Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe góry i dołki
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
góry i dołki
O mnie:
Moja ciąża:
Chciałabym być mamą:
Moje emocje:

10 lipca 2018, 14:59

36 dc --> 16 dpo --> 5w0d

"Lepiej się nie chwal głośno, żeby nie zapeszać"

W pierwszej ciąży słyszałam: JESZCZE nikomu nie mów, JESZCZE się nie ciesz, JESZCZE nie kupuj ubranek, JESZCZE nie wybieraj łóżeczka. JESZCZE wszystko się może wydarzyć. JESZCZE.
A ja się cieszyłam i i tak wszyscy widzieli, że coś jest inaczej :). Miałam szczęście, NIE UDAŁO MI SIĘ ZAPESZYĆ.

W drugiej ciąży słyszałam to samo, ale mówione z mniejszym przekonaniem. A i ja, mając dobre doświadczenie, informowałam otoczenie wtedy, kiedy czułam, że to właściwy moment. Jednych w dniu pozytywnego testu, innych po pierszym usg, jeszcze innych dopiero po porodzie. Znów miałam szczęście, NIE UDAŁO MI SIĘ ZAPESZYĆ.

W trzeciej ciąży to samo: JESZCZE nie mów. Powiedziałam najbliższym, tak samo jak w poprzednich ciążach. A że "najbliższych" też mam całkiem sporo, ciąża nie była jakąś wielką tajemnicą. Poroniłam. Faktycznie, to było przykre, że musiałam "prostować", że jednak nie, że się nie udało, że miało być pięknie, a jest okropnie. Dostałam wtedy bardzo dużo wsparcia. Bardzo dużo. Gdybym nikomu nic nie mówiła o tej ciąży, zanim jeszcze wszystko było dobrze, kisiłabym się w swoim cierpieniu sama, z mężem. Tak - okazało się, że mam Przyjaciół. Moja Mama pomogła nam bardzo, gdy byłam w szpitalu. Nie wyobrażam sobie, jak by to wszystko się działo, gdybym robiła z tej ciąży ściśle tajny sekret.

Ciąża numer cztery: JESZCZE nie czas na radość, JESZCZE nic nie wiadomo, JESZCZE się wszystko może stać. U mnie: nerwówa. No bo faktycznie wiedziałam, że "jeszcze wszystko się może stać". Znaczy: mogę poronić. Stracić dziecko. Nie mieć dziecka. Cieszyłam się i bałam się jednocześnie. Nie wiedziałam, które z tych uczuć jest większe, potężniejsze. Chyba jednak bardziej się bałam. Znów powiedziałam tym, którym mówiłam zawsze. Reakcje różne, radość, ale umiarkowana, nie kipiąca euforia tylko to "to super, ale JESZCZE się nie ciesz". I stało się. Wiem, że nie miałam na to wpływu, ale czasem się tak czuję, jak bym swoim czarnowidztwem sama na siebie ściągnęła nieszczęście.

Teraz: znów jestem w ciaży. Po raz piąty. Oczywiście, że się pochwaliłam wielu osobom. Pochwaliłam, bez cudzysłowu. Ta ciąża, to dziecko, jest spełnianiem się mojego marzenia, moją radością i szczęściem. Gdybym nie wierzyła w to, że to się może udać, nie podejmowałabym kolejnych prób. Jak będzie - nie wiem. Wiem, że nie zależy to od tego, czego ja pragnę. Tym, którzy zawsze mi radzili JESZCZE się nie cieszyć tym razem powiem dopiero wtedy, kiedy dotrwam do tego etapu, do którego nie dotrwały poprzednie dwie ciąże. Przecież ja sama wiem, że zagrożenie istnieje. No wiem, po prostu wiem. Kiedy mam się cieszyć z ciąży jak nie wtedy, kiedy ona trwa? Kto ma wierzyć w moje dziecko, jeśli nie ja sama? Robię wszystko, co tylko mogę, żeby było ok, reszta w rękach Boga. Siły Wyższej, losu. Nie widzę powodów, dla których miałabym się nie cieszyć z tego maleńkiego-wielkiego cudu. Nie chcę żyć w przerażeniu i ciągłym lęku, tym razem nie pozwolę się sterroryzować strachowi.

NIE JEST ZA WCZEŚNIE NA RADOŚĆ.

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2018, 15:00

14 lipca 2018, 11:15

40 dc --> 20 dpo --> 5w4d

Poszłam dziś na betę, ale chyba z niewłaściwą motywacją ;). Znaczy: wiem, że jest ">5", bo druga kreska na teście tłuściutka, i wiem, że rośnie, bo to widać po sikańcach. W pierwszej ciąży robiłam betę w 19 dpo, wynosiła coś koło 8500, więc, skoro lekarz dał mi skierowanie, wymyśliłam, że zrobię w tej ciąży w podobnym czasie. Czekam na wynik i już wiem, że to nie było rozsądne, przecież jak wyjdzie poniżej 8000 (a może tak być i być też w normie), to się obsram po pachy ze strachu.

Poza tym, ciąża jeszcze nie potwierdzona przez ginekologa (w sumie traktuję to jako czystą formalność, ale dopiero jak zobaczę bijące serduszko to odetchnę odważniej), a potwierdzona już cukrzyca ciążowa, hehe, to chyba dosyć pokręcona kolejność, ale cóż począć. Ja sama też niepokręcona nie jestem ;). Więc teraz cały czas robię żarcie, jem i mierzę cukier, w kółko na okrągło. Wyniki wychodzą mi różnie, kwadratowo i podłużnie, na czczo jeszcze mi się norma nie zdarzyła (a już NAPRAWDĘ nie podjadam w nocy...)

Dzieci dziś jadą z babcią na działkę na kilka dni. Będziemy miec z mężem wolną chatę. Dziwnie. Z jednej strony fajnie, przyda mi się trochę oddechu, w końcu się wyśpimy, z drugiej strony, jeszcze nie wyjechały, a ja już tęsknię i już się o nie martwię. Całe życie :)

31 marca 2019, 21:17

Ciąża zakończona 31 marca 2019