czekam na Ciebie. za pół roku masz być już ze mną tutaj, w tej rzeczywistości która obecnie jest szara, ale Ty ją pokolorujesz. Tata też czeka na Ciebie.
czy Ty eL. wiesz, co ze mną robisz? jeszcze nikt nie sprawił, aby praca spadła na inny plan niż pierwszy. a tutaj proszę - uległam. niezła jesteś mała Istotko
no i zmobilizowałaś mnie, żebym dobrze Ciebie odżywiała. trochę to trwało, bo dopiero po niecałych 3 miesiącach kapnęłam się, że traktuje żołądek jak śmietnik. ale dotarło. i robiąc coś dla Ciebie czuję się lepiej. tak .... zewnętrznie. nie mogłam na siebie patrzeć przez pierwsze miesiące. przestałam całkiem ćwiczyć, przestałam palić papierosy (a no właśnie!) i każdy dodatkowy kilogram przypominał mi jak wyglądałam i jak czułam się 20 kg temu. wiem, że "muszę" przytyć. ale niekoniecznie 5 kg miesięcznie. i masz. jem zdrowo, zbilansowanie, chodzę wręcz nażarta od tego zdrowego jedzenia i waga jakoś nie idzie do góry drastycznie. normalizuje się.
a za to przestanie palenia papierosów to bardzo Tobie Mój maleńki Cudzie dziękuje. nikt nie potrafił sprawić, żebym nie miała fajek przy sobie. jak Ty to robisz ??? tylko zacznij gadać a zasypię Ciebie pytaniami
No przecież że dla Ciebie się nauczę. I przepraszam Ciebie, że mam tak mało progesteronu w sobie. ale ma być dobrze, przecież wiesz, nie byłam sama na tej wizycie przecież
a wiesz eL., nie mogę się doczekać aż Ciebie poczuje. bo ... bo ja wciąż nie wierzę, że po kilkunastu latach małżeństwa pojawisz się
hmmm może eL. jakiś film obejrzymy?
Czy mi się wydawało, czy wczorajszy film o Lucyferze nie bardzo Ci się podobał?
Wybieramy się dzisiaj wieczorem do naszych znajomych na kolację, którzy też są w ciąży. Niesamowite, że w jakimś sensie poznasz tam swojego kolegę tylko o miesiąc starszego od Ciebie. Dawno się z B&J nie widzieliśmy, więc postanowiliśmy z Tatą, że kupimy im coś w drobnym prezencie jako gratulacje z okazji . J. dostanie paczkę włoskich orzechów a B. cóż .... pamiętasz książkę którą kupiłam Twojemu Tacie "Dziecko dla odważnych"? B. dostanie od nas książkę też L. Talko ale pt. Pomocy jestem tatą! Bo przecież Mamy nie potrzebują książek...
a w ogóle to muszę zacząć poważnie robić miejsce dla Ciebie. Myśleć nad Twoim kącikiem w naszym maleńkim mieszkanku. Troszkę mi smutno było, że nie będziesz mieć swojego pokoiku, jak większość dzieci, ale przecież to nie jest najważniejsze. I pomyśleć trzeba powoli o łóżeczku, o nosidełku, o wózku, o ciuszkach ... hmmm podobno nie ma co się śpieszyć, ale kurczę ... jeszcze jakieś 177 dni i będziemy razem
trzeba Tacie przygotować obiad, jak Tata wróci do domu jedziemy na kontrolę do dietetyka
dietetyk był zadowolony z naszych postępów. ja znikam, Ty rośniesz - jakie to dziwne i jednocześnie jak to mnie cieszy będziemy więc dalej odżywiać się według zasad dietetyka. Tobie to służy, mi także. tylko Tatuś coś nam puchnie za bardzo hihi ale popracujemy i nad Nim.
fajnie, że Maxi się odezwała i poniekąd potwierdziła, że nie mam się czym na razie martwić, bo i tak życie pokazuje, że prywatność Tobie nie będzie potrzebna w pierwszych latach życia a Twoim rodzicom ostaje po prostu odroczona na kilka lat.
ah, pamiętaj, że wciąż czekam na kuksańca od Ciebie
troszkę dzisiaj za dużo w szafie nam się posiedziało... bolą plecki, i nogi ... poukładane jest część tego, co chciałam, ale normalnie z sił opadłam ...
ah, tak sobie myślę eL., czy ten mój czerwony katar to normalne... bo to, że krwawienie z dziąseł to "standard" wyczytałam kilkakrotnie w książkach czy poradnikach - że mam dzięki Tobie więcej krwi i nazwijmy to tak, że czasami musi ona dać sobie upust w taki sposób, ale żeby non stop tak smarkać na czerwono?
mam świetną krzepliwość krwi więc nie martwię się, że krew z nosa mi leci - ale mimo wszystko niepokoi mnie to moje drogie eL. - muszę lekarza przy następnej wizycie wypytać dokładnie.
no i te suche usta... tak, ja wiem, że jest zima - ale zima jest co roku a ja dopiero tej zimy w nocy budzę się tylko po to, aby się napić wody lub chociaż zwilżyć usta.
ah, eL - od środy dalej idziemy na wolne. nie wracamy do pracy. Tatuś się bardzo cieszy z tego powodu!
aaaaaaa i wiesz, wiesz eL., że ten rok to chyba będzie wyż demograficzny? bo od kwietnia do września (tak , już do września !) co miesiąc będzie rodzić się nowy bobasek wśród naszych znajomych. co za niesamowity rok!
kurcze .... tylko wiesz eL., nie złość się, że tak myślę, ale tak sobie właśnie myślę, że nikt mi przy Tobie nie pomoże ... oprócz Taty oczywiście. będziesz miała tylko nas... dziadków za dużo nie masz, a jak już to są schorowani... a babcia bardzo daleko. I ciotki i wujkowie też są daleko ....
Pamiętaj jednak eL. - będziemy z Tatą dbać o Ciebie jak najlepiej się da! może sami, ale staniemy na głowie, rzęsach i czym się da byle tylko krzywda się Tobie nie działa !
mam do Ciebie prośbę ... nie wiem czy wypada, ale co Ty na to, żeby zacząć jakieś ćwiczenia? takie w domu, w naszym wyłącznie tempie? jak Taty nie ma, jak jest "cisza i spokój" ... (a dokładniej trochę nuda, i marazm lekki) a przecież stan fizyczny całkiem nasz jest nie najgorszy? poszperałam trochę w internecie i myślę sobie, że może dasz się skusić .... są takie zestawy ćwiczeń dla nas, jest też salsa dla kobiet w ciąży
bo przecież tak nic nie robiąc, przykleimy się do tego łóżka. ten przepiękny śnieg za oknem nie jest niestety przychylny do spacerów ... proponuje zacząć tak raz na dwa albo trzy dni po kilkanaście minut. wszystko zależy od Ciebie, serio! co prawda znalazłam ciekawy program ćwiczeń na 45 minutek, ale przecież wszystko zależy od naszego tempa, od naszego stanu .... bo wiesz, trochę wczoraj się przejęłam, jak nie mogłam późnym wieczorem wstać normalnie z łóżka. jakby mi się stawy zastały. miałam wrażenie, że zaraz zacznę skrzypieć jak zardzewiałe, nieużywane, porośnięte mchem drzwi od stodoły o której wszyscy zapomnieli.
eL. moje kochane spróbujemy jutro, zgoda?
widzisz - te nasza salsa wcale nie jest taka zła dajemy sobie świetnie radę, stopniowo, delikatnie, przerwy robimy kiedy chcemy, ćwiczymy ile chcemy, choć te 20 minutek to wydaje mi się minimalne
coś mi się jednak wydaje, że ten ból pleców to raczej nie jest od zmniejszonego ruchu
ah, eL. czy Ty moje cudeńko wiesz, że Tato nazywa Twoją mamę żartobliwie Kwoką , która zawłaszcza sobie Ciebie dla siebie i nie będzie chciała się Tobą dzielić, wręcz będzie się bała, że ktoś mógłby się Tobą cieszyć, tak jak Mamusia? hihi no przecież tak nie będzie, przecież nie jesteś i nie będziesz tylko moja ale i Tatusia ))
nie wspomniałam nic o wizycie w pracy gdy zanosiłam L4... a .... bardzo jej się bałam. może nie powinnam, ale .... naprawdę bałam się. stres ujawnił się jak nic w przemianie materii. wiem, że nie należę do łatwych ludzi i że współpraca ze mną nie zawsze jest łatwa, bo strasznie staram się być przepisowa, pewnie jest szereg ludzi którzy się cieszą, że mnie nie ma przez dłuższy czas, ale ... parę osób też miło mnie przywitało. poczułam się dobrze. jakoś tak stres towarzyszący przed wejściem do budynku odpuścił po chwili i mogłam normalnie rozmawiać z innymi. i ta wstawka jednego z pracowników, czy dzieciaczek będzie miał imię po szefie, hahaha. staram się myśleć, że to nie było złośliwe, tylko żartobliwe.
ale Ty Mała masz już imię wybrane od dawna. jeśli jednak nie będziesz Mała , jak się wydaje, a mały - też znajdziemy piękne imię dla Ciebie. niekoniecznie jednak po szefie )
i bierzemy się dalej za naprawianie torebki. jednak nie wyrzucę jej. bardzo ją lubię i będzie fajna na spacery z Tobą już za jakieś 169 dni....
mój Ziemniaczku ja wiem, że to szybko, ale dostaliśmy już dzisiaj wózeczek dla Ciebie. taki unisex.... dziadek go popilnuje przez jakiś czas bo u nas troszku ciasno jest ... i zrobiłam to ... ojej .. kupiłam Tobie sama pierwszy ciuszek... pierwsze ubranko kupiłam ze świadomą myślą o Tobie.. nie złość się na mnie tylko ...
i przepraszam eL., że tak dzisiaj dużo chodziłam i tak mało czasu na odpoczynek było dzisiaj .... już sama jestem na siebie za to zła, więc Ty nie musisz....
i za ten nerw w sklepie i bezsensowną minisprzeczkę z Tatulkiem też przepraszam... ale przykro mi się zrobiło, jak Tatulek mi coś przypomina, że ja jeszcze czegoś nie zrobiłam bo nie miałam kiedy, gdyż ciągle coś robiłam, a Jego proszę 5 razy i On uważa, że szósty raz nie zaszkodzi przypomnieć... tak.. aj... postaram się już nie dać sprowokować więcej. źle mi z tym i Tatkowi też źle... dobranoc Kochanie moje. śpij spokojnie. śpijmy spokojnie
gdzieś mi posiało wczorajszą wiadomość. no trudno.
wiedz eL., że ja naprawdę nie chciałam tak wczoraj się zmęczyć.... kurczę jak mnie tam coś kłuje to się boję o Ciebie bardzo. tyle słyszę jak to kobiety normalnie funkcjonują w okresie ciąży, jak to nie mają "skutków ubocznych" więc zakupy nie wydały mi jakby to nazwać "trudne". i chyba byłoby wszystko ok, gdyby nie te kilka kucnięć, które spowodowały zawirowanie w głowie i ten dziwny ból.... bo te najniższe półki powinny być sklepach 'ślepe " i kłopot byłby z głowy, ha! ale wymyśliłam
wiem, też że troszkę się wczoraj zmęczyłam tym układaniem papierków. kurde, niby nic, a jednak 8 godzin ślęczenia w papierach - głównie na stojąco, lub w pozycjach skłonów .... dlatego dzisiaj nic nie robimy. dzisiaj mamy święto i tylko zajmujemy się sobą delikatna kąpiel, manicure, pedicure (jeszcze daje radę hihi) a wieczorem idziemy na niespodziankę od Tatusia. poza przygotowywaniem posiłków cały czas zgodnie z wytycznymi i niespodzianką z okazji dnia kobiet, dzisiaj czeka nas tylko pielęgnacja ciała i umysłu beletrystyką
no dobrze, jesteś nie tylko moje, ale i Twojego Tatusia... wciąż powtarza, że jestem taka kwoka która opiekuje się swoim stadkiem kaczuszek. ale mówi to żartobliwie, słodko, musisz moje kochane eL. to wiedzieć
przeglądam tak te pamiętniki tutaj Twoich rówieśniczek programu osób chcących przystąpić do 500+ lub będących na półmetku albo kończących tę drogę i smutnawo mi ... dużo Mam ma problemy - i czytając je mam wrażenie, że nie powinnam się codziennie moim szczęściem dzielić - czy nawet wspominać o banalnych trudnościach dnia powszedniego .... albo pomysłach jak to postanowiłam zasiać sobie na balkonie rukolę i podglądać ją, jak sobie rośnie i dojrzewa ... jak Ty moja Pyrko, haha tak kończy się 17 tydzień więc początek 5 miesiąca ... jacie ... jakoś tak ten 5 miesiąc brzmi bardziej zaawansowanie niż 17 tydzień i już się pojawiasz widoczna... to już nie jest niewyćwiczony brzuszek jak dotychczas wspominałam po cichu, ale Ty moja Słodkości
czas zacząć się szykować na popołudnie i babskie pogaduchy .... mam nadzieje, że miło spędzimy to popołudnie
ależ masz piękne ubranka. niesamowity prezent dostaliśmy dla Ciebie. mnóstwo cudownych, kolorowych ubranek... oj widzę, że będę musiała szybciutko dla Ciebie robić więcej miejsca w szafie niż myślałam
przepraszam Ciebie eL., że tak szybko w piątek zrezygnowałam z pogaduch z koleżankami, ale źle mi było jakoś w ich towarzystwie. co nie zrobiłam - było źle. zapytałam co w pracy - źle, dałam muzykę specjalnie wybraną - źle, dostałam pytanie dotyczące gdzie będziesz mieszkać i dlaczego nie zamienimy mieszkania na większe - zdziwienie się pojawia, że nie stać nas na większe mieszkanie... dobrze, że miałam pretekst do urwania się stamtąd - ta wystawa, bo inaczej pewnie znowu dołka bym załapała.... i jeszcze ta uwaga, że koleżanka z 5 miesiąca ma większy brzuch niż ta z 8 miesiąca ... ludzie, przecież budowa ciała też jest ważna... jak się ma rozmiar 34 to może się wydawać, że brzuszek jest mniejszy, niż jak się ma rozmiar 40. ciekawe, jak ja za miesiąc będę wyglądać - w końcu jestem piękny rozmiar 42/44 ... ale waga stoi w miejscu, choć brzuszek się powiększa hihi
pójdziemy dzisiaj do lekarza i dopytam dokładnie, czy dobrze maleństwo się rozwijasz przy tym moim zdrowym odżywianiu, bo dobrze się czuję, nie głoduję, nie mam potrzeb na jedzenie czegoś tam - ale martwię się mimo wszystko...
i jeszcze jedno moje małe eL. - jestem szczęśliwa. w niedzielę odezwała się do mnie jedna z osób, która gdzieś wydała mi się zaginiona w tym świecie goniącym za karierą i pieniędzmi... dała mi odczuć, że jestem dla niej troszeczkę ważna ... kurcze, jak miło... jeszcze gdyby odezwała się Ona .... ta, którą uważałam i dalej uważam za najbliższą ... byłoby naprawdę miło...
szykujemy obiadek i powolutku szykujemy się na wizytę u lekarza
trzymaj się moje małe, grzeczne, nie kopiące mnie jeszcze, cudne eL.
liczę, że już za niecały miesiąc poznam Twoją płeć. będę wówczas wiedziała, czy nauczę się żyć w zgodzie z różem czy niebieski pozostanie dalej moim ulubionym kolorem. niby to nie ważne, ale jakieś przeświadczenie o tym jest. dostaliśmy mnóstwo ubranek maleńkich od koleżanki. takie uniwersalne, choć moim zdaniem widać, że to bardziej chłopięce wdzianka. Ale to naprawdę nie jest istotne. ważne, żebyś było zdrowe, uśmiechnięte.. moje Ty obecne 170 gram ginekolog zalecił nam branie magnezu, co by uniknąć skurczy łydek. a my odkąd się zdrowo odżywiamy przecież skurczy nie mamy. i mamy zainteresować się wapnem, jeśli chodzi o ten krwawy katar. nie mam pojęcia jakie wapno konkretnie. chyba po prostu w aptece zapytam. tak będzie najlepiej. bo nigdzie w internecie czy tutaj nie wyczytałam... no i przeciw żylakowe pończochy albo podkolanówki mamy nosić...
od połowy maja zaczynamy szkołę rodzenia. w maju zaświadczenie od lekarza na wizycie muszę wziąć, że wszystko ok, że mogę ćwiczyć - o co zapomniałam ostatnio ginekologa zapytać. w domu przestaliśmy kicać, bo ciągle nie ma czasu ale numer. nie pracuję, a nie mam czasu. książki są tak absorbujące !
ah, objaw ciąży miałam !!!! normalnie bolał mnie biust ))) po raz drugi od początku. takie dziwne ukłucia. nie powiększył się, nie zwiotczał, nie ma dodatkowych jeszcze rozstępów, tylko zabolał. żeby człowiek się cieszył z bólu... to ciekawe, prawda? ))
i chyba będzie wycieczka na majówkę kilkudniowa po PL... hihi ciekawe, oby lekarz pozwolił na kwietniowej wizycie
to się zdenerwowałam na tatusia wczoraj ..... a właściwie dzisiaj nad ranem.. przepraszam eL., wiem, że te nerwy są zbędne, ale jestem taka łatwa ostatnio /??/ do zdenerwowania ...i chyba jestem jakaś .... płytka? cholera, nie wiem jak to nazwać ale marzy mi się domek jak z bajki dla Ciebie, a przecież realia są całkiem inne...
spędziliśmy wczorajszy wieczór .. domku z bajki. wśród naprawdę cudownych ludzi. ten ich dom jest jak marzenie, które tylko w filmach amerykańskich mogłam zobrazować albo na zdjęciach .... i przy tym są tacy ... normalni. woda sodowa im do głowy nie uderzyła, dość skromni, uprzejmi, zabawni, ludzcy ... i mają wszystko. wiem, że nie będzie mi łatwo odmówić kolejnego spotkania, ale kurcze, to za wysoki poziom dla mnie .... ich dzieci mają wszystko .. a ja się cieszę, że udało mi się dokupić za małe pieniążki jedną z części do wózka, jaki otrzymałam w prezencie... jestem zła na siebie, że nie mam żadnej pomocy ze strony rodziny, że nie zarabiam tyle, aby zapewnić Tobie dobry start od pierwszych dni zapewniając wszystko co najlepsze - może niekoniecznie z górnych półek, ale z tych lepszych na pewno... aj .. i naprawdę ich lubię, ale podtrzymania znajomości nie widzę ... nie zaprosiłabym ich do siebie do kawalereczki nawet na herbatę .... jakoś głupio by mi było... choć wiem, jeszcze wiem, że to całkiem bez sensu ...
cholera, strasznie zmieniło się moje podejście do rzeczy materialnych... żebym ja Ciebie eL. potrafiła wychować w szacunku do ludzi a nie w gonitwie za pieniędzmi które ułatwiają wielee ...
troszku się działo ... troszku gości było, troszku biegania po sklepach, troszku więcej w samochodzie niż zwykle ... i dajemy radę! super byle tylko nie siedzieć z tyłu... ale zrozum, ojciec jest chory a my tylko troszeczkę nieporadne. na następną - dużo dłuższą wycieczkę pojedziemy sobie już wygodniej....
zanim ta dłuższa wycieczka jednak nastąpi czeka nas to przyjemne podglądanie Ciebie i tego się nie mogę doczekać, bo ... już niedługo się dowiemy jak będziesz mieć na imię... jeszcze tylko tydzień i .... i nie zrób proszę nam niespodzianki, nie zakryj się, bo my bardzo chcemy poznać Twoją płeć
jeszcze tylko wytrzymać do 5.04 ...
kurcze ... coś kłuje. takie dziwne uczucie w podbrzuszu.
bo to nie kopniaki, ja wiem, że te mogą się pojawić koło 23 tygodnia nawet, więc spokojnie czekam, ale to kłucie, to ... rozpieranie? w podbrzuszu jest dziwne. jak chodzę i siedzę. jak leżę, jest ok .. ze strachem chodzę do toalety, ale za każdym razem wszystko gra, więc nie wiem co jest grane. odżywiamy się zdrowo, unikamy zbędnych i pustych kalorii, racjonalne odżywianie wejdzie nam w krew jak nic... więc skąd to dziwne uczucie moje małe eL.? chcesz mi coś przez to powiedzieć? hmmm
ja (ze strachem w głosie): - nic nie widzę ...
lekarz: - no to Pani widzi ... córeczkę
więc zacznę jeszcze raz:
witaj mała eL.!
maleńka moja kochana eL.! jak to miło, że grzecznie pokazałaś nam się - normalnie jak na zawołanie zapozowałaś tak pięknie - pierwsze maźnięcie brzuszka tym podglądaczem i od razu widać było Twoje pośladki i nic nie wystawało między nimi
lekarz zanim zaczął Ciebie podglądać wypytał nas na jaką płeć liczymy. i oczywiście pierwsze co odpowiadamy, to to,że oczywiście nie ważne, byle zdrowe. potem, że jest ostatnio moda na dziewczynki więc spodziewam się małej eL. choć liczyłam w pierwszych myślach na małego eL. dopóki mąż nie powiedział - a ja chcę córkę, i co teraz? cóż... tatuś chce - tatuś ma
ah.... żeby charakterek miała bardziej po tatusiu niż po mamusi.
Gosiunia podpytała czy to kłucie jest normalne. zdaje się, że tak. na kontrolnych badaniach wszystko wychodzi ok, nie ma żadnych więcej krwiaków etc., więc to może być efekt rosnącej macicy lub zwykłej pracy jelit. a poza tym - już mnie tak często nie kłuje, jak kilka dni temu.
mała dobrze się rozwija, na początku 21 tygodnia ciąży waży 350 g (~50g), termin cały czas wychodzi na końcówkę sierpnia, a moja waga wciąż bardzo delikatnie waha się w przedziale max 2 kg więcej od początku ciąży, po rozpoczęciu zdrowego odżywiania.
normalnie dzisiaj jestem ... jakaś mega szczęśliwa i życzę takiego stanu wszystkim Mamusiom obecnym i przyszłym