X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nadzieja dodaje mi skrzydeł,chociaż często je podcina- czekam i pragnę wyczekać.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 6 7 8 9 10 ››

13 lutego 2017, 07:01

Tak się bałam,że skoro nie czuję żadnego bólu owulacyjnego to nie będzie owulacji...
Wczoraj 15dc kiedy byliśmy w kinie,czułam,że coś się dzieje w lewym jajniku, ból/ciągnięcie nasilało się tak,że w nocy podczas "serduszek" czułam już bardzo mocno ból owulacyjny,dokładnie z lewego jajnika.Co się w nocy przekręciłam,to czułam jakby mi coś "rozrywało" z lewej strony i ból podbrzusza.

Nie mogłam spać od 5 rano,stresuję się bo jadę nad morze i dziś po raz pierwszy będę kierowcą,jak do tej pory,jadąc w długie trasy,byłam pasażerem:) Ból/ciągnięcie podbrzusza i lewego jajnika - nadal czuję:)

22 lutego 2017, 18:21

25dc
Na usg widoczne ciałko żółte w lewym jajniku.Pani ginekolog powiedziała,że była bardzo ładna owulacja,endometrium podrosło do 11 mm . Jak na tę chwilę wg ginekolog jest bardzo ładnie.
Luteinę mam brać do piątku,nie wiem czy wytrzymam z testowaniem do piątku???Możliwe,że zatestuję sobie już jutro...tylko czy nie za wcześnie? ehhhhh tak bym już chciała zobaczyć piękne,grubiutkie kreseczki.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2017, 23:56

23 lutego 2017, 10:53

Moja porada na dziś
Nie róbcie testów ciążowych przed @,testy bardzo często są zepsute i nie pokażą niczego oprócz cholernej bieli!!!
Ja sobie dziś taki zepsuty test zrobiłam no i jedyne co ujrzałam to cholerna biel dająca po oczach.
Chciałabym mieć taki wybielacz,jaki jest w tych zepsutych testach,bo mam taką białą koszulkę z plamką i co wypiorę ją w płynie wybielającym czy innym cholerstwie odplamiającym,to ona nie złazi,a tu test zalałam sikami i nic Qrwa nie wylazło!!!Podstawiałam go pod lampkę nocną,zdjęłam nawet klosz z tej lampki i nad samą żarówką go trzymałam i nic nie widzę.Odsłoniłam rolety żeby było jeszcze jaśniej,ale dalej nic!!!Wyrzuciłam go do kosza na śmieci,po godzinie pomyślałam,że warto by go wyciągnąć i spojrzeć jeszcze raz - ale nadal biel!!!
Qrwa,ja trafiam cały czas na testy wybielające plamy od sików!!!

Gdybym go dziś nie zrobiła,to żyłabym nadal taką nadzieją jak do wczoraj,a tak trochu podupadła!

24 lutego 2017, 09:32

Byłam wczoraj w mieście,więc podjechałam do laboratorium,zrobiłam tsh i ...betę:
tsh 0,609
hcg+B 2,49 ???
taka beta pewnie nic dobrego nie oznacza,ale w normach lab jest napisane:kobiety nie będące w ciąży </=1,więc co taka niziutka beta może oznaczać?czy może być taka niziutka ok 5 dnia po ewentualnym zagnieżdżeniu?nie wiem,czy teraz odstawić luteinę czy powtórzyć badanie?

25 lutego 2017, 21:00

Powtórzyłam dziś betę,trochę wcześniej niż powinnam,bo dziś lab czynne tylko do 13
Przyrost minimalny:(

1 beta - 2,49
2 beta - 3,46

pobiorę jeszcze chyba luteinę ewentualnie do poniedziałku,bo dziś dopiero miała przyjść @,więc jeszcze trochę ją wstrzymam...i pewnie będę musiała powtórzyć badanie w pon.Co to może oznaczać taki min wzrost???

26 lutego 2017, 10:15

Wczorajszy minimalny przyrost bety + dzisiejszy cień na teście sikanym - czyli znowu nic dobrego:(

ile jeszcze porażek...zanim w ogóle będzie dobrze???

nie o tym marzyłam,nie tego oczekiwałam

teraz to co czułam do zrobienia pierwszej bety,przerodziło się w cholerny żal,smutek,niemoc,cholerny strach i tysiące pytań "dlaczego?"

26 lutego 2017, 13:39

No to mam teraz taki dylemat...czy test o czułości 10 wyłapałby betę 3,46???
kreska na teście jest widoczna gołym okiem
skoro test o takiej samej czułości nic nie pokazał przy becie 2,46,a dziś jest kreska to czyżby beta wzrosła???


Edit

no i po złudzeniach...właśnie dostałam odpowiedż od lekarki,że przyrost jest nieprawidłowy,mam odstawić leki,jeśli nie dostanę @ to za 5 dni powtórzyć betę.
Coś mnie korci,żeby powtórzyć ją jutro.

Qrwa,jaki trzeba mieć twardy tyłek,żeby przy spadaniu się nie rozpieprzyć na kawałki...

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2017, 15:52

27 lutego 2017, 18:32

Nie wiem,jak zacząć ten wpis...brakuje mi słów i sił,czuję się jakby mi ktoś znowu dał w pysk...

Powtórzyłam betę i spier...ła do 0,45,więc odstawiam luteinę i czekam na @

Zrobiłam też progesteron,estriadol i homocysteinę...i tu wynik progesteronu powalająco -zadziwiający!!!przy braniu przez cały czas od owulacji do dziś luteiny w dawce 300mg wynik następujący:

progesteron 7,29 !!!
estriadol 34

czyżby luteina na mnie nie działała???czyżby tak mega szybko spadał mi progesteron i tutaj była przyczyna związana z zagnieżdżaniem zarodka???

homocysteina 6,81umol/l - czyli ok,kwas foliowy jest przyswajany...chyba?

Napisałam do mojej ginekolog,czekam na info...nie wiem gdzie i czego szukać,czy mam jeszcze szansę???

1 marca 2017, 07:00

noszszsz chciałam tylko coś dopisać,a wcięło mi cały post,który wczoraj wysmarowałam...

a pisałam o tym,że smutek owszem jest,mały,ale jest no bo każda strata,niepowodzenie zawsze boli/zakuje w serducho...ale widzę także pozytyw,tego że tak się stało.No bo jeśli problem jest nadal,a sytuacja za tym przemawia i to może głębszy niż tylko niski progesteron,to gdyby nie słabo dodatni test ciążowy/sikany i beta hcg,to po prostu myślałabym,że @ przesunęła się na 31 dc/bo żarłam trochę dłużej luteinę ...i znowu bym się stymulowała Lamettą.

I sytuacja mogłaby się powtórzyć.A w tej chwili,to mam nadzieję,że moja ginekolog,będzie miała jaśniejsze spojrzenie na sprawę.

Odpisała mi,żebym teraz nie brała Lametty,tylko pod koniec cyklu wezmę antybiotyk.Czyli coś podejrzewa.

Więcej dowiem się na wizycie,na którą wybiorę się w okolicach owulacji.Dzień przed owulacją mam zbadać estriadol. Po owulacji zbadam progesteron (po odstawieniu Luteiny na 24 godz) i znowu estriadol. O to,jak badać progesteron - też dopytam na wizycie.

Teraz czekam niecierpliwie na wizytę,żeby wypytać i więcej się dowiedzieć.

Mimo wszystko,wiedzę taki pozytyw,że da to mi i mojej lekarce jakiś kierunek leczenia.

Mimo dobrego wyniku homocysteiny,wprowadzę w tym cyklu metafoliany - kwas foliowy i witaminy b6 i b12.


8 marca 2017, 23:20

Dziś na dzień kobiet... zrobiłam sobie wizytę u hematologa.

Dowiedziałam się,że aby potwierdzić zespół fosfolipidowy,muszę powtórzyć badania. Bo na podstawie tych,które zrobiłam po poronieniu w 2015 r. nie można w pełni potwierdzić,że to jest właśnie to dziadostwo. Mam zrobić badania teraz i za jakieś 2-3 msc. Wtedy będzie można albo potwierdzić albo wykluczyć to cholerstwo.

Ale tak czy siak,moja poprzednia ginekolog,dobrze ustawiła mi leczenie,czyli Acard i po pozytywnym teście/owulacji - heparyna. Nic więcej w tym przypadku zrobić nie można.

Za tydzień wizyta u ginekolog.Wcześniej mam zbadać Estriadol. Mam nadzieję,że na podstawie tego co już się zadziało i wyniku,postawi trafną diagnozę i zleci odpowiednie działanie.Oczywiście takie,które przyniesie upragnione szczęście.

Jestem jakoś ostatnio pod tym względem "wyluzowana". Czekam spokojnie co dadzą wyniki i liczę na trafną diagnozę i działanie. Czekam działając i wierzę,że będzie dobrze.

13 marca 2017, 17:40

No to mam kolejną przyczynę mojej niepłodności...Qrwaaaa czy to ta ostateczna,czy jeszcze coś???

Miałam zbadać estriadol dzień przed owulacją.Ponieważ w niedzielę w 13dc czułam znajome bóle,dziś rano pojechałam na badanie.
Skoro znowu się kułam,to zbadałam jeszcze progesteron.

Czy ten ból to owulacja?...nieeee to wielka dupa...

Badania zrobione w 14dc czyli w domniemanej owulacji

Estriadol 104 pg/ml ----zajebisty wynik,znowu ten z zakresu dolnej granicy

normy faza folikularna 12,4 - 233
faza owulacji 41,0 - 398
faza lutealna 22,3 - 341


Progesteron 1,47 ng/ml
SZAŁ!!! znowu dolna granica

normy faza pęcherzykowa 0,057 - 0,893
faza owulacyjna 0,121 - 12,0
faza lutealna 1,83 - 23,9

Czy coś w ogóle z takimi kiepskimi hormonami można jeszcze zdziałać? czy można próbować je podnieść?

Jak ja miałam zajść w ciążę,z takimi kiepskimi hormonami?
Dwa lata szukania,a pominięte zostały w ogóle takie podstawowe badania!

W środę wizyta,mam nadzieję,że lekarka postawi konkretną diagnozę i konkretnie wypowie się w tym temacie - czy można z tym cokolwiek zrobić?

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2017, 17:35

15 marca 2017, 22:42

Dziś byłam na kontroli/monitoringu i przeglądzie wyników u mojej ginekolog.

Najpierw analiza wyników.
Estriadiol,który wyniósł u mnie 104,pokazuje,że pęcherzyk był kiepski.
Progesteron 1,47 jeszcze w tej fazie cyklu mógł taki być,chociaż jest w dolnej granicy.

Usg
Tutaj widać,że rzeczywiście owulacja była,wtedy gdy ją czułam czyli w 13-14 dc,ale była kiepska,pęcherzyk w sumie pękł,ale to co miało się z niego wydostać,nie wydostało się w całości.Endometrium też kiepskie,jak na fazę po owulacji - ma 7,50 i już teraz nie urośnie.

Moja lekarka ma w sumie dwa podejrzenia.

1.Pęcherzyki mogą być kiepskie a co za tym idzie owulacje,przez co nie dojdzie do zapłodnienia,bo jest słaby Estriadiol przez układ przysadka /jajniki - że tutaj może być jakieś zakłócenie.

Działanie w tym kierunku:
Luteina od 3 dpo przez 10 dni- brana w każdym cyklu,może wpłynąć na ten układ,a zarazem na jajniki "regenerująco" - to moje określenie,bo nie pamiętam dokładnego określenia lekarki.

Lametta w 2,3,4 dc,która też wpłynie nie tylko stymulująco na pęcherzyk,ale tym samym na komórkę,endometrium i owulację.

Teraz sprawa moich brudzeń/plamień przed i po @.

Może je powodować niski progesteron,ale ponieważ są pomimo Luteiny,krótsze bo krótsze,ale są lub bakteria,którą mogłam zostać zarażona podczas łyżeczkowania,lub na basenie lub gdziekolwiek indziej - mamy antybiotyk,ja i mąż,bierzemy go razem z lekiem przeciwgrzybiczym prze 10 dni tzn jeden przez 7 i zaraz po nim następny przez 10,mam brać tak,żebym zaczęła w tym cyklu a skończyła w nowym, tak żeby zahaczył o @.

W tym cyklu też od jutra mam brać Luteinę,a tydzień po owu mam zbadać znowu progesteron i estriadiol,bez odstawiania luteiny.Jeśli wyniki będą ok,to na razie zostaję przy obecnie zaleconych lekach. Jeśli wyjdą kiepskie - dostanę coś na estriadiol,ale to w kolejnym cyklu,bo lekarka chce zobaczyć jak w drugim cyklu z lamettą będzie wyglądało endometrium i owulacja.

Miałam dużo pytań, na które uzyskałam odpowiedź.Spytałam też o heparynę,czy nie powinnam brać jej już od owulacji,lekarka twierdzi,że nie,że wystarczy tydzień po.Ale ja być może w nowym cyklu zaryzykuję od owulacji.Dostałam receptę na Neoparynę.

Jutro wykupuję recepty i działamy z leczeniem.

Co do niziutkiej bety,o której myślałam,że choć niska to pozytywna - lekarka powiedziała,nie dosłownie,ale tak zrozumiałam,że nie ma co się doszukiwać czy coś się zadziało,bo jeśli by doszło do konkretnego zapłodnienia,to beta byłaby dużo wyższa.Tak,więc będę się cieszyła tylko konkretną betą.Niby zdarzają się błędy laboratoryjne,dlatego w normach jest podane,że ciąża od 5.Ale dlaczego na teście sikanym wyszedł cień/widoczny gołym okiem? Nieważne,nie ma co roztrząsać, tylko działać i czekać na konkrety.

Jeszcze się nie poddaję,jeszcze podziałamy,w tym też lekarka mnie wspiera,na pewno nie odradza,powiedziała,że warto spróbować dopóki można.

A dziś poczułam się lepiej,po tym jak nakupiłam artykułów higienicznych dla maluchów.Jak to fajnie robić takie zakupy,wkręciliśmy się z mężem w wybieranie chusteczek,pudrów,mydełek,żeli do kąpieli itp.Dzisiejsze zakupy były dla maluchów z wrocławskiego hospicjum.Ogłoszono u nas taką akcję,wiec pomagamy.A jeszcze kiedyś,kupimy dla naszego malucha.

22 marca 2017, 00:01

Wiosna,wiosna,wiosna...a z wiosną rozkwitła jeszcze bardziej nadzieja na spełnienie pragnienia:)

Wczoraj zrobiłam badanie progesteronu i estriadiolu w 7dpo

Progesteron bardzo ładnie się podniósł po luteinie - czyli działa:)
Estriadiol podrósł, ale mało - jutro napiszę do gin czy da mi coś już od nowego cyklu na ten Estriadiol,czy mam czekać aż wzmocni go Lametta?

28 marca 2017, 15:30

1 dc - cyklu wiosennego,z którym wiążę duże nadzieje,no bo jak nie teraz,to kiedy:)
A tak serio,to oprócz nadziei,czuję w sobie dużo spokoju,przestałam traktować każdy cykl jako starania,po prostu cieszę się nowym cyklem i jest on dla mnie przygodą,na końcu której czeka na mnie moje wielkie pragnienie.

Być może antybiotyk i luteina zrobiły swoje,bo poprzedni cykl był czyściutki,do końca brania luteiny żadnego plamienia.Dopiero w 27dc było jednorazowe plamienie,28dc - czyściutki,a dziś w 29dc -@

Od jutra stymulacja letrozolem i mam nadzieję,że wyhoduję piękne,dorodne jajeczka,a z jednego z nich powstanie nowe życie:)

W połowie cyklu jadę na podgląd.

Ach witaj przygodo:)

I mam plan - na koniec tego cyklu też będzie radość:)

12 kwietnia 2017, 23:46

16 dc i rocznica ślubu
Dziś na monitoringu potwierdzona owulacja Tadannn!!!Owulacja była i z prawego i z lewego jajnika - są dwa ciałka żółte,endometrium ok:)

Czułam tę owulację już w 12 dc - dziwnie jakoś bo nie mogłam określić czy ból jest z lewego czy z prawego jajnika,bolał mnie cały dół,nooo i się zgadza,bo pracowały oba jajniki.

I szok!!! Byłam z marcu u hematologa z wynikami na podstawie których poprzednia ginekolog stwierdziła trombofilię. Hematolog powiedziała,że na podstawie tych wyników,gdzie tylko jeden z parametrów jest zawyżony,nie można stwierdzić trombofilii,więc miałam powtórzyć wyniki.Powtórzyłam i wszystkie wyniki są super dobre.Zdziwiło mnie to i pomyślałam,że to może Acard tak podziałał.
Dziś byłam też u hematologa,takiej pani doktor,która jest specem od różnych dziadostw związanych z krzepliwością,niepłodnością,poronieniami itp.Pani doktor stwierdziła,że trombofilia jest absolutnie wykluczona,że poronienie i problemy z zajściem w ciążę nie są związane z krzepliwością.Skoro biorę Acard i heparynę i mogę sobie jeszcze trochę pobrać,ale nie ma podstaw do tego żebym to brała i na pewno nie dostanę recepty ze zniżką na heparynę.
Hematolog nie widzi też sensu żebym porobiła inne badania,ale mogę jeszcze próbować zachodzić w ciążę i bardziej skupić się na progesteronie,a jeśli się uprę na badania te zapisała mi te na mutacje,mówiąc że nawet jeśli wyszłoby coś z tych mutacji v leiden czy białek to i tak leczenie polegałoby na braniu Acardu i heparyny,więc mam się zastanowić czy chcę wydawać kasę na te badania.Na pewno mam nie czekać z zachodzeniem w ciążę,bo i tak leki już biorę.

Jak będę w ciąży to mam do niej przyjechać,ona przeglądnie wyniki,zbada i podejmie decyzję czy ewentualnie będę brała Acard z heparyną do końca trzeciego msca czy inaczej.

W piątek mam sprawdzić progesteron i estriadiol,w czwartek mam odstawić luteinę,a po badaniu dalej ją brać.I ma nadzieję,że będę ją brała długooooo,że przynajmniej jedna komóreczka zostanie zapłodniona,że skoro są dwa ciałka żółte,to są większe szanse.

Z tymi dwoma ciałkami żółtymi i dobrymi wynikami na krzepliwość to taki piękny prezent na rocznicę ślubu,którą mamy właśnie dziś - 19ta:),a w maju na urodziny chciałabym usłyszeć serduszko:)

19 kwietnia 2017, 18:28

Czas po owulacji jest ...okropny!!!przynajmniej mnie on bardzo męczy!
Kiedyś czekałam podekscytowana i wypatrywałam oznak ciąży,teraz ten czas minął,a rozpoczął się czas wkurzu,buntu i frustracji!!!
A szczególnie,kiedy wiem,że była owulacja,że były ciałka żółte,że wyniki są dobre.W 6 dpo zbadałam Estriadiol - 327 przy normie do 341 i Progesteron 23,96 przy normie 23.Wysłałam wyniki do mojej ginekolog i odpisała,że są bardzo dobre.

Więc jakiej cholery w 20dc,wieczorem przy podcieraniu,na papierze widoczna była bardzo jasno kawowa plama! W 21 dc też kawowa plama na wkładce i na papierze.Dziś w 22 dc też,ale jakby mniej.Co to do cholery ma być???przecież progesteron był ok i to po odstawieniu luteiny na 24h,a teraz kiedy ją nadal biorę to jakiej cholery te kawowe plamienia???!!!
I już mnie to cholernie irytuje,już miałam nadzieję,że skoro uwolniły się dwie komórki,to chociaż jedna zostanie zapłodniona,a teraz to już nie wiem,gdzie szukać przyczyny niepowodzeń?
Czyżby progesteron mógł tak szybko spieprzać?

Zastanawiam się,czy czasami tego plamienia nie powoduje Acard i heparyna,bo skoro nie mam tej trombofili,a hematolog sama powiedziała,żebym za bardzo nie rozrzedziła krwi bo mogłyby w czasie ciąży być plamienia.Może będę brała sam Acard,a od dziś odstawię heparynę i sprawdzę co się będzie działo,bo skoro biorę to tak na chybił trafił???

20 kwietnia 2017, 14:13

24dc

Wszystkim dziewczynom,które odezwały się po moim wczorajszym wpisie,bardzo dziękuję za komentarze.
Ale pora przestać się ściemniać.Wiem,że zdarzają się takie plamienia implantacyjne i dopóki u mnie były koloru kawowego,to mogłam mieć nadzieję.Ale nadziei nadszedł kres!Już wczoraj w nocy na papierze ukazał mi się ten cholerny brąz! Zdruzgotało mnie to:( nie zrobiłam już na noc zastrzyku z heparyny,chciałam zobaczyć,czy te plamienia miną.Owszem na wkładce przez noc i do południa było czysto,ale po południu znowu brąz:( Co to do cholery znaczy.
Skoro progesteron 6dpo/18dc był w górnej granicy,to czyżby spieprzał tak już od 20 dc,od kiedy zaczęły się te kawowe plamienia?
Podejrzewam,że może u mnie problem jest z niewydolnym/nieudolnym ciałkiem żółtym?I sama Luteina nie daje rady.Może powinnam brać coś jeszcze na stymulację ciałka żółtego? chociaż niby Lametta miała go wspomóc?może jeszcze nie podziałała aż tak?

W poprzednim cyklu,kiedy owulacja była zaburzona i nie było ciałka żółtego,to nie było plamień.
Kiedy w innych cyklach owulacyjnych,było ciałko żółte,plamienia były w 24 -25 dc,teraz były dwa ciałka i plamienia od 20dc.No coś tu kuźwa jest nie tak.
Może i powinnam ten progesteron,tak jak napisała agusia,zbadać w 22dc,nie koniecznie 6-7dpo,albo i ze dwa razy???No z pewnością coś jeszcze będę musiała brać np na to ciałko żółte.
Qrwa,ile to kobieta pragnąca dziecka,musi postawić sobie diagnoz:(
Ile razy musi tracić nadzieję,żeby umieć podnieść się na nowo:(
A może powinnam rozważyć decyzję o inseminacji???

23 kwietnia 2017, 10:15

27dc

Plamienia - po odstawieniu heparyny,od trzech dni - nie ma.

Objawy ciąży - nie ma

Test ciążowy - drugiej kreski - nie ma

Emocje - są,jak co miesiąc
Smutek,żal,frustracja,pytanie - dlaczego? okropna myśl w głowie,że jest już za późno,takie ukłucie w sercu,że tego cudu nie będzie i taki żal za nim.Ten nasz cud,ma już swoje imię,najczęściej jest Emilką,ale oczywiście chłopczyk też ma swoje imię/imiona,bo tu decyzja jeśli chodzi o to konkretne imię, nie jest tak łatwa jak w przypadku Emilki.
I jak co miesiąc,kiedy jest mi chwilę ciężko,nagle czuję ten cholerny ..urw i przychodzi myśl" dopóki mogę o Ciebie walczyć,zawalczę.Choć szanse mogą z każdym miesiącem maleć,spróbuję.Są kobiet,które rodzą dziecko w wieku 42,43 lat,więc mogę jeszcze próbować.Za trzy tygodnie 40 -tka,dam sobie jeszcze rok prób i nadziei z pomocą lekarza.

A więc czekam na @ i zaczynam 3 cykl z letrozolem. Wizyta u ginekolog około owulacji.
Tym razem postanawiam,nie dać się ponieść emocjom,na jakiekolwiek objawy owulacji,nie robić sobie złudnych nadziei,bo jak widać,ani jedno ciałko żółte ani dwa,niczego nie muszą zwiastować.

24 kwietnia 2017, 17:57

1dc - 3 cykl z letrozolem
od jutra Lametta
mam nadzieję,że w końcu ten letrozol,da sygnał moim jajnikom/przysadce mózgowej,żeby się do cholery wzięły za produkowanie konkretnych,silnych komórek jajowych.
Pomiędzy 10 a 12 dc muszę umówić się na wizytę u ginekolog.
Zastanawiają mnie plamienia,które w poprzednim cyklu zaczęły się od 21dc,trwały 5 dni,a kiedy odstawiłam heparynę,na drugi dzień minęły.Ciekawe co na to moja ginekolog.Ciekawe czy nadal będę miała brać Acard z heparyną?
W tym cyklu sprawdzę progesteron w 21 albo 22 dc.

29 kwietnia 2017, 09:01

Ależ u mnie dziwnie nerwowo,tak jakoś emocjonalnie,ale na pewno nie są to pozytywne emocje,takie jakie były do tej pory,do tego magicznego czasu owulacji.Jestem dopiero w 6dc,ale nie mam w sobie absolutnie jakichkolwiek pozytywnych myśli związanych ze staraniami.Czas zapierdziela niesamowicie,mam wrażenie,że z szybkością petardy i już za trzy tyg czterdziecha.Jak sobie pomyślę,że tak całkiem niedawno,miałam 35 kiedy wprowadziliśmy się do naszego nowego domu i wtedy decyzja została już podjęta na 100%,że to właśnie już teraz chcemy/pragniemy mieć tego naszego trzeciego maluszka i wydawało się to tylko kwestią czasu...a ta kwestia czasu pokazała jak jest okrutna.Starania,brak nadziei,ciąża,poronienie,badania,starania,ciąża bioch,badania,niby ok,ale nie wiadomo dlaczego się nie udaje.Do poprzedniego cyklu cieszyłam się jak cholera i miałam wielką nadzieję,kiedy była owulacja i ciałka żółte,a teraz wiem,że to nie wszystko,tzn pięknie jeśli tak jest,ale to nie jest wyznacznikiem spełnienia pragnienia.Mam takie cholerne odczucie,że to co widoczne,to dobre na zewnątrz,ukrywa to co nie wybadane/schowane gdzieś tam jeszcze głębiej.A czasu na znalezienie tego czegoś coraz mniej.
Nie nooo normalnie doliny i pagórki u mnie z emocjami!!! Nie lubię takiej emocjonalnej huśtawki,takiej niepewności,poczucia,że coś czego pragnę,jest takie odległe,wręcz nieosiągalne,a tak bardzo chciałabym,żeby było osiągalne.Powinnam myśleć inaczej,pragnąć,ale mieć poczucie,że mam jeszcze czas,że nic mnie nie goni,że jeszcze wszystko co dobre może się zdarzyć,że jeszcze tyle mogę/możemy...ale tak nie jest,tak trudno mi się przestawić na inny poziom myślenia.A przecież powinnam być/jestem szczęśliwa,mam/mamy tyle marzeń/planów,mamy się z czego cieszyć...więc dlaczego to niespełniające się pragnienie o zostaniu mamą naszego trzeciego dziecka,jest silniejsze???Przecież zdecydowanie łatwiej byłoby gdybym miała inny poziom myślenia,że jest dobrze,a będzie jeszcze lepiej.Dlaczego do cholery nie potrafię/nie chcę się tak przeprogramować? A do tego wkurza mnie cholernie,że mąż czeka z seksem do czasu owulacji,a i mnie seks wkurza,przed owulacją zupełnie nie mam na to ochoty,to jest strasznie irytujące.Czasami myślę sobie,że nie dam znać mężowi,że to już ten czas,a później powiem mu "no i już po wszystkim",ale za chwilę myślę,że gdybym tak zrobiła to szlag by mnie trafił,że straciłam cykl. Noszszsz kur...co za popieprzone emocje,czyżby mój szanowny organizm miał zamiar włazić w menopauzę???swoją drogą,co za ujowe i irytujące słowo!!!
Za chwilę jadę z córką nad morze,może tam nabiorę dystansu i innego spojrzenia na ogół spraw,ale wkurza mnie też to,że mąż nie może jechać z nami ,no normalnie górzyska emocjonalne!!!!
‹‹ 6 7 8 9 10 ››