcze, czy jest taka możliwość że organizm po CLO i ovitrelle się poprzestawiał i dlatego ta tempka taka niska ,mimo owulacji to usłyszałam "tak, jest taka możliwość" .
Wkurzyłam się tylko tą wizytą.
Ogólnie jestem wyluzowana i nie stresuje się tym.Ufam doktorowi z kliniki. Jak widział pęknięty pęcherzyk, to chyba tak było ,a ja się uczepiłam tej tempki jak głupia. Po prostu po owulacji była wyższa, a teraz raptem 36, 64 .
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2016, 08:10
Nie nakręcam się i jestem całkowicie spokojna. Wiem,że IUI daje małe szanse . Wkurza mnie jak szwagierka gada ,że na pewno się uda. Ostatnio zapytała : "Jak czujesz się w tym odmiennym stanie"?
Raczej to nie jest powód do żartów. Nawet nie ma pojęcia jak takie teksty mnie wkurzają. Pytała kiedy idę na bete, to powiedziałam że nie idę,że poczekam do @ , bo pisałaby od samego rana i przeżywała bardziej ode mnie. Raczej wątpię żeby się cieszyła, gdyby się udało. Ją zżera ,gdy coś nam się układa i gdy jestem szczęśliwa.
Ostatnio Przemek miał w pracy dożynki. Zapewniał mnie że wypije 2,3 piwa . Jak się skończyło?
Czekałam na P u rodziców, bo miałam bliżej pojechać do nich niż wracać do domu . O godzinie 22 dzwoni do taty kolega z pracy,że mój mężuś jest w złym stanie..że śpi w samochodzie i żebym po niego przyjechała.
Serce waliło mi jak szalone. Byłam tak wściekła,że myślałam że zabije.
Ujrzałam zarzyganego Przemka ,na dodatek nieprzytomnego . Pomogli mi go wnieść do samochodu.
Odwoziłam do domu też dwóch pracowników. Jeden był w dobrym stanie i pomógł mi wnieść P do domu, bo sama bym nie dała rady. Oczywiście rzygał na podwórku... Cud od Boga,że nikt tego nie widział.. O północy musiałam iść to sprzątnąć , bo właściciel zrobiłby dym z rana.
Więcej go nie puszczę na żadne imprezy. Zawsze zalewa się do takiego stanu i kolejny raz mnie zawiódł. Potem muszę się z nim szarpać i sprzątać to , co narobił ...
wiedziałam że tak będzie. Ryczałam .Nie przez wynik, lecz przez Przemka który zachowywał się jakby był na mnie zły, jakbym coś źle zrobiła... jakby to była moja wina, że się nie udało. Potem zapytał "i gdzie ta ciąża "? ku*wa, tam gdzie słońce nie dochodzi...palant jeden!
Przez chwilę myślałam że nie warto ,że po co to wszystko, bo i tak się nie uda.
To dopiero pierwsza próba. W planie mam 4 .
Z wyjazdem na winobranie nie wypaliło. Spróbuję załatwić wyjazd na zbiór jabłek w Niemczech, ale to wszystko zależy od tego, czy będę miała z kim jechać. Sama nie chcę .
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2016, 20:52
W lewym jajniku dwa pęcherzyki podobnej wielkości ok 14 mm .
Prawego jajnika nie mogliśmy znaleźć, bo te cholerne jelita zasłaniały
W sobotę mam iść na kolejne usg,a IUI w poniedziałek.
Zastanawia mnie tylko to, czy to trochę nie za późno? W poniedziałek pęcherzyki będą miały ok 24 mm.
Boję się że pękną wcześniej
Ogólnie jakoś dupiato się dziś czuję. Chyba coś mnie bierze...
Prawdopodobnie jestem po owulacji.Doktor nie widział pęcherzyków, a o płynie nic nie mówił..
Dziwił się dlaczego tak późno przyszłam ( 14 dc) .
Powiedziałam mu,że byłam w 11 dc i mój doktor kazał przyjść w 14 .
tak jak się obawiałam, pęcherzyki pękły i dupa z IUI
Znowu nie znalazł prawego jajnika. Kazał porozmawiać z moim lekarzem prowadzącym o laparoskopii.
Mówił coś,że jajnik może znajdować się wyżej i że coś tam ,coś tam... naprawdę wielkie G rozumiałam z tego, co mówił...a mówił dużo.
Ktoś może wie o co chodzi?
Przemek mówi ,żebym się nie łamała, bo to normalne że zawsze mamy pod górkę.
Niby prawda. Nic nowego...
Właśnie była u mnie szwagierka z mężem i dzieciakami.
Poruszyliśmy temat starań, IUI i całego tego zamieszania. I po raz kolejny żałuję,że cokolwiek szwagierce mówię , bo ich to chyba bawi.. Jej mąż rzucił żartem żebym gdzieś poszła dać dupy,że P się nie zorientuje że to nie jego itp.
Powiedziałam im że mnie wkurwiają, bo dla nas to poważna sprawa, a oni się z tego śmieją, to wyobraźcie sobie że ona się obraziła.. Widziałam po jej minie. Pewnie w drodze powrotnej obrabiają mi dupę i śmieją się,że nawet dzieciaka nie potrafimy zrobić.
Ona jest jedyną osobą z którą mogłam o tym porozmawiać, ale kolejny raz udowodniła mi że nie warto .
Nie odpisuje, nie odbieram. Mam ich gdzieś.
W rezultacie zostałam całkiem sama, bo nie mam żadnych znajomych z którymi utrzymuję kontakt, ale myślę że lepiej nie mieć przyjaciół niż mieć fałszywych,którzy za plecami obrabiają dupę.
Wezmę się za poważne szukanie pracy. Ostatnio odpuściłam, bo zasłaniałam się staraniami , wizytami w klinice, a to tak naprawdę z dwie/trzy wizyty w miesiącu, więc wymówka bardzo słaba .
We wtorek byłam u gina w związku z grzybem. Może starałabym się leczyć na własną rękę, ale będę musiała zrobić czystość pochwy do październikowej IUI ,więc chcę mieć pewność że zostanę wyleczona . Przepisał krem dopochwowy z aplikatorem i jakieś tabletki doustne 4 szt, które miałam wziąć wszystkie jednego dnia. Dziwna ta kuracja i chyba niezbyt dobra, bo czasami czuję swędzenie...
Nadal nie gadam ze szwagierką, a poza nią nie mam tak naprawdę nikogo.
Uświadomiłam sobie że nie mam życia,że nic się u mnie nie dzieje i tak naprawdę żyłam życiem szwagierki. Serio
Wkurzyłam się ,gdy dzwoniłam do Przemka, a On powiedział mi że zadzwoni później ,bo nie ma czasu, a w tle śmiechy i chichy kolegów z pracy, Przemek też zadowolony.
Wkurza mnie to,że inni mają życie, a ja wielkie gówno .
Wiecznie zmulona, zmęczona, bez energii , siedząca w fotelu z kocem na kolanach . Przypominam że mam 24 lata ...
wzięłam się w garść i poćwiczyłam z chodakowską. Nieważne ile wytrzymałam, ale poczułam się lepiej. Nawet zaczęłam tańczyć do muzy ,a potem odezwałam się do koleżanki ze szkoły i spotkamy się w poniedziałek
Może to śmieszne,ale chciałabym wstawać codziennie o 6 do pracy, mieć cel, obowiązki.
Teraz jedynym obowiązkiem jest posprzątanie i zrobienie obiadu, choć ostatnio rzadziej, bo Przemek wraca wieczorem i już nie je.
Szukam pracy.
Jutro pójdę popatrzeć na ubranka dla córeczki bratowej, która ma się urodzić już w tym miesiącu .
Wczoraj oglądałam gazetkę lidla, bo chyba w przyszłym tygodniu mają być ubranka dla niemowlaków . Otworzyłam zdjęcie sweterka, potem jakiegoś zestawu z leginsami i sukienką i nagle wkurzona, a może nawet zrozpaczona, zamknęłam stronę . Ze łzami w oczach powiedziałam sobie,że to dla mnie powinnam kupować, dla swojego dziecka, a nie dla niej.
Przeszło mi, bo mam dobry humor
Miałam też myśli, aby odpuścić inseminacje i wrócić do starań po nowym roku.
Kłóciłam się z Przemkiem. Miałam już jechać do mamy, ale zostałam.
Poza tym On długo pracuje i ciężko mu wyrwać się z pracy na wizytę ,ale to moja opinia. On twierdzi że dziecko jest najważniejsze.
Miałam też tak o po prostu dość.
ale pomyślałam sobie,że tyle badań trzeba było zrobić,a podeszliśmy do IUI tylko raz,a po nowym roku badania stracą ważność i trzeba będzie powtórzyć.
No i podejdziemy . Mam nadzieję że do październikowej inseminacji dojdzie.
Nie pójdę tym razem do mojego gina, bo jakoś straciłam do niego zaufanie.
Poszłam na usg w 11 dc. Powiedział że jestem za wcześnie i żeby przyszła w 14 dc.
W 11 dc pęcherzyki miały 14 mm.
Przyszłam 14 dc, pęcherzyków już nie było, a IUI była planowana na 16 dc.
Doktor u którego byłam w 14 dc po zapytaniu się ilu dniowe mam cykle, od razu zapytał się czy nie jestem za późno...
szybko pękły mi pęcherzyki i to bez ovitrelle.
Straciłam zaufanie i tyle
Jest w ciąży !
starała się bardzo długo.... 4 miesiące . Tsss
ucieszyłam się nawet, nie poczułam zazdrości. No dobra, poczułam ale dopiero w domu jak położyłam się do łóżka.. poczułam wielką niesprawiedliwość ,złość ,a potem smutek i samotność, bo Przemek wrócił z pracy i nawet nie był zainteresowany tym,co mam do powiedzenia, więc z całym tym żalem byłam samiuteńka.
W kolejnym cyklu będę świętować 4 rok starań o dziecko .
Trochę słabo .
Przy okazji poszłam zrobić czystość pochwy. Nie wiem jaki wyjdzie wynik, bo jeszcze plamiłam po okresie. Byłam pewna że jest już czysto,ale jednak nie.
U mnie w klinice to badanie kosztuje 40 zł, a w laboratorium przy szpitalu 20
Idę na rozmowę o pracę, a potem monitoring.
Nie dość ,że nowa praca (bo zakładam że ją dostanę) ,to jeszcze będę musiała dojeżdżać autem, bo pieszo trochę za daleko. To,że słabo jeżdżę i bardzo mnie to stresuje, to już wiecie
Bardzo się cieszę, ale też boję.
Jestem typową kurą domową i chcę to zmienić. Chcę zarabiać, chcę mieć swoje życie, swoje sprawy,chcę żeby Przemek zaczął mnie doceniać i zobaczył,że sobie radzę.
Trzymajcie za mnie kciuki . Za rozmowę i za piękne pęcherzyki
Od poniedziałku idę do pracy .Stresuje się bardzo, ale wiem że będzie dobrze.
Pierwszy dzień jest najgorszy , potem z górki.
Będę pracować w dziale produkcji. Dokładnie tam, gdzie nie chciałam, bo nie traktują ludzi zbyt dobrze, raczej jak maszyny.. no ale chcę spróbować
Oczywiście nie obyło się bez porażek , bo się spóźniłam hah i musiałam trochę poczekać aż ten pan z którym miałam rozmawiać do mnie łaskawie przyjdzie
Potem pojechaliśmy do kliniki.
Niestety jest tylko jeden pęcherzyk 17 mm. W czwartek IUI .
Doktor kazała zrobić zastrzyk dziś o 19:30 . Wydaje mi się że za szybko, bo w cyklu z pierwszą IUI miałam taki sam pęcherzyk (też 12 dc) i miałam zrobić ovitrelle 12 godzin przed IUI. Wtedy jeden pęcherzyk był już pęknięty, a drugi pękał.. więc myślę żeby zrobić jutro
Znowu był problem ze znalezieniem prawego jajnika. Pytałam gin co może być przyczyną ,to powiedziała że albo zrosty ,albo jest umiejscowiony wyżej niż macica,czy jakoś tak ...
Muszę pogadać z moim ginem o laparoskopii .
pęcherzyk oczywiście pęknięty. Cholera wie kiedy pękł. Lekarz mówi że niedawno, ale ja nawet bym się nie zdziwiła gdyby pękł wczoraj wieczorem , bo czułam jajniki.
Na dodatek mój "kochany "mężuś oddał nasienie, powiedział że idzie zadzwonić i nie wrócił . Czekałam sama godzinę na IUI,a on w tym czasie czekał w samochodzie. Całą drogę powrotną nie zamieniliśmy ani słowa. Nie zapytał o NIC , kumacie?
Doktorek kuźwa mega nieprzyjemny ... zapytałam o receptę na duphaston , to usłyszałam :" po co? nie trzeba " . Po I IUI brałam 3 razy po jednej tabletce,a teraz nic
Jestem mega wkurzona..
nawet nie cieszy mnie fakt, że nasienie było lepsze niż poprzednio. Co z tego.. ? pęcherzyk pękł i pewnie dupa z tego.
Kolejną IUI trzeba będzie zrobić szybciej, 13 dc i bez ovitrelle . Bez niego mi szybko pękają.
Poza tym nie wiem czy kolejna IUI w ogóle będzie.
Miło.
I co z takim capem zrobić?
Myślałam że wybuchnę,ale nie będę zniżać się do jego poziomu.
Możesz zrobić w innym miejscu klinika chce sobie nabic kase ja też część badań robie u siebie bez sensu jest pędzić 70 km płacic za dojazd i badanie u nich ...
Kochana globułki pomogą ale trzeba je zmieniać bo organizm sie przyzwyczaja i po prostuu nie działają. A jakiego płynu do hig intymnej uźywasz? Może tu jest problem. Widziałam z serii iladian chyba taki z apteki. Trzymam kciuki by się nie przesunęło bo jesteście już bardzo blisko :)
Magic, ostatnio używam ziaja intima. Ochronny z kwasem mlekowym