A MOŻE TERAZ ZACZNĘ OPISYWAĆ JAK WYGLĄDAŁA OD POCZĄTKU MOJA DROGA DO DZIECKA:
MAMY ROK 2012 LIPIEC, JESTEM 4 MIESIĄCE PRZED ŚLUBEM I POSTANAWIAM ODSTAWIĆ TABLETKI ANTY, ABY ORGANIZM WRÓCIŁ PO TYCH 7 LATACH ICH STOSOWANIA DO SIEBIE. INTENSYWNIE STARAMY SIĘ O DZIECIĄTKO I OTO W STYCZNIU 2013 OKRES SPÓŹNIA MI SIĘ JUŻ 4 DZIEŃ WIĘC POSTANAWIAM ZROBIĆ TEST, KTÓRY WYCHODZI OWSZEM POZYTYWNIE ALE KRESECZKA JEST BARDZOOO JASNA I WIDOCZNA W ŚWIETLE DZIENNYM, WIĘC CZEKAMY JESZCZE DWA DNI I JEST CIEMNIEJSZA ALE NIE ZA WIELE ALE ZA TO RADOŚĆ OGROMNA- BO BĘDZIEMY MIELI DZIECKO WIĘC SZYBCIUTKO TELEFON DO JEDNEGO Z NAJLEPSZYCH GINEKOLOGÓW W MIEŚCIE UMAWIAMY SIĘ NA WIZYTĘ NA 6 LUTEGO. NA WIZYTĘ UKAZUJE NAM SIĘ PĘCHERZYK LEKARZ GRATULUJE, ZGRANIA ZA WIZYTĘ 300 ZŁ I UMAWIAMY SIĘ NA ZA MIESIĄC. CAŁY MIESIĄC CHODZĘ DO PRACY NIE MÓWIĄC JESZCE NIKOMU, ŻE JESTEM W CIĄŻY BO CHCĘ POCZEKAĆ DO TEGO 3GO MIESIĄCA. ALE MARTWIĄ MNIE DOSYĆ OSTRE BÓLE BRZUCHA, KTÓRE ZGŁASZAM LEKARZOWI TELEFONICZNIE ALE ON USPOKAJA, ŻE TO NORMALNE, ŻE MACICA ROŚNIE WIĘC CZEKAM DO 7 MARCA DO WIZYTY. NA WIZYTĘ WCHODZĘ CAŁA SZCZĘŚLIWA, KŁADĘ SIĘ NA LEŻANCE, LEKARZ ŻARTUJE ZACZYNA ROBIĆ USG I NAGLE CISZA. PYTAM WIĘC CZY COŚ SIĘ STAŁO A ON MÓWI DO MNIE SŁOWA, KTÓRYCH NIGDY NIE ZAPOMNĘ: PRZYKRO MI BARDZO ALE CIĄŻY NIE MA, MA PANI PUSTE JAJO PŁODOWE...JA PATRZĘ NA NIEGO JAK NA GŁUPKA I MYŚLĘ CO TY CZŁOWIEKU GADASZ JAK TO NIE MA ? DOPIERO PO CHWILI DO MNIE DOCIERA, TŁUMIĘ PŁACZ W SOBIE, JESTEM W INNYM WYMIARZE I JAK PRZEZ MGŁĘ SŁYSZĘ JAK MÓWI DO MOJEGO MĘŻA ŻE JUTRO MA MNIE ZAWIEŚĆ DO SZPITALA NA ZABIEG, USUNIEMY WSZYSTKO, DAM TABLETKI ANTY NA 3 MIESIĄCE I ZNOWU BĘDĄ PAŃSTWO MOGLI STARAĆ SIĘ O DZIECKO. TAK SIĘ NAMI PRZEJĄŁ, TAK POCIESZYŁ WIELKI PAN ORDYNATOR. WIĘC 8 MARZEC OKAZAŁ SIĘ DLA MNIE SĄDNYM DNIEM: ALE NIE BĘDĘ GO W CAŁOŚCI OPISYWAŁA BO NIE CHCĘ WRACAĆ DO TYCH ZŁYCH WSPOMNIEŃ, NAPISZĘ TYLKO TYLE, ŻE Z TEGO DNIA NA ZAWSZE ZAPAMIĘTAM JAK LEKARZ BĘDĄCY WTEDY NA ODDZIALE ZWYZYWAŁ MNIE OD GŁUPICH PANIKAR BO NIE CHCIAŁAM PODAĆ SIĘ ZABIEGOWI, A POTEM GDY ZACZĘŁAM RONIĆ PO PODANIU TABLETKI ZACZĄŁ MNIE CZYŚCIĆ BEZ JAKIEGOKOLWIEK ZNIECZULENIA, ZOSTAWIAJĄC MNIE ZAPŁAKANĄ I ZAKRWAWIONĄ JAK JAKIEŚ ZWIERZE NA FOTELU....I TO NIE PRAWDA, ŻE CZAS LECZY RANY...
OCZYWIŚCIE PO WSZYSTKIM, NIE ZGODZIŁAM SIĘ NA ŻADNE TABLETKI ANTY, POCZEKALIŚMY Z MOIM MĘŻEM TE 3 MIESIĄCE I OD CZERWCA ZACZELIŚMY STARANIA O KOLEJNEGO DZIDZUSIA. MIJAŁY MIESIĄC ZA MIESIĄCE, MOJE CYKLE BYŁY W CAŁY ŚWIAT W MIEDZYCZASIE BYŁAM U TRZECH GINEKOLOGÓW I ŻADEN NIE ZAINTERESOWAŁ SIĘ DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE. W KOŃCU W LISTOPADZIE TRAFIŁAM DO LEKARZA, KTÓRY DOŚĆ DALEKO PRZYJMUJE OD MOJEGO MIEJSCA ZAMIESZKANIA I SĄ DO NIEGO KILOMETROWE KOLEJKI ALE POWIEM, ZE WARTO BYŁO CZEKAĆ TYLE CZASU ŻEBY DO NIEGO TRAFIĆ. JUŻ NA PIERWSZEJ WIZYCIE PO WYWIADZIE I USG DOKTOR STWIERDZIŁ, ŻE MOIM PROBLEM SĄ CYKLE BEZOWULACYJNE. ZLECIŁ MI ZROBIENIE BADAŃ HORMONALNYCH A MOJEMU MĘŻOWI BADANIE NASIENIA. PO DWÓCH TYGODNIACH WRÓCIŁAM Z WYNIKAMI I OKAZAŁO SIĘ, ŻE MOJE CYKLE BEZOWULACYJNE SPOWODOWANE SĄ ZBYT WYSOKIM POZIOMEM ANDROSTENDIONU, NATOMIATT MÓJ MĄŻ MIAŁ TYLKO 13% PLEMNIKÓW O PRAWIDŁOWEJ BUDOWIE. JA DOSTAŁAM NA SWOJĄ PRZYPADŁOŚĆ TABLETKI SIOFOR, MĄŻ ZMIANA TRYBU ŻYCIA I TABLETKI SALFAZIN. I CO SIĘ OKAZAŁO, ŻE JUŻ W GRUDNIU ZASZŁAM W CIĄŻE. RADOŚĆ BYŁA OGROMNA ALE STRACH JESZCZE WIĘKSZY. DOWIEDZIAŁAM SIĘ O CIĄŻY W STYCZNIU W 6 TC I POSTANOWIŁAM POCZEKAĆ JESZCZE TYDZIEŃ ZANIM WYBIORĘ SIĘ NA WIZYTĘ. I TO BYŁ BŁĄD...WE WTOREK ZROBIŁAM TEST A W SOBOTĘ WYLĄDOWAŁAM W SZPITALU Z KRWAWIENIEM I BÓLAMI. LEKARZE PRÓBOWALI RATOWAĆ CIĄŻĘ , KRWAWIENIE NAWET USTĄPIŁO W PONIEDZIAŁEK ALE NIESTETY WE ŚRODĘ 22-EGO NAD RANEM DOSTAŁAM BOLEŚCI I STRACIŁAM SWOJE DZIECIĄTKO...DŁUGO OBWINIAŁAM SIEBIE,ŻE TO MOJA WINA, ŻE NIE POTRZEBNIE CZEKAŁAM I MOGŁAM ODRAZU IŚĆ DO LEKARZA...TERAZ NIESTETY CZASU NIE ZMIENIĘ. I ZNÓW ODCZEKALIŚMY TE 3 MIESIĄCE Z MĘŻEM I OD CZERWCA ZACZELIŚMY STARANIA Z ZALECONYMI WCZEŚNIEJ TABLETKAMI. MINĘŁO PÓŁ ROKU I ZNOWU W GRUDNIU 2014 TRAFIŁAM DO MOJEGO DOKOTORA, KTÓRY USTALIŁ TYM RAZEM NA USG, ŻE OWULACJA JEST ALE MOŻE TYM RAZEM WINA LEŻY PO STRONIE MEŻA WIĘC JEMU TRZEBA TERAZ ZROBIĆ BADANIA. NIESTETY TAK JAK PISAŁAM WCZEŚNIEJ MÓJ MĄŻ PRACUJE W INNYM MIEŚCIE I JEST TYLKO PARĘ DNI W MIESIĄCU WIĘC MUSIELIŚMY CZEKAĆ NA JEGO URLOP PO ŚWIĘTACH. ALE URLOP JAKOŚ PRZELECIAŁ I NIE ZŁOŻYŁO SIĘ WIĘC USTALIŚMY ŻE ZROBI BADANIA W LUTYM, NA SZCZĘŚCIE NIE MUSIAŁ )) I OTO NASTAŁ 22 STYCZEŃ 2015 JEST WIECZÓR GODZINA 18STA JESTEM PO PRACY I ROZMAWIAM Z MOIM MĘŻEM PRZEZ TELEFON I ON TAKI SMUTNY MÓWI MI, ŻE JEGO KOLEGA Z PRACY ZOSTANIE TATĄ PO RAZ DRUGI I ŻE NIE JEST TYM FAKTEM ZADOWOLONY. A MY TAK GADAMY, ŻE POWINIEN SIĘ CIESZYĆ BO MY BYŚMY TAK CHCIELI I W OGÓLE ŻE LUDZIE NIE DOCENIAJĄ TEGO CO MAJĄ...A ZAPOMNIAŁAM DODAĆ ŻE POWINNAM DOSTAĆ OKRES W TYM DNIU WIĘC PO ROZMOWIE Z MĘŻEM, KTÓRY BYŁ TAKI SMUTNY JAK MI TO MÓWIŁ POSTANOWIŁAM ZROBIĆ TEST CIĄŻOWY. WIĘC SIEDZĘ NA TEJ WANNIE W ŁAZIENCE I PATRZĘ NA TEN TEST I NIE WIERZĘ BO DOSŁOWNIE NA MOMENCIE POJAWIŁA SIĘ DRUGA WYRAŹNA KRESKA !!! MOJA PIERWSZA MYŚL: TO SĄ JAKIEŚ JAJA, PEWNIE TEST BYŁ WADLIWY, POWTÓRZĘ BO MAM DRUGI...WIĘC ZROBIŁAM DRUGI I TO SAMO GRUBA KRECHA PO PARU SEKUNDACH !!! NIE MOGŁAM W TO UWIERZYĆ, CAŁA SIĘ ZACZĘŁAM TRZĄŚĆ Z NERWÓW I DZWONIE DO MĘŻA, MÓWIĘ MU CO SIĘ STAŁO A TEN NIE WIERZĘ, ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE, A JA ŻE NIE ŻE POWINNAM DOSTAĆ DZIŚ OKRES A TU TEST POZYTYWNY I ŻE ZARAZ MU WYŚLĘ ZDJĘCIE. TO TEN ZARAZ DYSPOZYCJE ŻE MAM SIĘ KŁAŚĆ I ŻE JUTRO JADĘ DO LEKARZA. TAK TEŻ ZROBIŁAM. LEKARZ NIE MÓGŁ MI UWIERZYĆ ALE CIESZYŁ SIĘ RAZEM ZE MNĄ, ODRAZU DAŁ MI ZWOLNIENIE, NAKAZAŁ LEŻEĆ I SIĘ OSZCZĘDZAĆ ORAZ DUPHASTON I LUTEINA NA PODTRZYMANIE I KONTROLNA WIZYTA 06 LUTEGO. I NA TEJ WIZYCIE ZOBACZYŁAM I USŁYSZAŁAM SERDUSZKO MOJEGO SKARBA UKOCHANEGO I WYMODLONEGO. A WIECIE CO MNIE NAJBARDZIEJ ZASKOCZYŁO, ŻE ZASZŁAM W CIĄŻE W TAKIM SAMYM CYKLU JAK W PIERWSZEJ CIĄŻY, A TEST POZYTYWNY WYSZEDŁ MI DNIU W 22 STYCZNIA CZYLI W DNIU W KTÓRYM W ZESZŁYM ROKU STRACIŁAM SWOJE DZIECIĄTKO...JA MYŚLĘ, ŻE TO NIE JEST PRZYPADEK I MOJE DWA ANIOŁKI WRÓCIŁY DO MNIE WRAZ Z TYM DZIECIĄTKIEM I ŻE TERAZ MUSI BYĆ WSZYSTKO DOBRZE !!! NAWET MÓJ LEKARZ POWIEDZIAŁ DO MNIE, ZE KIEDY MA SIĘ UDAĆ JAK NIE TERAZ I KIEDYŚ W KOŃCU MUSI BYĆ DOBRZE I TEGO BĘDĘ SIĘ NARAZIE TRZYMAĆ...
p.s. MAM NADZIEJĘ, ŻE WAS NIE ZAMĘCZYŁAM MOIM WPISEM....
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/229/1987185_CAM00693.jpg
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/229/1987186_CAM00694.jpg
http://zsrogozno.nazwa.pl/koniczynka.png
Dziękuję Ci panie Boże za to, że wszystko jest w porządku i pozwól mi się tym cudem cieszyć już na zawsze...
Mój skarb kochany i brzusio 12tc 2d
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/8b3f39c7cd57.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/72aedbeacdd7.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/2c8bffeed0dd.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2015, 14:58
Powodzenia kochana! Tym razem musi się udać, trzymam mocno kciuki :)
tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem :) trzymam kciukasy aby maluszek rósł zdrowo :) jesteś dzielna!
Trzymam kciuki żeby było wszystko dobrze <3 jesteś dzielna i na pewno dasz radę :)) !
Powodzenia, 3 mam mocno kciuki żeby wszystko było dobrze:*
:* :* :* teraz już będzie dobrze :* Gratuluje i podziwiam za siłę i walkę :* :*
Wzruszająca historia :* dobrze, że się szczęśliwie zakończyła. Też myślę, że to nie przypadek, że 22 stycznia wyszedł test pozytywny :)