X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki O Jezu, zawierzam się Tobie, Ty się tym zajmij!!!
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8 ››

24 marca 2018, 11:51

Materia stosowałam. Więc i nic. Czopki działają na mnie ale już przy 1 zbliżeniu nawrót grzyba. Musiałabym po leczeniu unika sexu

26 marca 2018, 12:22

12 DC

wczoraj pojechaliśmy na Mszę Świętą za poczęcie dziecka. Przypadkowo wujek gogle naprowadził mnie na to 1,5 miesiąca temu.
Akurat msza odbywa się raz w miesiącu i niestety zawsze kiedy mój jest w weekend w pracy.

Postanowiłam i namówiłam mojego aby wziął L4 aby pojechać a przy okazji są dni płodne, więc będą same korzyści. I tak zrobił. Choć teściowa miała inne plany, jest wściekła na mnie, ale mój posłuchał mnie a nie jej. I to mi się podobało.

Do kościołka mieliśmy 200 km w obie strony. Msza była śliczna, było dużo par. Na końcu ksiądz każdą z par z osobna pobłogosławił. Do tego dostaliśmy zestawy do modlitwy (koronkę, modlitwę + figurkę matki Boskiej Skępskiej). Wpisaliśmy się do księgi i wzięliśmy to pudełeczko. A jak się okazało to w 1 pudełeczku było wszystkiego x2 czyli dla pary. To 2 pudełeczko dajemy rodzicom aby się za nas modlili.

Mój nawet zamówił msze świętą za nas. Byłam pod wrażeniem tego.

I sam mi się przyznał że bardzo chce małego brzdąca.

Kiedy byliśmy w domu mam powiedziała mi że ciocia była w tym kościele na modlitwach o uzdrowienie w lipcu. Ciocia choruje na raka i jak widać dzielnie znosi chemioterapię i jak powiedziała Matka Boska Skępska jej pomaga. Czy to nie zbieg okoliczności, że trafiłam do tego samego kościoła i proszę o dar poczęcia.

Po tym błogosławieństwie czuje spokój, taki którego nigdy nie miałam.
Wiem że moje dziecko będzie Cudem, cudem Matki Boskiej Skępskiej.
Obiecałam że wrocę kiedy będę w ciąży a potem przyjedziemy z dzieckiem by Matce Boskiej Skępskiej podziękować.

3 kwietnia 2018, 12:16

20 DC

Święta minęły bardzo szybko, aż za szybko. Przydałoby się z tydzień wolnego.
Dobrze że w pracy dużo roboty nie ma. Bo rozleniwiłam się.

Co mnie cieszy to, to że teściowa już nie gada kiedy wnuk, w wigilię trochę jej powiedziałam, chyba zrozumiała.
U mnie wszyscy byli zdziwieni, że wszystko jadłam. Przecież poł roku byłam na ścisłej diecie.

Kilka dni przed świętami dopadła mnie alergia. Lekarz stwierdził że to nietolerancja pokarmowa na jakiś składnik. I należałoby wykonać badanie, tym bardziej że nie łykam sterydów. Więc za 2 tyg robię badania, może wyjdzie mi co mnie uczula.

Ale widzę różnicę w braniu sterydów i ich odstawieniu.
wcześniej nic mnie nie bolało. Teraz a tu dziąsło, a tu ból nogi ( bo zwykle przed opadami noga mnie boli) - ojjj jak dawno takich bóli nie czułam. Widzę że organizm wraca do stanu przed sterydów.

w czwartek jadę na badania NK i ANA. I 20.04 immunolog i pewnie ostatni podchód czyli immunosupresja.

Rozmawiałam z jedną z dziewczyn że przy wysokich NK się zachodzi, jedynie szybko można porobić. To albo Kiry mam skopane, albo jest inny czynnik, może zła fragmentacja męża. Ale badań już nie zamierzam. Nie mam sił.

Kiedyś jedna z dziewczyn doradzała mi abym pogodziła się z tym, że dzieci mogę nie mieć.
I zaczęłam się w tym kierunki modlić, abym poczuła spokój. I myślę że moja intencja jest wysłuchana. Czuję wielki spokój.
Myślę że się pogodziłam. Zrozumiałam że jeśli nie będę matką dla swojego dziecka, to będę matką dla kotów. Ostatnio jak mój kocurek naszkodził, broniłam go jak lwica. Mój nie chce z nim spać, ale ja powiedziałam że będę z nim spać i tyle nawet na podłodze. A on i tak wszędzie za mną pójdzie. przygarnęłam go kiedy miał 6 tyg i odtąd jesteśmy nierozłączni. Przesypia cały dzionek kiedy z pracy wracam czeka przy drzwiach. Taki z niego słodziak.

Jestem 9 DPO 0 objawów, więc wiem jak ten cykl się skończy. Ale nie zamierzam płakać rozpaczać, to już za mną. Stałam się silniejsza, co mnie cieszy.
Obojętność - teraz to tak mogę nazwać.

Ostatnio też rozmyślałam, jakie są zalety i wady posiadania i nieposiadania dziecka. Znalazłam wiele pozytywów dla osób nie mających dzieci. więc nie ma co rozpaczać.
A co ja zrobię tak naprawdę nie mogę mieć dzieci -NIC. Nie mam na to wpływu.
Dlatego postanowiłam. Będzie dziecko to będzie nie będzie, to nie będzie.
Jeszcze nie tak dawno tak bardzo chciałam mieć cykle stymulacyjne, a teraz podchodzę do tego od niechcenia. Po prostu nie chce mi się starać. Odechciało mi się.
czy to dobrze??? Mąż już sobie odpuścił. Powiedział że będzie nas zawsze 3- ja on i kot.(choć wolałby psa), a ja bez kotów żyć nie umiem. (podobnie jak moja sis i babcia i ciocia)



23 maja 2018, 14:10

Dawno tutaj mnie nie było. Jakoś udało mi się uwolnić od uzależnienia jakim jest ovu.
Mało tu zaglądam, mało czytam, i w końcu czuję spokój którego potrzebowałam, którego mi brakowało.
Dziś mija 2 lata odkąd się staramy, kupa czasu. Ale nie uważam to za czas stracony, wiele badań zrobionych, wiele leków niepotrzebnie branych, Ale cóż próbowałam z tego jestem zadowolona,

Jutro mam wyjazd z okazji 2 lecia małżeństwa. Wiadomo różnie się nam układa, ale nie ma super par.
Jutro jedziemy na 4 dni do Krakowa, a przy okazji zrobię jedno z głównych badań, Kiry, od tego będzie zależało co dalej robić.
Bo lekarz mi robić wlewy z accofilu a co jeśli Kir mam dobry to po cholerę się truć. Stąd przy okazji badanie.

Ale z czego zadowolona jestem, to nie przeżywam jaki będzie wynik, zaakceptuje co da mi los, bo tego się nie zmieni,

Mój przechodzi chyba okres taki co ja dawniej. 2 dni chodził naburmuszony, taki jakby miał depresję dziś mi się przyznał. Że mamy pecha w życiu, jego kolega ma 23 lata a dziś urodziła mu dziewczyna córeczkę. I stwierdził my tak się staramy i dupa. Ja mu powiedziałam na każdego przychodzi czas. Na nas kiedyś tez przyjdzie. A jeśli nie, to trzeba żyć dalej.
Mój etap złości na ciąże minął, cieszę się z tego co mam. Doceniam każda chwilę. Dlatego potrzebowałam wyjazdu i jest on. Wkrótce 2 tyg urlop też nie wiem gdzie, wszystko będzie spontaniczne.


8 czerwca 2018, 13:09

Czas tak szybko leci. Już zleciały 2 tygodnie odkąd byłam w Krakowie.
Jeszcze tak wspaniałego krótkiego urlopu nie miałam dawno.
Szkoda ze czas tak szybko minął.

Wyników badań nie mam, mają być w poniedziałek albo wtorek.
Zaakceptuje każdy wynik zły czy dobry.

Mój dostałam skierowanie na badania w przyszłym tyg będzie wszystko wiadome czy pozostanie w tej pracy czy będzie konieczność zmiany.
Ja tu jestem dobrej myśli.

W poniedziałek dopadła mnie grypa po 2 latach, szok dosłownie :)
W koncu widzę że organizm się osłabił. Leki nie dały rady (encorton) a tu proszę grypsko przyszło samo. Ale już dochodzę do siebie.

Planujemy 22-24 jechać do Gdańska na mały wypoczynek.
I pewnie od 3 lub 4 lipca rozpocznę urlop. Już się doczekać nie mogę. Ciekawa jestem gdzie pojedziemy, b w tym roku nic nie planujemy wszystko wyjdzie przed wyjazdem. Będą albo góry, albo morze. Wolałabym góry, bo morze mi się znudziło.

A starania ovu mam wczesne, co zrobić. To mój 2 plan już.
Ale polubiłam spędzanie czasu we 2 , mamy czas dla siebie i robimy co chcemy. Bo gdyby było dziecko nie było by wyjazdów i większości rzeczy a tak korzystamy z życia :)


19 czerwca 2018, 11:22

W końcu otrzymałam wynik Kirów.
Niby z tych lepszych bo BX ale to co potrzebne do komunikacji matki z dzieckiem nie posiadam.
A więc na 100% mam problem z implementacją. Teraz znam przyczynę niepowodzenia.
Jest niby 1 rozwiązanie tego accofil. Ale tez nie można dużo bo brać gdyż krwinki białe idą w górę i jest masa skutków ubocznych i wiadomo na 100% żaden lek nie daje gwarancji.
IVF daje tylko 30%.
I tu jak ktoś powie że głowa blokuje.
Tu nawet modlitwa nie pomoże i cuda.
Wczoraj się dowiedziałam że u mojego ojca , jego matka miała 2 siostry i obie nie miały dzieci. I kto wie czy nie mam po nich genów.

Teraz wiem że zrobiłam wszystko co mogłam. Wiem że szans na dzieci nie mam. Trudno, czas się z tym pogodzić. Przynajmniej wiem na czym stoję.
Dziękuję wszystkim za wsparcie za pomoc. Jestem wam bardzo wdzięczna. Moja przygoda ze staraniami się kończy.

25 czerwca 2018, 14:19

Już tak dawno szczęśliwa jak teraz nie byłam.
W piątek wybraliśmy się na 3-dniową wycieczkę do Gdańska. Choć podawali brzydką pogodę, mój stwierdził że jedziemy. I pojechaliśmy.
Pogoda nie była upalna, ale na zwiedzanie w sam raz. Wieczorami jeździliśmy nad morze. Już dawno nie czułam takiego spokoju co teraz.

Miałam iść na histeroskopię teraz po @@@, ale odwołałam zabieg, przełożyłam na koniec sierpnia. Nie mam zamiaru psuć swojego urlopu jak w zeszłym roku.
A co mnie zbawią 2 miechy nic. Przecież naturalnie szans na ciążę nie mam.

Spróbuje jeszcze niby powalczyć do końca roku, by mieć czyste sumienie do samego końca. Zapisze się do lekarza Tarnowa Przybicienia cóz pojadę te 350km. 3 cykle pewnie na accofilu i koniec. Bo tego leku dużo brać nie wolno, bo jest bardzo szkodliwy dla organizmu, a tym bardziej ze 18 lat walczyłam z anemią i nie chce aby wróciła, bo ne chciałabym się ponownie z tym męczyć.
Nie wyjdzie to nie. Nie będę płakać. Już się pogodziłam z moją niepłodnością.
Już układam sobie nowe życie, w których będą wycieczki, podróże. Za rok planuję Chorwację :)

Ja się cieszę że znalazłam przyczynę niepowodzeń. Żaden lekarz nie wpadł na to. Sama dochodziłam co jest nie tak. Mnóstwo kasy wydałam, ale opłacało się.
Przynajmniej wiem że naturalnie nie mam szans na dziecko. IUI w moim wypadku nie uda się. A IVF może się udać, pod warunkiem ze nasienie byłoby ok, zarodki i organizm nie odrzuciłby leków. Bo niestety nie mam 3 najważniejszych kirów.
Gdybym 1 nie miała, to jakaś szansa może by była, a tak 3, to już wiadome.
Już się nie ukryłam, wszystkim mówię ze matka nie będę, nie staram się, bo jestem genetycznie niezdolna. Niestety jedna w rodzinie.
Mój stwierdził, że może i lepiej, ze tak musi być, ze teraz będzie czas dla nas.
Już tęsknie za urlopem, mogę pić, mogę wszystko robić. Nie mam już złudzeń.

Do tego nie mierzę tempki, zaznaczam jedynie termin @@@. Od razu lepiej żyję.
Mąż zadowolony ze moje uzależnienie staraniami skończone.
Byłam uzależniona od starań i wiem to, ale wyleczyłam się i jak szybko.

Znam bardzo wiele osób z moim problemem, mają mnóstwo niepowodzeń, masę nieudanych IVF. Tylko na palcach policzyć osoby którym się udało.
Najbardziej przykre jest to ze Państwo ma głęboko w dup... takie osoby. Nie chce nic dofinansować. Jak tak dalej będzie to tylko patologia będzie się rozmnażać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2018, 14:22

12 sierpnia 2018, 14:31

Dawno nic nie pisałam.
Na początku lipca byłam na 2 tygodniowym urlopie góry i morze, było wspaniale. odpoczęłam na maska. jeszcze nigdy tak nie miałam wspaniałego urlopu jak ten.
Ale co dobre szybki mija.

W pracy mam nowego kierownika, pożal się Bóg, już lepszy nie mógł się trafic, nic nie umie nic nie potrafi. Pewnie jego dni sa policzone.
Ciekawe czy mi umowę przedłużą, bo ten wątpie ze cos w tym kierunku będzie się starał. A umowa przydałaby się i to na czas nieokreślony. za 2 miechy się dowiem.

Do tego byłam bardzo wściekła, lekarze w klinice widać jak się znają na wynikach badań męskich. Gadali że wynik HBA 57% jest ok, a tu się okazuje że brak szans na naturalne poczęcie, dowiedziałam się że mamy tylko 4% szans. Tu potrzeba nie iVF lecz PCSI aby się udało. A tego wyniku nie da się niczym poprawić. Więc nie dosyć że ja niepłodna to i mąż tak samo.
I niech mi ktoś powie że módlcie się itd jakoś modlitwa nikogo z niepłodności nie wyleczyła.
Więc co dałam na luz. I tak dzieci nie będzie i tak, więc życie poświęcę wycieczkom.
Dyskutowałam z mężem i w naszym wypadku na 1 IVF by się nie skończyło, znając nasze szczęście byśmy zostali z niczym bez kasy i dzieci. Przecież ile tu dziewczyn z takimi problemami co ja nie jest w ciaży i już kilka razy podchodziło do ivf i mieli zdrowych chłopów a co ja mam powiedzieć jak problem damski i męski jest.
I jedno jest pewne dziewczyny jak długo się staracie i nie wychodzi róbcie badania rozszerzone, z nich dowiecie się więcej i znajdziecie przyczyny.
A na dokładkę powiem wam, że moje jajniki zaczynają wygasać. Owulka 5dc czy 6dc coraz szybsze lekarz ocenił, że wygasza się moja rezerwa jajnikowa. Więc koło 40 bede miec menopauzę więc niedługo już :)
Co mnie ciesy dobrze że jestem bezpłodna, bo ostatnio czytałam że mąż też miał zły wynik HBA dziewczyna zachodziła w ciaze ale za każdym razem dziecko down, i usuwała ciaże. Niestety uszkodzone plemniki potrafią zapłodnić, a potem dziecko jest chore. Przynajmniej mnie to nie czeka. Bo sama nie zajdę :)

A teraz co najlepsze wpadłam na pomysł biorę wolne 16 i 17 i we wtorek ruszmy albo w góry albo nad morze. Mąż idzie na L4 bo wolnego nie chcą dać i wyjeżdżamy.
Koniec ze staraniami, koniec z tym wszystkim.

20 września 2018, 12:31

Ostatnie 2 cykle były koszmarne ovu 4 potem 5 dc. Pobiegłam na USG w czasie okresu, bo czułam że to ovu. Gin stwierdził pęcherzyk 26 mm Endo 2 mm. Gin stwierdził torbiel ja natomiast nie. Zrobiłam w domu test ovu krecha pozytywna. Tego samego dnia dostałam skierowanie na histero.
4 września miałam histeriokopię myślałam że się nie odbędzie gdyz 14 dc dostałam plamien.
15 dc oznaczał dla mnie 1 dc. Pojechałam mimo wszystko na histero. Na zabieg w klinice byli nas 3 nikt 1- szy nie chciał.isc. poszłam 1
Gin zauważył krew na początku nie chciał zabiegu zrobić, ale stwierdził że jak będzie mało krwi to zrobimy i tak było. U mnie @ jest skąpa więc bez problemu wszystko sprawdził. Po zabiegu zaprosił mnie do gabinetu. W środku czysto, gin zdziwiony że u mnie problemem jest wysoki estriodal. Zalecił w kolejnym cyklu stymulke może ona unormuje hormony. Ale tak czy siak poleca tylko ivf w naszym wypadku. Bo przy niskim HBA szans nie ma a do tego mam skopane kiry, więc naturalnie szans nie ma.

Zaczęłam czytać o estriodal może przez intralipid mleko sojowe pewnie nadmiar tego spowodowało wzrost.
Zaczęłam codziennie jeść siemię lniane do jogurtu.

I o dziwo jestem szczęśliwa bo obecny cykl ovu 14 dc choć śluzu jak na lekarstwo.

Teraz czekam czy mi przedłuża umowe bo.do 30.09 mam, zobaczymy.
Mój chce zmienić pracę.
Omówiliśmy się że jak mi przedłuża to on zmienia, jeśli nie to będę bezrobotna a on zostanie gdzie jest.


Wiadomość wyedytowana przez autora 20 września 2018, 12:33

30 września 2018, 13:59

No to w prezencie urodzinowym dostałam umowę ale tylko na rok. Myślałam że w końcu dadzą na czas nieokreślony ale jednak nie. Coś czuję że może dadzą za rok kolejna i potem podziękują, aby nie dawać na czas nieokreślony. Ale najważniejsze że przez rok kasą będzie.

Mój za to chce powalczyć o kasę jak mu nie dadzą podwyżki to odchodzi i szuka innej, teraz kiedy dostałam umowę będzie ryzykować.

Mam nadzieję że jakoś to wszystko się ułoży. Choć ostatnio męczy mnie jesienna depresja.

12 października 2018, 19:05

No to mnie rozlozylo. Ostatnio taka chora byłam 2 lata temu 14 lipca 2016 roku. Jak ta datę zapamiętałam
Przez 3 dni bolało mnie gardło właśnie ustąpiło a teraz w godzinach na zapalenie krtani.
Moja odporność spadła. A byłam mutantem tak mnie nazwali w pracy.
Może NK wkoncu spadną.
Grypsko wypadło w dni płodne a ja nawet sił na serduszka nie mam.
Dziś to mąż mnie wykorzystał
Bo ja jak Kłoda.
Ciekawe czy na L4 nie pójdę.

26 października 2018, 11:30

Dziś mam imprezę pożegnalna kolegi z pracy. Jak fajnie że jest na emeryturze, może sobie odpocząć.
W pracy mam samych kolegów tylko 1 koleżankę. Dziś z jednemu powiedzialam pijemy razem chyba mi nie odmówisz. Zawsze kiedy byłam na imprezy nie piłam. Teraz jest inaczej. Mam nadzieję że będę się świetnie bawić.

Mam wspaniałych kolegów w pracy. Ostatnio jak miałam imieniny kupili kwiaty słodycze owoce. Czuje się w tej pracy super. Jedyny minus że nie dali mi umowy na czas nieokreślony.

A co do starań to wiem na 100% że naturalnie nie znajdę. Brakuje mi 1 Kira który umożliwia implementacje, bez niego dzidziuś się nie zagnieździ. Więc odpuściłam starania, bo sensu nie ma. Może kiedy podejdę do ivf jak będzie kasą jak nie to wiadomo.
Tu już nie chodzi NK czy inne pierdoły. U mnie szwankuje genetyka. A z tym się urodziłam i umrę

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2018, 11:34

29 października 2018, 13:35

Dni tak szybko lecą. Była impreza i szybko minęła.
Jak się wybawilam, już nie pamiętam jak tak dobrze się bawiłam
Wypiłam ile mogłam. Wytanczylam. Jak mi tego brakowało. Już koledzy myślą nad kolejną imprezę, ja jestem na tak.

Dobry kumpel pytał mnie kiedy bociany do mnie przylecą powiedzialam mu prawdę że niestety dzieci naturalnie mieć nie mogę jedynie ivf. Po 2 nie mam stałej pracy w razie ciąży wywala mnie na bruk,a w moim mieście praca tylko po znajomości.
I powiem że stosunek mego kolegi bardzo się zmienił. Inaczej zaczął rozmawiać, myślę że dobrze jest powiedzieć prawdę niż ukrywać.

2 mój kochany kumpel.ktory już wiedział.o moim problemie pochwalił się że będzie miał 2 córkę. O pierwszą starał się 5 lat więc mnie doskonale rozumie. Jak on wyzywał że życie jest niesprawiedliwe. Tym bardziej powiedział mi historię jego znajomej która dzieci nie chce mieć i 2 razy dokonała aborcji. Mówi że szlak go trafia na takich ludzi. A mi kazał zwiraz kasę na ivf i próbować, ale bez kredytów. Bym miała czyste sumienie że próbowałam.
On jest bardzo rodzinny i dzieci są dla niego wszystkim. Nawet proponował mi abym zaadoptowała malucha, ale ja nie chcę.
Ehhhhh gdyby to wszystko było łatwe.

Mój stwierdził że mamy pecha w życiu. Ani własnego M ani stabilnej dobrej pracy. Jeszcze samochód używany na kredyt może za rok go spłacimy.
I zamiast z górki mamy pod górę. Mój chciał zmienić pracę. Dostał takie oferty że musiał podpisac umowę w starej pracy. Bo jak nie oferowali zarobki 13 zł / godziny to praca 5 dni po 12 h. To umowy 2 tyg na agencji. A ryzykować zima.nie.ma.co

Jakoś los nas nie oszczędza.

Do tego ja już sama nie wiem czy chce tego dziecka czy nie. Człowiek czym jest starszy tym się wszystkiego odechciewa. Ostatnio może przez pogodę stałam się nygusem.
Mój stwierdził podejdziemy do ivf wydamy z 25 tys za 2 próby i będziemy z niczym. Bo tym bardziej mało komu się udaje z naszym problemem. A tym bardziej że mój organizm nie reaguje na te leki.

Mój stwierdził baby kasę przeznaczyć na sprzęt górski i korzystać z życia, póki go mamy, bo nie wiadomo kiedy odejdziemy z tego świata. Ja go rozumiem bo stracił.ojca nagle w wieku 18 lat umarł mu na rękach.

13 listopada 2018, 13:12

Jak ten czas szybko leci.
Ja zaczęłam.zyc tak jak powinnam była kiedyś.
Zrobiłam w piątek mężowi niespodziankę zakupiłam bilety do kina. Więc sobotę spędziliśmy na zakupach a wieczorem w kinie. Super spędzony czas, takiego mi brakowało od długiego czasu. Zawsze nie było kasy na kino i inne przyjemności bo stale gin a tak...
Mieliśmy też iść na pizzę ale kolejka masakryczna i byśmy z godzinę czekali w kolejce
Niedzielę spędziliśmy u się na imieninach.
Więc mogę weekend uznać za bardzo udany.
Nawet już snuliśmy plany kolejnego urlopu w górach. Morze nam się znudziło objechaliśmy prawie całe. A od tego roku zakochałam się w górach. Marzy mi się dolina 5 stawów i dolina gąsienicowa tym roku brakło czasu.Ale chcę moje marzenia realizować w najbliższym wakacyjnych dla mnie terminie.
Wiecie zrozumiałam jedno, że przez starania oddaliliśmy się od męża i to bardzo. Przeważnie on zajmował się swoimi sprawami ja swoimi. Mimo że razem mieszkaliśmy jakoś z dala od sobie byliśmy.
Kolega z pracy dał mi wskazówkę i ja zastosowałam i od tej pory te dawne amory wróciły. Związek odżył, wszystko robimy razem. Jest inaczej. A my szliśmy w drogę zmierzającą do rozwodu, i co by to dało nic.
A czy dziecko będzie czy nie. To trudno powiedzieć. Ja odzyskałam to co potrzeba wiarę nadzieję i miłość.

27 grudnia 2018, 13:31

Święta tak szybko mijają. Ehhh nie lubię sprzątać gotować na święta, jakoś od kilku lat nie czuje tej atmosfery. Najchętniej bym gdzieś daleko wyjechała i odpoczęła.
W 1 dzień byliśmy u teściowej o matko jak się wynudziłem dobrze że komórka jest bo bym z nudów umarła. Tam nie ma co robić. A kobita każde tylko jeść.
Mój przez święta przytył 4 kg już waży 88 kg nazywam go oberixem. 10 kg przytył w ciągu 2 lat. Powiedziałam mu że za 3 lata 140 kg będzie miał.
W 2 dzień przyszła się trochę pogadaliśmy dzieciaki dorosłe to tylko smartfony. A dziś w robocie.
Sylwek w domu. Matko czuje się jak 80 letnia baba. Gdyby było z kim iść na Sylwka a tak nie ma z kim.
Za rok może pojadę do Zakopanego w okresie świątecznym. Trzeba coś robić by nie zwariować.
A nudy mnie zabijają. Mój to ma hobby tv a mi się to znudziło i co tu robić. Dobrze że jeszcze nam pracę bo bym do wariatkowo trafiła z nudiw. Książek nie chce mi się czytac., Miałam wziasf się za gimnastykke to mi się nie chce. Wielki nygus że mnie.
Mamie powiedziałam że po jej śmierci świat nie będę robić bo nie będzie dla kogo. Będę 3 dni leżeć w łóżku.

28 grudnia 2018, 13:19

A teraz napiszę coś najfajniejszego.

Odstawiłam sterydy w marcu. Podczas ich brania zauważyłam ze moje owulki zaczęły się robić szybkie jak miałam zwykle 12 dc to zaczynały być w 11 dc potem 10 dc a na końcu 7dc
Odstawiłam stery ze względu na grzyba bo nie mogłam go pokonać. I tak zeszło mi pół roku walki z nawracającym grzybem.

Jak to pokonałam to zaczęły się szopki z owulkami.
w sierpniu w 1 dc poczułam jak jajniki zaczynają mi pracować. Coś mnie zaniepokoiło poleciałam na badania estradiolu Lh i fsh. I co wynik estradiolu 434, szok zaczęłam mierzyc tempke i skok 5 dc owulacja.

W kolejnym cyklu postanowiłam iść do gina i sprawdzić czy to faktycznie szybka ovu. @@@ trwała dwa dni, czułam jajniki od 1 DC. 3DC umówiłam się do gina. Zrobił mi gin usg, pęcherzyk 28mm, endo 2mm. stwierdził ze to torbiel, ja mu na to, że to nie torbiel lecz pęcherzyk do ovu który zaraz pęknie. Gin nie wierzył mi. Zapisał mnie na histero z myślą ze będzie nakłuwać pęcherzyk. w domu test ovu pozytyw 4dc owulka. Po czym wzrost tempki i koniec bóli owu.

Cykl trwał 14 dni. Na histero byłam w 1 dc, cudem mi zrobiono gdyż za dużo krwi nie było. Bo już byłam z kwitkiem wysyłana. Wynik taki -- po histero macica czysta wszystko ok, brak torbieli i innych rzeczy. Mina gina nieziemska.

Po histero stwierdził ze jestem pierwszym przypadkiem z tak wysokim estradiolem. I nie ma pojęcia jak mnie leczyć --- i to gin z kliniki. W tym cyklu ovu była 14dc pewnie przez naruszone jajniki.

Kolejny cykl estradio 1DC 37 -- miałam letrazol stwierdziłam ze spróbuje z nim zahamować estradiol ovu 11 DC.
Poszłam o pomoc zwykłego gina. Stwierdził że trzeba to leczyć bo wysoki estradiol powoduje endomede, raka jajnika albo piersi.
w tej chwili stwierdził ze trzeba jajniki zacząć stymulować, aby estradiol zaczynał funkcjonować. Takiego przypadku nie miał, ale pomoze mi. I to jest klasa lekarza, a nie odwracac się od problemu. Czyli w tym cyklu Albo lestrozol albo CLO (bo po nim ovu miałam później)Ja powiedziałam ze to na bank po odstawieniu sterydu, chco gin w to nie wierzy.
Gin mnie pocieszył, ze po roku od jego ostatniej wizyty bardzo się zmieniłam. Widzi we mnie spokój, którego mi brakowało.
A wiec dziś oddana krew i zobaczymy czy dziś clo czy letrozol pojdzie w rejs.
A leczenie immuno mam głęboko w dupci. Nic mi nie dało lecz pogorszyło.

Mam wyniki morfologii bardzo ładna mimo okresu.
Estradiol 86
Za to testosteron. 105 norma do 48 ekstra.
A brałam tabletki dla.sportowcow co obniżają estradiol a pisze też że mogą zwiększyć testosteron. I zapewne to mi zwiększyło. Ale estradiol super ale.leki odstawić trzeba i znów estradiol poleci w górę ehhhhh w dupie z tym wszystkim



Wiadomość wyedytowana przez autora 28 grudnia 2018, 16:35

2 stycznia 2019, 10:10

No to mamy Nowy Rok.

W sylwka wypiłam na maksa, szampan + wino. Ledwo żyłam. Już dawno tak nie piłam, aż padłam.
Oczywiście kolejny sylwek w domu oglądaliśmy dzieci kukurydzy. Ostatnio naszło mnie oglądanie starych horrorów. Dla mnie sylwek to sylwek dzień jak co dzień nie różniący się od innych dni.
Zrobiłam małe podsumowanie roku.
Jaki był 2018 rok

+ POZYTYWY

- wyjazd czerwiec na 2 rocznicę ślubu Kraków (4dni)
- urlop lipiec (5 dni ) Ustka
- urlop lipiec (6 dni) Zakopane ---> ten był najwspanialszy
- niespodziewany wyjazd sierpień (4 dni) Karpacz
Za nic na świecie nie zamieniłabym tych wycieczek, każdy z nich był wspaniały. Nigdy tak wspaniale się nie czułam, mnóstwo filmów i zdjęć, śmiechu płaczu itd.. I moja niepowtarzalna mina jak nie miałam sił wejść na giewont, ale jak wszyscy wchodzili nie chciałam być gorsza wściekłam się i weszłam na szczyt :)
- polepszenie stosunków z mężem (może dotarliśmy do siebie)
- umowa o pracę na firmę , po 1,5 roku pracy na agencję (jedyny minus praca do września bo mam na czas określony)
- imprezy firmowe (ale się ubawiłam)
- histero ok

+ NEGATYWY

- rozjechane cykle po sterydach (bardzo wczesna ovu)
- praca na czas określony (wrzesień 2019)
- pół roku walki z grzybem (ale wyleczona)


Cały Nowy Rok przeleżałam w łóżku.. Nie miałam sił na nic. Nawet mąż przyniósł mi ciacho i zupkę bo nie miałam sił. Już tak dawno źle się nie czułam, może to wina picia w sylwka.
Dziś ledwo się z łóżka zwlekłam. No cóż czas na pracę.
Dzis mam zaplanowany monitoring, już zaczynają się dni płodne, 7dc hahah ciekawie się zapowiada. może ovu 8DC będzie ;D

Wczoraj zaplanowałam trochę rzeczy na ten rok. Pewnie wiele się zmieni, bo wiadomo różne rzeczy mogą się zdarzyć po drodze.

1. Urlop w zakopane między czerwcem a lipcem (to do uzgodnienia) (musze zdobyć dolinę 5 stawów i dolinę Gąsienicową )
2. 3 rocznica ślubu - mam ochotę wrócić do Poznania chyba ze cos innego wymyślę
3. Miałam podchodzić do ivf - ale rezygnuję z tego. Nie podejmuję się ryzyka. Ostatnio stwierdziłam że dobrze mi bez dziecka. Już mam 35 lat nie czuję się, abym miała siłe wychowywać dziecko. Jak naturalnie się nie uda to trudno, nie mam już tego napięcia, jakie miałam. Cóż wszystko się w zyciu zmienia,
4. Wracam do horrorów, telenowel, książek chcę ćwiczyć jogę, jeździć na rowerku - aktywność
5, może czeka mnie umowa na czas nieokreślony we wrześniu, ale wywalenie z roboty ;)

Do tego miałam w nocy sen, ze miałam cudowne życie, a raptem koło 40 jak miałam zaszłam w ciążę i zamiast się cieszyć płakałam, nie chciałam tego dziecka.

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 stycznia 2019, 10:17

4 stycznia 2019, 13:49

Byłam na usg w środę

endo 4mm pęcherzyk 17mm na 2 jajniku 23mm
gin wskazuje przetrwały pęcherzyk z cyklu poprzedniego, ale nie daje uciąć ręki.
Kontrola za tydzień wtedy będzie wiadomo co dalej.

Za duzy testosteron wg gina ma wpływ na rośniecie pęcherzyków i słabe endo.

Jak będzie torbiel chce mi dac na 2 cykle antyki aby wyciszyć organizm i zlikwidować torbiel.
Więc zobaczymy co będzie. Te leki dla sportowców ziołowe mówi ze na bank nie zaszkodziły, po prostu teściu sobie w któryms momencie wzrósł i stad są problemy estrogenne progesteronowe.

W kolejnym cyklu robie badania androgenne i zobaczymy co wyjdzie.

4 stycznia 2019, 13:52

Tego to jeszcze nie było. W grudniu był konkurs - 2 bilety do kina na bajkę.
Trzeba było odpowiedzieć na pytanie dlaczego lubisz koty? I stwierdziłam bo wiele razy w takich konkursach uczestniczyłam ze i tak nie wygram. Więc ......
tak się wczułam w pisanie, bo koty to kocham nad życie.

a dziś wiadomość : GRATULUJEMY WYGRANEJ!!!!

HAHA śmiałam się dzwonie do męża idziemy do kina na bajkę, a ten trzeba było coś lepszego wybrać a ja wygrałam bilety :)

No to mamy pierwszą niespodziankę w nowym roku.
Miałam dac bilet koledze aby poszedł z córką, ale nie chciał. Więc co idę do kina na bajkę ;)
Jak szaleć to szaleć.

5 stycznia 2019, 21:53

Jestem coraz bardziej szalona. Czytając to forum dziewczyny pisały o stawianiu pijawek.
Kilka lat temu mój ukochany świętej pamięci dziadziuś opowiadał jak miał stawiane pijawki. I mi pomogły. Wtedy trudno było znaleźć kogoś kto stawia. Sama w tamtym czasie chciałam.isc na taką sesję.
I tak wyszło że przed świętami zaczęłam szukać osoby która się tym zajmuje. Nieoczekiwanie znalazłam osobę w mieście rodzinnym męża 30 km ode mnie. Zadzwoniłam i umówiłam się na piątek. Istne szaleństwo.

Kobitka posadziła mi 3 pijawki na kości ogonowej od razu się wgryzly. Czułam jak piły krewcie i szczupaki po jakims czasie bił znikł. Jedynie było.niewygodnie leżec z 90 min leżałam aż biedaki się najadły i odczepiły się. Kobitka pozaklejala mnie. Powiedziała że mogę być słaba i senna. A ja wogole senna nie byłam i miałam siłę na horrorek do snu. Zmieniłam kawałek opatrunku było sporo krwi i założyłam kolejny.

Dziś mąż mi cały zdjal. Myślał że minimalnie krwi będzie a to co zobaczył przeraziło go. Tyle krwi było co 3 dyniowy okres. Takiego to nie miałam. Kawałek skrzepu było. Oby już nie leciało. Chce teraz w środę na kolejną sesję iść ale w czwartek do roboty i monitoring oj może być ciężko z tym wszystkim.

Dziś namówiłam mojego aby iść do kina na baje ledwo go namówiłam nie chciał iść. Ale jakoś go zaciskam
W kinie mnóstwo dzieci z rodzicami. A my sami fajnie to wyglądało. Baja nawet fajna i dużo morałów daje. Np że nie potrzebnie szukamy czegoś daleko jak to co najważniejsze jest blisko nas.

A teraz spać nie mogę bo miejsce po gryzieniu kolegów mnie boli. Ehh co za noce będą póki się nie zagoi
‹‹ 4 5 6 7 8 ››