Mam świadomość, że podobnych tematów były dziesiątki. Wszystkie je przeczytałam kilka razy jednak żaden nie rozwiał w pełni moich wątpliwości.
Ostatnią miesiączkę miałam 14.08. 9 września robiąc test ukazały się na nim upragnione dwie kreski. Jednak moja radość nie trwała zbyt długo..
Zrobiłam badania bety. Wyniki to 25.09- 3442,2 i 27.09- 5809,8. Kalkulator bety opisuje mój wynik jako w normie. Wczoraj byłam u lekarza i dostałam diagnozę „W jamie macicy pojedynczy pęcherzyk ciążowy-GS-13mm, nie uwidoczniono pęcherzyka żółtkowego i echa zarodka”. Lekarka określiła mój przypadek pustym jajem i wypisała skierowanie do szpitala na oczyszczenie. Wczoraj będąc u lekarza po usłyszeniu tego wszystkiego przestałam racjonalnie myśleć. Wróciłam do domu, zaczęłam czytać nasze forum i strony internetowe. Wszędzie jest pisane o stwierdzeniu pustego jaja dopiero w momencie gdy pęcherzyk osiągnie 25mm. Czy jest choć cień szansy, że moja Pani doktor pośpieszyła się z taką diagnozą? Dziwi mnie, że nie kazała mi odczekać kilku dni/ tygodni i przyjść na kolejne badanie w celu potwierdzenia tylko od razu wypisała skierowanie na szpital. Jestem umówiona na kolejną wizytę w piątek tym razem u innego już lekarza. Jednak same wiecie, że czekanie tyle czasu jest dobijające. Dodam jeszcze, że to moja pierwsza ciąża. Nie mam żadnych plamień.
Wiem, że nikt tutaj nie jest lekarzem ale jednak chciałabym usłyszeć jak oceniacie mój przypadek? Czy jest jeszcze szansa na pojawienie się zarodka?
Dziękuję za każdą odpowiedź.