Z Mężem wypiliśmy dziś szampana (0%) za zdrowie Dzieciątka
Jest dobrze
Dzis o godzinie 11.30 po 18 godzinach porodu silami natury zakończonymi cesarskim cięciem na świat przyszła Helena ze wzrostem 54 cm i waga 3130 g. Dostala 9 pkt Apgar.
Cala niedziele miałam skurcze takie jak bole miesiaczkowe, gdy przed 17 zanotowaliśmy z Mężem, ze ich częstotliwość wzrosła do co 10 minut postanowiliśmy jechac do szpitala. W szpitalu bylismy po 17, wywiad i ktg, na ktorym nie zapisaly sie mocniejsze skurcze, a w ogóle pod tym ktg to ze stresu miałam jeden skurcz... Rozwarcie bylo na 3 cm i przenieśliśmy sie do pokoju przedporodowego na ok 3 godziny, tam skurcze wzrosly do co ok. 5 minut i pod koniec pobytu tam byly juz tak bolesne, ze klekalam na podłodze trzymając sie ramy lozka, nawet sie poplakalam w pewnym momencie, a Mąż widząc mnie w takim stanie i nie mogąc nic zrobić miał łzy w oczach. Przyszla polozna, kolejne ktg, i kolejne skurcze, które pod ktg sie nie uwidacznialy (jak to możliwe?! Myślałam wtedy). Zrobiono mi lewatywę i jak juz wszystko "poszlo" to poszłam pod szybki prysznic i w końcu przenieśliśmy sie na sale porodów rodzinnych (ucieszylam sie, bo wiedziałam ze na tej sali sa worki sako, pilki, wanna, tens i gaz rozweselajacy- sądziłam, ze od razu wejde sobie do wanny zeby sobie ulżyć w bólu. Jak się okazało na miejscu to srednio mila pani polozna, ktora tam byla powiedziała, ze takie rarytasy to przy żywej akcji porodowej a nie przy takim poczatku początków, caly czas chodzila i mowila, ze no nic się nie dzieje, rozwarcie dalej na poltora palca itp i zeby sie przespac i ze co mnie tak boli jak tu na ktg nic się prawie nie zapisuje (miałam ochotę ja zabić na prawdę, bo ja się zwijakam z bolu a ona mi się pytala jaki mam próg bólu aż w końcu zaczelam myśleć ze niski itp i ze może ja nie dam rady..). Co jakiś czas przychodzila i patrzyla na zapis ktg mówiąc, ze nic się nie dzieje i co mnie tak boli . Mowila, zeby się przespac itp miedzy tymi jak ona sadzila małymi bolami. Razem z lekarzem powiedzieli, ze jakby się cos dzialo to żeby wolac i poszli sobie spac dali mi jeszcze czopka na rozluźnienie szyjki i hydroxyzine tabletkę. Oni poszli a my z mężem zostalismy sami na KILKA godzin, ok 4 blagalam Męża zeby poszedł poszukam lekarza i dal mu w lape, chciałam cc i bylam pewna ze nie dam rady juz więcej. Cdn.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2015, 05:34
Niestety lekarz sie gdzies ukryl i Mąż go nie znalazł. Myślałam, ze serce pęknie mi z bolu, ze po prostu tam umrę. Tym bardziej, ze po tym czopku i hydroxyzinie bole sie nasilily i trwaly ok 2 minut co ok 2-3 minuty... Gdzies tak po 5 przyszla polozna, zeby mi powiedziec znów, ze nic się prawie nie podziało i ze rozwarcie jest na ciasne 2 palce (miałam ochotę jej przyłożyć i to tak mega mocno, bo nie rozumiała ze mnie na prawdę bardzo mocno boli, mimo ze te skurcze byly jak Baaaardzo silny ból miesiaczkowy ale taki ze zyc by się nie dalo z takimi miesiaczkami ). Podpieta pod ktg przy każdej zmianie pozycji lapal mnie bolesny skurcz a ona mi się kazala kręcić raz na prawy bok, a to na lewy a to na wznak. Poszla sobie a ja wylam z bolu i mówiłam mężowi ze mamy na koncie pieniadze niech wybierze i niech pogada z lekarzem bo nie dam juz rady. Lekarz pojawił sie przed 7 i stwierdził, ze on musi wykorzystać wszystkie możliwości i ze myslal ze akcja przez noc sie rozkręci (kurcze no na prawdę?!?!). Podlaczono mi oxytocyne i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skurcze zaczely zapisywać sie na ktg i bylo widac ze sa dodam, ze czułam jak skurcz sie zaczyna, czułam jak macica sie spina i jak po chwili puszcza, oddychanie, które lagodzilo bol przyszlo samo...
W tym wszystkim jeszcze podczas skurczu lapalam Męża za rękę i mówiłam mu zeby mnie mocno scisnal- to tez bardzo pomagali razem z oddychaniem tak lezalam pod ktg z jednej strony i pod oxytocyna z drugiej. O 9.30 jak juz panie polozne skonczyly mi dawać kroplówki, bo od obiadu w ndz nic nie jadłam tylko batonika na przedporodowej, zaproponowaly mi worek samo, tens ale ostatecznie wannę. Wanna to bylo cos tak wspaniałego na tamten moment, czułam sie blogo, brakowało tylko lemoniady o 10 wyszłam z wanny, podpis mnie znów pod ktg i oxy ale juz na worku samo. Wtedy Dzidziusiowi tętno skoczyło do 170, a ze rodzilam juz 18 h a rozwarcie bylo na 6-7 cm to ordynator nakazał cc. Jak tylko odpie mi oxy to wrócimy te bolesne skurcze miesiączkowe, cieszylam sie na wieść o cesarce ale musiałam na nią poczekać ok pól godziny bo dostawalam antybiotyk w kroplówkach a zespol sie przygotowywał. Jak się okazało to moje cesarskie cięcie tego dnia bylo trzecie z kolei a po mnie jeszcze dwie dziewczyny miały cc. Znieczulenie zewnatrzoponowe nie bolalo, za to anestezjolog musiała chirurgów stipowac trzy razy bo znieczulenie wolniej sie rozchodzilo- anestezjolozka tlumaczyla to tym, ze może moja skolioza i dlatego wolniej idzie. Ale w końcu zaczęli, czułam wszystko, bez bolu ale bylo to dosyć nieprzyjemne. Jak tylko uslyszalam placz Helenki to sie wzruszylam i tylko za nią patrzyłam, nie obchodzilo mnie co mi tam robią chwile zeszlo, pozazywali mnie, przenieśli na lóżko takie salowe i zawieźli do pokoju. Trzealam sie choc nie bylo mi zimno, to pewnie ze zmęczenia i przejac calej nocy. Potem to przeszlo a ja Malutka dostałam po póltorej godzinie na karmienie Mąż czekal na mnie pod drzwiami, potem przyszedł do sali ze mną i posiedzielismy razem tak ok 2-3 h, potem pojechał do domu sie przespać, odpocząć troche, wykapac i wrócił ok 19.20. Spal aż 2,5 h ja tez die chwile przespalam ale jakos nie mogłam spac. W nocy budzilam sie co godzinę, pilam wode, wchodziłam na Internet w Tel, cos tam czytałam i zasypialam.. I tak mniej więcej co godzinę Od 5 juz nie spie, panie polozne nas ogarnely (jestesmy we trzy na sali) a potem dostalysmy nasze Dzieciaczki zeby pojadly Jest wspaniale rana troche boli ale nie jest zle.
18+3 (19 tydzień)
Czuję się ok choć moje samopoczucie, mam wrażenie, nie zależy ode mnie. Kilka dni było ok, a dziś dołek znów. Nie wiem, może się użalam nad sobą ale jest tak, że wstaje z takim ch''owym humorem jakbym zrobiła coś złego. A nie zrobiłam.
gratuluję i nudnej ,spokojnej ciąży życzę :)
Gratuluję :) rosnijcie zdrowo i duzi :):*