Hej dziewczyny. Może miała któraś z was podobny przypadek. Jakiś czas temu z chłopakiem stwierdziliśmy że chcielibyśmy dziecko, ale nie będziemy jakoś specjalnie się starać, po prostu będziemy uprawiać seks bez zabezpieczenia wtedy kiedy mamy ochotę a nie tylko wtedy kiedy mam dni płodne. Dodam iż każde nasze współżycie zapisuje w kalendarzyku. I tak o to dnia 27 sierpnia dostałam lekkiego krwawienia ( wcześniejszy okres był 4-8 sierpnia a nasteony przewidywany 1-5 września), dodatkowo czułam się od kilku u dni jakbym miała gorączkę. Stwierdziłam że chyba to coś znaczy. 3 września zrobiłam test ciążowy który pokazał dwie kreski. Płakałam że szczęścia. Ale nie długo..
Następnego dnia było wszytko ok, lecz 5 września rano ponownie dostałam krwawienia, lekko przerażona poszłam do pracy, a po powrocie z pracy, gdy byłam w toalecie, wyleciał ze mnie duży skrzep, bardzo dziwny, lekko okrągły, jaśniejszy niż te okresowe. Wpadłam w panikę. Wieczorem pojechałam z chłopakiem do szpitala. Zrobili mi badanie usg, pobrali krew i mocz. Wyszłam że szpitala 7 września z wiadomością ze nie jestem w ciąży ale nie umieją określić czy poronilam czy po prostu mój organizm zwariował i test się pomylił. Krwawienie trwało do od 5-11 września.
Czy któraś z was miała coś podobnego?
Obecnie wczoraj powinnam dostać okres ale narazie cisza, jedynie od kilku dni pobolewa mnie brzuch i mam wrażliwe piersi. Dodam że po tamtym zajsciu dalej z chłopakiem staramy się o dziecko. Pozdrawiam