Ciąża zaczęła się ogromnym lękiem, szpitalem i przykrymi emocjami. Teraz czekam na kolejną wizytę u mojej ginekolog i umieram ze strachu. Mam nadzieję, że skoro początek był taki trudny, to teraz będzie tylko lepiej. Bardzo chciałabym zobaczyć mojego Skarba, ale z poradni zniknął sprzęt. Może jutro pani doktor wyśle mnie do szpitala na usg? Ale wtedy ciąg zdarzeń byłby dokładnie taki sam, jak przed moją hospitalizacją. Źle mi się to kojarzy. Do tego znów idę do lekarza sama. Narzeczony jest za granicą, a tak bardzo dzisiaj potrzebuję jego wsparcia. Jest ze mną myślami, ale chciałabym go przytulić i móc cieszyć się (mam nadzieję) razem z nim. No ale nic, takie jest życie
.
Spokojnie wszystko będzie dobrze trzymam kciuki !!:* A co do wsparcia to moj tez za granica pracuje wiec nie ma lekko ale będzie dobrze :)