No właśnie w ciąży której być nie powinnam. Zaszłam przypadkowo, wiem, że to się rzadko zdarza, ale cóż stało się. Brałam tabletki anty i wzięłam antybiotyk, a przy okazji deprim. Wiem, wiem, głupia ja! Powinnam takie rzeczy wiedzieć i się zabezpieczać dodatkowo, a niestety czy stety moja płodność tylko czyha żeby się uaktywnić no i stało się, zaciążyłam.
Ja chciałam mieć drugie dziecko, ponieważ jak dla mnie mała różnica wieku jest najlepsza, ale tak nie uważał mój partner. Męczyłam go dobry rok o drugie dziecko, on nie chciał, więc odpuściłam. Przecież na siłę go nie zmuszę, a wiem jak to było z poprzednią ciążą, również nieplanowaną, dlatego tym razem chciałam żeby było to świadomie i żeby mój partner się cieszył, a nie stresował.
Chyba najbardziej boję się tego, że on mnie oskarży o to, że specjalnie zaszłam w ciążę. Naprawdę nie chciałam tego! Jakbym to miała zrobić to już dużo wcześniej bym to zrobiła, ale to nie byłoby fair.
Już zdecydowałam, że od marca Mała pójdzie do przedszkola, a ja z PUP na staż. I dupa.
Tak się boję mu powiedzieć, na razie nie mam żadnych objawów ciążowych oprócz bolesnych i lekko powiększonych piersi, więc się nic nie domyślił.
A tak chciałam, żeby ta druga ciąża była normalna, planowana, chciana.
Na USG idę 3 marca, mam nadzieję, że coś już zobaczę i chyba tego dnia będę musiała powiedzieć partnerowi, że jestem w ciąży. Wynajmujemy mieszkanie, nie mamy kredytów, partner zarabia dobrze, chyba nie będzie tak źle. Na pewno lepiej byłoby gdybym pracowała i mogła mieć płatny macierzyński. Pierwszą wizytę mam dopiero 18 marca, trochę późno, mam nadzieję, że uda mi się ją przełożyć na wcześniejszy termin.
Zazdroszczę Wam dziewczyny, że Wasze ciąże były wyczekiwane przez Was i partnerów i przyszli tatusiowie bardzo się cieszą, też bym tak chciała. Boję się, że będzie chciał się rozstać, jak ja sobie poradzę, chociaż nigdy nie dał mi do zrozumienia, że tak by postąpił i mnie zostawił. Nawet kiedyś powiedział, że jeżeli byśmy wpadli to było by i już... ale nie wiem jak to będzie...
Już jutro pierwsze USG. Partner już się kilka razy pytał czy aby nie jestem w ciąży? A ja, że nie, no skąd, masakra jutro mu będę musiała powiedzieć. W sobotę zasnęłam po 22, obudziłam się koło 1 i jak się rozryczałam i oczywiście bez powodu, w piątek z córcią oglądałyśmy Arielkę i ze 3 razy się popłakałam. Stanik już musiałam zmienić z 70B na 70D. Trochę się też boje reakcji rodziny, pewnie sobie pomyślą 'znów wpadli' 'jak oni sobie dadzą radę'. Na razie wie mama i przyjaciółka.
Mam nadzieję, że parter mi nie powie żebym usunęła, bo ja na pewno tego nie zrobię.
Byłam wczoraj na USG, ale widać było dopiero pęcherzyk ciążowy 11,2 mm. Powinnam mieć pusty pęcherz, ale jakoś tak nie odczuwałam potrzeby iść do toalety, a jednak pęcherz był zapełniony i przysłaniał obraz. Mam nadzieję, że jest tam zarodek, tylko nie było go widać ja to się już nastawiałam, że zobaczę pikające serduszko Mam przyjść ponownie na USG za 2-3 tygodnie. Trochę się martwię, że nic nie zobaczyłam ale pewnie za wcześnie. Ehh lepiej naprawdę nie chodzić na USG za wcześnie, bo się człowiek tylko zestresuje nie potrzebnie i będzie się zamartwiał. Lekarz mi powiedział, że co najmniej musi być skończone te 6 tygodni żeby było już coś widać konkretnie. No nic poczekam 2 tygodnie i 17 albo 18 marca powtórzę USG.
Odważyłam się i powiedziałam, nie krzyczał, przytulił. Jednak pojawiła się u niego myśl usunięcia dziecka... powiedziałam, że sobie z tym nie poradzę i nie chce tego robić i potem żałować. Więcej tematu nie było. Powiedział, że ma nadzieję, że tym razem będzie chłopak Zapytał się czy zaczęłam brać kwas foliowy, pyta jak się czuje. Jest dobrze, ale co się napłakałam...
Chce dzisiaj powiedzieć swojej mamie, jak tak średnio, bo w 5w2d jeszcze nie było widać na USG maluszka, się naczytałam o tych ciążach bezzarodkowych i sobie wkręcam.
Z objawów to tylko piersi i chyba się przypętała jakaś grzybica mam w domu gynalgin i receptę na globulki nystatyny, nie wiem czy któreś mogę brać a wyleczyć trzeba.
Czyżby w tej ciąży mdłości mnie ominą?
Jednak mdłości mnie nie ominęły Wczoraj było pierwsze przytulanko z ubikacją tyle, że wczoraj do 12 nic nie zjadłam, bo mnie mdliło i skończyło się wymiotami. Dzisiaj z rana jeszcze w łóżku zjadłam kilka herbatników i mdłości są trochę mniejsze.
Mam nadzieję, że ginekolog mi pozwoli dokończyć leczenie u dentysty, został mi jeszcze jeden ząb, którego muszę uratować, bo jak nie to czeka mnie wyrwanie
Za tydzień pierwsza wizyta, jeszcze przed nią przejdę się na USG, prywatnie chcę zobaczyć czy wszystko ok
Widzę, że mojemu partnerowi jest ciężko z tą myślą, że będziemy mieć drugie dziecko, mam nadzieję, że z czasem mu przejdzie, nie chce żeby był taki przygnębiony.
Ale wiosna już idzie, robi się cieplej mam nadzieję, że wprawi nas to w lepszy nastrój.
będzie dobrze :)