Dzisiaj akurat jeden z tych gorszych dni.. Nakłada się wszystko na siebie. Zostaliśmy sami w te "święta", które wcale nie są dla mnie świąteczne. Mam wyrzuty sumienia że nie pojechałam do babci,która pierwszy chyba raz będzie spędzać jakiekolwiek święta sama. Tylko trochę usprawiedliwia mnie brak biletów - w końcu mogłam pomyśleć o tym dużo wcześniej. Za tydzień pojade i może trochę mi przejdzie złość na siebie z tego powodu. Z drugiej strony, jakbym pojechała, T. zostałby sam. I jak tu było wybrnąć z tego.. Wesołe Święta wcale nie takie wesołe. Ale tylko z powodu mojego nastawienia. Problemy? Cholera, chyba wszyscy mają problemy, nie mogę się użalać nad sobą.
Dzisiaj dowiedziałam się, że wczoraj na białaczkę umarł mój kolega. Nie był mi jakoś specjalnie bliski- ot, znajomy można powiedzieć. Ale kibicowałam mu w walce, zarażał optymizmem i pogodą ducha nawet wirtualnie. Ale choroba okazała się zwycięzcą
Zostawił żonę i niespełna dwuletniego synka
Tak mi się smutno zrobiło z tego powodu że aż się dziwię. Nie znamy dnia ani godziny. Cieszmy się więc życiem i każdą chwilą z bliskimi..