17.08
Przestaję odczówać ból piersi, podobno to normalne, jednak nadal piersi pozostają większe i pełniejsze. Właśnie to jest już widocznym ogromnym plusem mojego stanu, w końcu mam biust, najchętniej podkreślała bym go mega dekoltami ale troche brak mi odwagi.
Z niecierpliwością czekam na poniedziałek by umówić się z ginekologiem, porobić badania, upewnić się że wszystko okey. Chociaż jakiś wewnętrzny głos mówi mi że na 100% jest wszystko dobrze, nie wiem skąd u mnie ta wiara i tyle pozytywizmu, ale to mi pomaga, napędza mnie.
Zaczęło mi też po głowie chodzić że tworzą się we mnie dwa życia, niedługo się okaże.
Czasem dziwi mnie to skąd we mnie tyle siły i spokoju, kiedyś myślałam że ciąża mnie conajmniej rozbije psychicznie, zaskoczy, przewróci życie do góry nogami, a tu nie, jest moc, siła i spokój. Brawo ja!!!
19.08
Jutro zadzwonie i umówię się z ginekologiem na pierwszą wizytę, jestem dobrej myśli i pierwszy raz w życiu wizyta u ginekologa nie stresuje mnie i nie zawstydza. Teraz zaczną się pewnie badania, kolejki, papiery, ale to wszystko dla tego maleństwa co się powolutku rozwija we mnie.
Jestem zdziwiona tym jak do tej pory fizycznie znoszę ciąże, rewelacja. Człowiek całe życie nasłucha się o mdłościach, bólach, nerwowości itd. a ja nic, pobolały mnie troche piersi i ze dwa razy miałam zgage. Pewnie wszystko przede mną... a może nie? Jestem bardzo ciekawa czy są kobiety które na luzie przeszły przez całą ciąże, muszę poszperać w necie.
Nie mogę spać i zaczyna mnie to martwić. Wszędzie kobiety piszą o strasznym przemęczeniu i senności. Ja mam oczywiście odwrotnie, najchętniej bym się wcale nie kładła spać, a jak już się położe to kręce się, wierce, wstaje, siadam. Nie jest to spowodowane żadnymi dolegliwościami, ja poprostu nie czuję zmęczenia. Dobrze że dzisiaj mam dzwonić do ginekologa i umawiać się na wizytę, o wszystko go wypytam. Niewiedza jest najgorsza.
Mam w końcu termin pierwszej wizyty i to już na jutro. Najchętniej poszłabym spać i wstała jutro rano, ale przecież nie mogę spać
Już po wizycie u świetnej Pani ginekolog, ciąża potwierdzona 7 tydzień. Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, a może i w galaktyce. Jest tylko jedno ale, przypałętała się nie wiem skąd nadżerka, niby lekka, ale zawsze. Pani doktor przepisała mi globułki i załatwię gadzine. Zawsze myślałam że takie sprawy dają jakieś symptomy, a tu nic, zero, podstępna zaraza.
Pierwsze usg mam wyznaczone na 3.09. Nie mogę się doczekać.
Zauważyłam u siebie coś ciekawego, taki swego rodzaju egoizm. Piszę swego rodzaju bo to nie jest typowy książkowy przykład egoizmu. Na pierwszym miejscu jest moja kruszynka, a co za tym idzie ja. Jestem jakby takim myślącym inkubatorem i bardzo mi z tym dobrze. Staram się mądrze odżywiać, ale nie dlatego bo chcę zdrowo żyć, ale dlatego że kruszynka tego potrzebuje. Staram się ruszać i być aktywna, bo to dotlenia organizm i w zdrowym ciele zdrowe życie. Staram się dbać o siebie bo chcę godnie reprezentować moją kruszynę. Staram się nie stresować bo to nie służy mojej fasolce. Staram się kierować swoim życiem tak by to temu maleństwu było dobrze, moje pragnienia się nie liczą i powtarzam jest mi z tym bardzo dobrze.
No i były, co prawda trwały krótko bo trwały może z 10 do 15 minut ale były. Tak miałam pierwsze ciążowe mdłości. Poczułam się jak pełnoprawna ciężarna. Było to wczoraj w godzinach późnego popołudnia gdy byłam u wujka. Wywołał jek wątpliwy zapach petów z popielniczki. Ha, więc nie dość że mdłości to jeszcze wrażliwość na zapachy. Cudownie!