X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Droga do .... czyli nasze życiowe perypetie
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Droga do .... czyli nasze życiowe perypetie
O mnie: Optymistka - taka jestem. Zawsze, nawet w najtrudniejszych momentach potrafię wykrzesać płomyczek, który utrzymuje moje myśli na pozytywnych falach.
Moja ciąża: 2015/2016 ciąża - można powiedzieć, że książkowa. Wszystko pięknie i w ogóle... pomijając końcówkę na patologii ciąży. A potem to już się zaczęło.... najpierw poród zakończony niechcianą cesarką, bardzo długie dochodzenie do siebie, problemy zdrowotne, depresja, kolki u dziecka i wiele innych rodzicielskich problemów. Hardcorowy rok... obecnie zaczynam dbać o siebie- zdrowe odżywianie i ćwiczenia. Małymi krokami do przodu. Razem z moim mężem postanowiliśmy, iż powoli pora na rodzeństwo dla naszego Tuptusia...
Chciałabym być mamą:
Moje emocje: to jakiś kosmos.... Mieszanka wybuchowa podekscytowania, radości i euforii ale i strachu oraz przerażenia.

3 sierpnia 2017, 12:12

22.07 - sobota

godz ok 6.00 Obudził mnie przepełniony pęcherz. Zaspana zwlokłam się z łóżka i powędrowałam do wucetu. Postanowiłam, że zrobię test - a co mi tam! W końcu tyle ich ostatnio zamówiłam, że trzeba wykorzystać. Niebawem się nowe promocje pojawią to będę szukać nowych.
Od razu lżej, gdy pęcherz pusty. W oczekiwaniu na wyschnięcie sikańca umyłam zęby i twarz. Trzeba było wykorzystać czas, a nie chce pozostawiąc jakichkolwiek znaków w łazience. Cały proces sprawdzania jest oczywiście top secret, bo nie chce aby mój małżonek widział testery.

Umyta buzia i zęby hmm.. chyba wystarczyło czasu aby wyschnął, nie ma co dłużej czekać, bo łózko wzywa :):) Sięgam po papier, by móc delikwenta zawinąć i po tajniacku wrzucić do kosza. Zerkam na test by zobaczyć jedną krechę i już zaczynam zawijać w papier.....

ale moment....
chwila....

podchodzę do okna, by mieć lepsze światło, bo jakiś cień padł na sikańca.
Patrzę... patrzę..... PATRZĘ!!!
a tam jakiś cień cienia ,,łożesz kurcze, wtf?!!!'' Przecież ten cykl spisałam na straty.. ,,ale że co?'' Z walącym niczym dzwon sercem poszłam się położyć. Później gdy mój M, wstał i zajął się synem udało mi się go wkręcić, iż jadę zrobić badanie krwi na poziom wit. D3. Bo przecież lekarz mi już dawno temu zalecił a ja dopiero dzisiaj mam czas. W rzeczywistości pojechałam zrobić badanie bety HcG ;)

Przez cały dzień targały mną nieziemskie emocje. Mieszanka radości, przerażenia i ciekawości. Z trudem udawało mi się zachować zimną krew. Aż tu nagle gdy byliśmy w drodze do parku pojawiły się wyniki na mailu. Musialam najpierw ściągnąć na komórkę program rozpakowywujący skompresowane pliki. No żesz kurcze!!! Trwalo to całe wieki!!!! No ale w końcu udalo mi się ściągnąc i otworzyć docelowy plik z wynikami.
Otwieram...
patrzę....
patrzę...
patrzę...
nie wiem jak długo patrzyłam....
34!!!

Łożesz kurcze... w mordę jeża!!!!

Jak myślałam, że wcześniej mną targały emocje to teraz zaczęły rozrywać mnie na strzępy. Na miliony kawałków!!!
BURZA!!
TORNADO!!!!!

Nie wiem jak dojechaliśmy do parku (dobrze, że to nie ja prowadziłam ;))
W parku po pierwszym booomie emocji (choć nadal z poziomem ponad normę) przekazałam info mojemu M.
Najpierw niezrozumienie.... ,,Przecież miałaś okres'' No tak... miałam... miesiąc temu ;D (sposób myslenia facetów w momentach przepełnionych emocjami bywa hmmm... zdumiewający ;P)
Potem przerażenie (chociaż nie tak wielkie jak było u mnie ;P)
I na koniec radość.
Wszystko było planowane, nie wpadka. Nie mniej jednak jak już się udało, to takie mega zdziwienie bo jak to tak?? Ale JUŻ????!!!! ;P;P

No już i teraz muszą emocje opadnąć, bo inaczej ktoś zejdzie na zawał ;P

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2017, 12:05

17 czerwca 2019, 23:58

Ciąża zakończona 17 czerwca 2019