Jestem szczesliwa, bo dokladnie dwa dni przed Wigilia moje paskudne mdlosci w koncu ustapily! W pierwszej ciazy nie mialam zadnych nudnosci ani wymiotow, a teraz mialam dwa miesiace wyciete z zyciorysu. Ciesze sie, ze to juz za mna!
Teraz czekam z niecierpliwoscia na USG w 20tygodniu - tym razem bedziemy chcieli znac plec dziecka, jesli to mozliwe.
Musze tez znalezc czas, zeby przejrzec rzeczy ze strychu po pierwszej corce i zobaczyc, co sie nadaje, a co trzeba dokupic.
Lozeczko jest, ale wozek moje dziecie "wyjezdzilo" do konca, wiec trzeba bedzie kupic nowy. Kolezanka trzyma dla mnie mini kolyske - super! zajmuje malo miejsca a tego nigdy za wiele!
Czulam sie fatalnie przez jakies 3 tygodnie - mialam krotki oddech i bylam bardzo slaba. Nawet wycieczka do kuchni po herbate kosztowala mnie wiele trudu. Ledwo dojezdzalam do pracy, a przejscie od samochodu do budynku wydawalo sie wejsciem na wysoka gore.
Bralam zelazo, moze to ono pomoglo, wyblagalam skierowanie na krew u GP, ale nie maja jeszcze wynikow... dziwne, bo to juz ponad tydzien. Pewnie jakas gapa nie przykleila naklejki...
Od kilku dni czuje sie dobrze, ani mdlosci, ani slabosci, wiec jest super:) Moge normalnie funkcjonowac w pracy i w domu - ogromna zmiana! Mam nadzieje, ze juz nic paskudnego mnie nie dopadnie.
W Anglii zimno, ale ja mam chyba wieksze obroty krwi i mi calkiem cieplo:) Fajnie! We wtorek USG - juz sie nie mozemy doczekac:) zwlaszcza mala, bo chce "podejrzec" dzidziusia - jak pozwola!
Zupelnie nie wiem kiedy zaczac kupowac rzeczy dla dziecka, zawsze balam sie robic to za wczesnie, zreszta w pracy planuja mi kupic jakies ciuszki, wiec chyba poczekam. Z doswiadczenia pamietam, ze zawsze duzo tych ciupenkich szmatek, a potem dziecko szybko rosnie i nie zdazy sie nawet raz niektorych zalozyc.
W lutym planujemy wyjechac na tydzien do Polski, bo mala ma ferie. Mam nadzieje, ze bede dobrze sie czula:)