X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe A więc jesteś :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
A więc jesteś :)
O mnie: Żona, Matka, Obdarowana po brzegi.
Moja ciąża:
Chciałabym być mamą: Jestem mamą :)
Moje emocje:

9 września 2016, 14:19

Pamiętam ten dzień po wypadku W., kiedy leżałam, głaskałam brzuch i mówiłam: "Jeżeli istniejesz, masz cztery dni". Ale tak naprawdę nic nie wskazywało na to, że jesteś. Ani samopoczucie, ani okoliczności życiowe.

A jednak jesteś. Zakryte, nieznane. Tworzysz się, choć dla nas na razie wciąż masz postać dwóch kresek na teście, a Twój Tata z niedowierzaniem pyta mnie: "Ale jesteś pewna, że jesteś w ciąży?" Niedowierza, ale na wszelki wypadek całuje brzuch i nie pozwala mi dźwigać.

Rozwijaj się spokojnie, Dzieciątko. Wszystko będzie dobrze. Jest Bóg nad nami. Znasz Go lepiej niż ja.

16 września 2016, 19:51

Może to śmieszne, może dziwne, ale w ramach przygotowania do ciąży zaczęłam ćwiczyć śpiewanie kołysanek.

Pamiętam, gdy urodziła się Twoja Starsza Siostra, lekarka powiedziała mi, żebym jej śpiewała. A ja, zaskoczona, nie mogłam z siebie wydobyć żadnej melodii. Pustka w głowie. W końcu nuciłam tylko jej imię w rytm kołysania, z kompletnym poczuciem porażki. Co ze mnie za matka, skoro nie potrafię zaśpiewać własnemu dziecku?

Teraz będzie inaczej, Dziecinko. Nie masz jeszcze uszu, ale masz już swoje kołysanki :)

19 września 2016, 11:17

Mama: Czy ty mnie kochasz coraz bardziej?
Tata: No pewnie, przecież mam z tobą już drugie dziecko.
Mama: A będziesz miał ze mną trzecie?
Tata: Jak Bóg da, będę miał trzecie. I czwarte.

Dobrze nam ze sobą. Tobie też będzie dobrze z nami, Rybko.

25 września 2016, 17:10

Twój Tata wychodząc dziś rano z domu dał mi buziaka, pogłaskał brzuch i powiedział "Trzymajcie się, dziewczyny". Ja w myślach mówię do Ciebie "Synku". Nie przejmuj się, do Starszej Siostry też na początku tak mówiłam. Bądź sobie kim chcesz. Ale ostrzegam, kimkolwiek jesteś, będziesz chodzić w różowym. Wszystkie ubranka leżą w szafie i czekają na jakieś dziecko. Padło na ciebie, Smyku.

Może się wydawać, że w ogóle nie przejmujemy się Twoim istnieniem. To fakt, żyjemy normalnie. Gdyby trzeba było, oddalibyśmy za Ciebie życie. A skoro nie trzeba... to sami żyjemy pełną piersią. I tylko w tle wydarzeń sączy się od samego początku Nowenna Pompejańska za Ciebie. Koralik za koralikiem, kropelka za kropelką. Najlepsza kroplówka.

5 października 2016, 17:56

Po pierwszym USG zakochaliśmy się w Tobie bez pamięci. Duży, okrągły, machający rączkami, z pikającym sercem, które kiedyś tak bardzo będzie nas kochało. Nam też pikało serce. "Pani tętno wynosi 115 ud/min" - oznajmiła położna. "Możemy to zignorować?" - spytałam. "Tak właśnie zamierzam zrobić" - odpowiedziała.

Mamy siedem miesięcy, by stać się lepszymi ludźmi. Żeby wyplenić jak najwięcej wad, które przecież kiedyś tak bardzo będą uprzykrzać Ci życie. Życia nam nie starczy do pracy nad sobą, ale nie martwmy się całym życiem, ono jest takie nieprzewidywalne. Mamy tylko teraz - czas start!

14 października 2016, 19:09

Druga ciąża i znowu to samo - bardzo nie lubię tej utraty intymności, kiedy inni dowiadują się o Tobie. Te tygodnie, kiedy nikt jeszcze o Tobie nie wie są cudowne - tylko ja i Twój Tata, nasze rytuały i zwiększona troska o siebie nawzajem. A potem niestety - pomimo całej życzliwości, z jaką się spotykam - jakoś mi smutno. Że już nie jesteś tylko nasz.

Ten czas jest trudny też dlatego, że już zaczynają się nad nami pochylać lekarze. Zbyt wielu lekarzy jak na mój gust. To nie Twoja wina, Synku, Córeczko. Niestety, w taką rodzinę się wrodziłeś. W rodzinę, w której każde dziecko jest przez rodziców przyjmowane z radością, a przez lekarzy z podejrzliwością. Chciałabym zaszyć się w buszu i wyjść z niego w 35 tygodniu, w sam raz na badanie przepływów.

Jakie to szczęście, że Ty o niczym nie wiesz. Rośnij zdrowo, Duszyczko.

1 listopada 2016, 20:14

My się już spotkaliśmy, prawda? - zapytał lekarz na izbie przyjęć.
Tak doktorze, dobrze pan pamięta - odpowiedziałam.
To już ponad pół roku - powiedział, patrząc w dokumentację. A wydaje się, jakby to było tak niedawno - powiedział. Tu wszyscy pamiętają - dodał po chwili.

I wrócił do swej zwyczajowej małomówności. W milczeniu wpatrywał się w obraz na ekranie USG.

Doktorze, tylko jedno, jedyne pytanie - Żyje?
Żyje.

A zdrowe jest?
Wygląda na zdrowe.

I żaden krwiak mu nie zagraża?
Nic złego nie widzę.

A widzi pan płeć?
Na moje oko, to chłopak.

A czy...?
Mówiła pani "jedno, jedyne pytanie?"

Widzisz Synku, dobrzy ludzie wokół. Wszędzie.

8 listopada 2016, 22:40

W niedzielę byliśmy w podróży, a więc msza wypadła nam gdzieś tam w jakimś kościele za Bugiem. Na ścianach i sklepieniu kościoła byli wymalowani polscy święci i błogosławieni. Z miejsca, na którym siedziałam, nie mogłam dojrzeć tylko jednego podpisu - był to jakiś dostojny król albo biskup. Podobał mi się. Po mszy przeszłam na drugą stronę nawy, by spojrzeć, kto to był. Zdziwionemu Tacie rzuciłam zamiast wyjaśnienia:
-Święty Wojciech!
-Ale o co chodzi? - zdziwił się.
-To jest święty Wojciech!
-Dobre imię dla syna - bez namysłu wypalił Twój Tata.

I widzisz Wojcieszku, tak oto złamaliśmy naszą własną tradycję wymyślania imion dopiero po narodzeniu dziecka.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2017, 12:17

16 listopada 2016, 17:28

Przed wizytą bałam się tej lekarki, bo miała bardzo skrajne opinie w internecie. W trakcie wizyty też się jej bałam, bo trochę jakby na nas krzyczała.
Ale chyba właśnie taka była nam potrzebna.

"Jak ktoś wam będzie wciskał jakieś wady, to go nie słuchajcie! A jak przyjdą wyniki Papp-y, to w ogóle na nie nie patrzcie! Gratuluję zdrowego syna! Do widzenia!"

18 listopada 2016, 19:27

Zapisuję tu, żeby pamiętać, jak to było, Synku.

Twoje wyniki:
Trisomia 21: ryzyko podstawowe - 1:154, skorygowane - 1:3080
Trisomia 18: ryzyko podstawowe - 1:395, skorygowane - 1:7903
Trisomia 13: ryzyko podstawowe - 1:166, skorygowane - 1:3320

I zapowiada nam się cały grudzień wolny, bez żadnych wizyt lekarskich. O jak dobrze, jak dobrze!

10 grudnia 2016, 22:46

Wczoraj kilka godzin przegadałam z M. W którymś momencie wypaliła:
-Mogę zadać niedyskretne pytanie?
-Możesz - odpowiedziałam zrezygnowanym tonem, bo już wiedziałam, co będzie dalej.
-Ty chyba jesteś w ciąży, bo...
(No właśnie, wiedziałam - zaraz będzie o tym, że przytyłam, zbrzydłam i zgłupiałam)
... bo bardzo urosły ci piersi!

No takie coś, to ja rozumiem :)

30 grudnia 2016, 22:34

Coraz lepiej się znamy, Duszku. Masz swoje pory aktywności. Cichniesz pod ręką Taty. Chcesz, żebym spała na lewym boku. Lubisz ser wędzony. Wystarczy, że zjem kawałek, a już za chwilę z brzucha rozlega się tupanie.

Brzuch to zresztą osobna historia - w ciągu dwóch tygodni urósł z rozmiaru płaskiego, lekko oponiastego, do rozmiaru sześciomiesięcznego bębenka. Ostatnio zajmuję się straszeniem ludzi, tych, którzy przed świętami mnie widzieli i nawet nie podejrzewali ciąży, a po świętach zobaczyli, że 'zaraz' rodzę. I co ja będę robiła tyle miesięcy z takim wielkim brzuchem?

Nowy rok przed nami. Dużo we mnie chęci na zmiany. Dużo planów, obietnic, tajemnic. Wśród nich największa - Ty, Żuczku. Bądź zdrów, Synku.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2016, 22:30

24 stycznia 2017, 23:32

Jesteś piękny, Synku. Dorodny, długonogi, z pięknymi stópkami.

Lekarze mówią, że być może będziesz musiał urodzić się wcześniej. Że będzie cesarskie cięcie, a nie żaden Dom Narodzin. Że będę musiała leżeć przez parę tygodni. Że kwiecień mogę wykreślić z kalendarza.

Pierwsza myśl: Jak tak, to ja nie rodzę. Nie chcę!

Druga myśl, po godzinie: Jeżeli to konieczne, żebyś był bezpieczny, to zgoda. Dziękuję Ci, Boże za lekarzy, za cesarskie cięcie i usg z dopplerem. Za sterydy na rozwój płuc i za oddziały patologii ciąży i intensywną terapię noworodka.

I tak się te dwie myśli przeplatają we mnie i będą się przeplatać. Aż do porodu. Albo aż zdarzy się cud. Cud albo poród. Czasem na jedno wychodzi.

9 marca 2017, 15:48

Czyli cud.

Kolejne wizyty za nami i wygląda na to, że nic Ci nie grozi, Synku. Ważysz już ponad 1,5 kilograma, leżysz główką do dołu i czekasz. A ja skonsultowałam sprawę z dwoma specjalistami, pomyślnie przeszłam badanie okulistyczne, zapisałam się na kwalifikację do domu narodzin i też czekam.

Ta ciąża jeszcze potrwa. Dziwnie mi z tym odzyskanym czasem. I dobrze mi z tym. Będę na Ciebie czekać, będę znów ćwiczyć, w terminie ciąży donoszonej przestanę pracować, będę masować krocze, pić liście malin i narzekać na rzeczy nieistotne. A gdy się zacznie, powiem Twojemu Tacie - "Kochanie, to już".

To jest moje marzenie, żeby wszystko przebiegło naturalnie. Tym razem ma szansę się spełnić.

22 kwietnia 2017, 12:13

Urodzisz się i czas zacznie się liczyć od Twoich urodzin. Tak jakby wcześniej Cię nie było. A przecież jesteś - gdy rano dzwoni budzik, Ja i Tata jesteśmy nieprzytomni, i tylko Ty jeden żywy. Jesteś - co prawda jako osobne części ciała - stópki na moich żebrach, wypinająca się pupa, plecki z czkawką. I - być może nadinterpretuję - ale ożywiasz się, kiedy Tata wraca z pracy i Cię tarmosi i tuli. W każdym razie Tata się ożywia.

Czekamy na Ciebie, Synku. Już tylko czekamy. Ciąża donoszona, wszystkie wizyty lekarskie za nami. Domowy rozgardiasz związany z ciągłym przepakowywaniem i przemeblowaniem chyba nigdy się nie skończy. Aż się urodzisz.

10 maja 2017, 18:35

Na kilka dni przed Twoimi narodzinami, Synku, Twoi rodzice grają w grę zespołową. Cel - przygotować wszystko na Twoje przybycie, a także wycisnąć z tych ostatnich dni maksimum przyjemności dla siebie. Za wszystko zbiera się punkty. Twój Tata zbierze swoje punkty, gdy w końcu złoży wózek, łóżeczko i znajdzie brakujące elementy. Ja na tym etapie mam niby prościej, bo nic ode mnie nie zależy - ot, zbieram punkty za skurcze przepowiadające i odejście czopa śluzowego. I to jest ta przyziemna część gry. Ale jest jeszcze czysta frajda i dreszczyk emocji - czy zdążymy jeszcze razem zjeść kebaba? [To dziś - tak, zdążymy.] Czy zdążymy jutro iść do restauracji? [Nie wiem.] Czy zdążymy zrobić w tej ciąży choć jedno zdjęcie z brzuszkiem? [Jakbyśmy przestali odwlekać, to nawet niejedno.] Mam przeczucie, że urodzisz się w nocy, więc co rano budzę się z myślą, że zyskałam kolejne 24 godziny i upycham w ten czas wszystko, co tylko może się tam zmieścić.

Tak tak, dobrze nam tak jak jest. Ale z Tobą będzie nam jeszcze lepiej.

1 czerwca 2017, 15:15

Ciąża zakończona 22 maja 2017

Wojciech - 4020 g (szacowana waga 3300 g), 60 cm.
Bogu niech będą dzięki!

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 czerwca 2017, 15:08

8 maja 2019, 18:06

Wciąż odwlekam rozpoczęcie pisania o Tobie, Kochanie. Jesteś, Dzieciątko, takie nienachalne. Rośniesz, pomału rozpychasz moj brzuch, domagasz się dużych porcji jedzenia i słodyczy. Ta ciąża jest póki co najzdrowsza ze wszystkich. Aż trudno w to uwierzyć, że pojawiłeś się bez planowania, bez obserwacji, bez lekarstw. Ot po prostu - powiedzieliśmy sobie "tęsknimy za kolejnym dzieckiem" i oto jesteś. Od 1,5 miesiąca wiemy, że jesteś z nami. Jeszcze trochę i powiemy naszym bliskim. Tyle osób ucieszy się na wieść o Tobie! Rośnij zdrowo, Kruszynko!

1 lipca 2019, 18:20

Jesteś najcichszym z naszych Dzieci. Czy tak będzie dalej? U Ciebie, tam w środku - cisza, spokój i tajemnica. Podobno tam jesteś, rośniesz, słyszysz nas. U nas, na zewnątrz - codzienna krzątanina, rozgardiasz i wiele niewiadomych. Twój Tata otwarcie przyznaje, że jeszcze się nie przyzwyczaił do myśli, że jesteś. Ja czuję to samo, ale nie jest łatwo mi się do tego przyznać - przecież jestem matką, powinnam się zachwycać i wyczekiwać. U mnie jest inaczej. Jestem matką - Twoim schronieniem i pokarmem, Twoim wszystkim. Niezależnie od tego, czy o Tobie myślę, czy nie. To wystarczy :)