mąż -
wysoka gorączka 26-28.12 antybiotyki 27.12-04.01
badanie nasienia 27.01
start suplementacji 1.02
start bromka 21.02
czyli:
3mce od ustąpienia gorączki miną 28.03 a od ustania brania antybiotyków 04.04 - tutaj możnaby powtórzyć badanie ale czy jest sens, skoro bromka bierze od końca lutego? zbadamy u niego prl 16-17.03 i zobaczymy jak ona wygląda. potem po kolejnym miesiącu zbadamy testo.
a potem powtórzymy nasienie ale oby nie było potrzeby
Ciekawa jestem jak pęcherzyki, jak endo, jak nowy gin
fakt jest taki, że jest 9dc a mnie bolą jajniki, choć częściej prawy a to jego kolej w tym mcu na owulkę i zaczyna się śluz płodny.
zobaczymy po monitoringu czy dokładam w tym cyklu donga na endo i wzrost pęcherzy.
jestem dobrej myśli
mam iść na HSG po @ a potem znowu do niego na USG i w zależności od wyników HSG i może ewentualnego cudu czyli wchłonięcia się torbieli dalsze leczenie, laparo. pan doktor nie pozostawił złudzeń. najprawdopodobniej IVF.
dlaczego ?
1. w przyszłym tyg idę jeszcze raz do corfamedu ale na monitoring owulacji, chcę zobaczyć jak temat wyglada i niech inny lekarz oceni moje jajniki i torbiel
2. w przyszłym tyg dzwonię do invikty/invimedu i umawiamy się na pierwszą wizytę - jeśli faktycznie mamy myśleć o ivf to trzeba się ustawić w kolejce, może po drodze uda się nam to o czym marzymy, ale wtedy z przygotowań do ivf można zrezygnować, a jak nie będzie już miejsc i kasy w programie za kilka mcy to wtedy będzie problem.
3. w przyszłym tyg robię badanie amh, ca125 i powtarzam prl.
Jednego nie mogę zrozumieć, dlaczego nie mam owulacji, takiej normalnej, niczym nie wywoływanej...czemu była i nagle postanowiła się skończyć? hormony nie wskazują, żeby mogły ją zaburzać. o ile nasienie złe rozumiem, torbiel też, endomendę hmm no nie wiem czy to na pewno ona ale też bym ją zrozumiała, ale ta owulka to dla mnie tajemnica.
I nie wiem czy robić to AMH, bo w invikcie dostaniemy bon na zniżkę 50% na to badanie u nich nie wiem ile kosztuje, ale najtaniej znalazłam w dolmedzie za 150zł, to nawet jakby mieli za 200zł to i tak się u nich opłaca..zobaczę czy ciekawość wygra czy się wstrzymam do kwietnia.
Śmiać mi się chce, jak sobie myślę, że dziś gin może potwierdzi owulkę wczorajszą. Bo z serduchem było zabawnie, miało go nie być, już się zaczynałam zasypiać, kiedy jedno zdanie męża spowodowało szybką, spontaniczną akcję
jeśli więc owulka się potwierdzi, to cień cienia nadziei na powodzenie w cyklu będziemy zawdzięczać małżowi
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2015, 00:02
Pomyślałam sobie o koleżankach czy znajomych: jednej która ma 28 lat jak ja ale ma strasznie burzliwy związek i nie wie w ogóle kiedy będzie im dane podjąć decyzję, że chcą potomstwa, innej, która ma 32 lata, żadnego faceta nie ma od kilku lat, a jej zdjęcia z kilkumiesięczną chrześnicą nie potrafią zamaskować jak ogromnie marzy o dziecku i jak silny ma instynkt macierzyński.. inna koleżanka, 35lat, właśnie rozstała się z facetem po 10 latach związku. I co one wszystkie i wiele wiele innych kobiet mają zrobić? Nie mają dziecka, czas leci, a one nawet nie mają w najbliższym czasie perspektywy ich mieć..i to jest smutne, bo mogą nie zdążyć, czego oczywiście im nie życzę..
Naprawdę doceniam to, że jesteśmy z mężem w idealnej sytuacji, wystarczy tylko, że troszkę poczekamy aż będzie nam dane usłyszeć bicie serduszka i zobaczyć maleńką kropeczkę na usg.
U mnie TSH za wysokie 2,74, PRL za wysoka 33, progesteron też 33, ale biorę luteinę, więc to przez nią taki wynik. Choć wydaje mi się, że jak na 5 dni brania lutki 2x100 lub 1x100 to i tak jest niski.
Ogólnie takie wyniki moje i męża trochę dopełniły mój spadek formy psychicznej i wiarę w powodzenie
Taki marazm mnie dopadł, nie mam zapału do walki. Może kilka dni i minie.
Plusem jest to, że w święta mogę pić alkohol przy stole z rodzinką
A tu totalna porażka bez złudzeń.
Doktor wypisujący mnie ze szpitala nawet dosyć się przejął moją sytuacją, powiedział, że był dwa razy u radiologa sprawdzać obraz i faktycznie dupa, niedrożne. Przez lewy może tam jakaś kropelka się przecisnęła, ale to dla potrzeb zapłodnienia nic nie znaczy.
Polecił pomyśleć o ivf i nei tracić nadziei.
Byłam tak zszokowana jak byłam u niego w gabinecie, że nie byłam w stanie z siebie słowa wydusić poza przytakiwaniem mu. Bałam się, że się rozpłaczę więc nic nie mówiłam.
Ale po wyjściu ze szpitala płakałam całą drogę, łzy nie przestawały lecieć.
Wieczorem trochę się uspokoiłam, a rano była myśl - IVF, nie mam na co czekać.
na wizycie dwa dni później znowu się popłakałam prawie, tym razem z radości, keidy pani dr powiedziała, że nas kwalifikuje do rządowego programu.
To była w końcu od ostatnich miesięcy jakaś pozytywna informacja w kwestii naszych starań...tak jej potrzebowałam..
już następnego dnia zaczęłam czytać wątek o IVF i przekonałam się, że to nie takie proste...wielu dziewczynom się udaje za którymś razem, albo wcale..ale podejdę do tego na spokojnie. uda się. a poza tym zawsze pozostają później jakieś próby leczenia, laparoskopie itd.
zastanawia mnie tylko skąd moja niedrożność. bo byłam(jestem) pewna, że to z powodu endometriozy, ale na wizycie dwa dni po HSG na ugs w klinika pani dr powiedziała, że nie widzi na lewym jajniku ani jednej torbieli...a przecież tydzień wcześniej gin widział dwie, z czego jedna mała ale schowała się za moją słynną już torbielką, która była początkiem drogi do HSG...zgłupieję, daje słowo.
stwierdziłam, że nie przejmuję się, zobaczymy, co ma być to będzie. jak jest endometrioza to jest, a jak jej nie ma to nie ma.
boję się tylko, że jest rozsiana w jajowodach i w różnych innych miejscach, skoro na jajnikach już jej nie widać..tylko czy wtedy na HSG wyszłabym macica o prawidłowym kształcie?
ehhh
pani dr w klinice kazała zrobić fragmentacje DNA nasienia. z jej wyliczeń prolaktyna powinna już spaść do poziomu normy, a co za tym idzie produkcja innych hormonów powinna wracać do porządku. i teraz kolejny stres, jak wyniki małża. lepsze? gorsze?
w ogóle pani dr sporo poopowiadała nam jak to prolaktyna działa jak naturalna antykoncepcja i jak ważne jest eliminowanie stresu..łatwo powiedzieć. jeszcze ja jak ja ale małż? on jest mało odporny, a właśnie rozważamy u niego zmianę pracy bo dostał ciekawą propozycję...
taka to ostatnio huśtawka nastrojów, wątpliwości, wydarzeń i natłoku myśli mną buja..
oby się skończyło spokojnym zagroszkowaniem....
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 kwietnia 2015, 07:38
do tego ivf a nie icsi. moze to dobrze? Moze plemnik ktory sam, daj Boze, zaplodni komorke, bedzie tym jedynym, najlepszym, zwyciezca...?
co dla mnie najważniejsze - mężowska armia - ruch dalej słabo bo tylko 14% (w styczniu 1,8%), ale niewiarygodna ilość - 180mln!!! niewiarygodne jak poprawiliśmy liczbę chłopaków:) oby tylko się kilka super szybkich znalazło dla moich komóreczek za parę tyg.
dziś pierwszy zastrzyk gonalu i za 11 dni zaczynamy stymulację. to będzie trochę skrócony protokół. Mam brać ovulastan tylko do 21.05 zamiast do końća paczki 25.05.
to wszystko, żeby zdążyć przed delegacją czerwcową, ale chyba i tak nie pojadę...jak mogłabym dzień lub dwa po transferze jechać kilkaset km kilka godzin za kierownicą, tańczyć, balować, stresować się itd...więc przez weekend się zastanowię i może pobiorę do końca ovulastan..może lepiej zrobić ten protokół w pełni? a może to bez znaczenia? nie wiem, nie mam kogo się doradzić
tylko jak się wykręcić z wyjazdu służbowego? co wymyślić? może wymyślę, że mam laparo? tylko jak później powiedzieć, że jednak nie miałam (szefowa to moja kumpela i sama ma iść na laparo więc będzie wypytywać o szczegóły, blizny itd, musiałabym znaleźć powód, czemu mi nie zrobili w ostatniej chwili? jakieś pomysły pomocne koleżanki?
i jeszcze jeden problem z innej beczki- jak przewieźć gonapeptyl jadąc autem z ludźmi z pracy przez 4 godz na wyjazd integracyjny? lek musi być w lodówce..w hotelu jakoś sobie przechowam, ale jak sobie po drodze poradzić?
nie wiem czy w pracy nie powiedzieć, może byłoby łatwiej...ale szefowa sama teraz IUI robi i stara się o dziecko i chce, żebym ja poczekała ze staraniami aż ona wróci po ciąży... (jest po 30stce sporo i ma 'pierwszenstwo') nie wiem chyba nie chcę się dzielić takimi rzeczami...co mi to da, nic?
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 maja 2015, 22:39
Shooa piszę tutaj może ktoś jeszcze skorzysta Tutaj namiary, miejsca gdzie przyjmują 20 tys. - http://www.ginekologwroclaw.com.pl dr Mikołaj Karmowski 6-7 tys. http://www.mediconcept.pl/ginekologia-p25.html - dr Marek Pochwałowski NFZ Borowska Wrocław http://www.endoart.pl dr Ewa Milnerowicz - Nabzdyk Wszędzie tam znajdziesz kontakty do nich.
już postanowiłam, nie jadę w delegację! dtrudno, niech się wali i pali. powiem, że znalazłam lekarza od laparo, który akurat ma termin wtedy i mi zrobi operacje. a potem powiem, że wyniki badań w szpitalu wyszły mi złe i odwołali. dzięki za rady dziewyczyny kochane jesteście :*
czuję się opuchnięta, nadmuchana, mam zatrzymaną wodę w organizmie, serduchowanie też do najprostszych nie należy bo jest susza! cocnceive plus ratuje trochę sytuacje.
Nie wiem jak ja mogłam je brać przez tyle lat i jeszcze uważać, że to najlepsza metoda antykoncepcyjna, super wygodna, 100% pewna i bezpieczna i w ogóle cool.
Jaki młody człowiek jest jednak głupi
a tak naprawdę to piszę, bo już nie mogę się doczekać rozpoczęcia stymulacji i całego IVF....siedzę już jak na szpilkach a to jednak jeszcze trochę...
Historia Lenuś mnie dziś zmiażdżyła nie znam dziewczyny, gdzieś kilka razy przewinęły mi się jej wpisy na forum i tyle, ale współczuję jej z całego serca (((
:)