Ogólna ocena: Dostateczna
Moje doswiadczenia z Invicta sa tak zle jak tylko mozna sobie to wyobrazic. Dlugo, bo prawie rok, zbieralam sie do napisania tej opinii. Nie wiem, moze jestem wyjatkiem, ale kilkumiesieczna wspolprace z klinika przyplacilam zalamaniem nerwowym.
Przede wszystkim, klinika jest ewidentnie nastawiona na zysk. Stanowisko recepcji to praktycznie punkt przyjmowania pieniedzy, terminale do kart tylko furcza. Zaznacze, ze w w klinikach w Wielkiej Brytanii, z ktorymi mialam przyjemnosc, faktury dyskretnie przychodzily do domu... W Invikcie wszyscy wiedza po co przyszedl pacjent, jakie badania zrobil, i ile zaplacil, bo w ciupkiej recepcji klebia sie tlumy i jest zero intymnosci i brak jakiegokolwiek poszanowania dla tajemnicy lekarskiej, nie wspomne o pokoju do pobrania nasienia, tuz przy recepcji... Czulam sie tam jak w warzywniaku: zakupy, terminal, placic, terminal, placic i tak w kolko.
Lekarze zlecaja wszystkie badania jakie tylko mozna sobie wyobrazic - bez wzgledu na to, czy to badania medycznie uzasadnione. Szczytem bylo powtarzanie badan w kolko (np. infekcyjnych) co kilka miesiecy, mimo, ze maja waznosc roczna - nikt tego absolutnie nie sprawdzal, nie zapisywal w karcie, wazne ze klient placi, a jak placi to lepiej. Wiekszym szczytem bylo powtarzanie w kolko badan na rozyczke mimo, ze odpornosc ma sie na cale zycie. I wielka klotnia z recepcjonistka, dlaczego nie zaplace po raz kolejny za to badanie. A jak tylko badania byly w pakiecie, to sie nagle okazywalo, ze robimy tylko czesc...
Dwa, w wiekszosci pyskate, zarozumiale recepcjonistki, mlode siksy, ktore nie maja pojecia jak pracowac z pacjentami leczacycymi sie na nieplodnosc. Zero empatii, zrozumienia, recepcjonistka lepiej ode mnie "wiedziala" jakie leki biore, kiedy zaczelam cykl i za jakie badania mam jeszcze zaplacic. Pal licho recepcjonistki, kierowniczka placowki w rozmowie ze mna (roztrzesionej, zaplakanej) powiedziala, ze ja sie za bardzo przejmuje! A bylo to po ktorejs z kolei kompletnej wtopie Invicty.
Trzy, kompletne wtopy Invikcty - brak informacji na temat czegokolwiek, brak mozliwosci kontaktu z lekarzem, brak planu leczenia, brak ustalenia terminow co gdzie kiedy, na koncu sie okazywalo, ze "nieoczekiwanie" nadeszlo swieto majowe, albo urlop lekarza, brak wynikow i omowienia wynikow na czas, brak pieczy nad lekami zapisanymi przez lekarza. Wielokrotnie nie wiedzialam co mam robic, kiedy jaka procedura, wielokrotnie brakowalo mi lekow (przyjezdzalam z zagranicy), wielokrotnie przylatywalam na wizyte aby zaplanowac dalsze leczenie, na miejscu dowiadujac sie, ze nic z tego, bo lekarz idzie na urlop, a nikt mnie o tym nie uprzedzil.
Po czwarte, namowiono mnie na szereg niepotrzebnych, drogich i bolesnych badan (np. badanie endometrium za ponad 2000zl). Nie dosc, ze probowano mnie za nie skasowac podwojnie (procedura z cennika+wizyta lekarska) to jeszcze po ich wykonaniu pies z kulawa noga przez ponad 2 miesiace nie raczyl poinformowac mnie o wynikach.
Po piate, szczytem bylo zaplanowanie wizyty na transfer zarodka 7 dni po pierwszym dniu cyklu, pomimo moich protestow, i zdziwienie lekarza, ze endometrium nie uroslo (po 7 dniach!). Najpierw zaczal mi wpierac, ze moje endometrium nie urosnie i nigdy nie bylo grube (wrozka normalnie!), potem namawial na jakis wlew osocza za, bagatela, 1500 zl.
Po szoste, szczytem bylo czekanie na sali zabiegowej, przez 20 minut z nogami rozlozonymi na fotelu, bo lekarz sie spoznial - dzieki bogu odmowilam podania znieczulenia ogolnego, bo tak bym lezala w znieczuleniu. Kompletnie nieprofesjonalne i nieetyczne.
Po siodme, dwoch lekarzy kompletnie zingorowalo moje uwagi o trudnosci transferow ("absolutnie nie przewiduje problemow", "zalatwie to w 5 sekund") - potem wielce zdziwieni, ze nie mogli wejsc do szyjki macicy - rezultat, trzy transfery spieprzone.
Oj, moglabym tak dlugo, naprawde. Ktos pomysli, ze przemawia przeze mnie gorycz, ale naprawde Invicta dolozyla mi tyle stresu do juz stresujacej sytuacji, ze jak to tylko wspomne (a bylo to rok temu), to sie zaczynam trzasc z nerwow.
Sumujac: to jest klinika, ktora nie rozumie celu swojej dzialalnosci, nie rozumie tego z jakim pacjentem maja do czynienia i nie potrafia w zaden sposob poprowadzic go w tej drodze.
Dla kontrastu, klinika z ktora jestem obecnie: faktury do domu, kompletna dyskrecja, bezposredni kontakt z lekarzem (email, sms w ciagu pol godziny), w trakcie stymulacji podglad codziennie/co dwa dni, codzienne telefony z instrukcja jak dostosowac dawki lekow, pelne wsparcie emocjonalne, empatia, ludzka zyczliwosc, usmiech, cierpliwosc, spokoj, lekarz dba o wystawienie wszystkich recept i kontroluje z pacjentem zapas lekow, firma dostawcza przywozi wszystkie leki do domu. Ja nie martwie sie o nic.
Invikte proponuje omijac szerokim lukiem.