Wszystko wskazuje, ze poczęcie nastąpiło 18 października 2016.
W międzyczasie wzięłam udział w 3 imprezach biegowych (w tym półmaraton) i zaliczyłam kilka treningów, ale od zeszłego poniedziałku wstrzymałam się z bieganiem. Czekam na pierwszą wizytę i pierwsze USG, żeby potwierdzić, że z Tadziem lub Irenką wszystko w porządku i bieganie mu/jej nie zaszkodzi.
Moje podejście do ciąży jest tym razem inne. Nie śpieszę się do lekarza jak w przypadku Leona. Nie mam takiej potrzeby, mam spokojniejszą, nie fizyczną pracę, którą lubię. Nie będę szła tak szybko na L4. Chciałabym biegać do wiosny, chodzić na basen... Być bardziej aktywną. Zresztą i tak będę, bo teraz mam Leona, więc nie będę żyć przede wszystkim ciążą.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 listopada 2016, 19:36
Może rzeczywiście późno, bo będę w 9 tyg, ale z drugiej strony na usg będzie już widać coś więcej niż pęcherzyk.
Jak na razie nie widzę różnic między tą a poprzednią ciążą. Nie mam nudności, trochę bardziej senna jestem i szybciej się męczę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 listopada 2016, 18:31
W środę byłam na pierwszym usg. Wszystko w porządku, dziecko jest, serce bije, matka spokojniejsza. W czwartek czeka mnie wizyta u położnej i dokończenie zakładania karty ciąży.
Zielone światło od lekarza jest, dzieciak zagnieżdżony, nawet siły wróciły i po miesiącu przerwy znowu pobiegłam. Oczywiście w zwolnionym tempie, z asystą męża. Niesamowite jak mi tego brakowało przez cały listopad.
Nie chcę robić planów i zakładać do kiedy będę biegać, bo nigdy nie wiadomo jak się będę czuć, ale świat biegowy tak mocno wciąga, że nawet jak już nie będę mieć siły na bieg to zawsze są kijki i w ostateczności kibicowanie.