X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Życie z Oligoasthenozoospermią...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Życie z Oligoasthenozoospermią...
O mnie: Jestem przed 30-stką. Jestem mama wspaniałego chłopca, z ciąży bliźniaczej. Jestem po rozwodzie. Jestem z mężczyzną, z ktorym zaprzyjaźnilam się dawno temu. ...i jestem z nim bardzo szczęśliwa.
Czas starania się o dziecko: Z moim D staramy sie bardzo swiadomie od 4 miesiecy. Ogólnie nasze "jak będzie ciaza to super" trwa dwa lata. Edit z konca wwrześnia- to pol roku. TerAz wiemy skąd niepowodzenie- Oligoasthenozoospermia. Ot co....
Moja historia: Z bylym historia byla prosta- bylismy w zwiazku 5 lat. Wkurzal mnie niemiłosiernie, ale przywiazalam sie do niego. Razu pewnego prace zmienilam. Wyjechalam na pol roku na szkolenie. Poznalam tam D ktory tez sie szkolil. Nie zwracalam na niego uwagi, bo ja zajeta przeciez! Gdzie innego chłopa... fe ! D zakochal sie we mnie od pierwszego wejrzenia. W tamtej chwili stalam sie dla niego marzeniem. Po krotkim czasie okazalo sie, ze trafimy do jednej miejscowosci, do jednej jednostki i jednego wydzialu! Ludzi na kursie 300, akurat nas "sparowali". Bylam nieszczesliwa z tamtym, choc trwalam w tym. Balam sie byc sama. Po powrocie ze szkolenia zdecydowalam, ze koncze ten zwiazek. Placz, zgrzytanie zębów, prosby, błagania. Bylam nieugieta i dumna z tego ze w koncu potrafie byc stanowcza. Zaczelismy sie spotykac z D. Az tu pewnego dnia byly sie odzywa ze jedziemy nad morze, na zgode. Raz jedyny uprawialismy sex w ciagu miesiąca. W ciaze zaszlam. Blizniacza. Szybki slub, szukanie mieszkania na juz. Urodzil sie synek. Jeden. Tkwilam w nieszczesciu, bo u boku faceta, z którym sie meczylam. Mijal kolejny rok. Dusilam sie tym. Przez przypadek spotkalam D. Pogadalismy, posmialismy sie jak kiedys. Serce mocniej zabilo. Umowilismy sie na zwykla kawe. I od kawy sie zaczelo. Nie moglismy sie nagadac. Az pewnego razu tak mnie objął i pocalowal, ze spelnil tym samym swoje marzenie o mnie i moje o posiadaniu wspanialego faceta. Historia bylaby piekniejsza, gdyby nie to, ze po drodze rozwod i kupa nerwow, smierc moich 2 babć w odstepie 2 tygodni i moja stresujaca praca. W ciaze zajsc nie mozemy choc tak bardzo tego chcemy... i gdzie tu sprawiedliwość- z bylym wystarczyl raz, ktory dal nam dziecko, a z mężczyzną ktorego kocham nad zycie jest to tak bardzo trudne... Skad tytul pamietnika? Z Babcia J bylam bardzo zwiazana. Wychowywala mnie.czesto o niej mysle. Tesknie. I zastanawiam sie gdzie jest, co robi, jak sie ma. Do ludzi glebokiej wiary nie naleze. Ale ona byla inna. Bardzo mocno wierzyla. Ostatnio mi sie przysnila i odpowiedziala na pytanie, ktore mnie meczylo- co u niej? Nie musisz wierzyć, ale tak bylo. Mam to szczęście, ze moglam sie z nia komunikowac w ten sposob. Babcia na mnie nakrzyczala, ze jej jest tam dobrze! (Byla bardzo chora) a namoje pytania i watpliwosci odpowiedziala "masz wierzyc" i zniknęła. A pozniej w tym samym snie widzialam w swoich rekach rozaniec. Wczoraj bylam u niej na grobie z synkiem zapalic znicz. To byl pierwszy raz kiedy tam nie plakalam. Przeciez jest jej tam lepiej. Sama mi to powiedziala... Wczorajszy sen zmienil moje zycie. Musze wierzyc, ze sie uda. Musie wierzyć.
Moje emocje: Podupadam. Ucze sie żyć na nowo. Bez marzeń.

21 sierpnia 2018, 12:17

Pierwszy raz od nie wiem ilu lat odmowilam dziesiatke rozanca. Kiepsko szlo bo szczerze mowiac zapomnialam co i jak... ale pomodlilam sie tak jak umialam- za Anie ktorej obiecalam ze to zrobie by utrzymala ciaze, za to by teraz nam sie udalo i za Babcie, bo to ona mi kazala wierzyc.

Rano test owulacyjny znowu wyszedl pozytywny. Trzeba będzie chyba zlamac harmonogram i dzis zaznaczyć serduszko...

22 sierpnia 2018, 21:40

Wiara jest ciężka. Jest jeszcze ciężej, jesli ma sie poczucie bycia w tym samej. D jeszcze nie wrócił, będzie o 22... zwyłam sie jak nigdy. Dlaczego?
Dlatego, ze jestem strasznie rozdarta w środku. Z jednej strony jestem bardzo szczęśliwa, ze jestem mama tego wspaniałego chlopca, a z drugiej smutek zalewa moje serce, bo... tyle czasu sie staramy o dziecko i nic. Tzn tu jest chyba problem- ja sie staram. On nie. Za nic ma to co mówię mu o wspomaganiu nasienia. Że trzeba dbac o siebie. Zeby nie żłopał tyle piwska. Jak krew w piach. Mowi mi, ze sobie pije, bo urlop. Bo weekend. Bo cos tam. Zawsze sie znajdzie powód. Wnioskuje, ze z jego strony to nie jest prawdziwe pragnienie dziecka. Jak się chce, to robi sie wszystko by to marzenie spelnic...

Wiecie co teraz zrobie? Zrobie sobie herbate, usiade na balkonie, poslucham strasznie smutnej muzyki, którą jakis sasiad puścił i w ciszy zaczekam na D.

Kubunio śpi...

23 sierpnia 2018, 13:24

Porada
Dopada Cie żal i zwątpienie? Powierz to Maryi lub jesli nie jestes wierząca- zostaw to życiu. Plan na nas juz jest. Gdzieś tam. U kogoś tam.

Wieczorem napiszę Ci o otwartych szeroko oczach i otwartym sercu. :*

Miłego dnia!

23 sierpnia 2018, 17:05

Mial byc wpis wieczorem, ale teraz mam chwilę...

Usiadlam wczoraj na tym balkonie. Z herbata...z różańcem w ręce. Ksiezyc swiecil bardzo mocno... było też kilka gwiazd. Pomodlilam sie do Maryi. Ona jako matka i kobieta lepiej mnie zrozumie. Przez całą dziesiątkę łzy leciały mi po policzku. Wielkie jak grochy, gorące jak żar. Powiem Ci o co ją poprosiłam, bo masz z pewnością takie same marzenia jak ja. Poprosiłam ją, by pomogla mi w tym wszystkim. Chcialam by D zrozumial, ze doczekanie sie maluszka to wspanialy dar. Dar życia. Powiedzialam tez, ze jesli on nie jest dojrzały do tego by być ojcem, to aby narazie tej ciąży nie było. Uniose to. Nie chce drugi raz - a tak bylo podczas poprzedniego wziazku i ciazy i wychowywania Kubsona- zostac z wszystkim sama. Martwić sie za dwoje, chciec za dwoje, kochac za dwoje, cierpiec za dwoje, byc matką i ojcem jednocześnie. Nie chce tego...
Na koniec poprosilam, aby sie stawiła za mna u Boga i aby spelnilo sie mohe marzenie bycia po raz drugi matką.

Na koniec tej myśli...spadla gwiazdka z nieba.

Niewiele z Was tu trafia na ten moj marny pamietnik, ale jesli juz tu jesteś- otwórz serce na dobro, otwórz szeroko oczy i zauważ to, czego dotąd nie widziałaś, a spostrzezesz ile cudów dookoła nas sie wydarza i ile znaków przemawia za tym, aby mocno wierzyc... w siebie, w marzenia, czy tez w Boga.

6 września 2018, 14:46

Wczoraj rozpoczęty kolejny cykl.
Dzis byliśmy na badaniu nasienia. Juz po wywiadzie zakwalifikowali D do programu testowania tabletek na poprawe parametrów nasienia. 11 lat kolarstwa i leki na nadciśnienie ktore w skladzie maja substance zle wplywajaca na plemniki.

We wtorek wyniki. Czekam na wyrok. Nie pamiętam kiedy tak plakalam jak dzis. Najzwyczajniej w swiecie boje sie, ze to o czym marzylam zostanie w swerze marzeń juz na zawsze... :(
Nie potrafie sie sama juz pocieszyc. Czarno to wszystko widze. Czarno...

21 września 2018, 11:01

Oligoasthenozoospermia. Wyrok.
Grzebie po internecie. Czytam czytam czytam.
Mam plan. Androlog. Drugie badanie w laboratorium niezaleznym czyli poprostu w szpitalu. Zrobimy oboje posiew na bakterie... panel hormonow. Ja zrobie zdroznosc. Juz mam skierowanie.
Jest opcja ze to moze zylaki... bo jednak wyniki makabryczne....
Bedzie dobrze. Bedzie dobrze. Powtarzam tak sobie...

21 września 2018, 15:58

Dziś mam wolne. Wolne od pracy, ale nie wolne od myslenia. Przetrzebilam caly internet. Zaczelam sie zastanawiać nad jedną rzeczą- a jesli w tym laboratorium specjalnie takie wyniki zanizone nam sprzedali... przeciez konsekwecja zlych wynikow mial byc udzial w programie refundujacym suple. Tak mi powiedzial D. Pozniej odebral wyniki i w desperacji zapisal sie do tego programu. Przyjechal do domu ze lzami w oczach a w garsci trzymal tabletki... ja pitole, pomyślałam. Przeciez oni go za krolika doswiadczalnego wzieli- wzial udzial w testowaniu klinicznym... i po 3 miesiacach nagle sie okaze ze wyniki sa super lepsze bo lykal syple i...producent zyska kolejnych klientow. Nic mnie nie zdziwi w dzisiejszych czasach... wszyscy kase tylko licza... wszedzie pchaja ludzi od razu na in vitro zamiast jak najwiecej dopomoc naturze...
To jest gorszy dzien. Jeden z wielu... musze D namowic na jeszcze jedne badanie nasienia tym razem w niezależnym laboratorium. Musze...

24 września 2018, 19:01

Takie dwa swiaty mam w tym miesiacu. Jeden to ten z diagnozą Oligoasthenozoospermia. Ten, w ktorym nie ma dla nas szans na ciaze naturalną. Ten, w ktorym musimy sie liczyc z kazdym dniem, z kazdym posilkiem, gdzie liczyc musimy wszystkie tabletki i odliczać do co najmniej grudnia- wtedy najwczesniej bedzie poprawa...
Drugi swiat to ten bardziej optymistyczny, w ktorym znowu zauwazam objawy ciąży. Wczoraj byl 7 dpo i mialam dosc duzy spadek temperatury, poczym dzis podskoczyla na nowo. Co w tym widze? Ty juz wiesz...bo przeciez przeczytalas juz w "internetach" wszystkie wczesne objawy ciąży. Wiec wiesz...to moze byc zagniezdzenie.
Wczoraj, kiedy to bylo to moje "zagniezdzenie" kolo 10 rano dostalam taki skurcz...jajników? Macicy? Od rana przyczepila sie do mnie biegunka ( ha! To tez moze byc objaw zagniezdzenia. Przeciez ogladnelas juz setki ciazowych cykli i dalo sie to zauwazyc, ze w ten dzien dziewczyny mialy z tym problem). Reszte dnia przespalam. Wieczorem strasznie swedzialy mnie sutki. Do tego stopnia, ze nie moglam sie ich dodrapac haha. W koncu scisnelam jednego i..polecialo mleko! No to sie usmialismy. Chyba mi laktacja wraca xD Bubek nie je juz cycusia od marca. Cos sie pokrecilo. :)

Reasumujac dzisiejszy dzien. Dalej trzyma nas optymizm. Prowadze zycie w dwoch swiatach. W tym urojonej ciazy i tym realnym gdzie walczyc o nasionka musimy z calych sil! :)
...do prychiatry chyba musze isc xD

25 września 2018, 09:42

Jutro będzie 10 dpo. To będzie ostatni dzień mojego mierzenia temperatury. Dzis znowu spadla. Caly czas mi zimno. Ide wziac goracy prysznic.
Mialam wczoraj ten optymizm ze cud sie zdarzyl... ale ten spadek to zwykly przypadek. Czas wziac sie w garsc i zmienic prace. Na tym sie teraz skupie. Mam dosc zbierania z ulicy tej zaszczanej patologii. Jak człowiek moze sie tak upodlic?! Mam dosc roznych aspektow swojego zycia.
Wczoraj siostra dala mi tabletki na nadmiar wody (mam z tym problemem) i powiedziała ze jej sie juz nie przydadza bo chyba w ciazy jest...
Ciesze sie a jednocześnie to cholernie boli. ENTER.

26 września 2018, 15:20

Dzis mialam kolejna rozmowe z siostra. W poniedzialek bedzie robic test ciazowy. Ostatnio udalo im sie za pierwszym razem... nie wytrzymalam i powiedzialam jej o naszym problemie. Najpierw chwila ciszy pozniej pytania dlaczego nic nie mowilam, ze chcemy dziecko. Gadka szmatka powiedziala, ze moze to znak...ze moze najpierw slub a pozniej ciaza? Ogolnie to mialam wrazenie ze w gardle ja scisnelo ze znowu mialybysmy razem byc w ciazy. Czesto sie tak zdarzalo, ze zaznaczala swoja obecnosc bardziej bo była o mnie zazdrosna. Swoja corke rodzicom na rece wpychala, zeby tylko za duzo do mojego dziecia sie nie usmiechali. Serce mi peka. Z dnia na dzien bardziej. Powolitego nie wytrzymuje. Nie potrafie sie pogodzic z tym ze nie mozemy miec dzieci. Do tego stopnia, ze moj D drazni mnie na kazdym kroku.patrzec na niego nie moge. Niby mowi ze sie stara a dalej na sniadanie żre parówki. Egoista. Wyszlo dzisjeszcze kilka brudnych spraw odnosnie naszego zwiazku i chyba mamy kryzys. Zarzuca mi ze caly czas go obwiniam! Do jasnej cholery slowem sie nie odzywam zeby go nie stresowac chyba ze je smieci. Wtedy wybucham.
Nie rozumie mnie. Nie rozumie ze stracenie szansy na macierzyństwo jest dla mnie przegraną. Porazka życiową.
Wszystko to porazka. Dno. Nic. Zero.

29 września 2018, 13:32

Jutro bedzie wiadome czy moja siostra na 100% jest w ciazy.... nie wiem jak zareaguje jesli tak. Obawiam sie mojego sztucznego uśmiechu...

Dzis mamy kolejna rocznice... wczoraj bylismy w kinie, dzis J szykuje kolacje przy swiecach. Postaram sie nie myslec oo innych rzeczach... tylko o nas... choc to trudne jest.

Dzis mam termin @ wyznaczony przez of. Nie czuje sie na okres wiec blizsza jestprzepowiednia flo- ze w poniedziałek to nastapi. Zatem czekam cierpliwie... choc staram sie z usmiechem to przyjac to... z jednej strony jest co raz ciezej, z drugiej zas latwiej mi jest sie godzic z mysla o kolejnej miesiaczce. Chyba musze zaakceptowac to co jest nam dane, a w zasadzie nie jest nam dane...

Zadanie na kolejne dni- nauczyc sie zyc z bólem.

Edit.
Mama mojego jest bardzo pro kosciol. Najpierw slub później dziecko. Mimo iz samej zdazylo jej sie odwrotnie.... o naszych problemach nie wie. Poszlismy w odwiedziny. Jakiez piekne powitanie otrzymalam- zachodz zachodz (w sensie zebym do domu weszla), zachodz ale nie w ciąże hehe.
......no ku@@wa ubawilam sie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2018, 17:00

1 października 2018, 17:38

No dobra. Dzis byl drugi termin przewidywanej @. Okresu brak za to tak kurewsko ciagnie mnie w pachwinach jakby, jajniki wierca dziure a krzyz...jak krzyz pański boli.
Misiek mnie rozsmiesza bo ja zartuje ze w ciĄży jestem a on sie smieje z kim? Dobrze ze go humor nie opuszcza. Jade oddac rodzicom zelazko bo rano nam nasze wywalilo xd a J pierwszy dzien w nowej pracy i takie przygody z rana xD musiala mama nam przywozic zelazko swoje bo ja w pracy J mial odwiezc kubsona do przedszkola i..pojsc do pracy w pogniecionej koszuli xD

15 października 2018, 15:11

Nie pisalam, bo nie bylo o czym... w 28 dc dostałam krwotoku i wyladowalam w szpitalu. Chce o tym zapomnieć.

Teraz mamy 13 dc. Wydawalo mi sie ze owulacja byla wczoraj ewentualnie dzis. Paskudnie sie czuje. Depresja.nic nie cieszy... Nie potrafie znaleźć w sobie spokoju i tej wiary, ktora chciala mi przekazac Babcia. Nie potrafie. Caly czas w glowie mam jedno slowo, ktore niszczy mi caly dzień- Oligoasthenozoospermia.
Czytam znowu te same artykuly, pocieszam sie wpisami dziewczyn, ze zaszly w ciaze naturalnie, bo byla poprawa....
Musze mojego wyslac na kolejne badanie nasienia. Ale to w nastepnym tygodniu bo teraz juz po zielonych dniach chce go przetestowac w domu czy faktycznie ma tylko 1,4 ml upustu... jak sie nie staralismy to zalewal po brzuchu a tu maial jakby splunął....
Nic juz nie wiem. Ide po kanapke z nutella.

16 października 2018, 13:48

Dzis 14 dc... 7 cyklu ze świadomości

Wczoraj mialam glupi sen- niedźwiedź, ten przyjaciel Maszy ( kto dzieci ma i oglada z nimi bajki ten kojarzy) stanął przede mna i powiedzial " musisz za kilka dni zrobic progesteron, bo jak nie to tylko in vitro. Invitro. In vitro..." i ten poglos in vitro tak dlugo brzmial... dobrze ze D mnie obudzil... caly dzien zlecial na depresji. D wieczorem wrocil do domu,polozylismy Bubsona spac. Oczywiscie z nim zasnelam, wiec D musial mnie budzic, bo pilnuje dni plodnych i mowil ze mamy szanse. ( Boze, on tak wierzy, ze uda nam sie naturalnie...) Wstalam, wykapalismy sie razem , a pozniej kochalismy sie w sypialni. Nie myslalam wtedy o niczym. Lubie ten nasz seks.
Czuje, ze juz po plodnych jest. Juz niem mam melodii do przytulanek....


MAM DOSYC ŻYCIA W TRÓJKĄCIE. Ta Oligoasthenozoospermia doprowadza mnie do skraju. Nie wiem ile jeszcze zdolam udźwignąć. Mialam jedno marzenie w zyciu- miec dzidziusia z D. Widocznie zbyt wiele chce. Serce mi peka jak widze ze on mimo tego ze wolałby schabowego pije koktajl z chia i mango i owocow ktorych nie potrafie nazwy przytoczyc ale ponoc wiele witamin maja.
Mam teraz jedna nadzieje, zeten jego wysilek zaprocentuje...
W nastepnym miesiacu mam zamiar wdrożyć mu L- karnityne mace i Q10 w odrebnych pastylkach.
Jeszcze troche i w nocy bedziemy swiecic oboje bo tych wszystkich tabletkach.

Tymczasem odprowadzilam dzis kubsona do przedszkola na 8.30, wrocilam zjadlam sniadanie, poczytalam o in vitro ktore w snach niedźwiedź mi proponuje i zaznelam na kolejne 4 godziny. Obudzil mnie telefon. Mam spiaczke afrykanska...

19 października 2018, 15:01

Drugi dzien spadku temperatury. Nie wiem o co chodzi. Nie obchodzi mnie to.

Wczoraj policzylam. W ostatnim badaniu wyszlo nam 28 tysiecy zywych plemnikow, tych w ruchu postepowym. Zakładając zło, ze morfologia z tego bylaby 1 procent to w sumie 280 plemnikow ma szanse polaczyc sie z komorka jajowa... z przeciez wystarczyjeszcze tylko jeden... hłe. Jestem mistrzem w optymistycznych wersjach i pocieszaniu...się. nieby liczę sie z tym , ze trzeba zbierac na in vitro, a z drugiej strony przeciez cuda sie zdarzają.

Ja pitole jakie to wszystko jest niesprawiedliwe.

22 października 2018, 10:08

8 dpo.
Temperatura odbila. Nie wiem czy spadek byl jednodniowy bo wczesniejsza mam zignorowana. Grunt ze pozniej odbilo. Mi chyba tez xD
W sobote bylismy na weselu mojej przyjaciolki. Przesiedzialam. Non stop disco polo! Wybaczcie jesli ktoras z Was jest fanka, ale ja po prostu nie trawie tej kategorii muzyki. To nie muzyka. Umpa umpa umpa umpa i bez sensowne slowa. Bez komentarza.

Tydzien do terminu okresu. To jest taki moment kiedy wszystkimi mozliwymi mocami chce zeby temperatura rosla i rosla , a nadzieja krzyczy- teraz sie udalo, napewno!
Jednak mam tez ta druga strone- gdzie sama sie hamuje z emocjami i stara. Sie nie nakrecac...choc nie zawsze wychodzi, bo czesto juz ukladam scene kiedy mowie D, ze w koncu sie udalo i będzie tatusiem. Eh...

25 października 2018, 18:22

Porada
http://www.endokrynologia.net/content/prolaktyna-hiperprolaktynemia

Super portal !

26 października 2018, 16:54

Mój pojechał rano w delegacje pod Warszawę. Wróci jutro pod wieczór. Nieistotne bo i tak do 21 będę w pracy... panował się rano a ja wylam. Jak małe dziecko w poduszkę. Myślał że to przez to ze wyjeżdża a ja znalazłam pretekst żeby móc przy nim płakać. I nie chować łez. Myślał że płacze bo juz tęsknię a ja płakałam bo sobie uświadomiłam ze znowu się nie udało. Staram się krzesłach w sobie siłę ale...dziś już nie dama rady ani iskry wytworzyć... zalaly mnie lzy, żal, gorycz, smutek i złość. Na siebie. Na świat. Na Boga. Na wszystko.