X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe http://szogunowmatka.blogspot.com/
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
http://szogunowmatka.blogspot.com/
O mnie: Jestem... szczęśliwym kotem ;) Drugi raz to piszę, bo kiedyś już się w pamiętniku produkowałam. A potem zawiedziona tym, że każdy może tu sobie wejść przez wujka Google, używając Mozilli, Opery czy, o zgrozo Explorera i oglądać foty/czytać wpisy - usunęłam, co napisałam. Trochę żałuję ;) Więc wracam, ale fot będzie zero, albo prawie nic. Albo tylko ciut i połowę :) Tak więc, co o mnie i kim jestem? Nadal tym samym ludkiem, tylko z większym przychówkiem i kotem w bonusie.
Moja ciąża: Czwarta. Więc nie ogarniam do końca tygodni, nie nadążam z rejestracją, co się właśnie u mojego bąbla zadziało, co wykształciło i ile ma centymetrów. No nie ogarniam i już. Przy szóstym dziecku będę może znać tabelę rozwoju na pamięć ;) Żart. Produkcja zakończona :P
Chciałabym być mamą: Taką, jak od zawsze, czyli zupełnie nieidealną, bo... jak już kiedyś pisałam, moje dzieci same do idealnych nie należą ;) A jestem taką :) http://szogunowmatka.blogspot.com/
Moje emocje: Okrzyki radości, przemieszane z soczystymi bluzgami, krążącymi w tematyce: i po cholerę ci kolejne dziecko, hę?

7 listopada 2016, 22:47

Jestem. W zasadzie byłam tu cały czas, tylko bez produkcji literackiej ;)

Dla tych, co mnie nie znają, znają, pamiętają, lubią, nie lubią, których wkurzam i którym czasem poprawię humor, mały skrót lat ostatnich.

Felice Gatto jest w wieku Chrystusowym. I w Chrystusa bardzo wierzącym, chociaż nader często dającym ciała w trwaniu w swej wierze, za co jest jej ogromnie wstyd. Felice Gatto ma też imię.
Ania, tak konkretnie :) Ale i tak każdy woła Fela, więc niech tak zostanie.

Co się działo i kto mieszka w domu. Mieszkam ja (i tu zapala się reflektor, a ubrani w dopasowane smokingi, przystojni faceci, grają na harfach wpatrzeni we mnie z uwielbieniem....). Mieszka mój mąż (mąż od października tego roku, bo wcześniej żyliśmy w tak zwanym konkubinacie, co nijak się miało do mojej wiary i w ogóle do mojego wyobrażenia rodziny).
Mieszka syn mój, Pierworodny (ze związku cywilnego z eks już małżonkiem, którego średnio lubię, ale żalu jakiegoś za specjalnie do siebie od dawna nie mamy). Pierworodny ma lat prawie 16, więc łatwo nie jest.... a narcyz jest z niego niesamowity ;)
Dalej mieszka Irenka (Irenka Irenką nie jest, ale na potrzeby pamiętniczka i w związku z tym, że ma fryzurę, jak młoda Irena Santor, zyskała wśród znajomych nową ksywkę ;)). Irenka ma lat 2 i 5 miesięcy.
Uwaga, to nie koniec :P W domu mieszka jeszcze Dzidzia (Dzidzia też dzidzią nie jest, ale że Irenka za cholerę nie wymówi jej imienia, najmłodsza została ochrzczona dzidzią i podejrzewam, że zostanie nią już po wsze czasy). Dzidzia jest dziewczynką i niedawno skończyła pół roku.
Poza mną, Mężem, Pierworodnym, Irenką i Dzidzią, mieszka jeszcze kot. Kot nazywa się Maciek. Po prostu Maciek :P
A w maju.... w maju dołączy do nas ON. Bejbe moje czwarte, trzecie mojego męża, wyczekane bardzo, syn jego Pierworodny. Szaleństwo jest ogromne, bo mąż czekał na tego syna od zawsze, bo u nich w rodzinie same dziewczynki (a tu taki strzał, fuck yeah!), bo teraz jest gość i przedłużył ród swój na minimum jedno pokolenie :P Dziś się dowiedzieliśmy. Gorzej, jak się okaże, że doktorek się pomylił. No... wtedy buba, bo mąż całemu światu już rozpowiedział, że oto począł syna, a imię jego będzie Aleksander (albo i nie, bo w sumie dziesięć razy może nam się jeszcze zmienić koncepcja ;)).

To chyba tyle w kwestii szybkiej autoprezentacji.

Cieszę się, że są ludki, które o mnie pamiętają i jeden taki, który dał kopa do otworzenia "pamiętniczka" na nowo (Chiang Mai).

Będę. Będę pisać :)

A ramach mojej deklaracji, że zdjęć nie będzie, jedno takie nasze ślubne. Całe życie czekałam. Co prawda ideału nie znalazłam, ale może być. Wkurza mnie ten facet, drażni, czasem rozśmieszy, ale nawet go kocham :P No i.... już teraz całe życie razem.

8a4a4673f6a79f99med.jpg

A! I brzuch! Brzuch jeszcze :) Foto trochę oszukane, bo sprzed tygodnia, ale jak patrzę w lustro, to jeszcze nic się nie zmieniło. I spodnie Pierworodnego, więc proszę nie zwracać uwagi na ubiór :P

13TC

0fbc89d987b3f9e6med.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 listopada 2016, 23:15

17 listopada 2016, 19:22

Zbieram się codziennie, żeby usiąść i napisać coś konstruktywnego, ale finał jest taki, że koło 24:00 przypomina mi się, że właśnie oto już, nadszedł ten moment, dzieci śpią, mąż mój dłubie na laptopie, chwila wolności, istne szaleństwo i...... i nie chce mi się iść do pokoju, żeby odpalić kompa. A z telefonu pisać się na belly po prostu nie da (no chyba, że ktoś ma wolne trzy godzinki i jest po dobrym skręcie, a poziom jego agresji wynosi - 500).
Dlatego korzystając z faktu, że Dzidzia już wykąpana i ululana, a Irenka ogląda z tatą na dole Shreka, obżerając się prażynkami (taaaa, wiem, mocno to niewychowawcze i niezdrowe. Zwłaszcza na noc. Trudno. Póki Irenka w miarę chudą dziewoją jest i wygląda na zdrową, póki zęby białe i z apetytem na owoce problemu nie ma, póty raz w tygodniu dostanie wieczorem prażynki, a przynajmniej 5 razy w tygodniu coś czekoladowego, za to w ilości jako tako skromnej), skoczyłam do pokoju i odpaliłam nasz kochany stacjonarny ;)

Z rzeczy nowych i smutnych zarazem, zgubiłam gdzieś szafir z pierścionka zaręczynowego. Jak? Gdzie? Kiedy dokładnie? Karaluch raczy wiedzieć. I tak, jak innym ludziom biżuteria z oczkiem potrafi przetrwać wojnę, trzy pokolenia, powódź, a nawet bitwę o Croc'sy w lokalnym Lidlu, tak mój pierścionek, i to ten najważniejszy w życiu, po prostu wypluł kamyczek i cześć.


2d4665ecd6e9ba6cmed.jpg

Tak teraz żałośnie wygląda :(
Zaniósł go dziś mąż mój do lokalnego jubilera i czekamy na wycenę, ile by kosztowało i jak szybko mógłby pan specjalista załatwić, żeby pierścionek wyglądał znów, jak kiedyś, a do tego nigdy więcej nie pozbył się oczka. Do tego czasu siedzę i co chwilę obracam palcami coś, czego nie ma, a co było na serdecznym i sobie poszło, a czego brakuje.

Ze spraw dzieciowych, syn, jak to syn w wieku mocno nastoletnim. Jest, ale zgłasza się tylko po kasę. Udusić Gada.
Dziewczyny za to słodkie, cudne, kochane i tylko czasem mam ochotę zrobić z nich dżem na święta.

Brzuch za to ciut większy, choć nadal mocno spożywczy. Aczkolwiek czuję, że to ostatnie jego podrygi w formie w miarę mieszczącej się w portki, i jak wyskoczy, tak go nie zatrzymam, aż do maja :P

15TC (no dobra.... dopiero drugi dzień 15 tygodnia :P )

1809485e9ec36440med.jpg

Ściskamy :)


PS: odpowiadając na komentarze do poprzedniego wpisu :)

Cieszę się, że wpadacie :) Naprawdę :)
Dziękuję za super ekstra ciepłe i miłe słowa. Są mega ważne :)

- Nalka, Ty wpadasz tak rzadko, że pewnie nie przeczytasz, ale jeśli tak, to pisz szybko, co u małej Wojowniczki, zwanej Anną? Bo umieram z ciekawości już od dawna.
- Pudelku, no właśnie próbowałam kiedyś podejrzeć, co u Was, pooglądać zawsze piękne foty i nic z tego :(
- Gosia, boję się. Ale ciąża nas trochę zaskoczyła, stąd jest tak szybko. O obie dziewczyny staraliśmy się 8 miesięcy. I sobie wyliczyliśmy, że jak zaczniemy wtedy, kiedy zaczęliśmy, to na wiosnę zajdę w ciążę. Ale zgodnie z zasadą, że jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powinnaś opowiedzieć mu o swoich planach.... zaskoczyłam w pierwszym cyklu starań :D I takim oto sposobem, będę miała dzieci rok po roku :P
- Dorjana, a co się stało z Twoim pamiętnikiem? :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 listopada 2016, 19:54

30 grudnia 2016, 22:57

Porada
PORADA DNIA:

Skarpetki złuszczające.

Jeśli chcecie użyć, poczekajcie, aż dziecko/dzieci nie będą spać.

Dzisiaj położyłam dziewczyny i hyc, skarki na nogi. Trzeba to trzymać między 60 a 90 minut. Szeleści niemiłosiernie. Siedzę cała zadowolona, że za dni kilka będę miała stopy, jak ta lala, bo na razie, to mam kamienie, zamiast pięt, a tu słyszę, Dzidzia się budzi. Mąż w sklepie, więc lecę na górę, mało się nie zabiję, bo zaraz Dzidzia obudzi Irenkę i dopiero będę w dupie. Wpadam, smok w dziób i czekam, aż Mała zaśnie. 5 minut, eureka, śpi. No to ja, jak zawsze, wstaję z krzesła, co by krokiem ninja, z wypiętą dupą, na palcach i przygięta do ziemi, opuścić pokój, a tu skarki SZRR PSZSZSZ SZRRRRR. No kurwa. Dzidzia oczy, jak 5 zł. I tak trzy razy. Aż się jorgnęłam, że mogę paść na kolana i opuścić pokój na czworaka, jak pies, ze stopami górze. Udało się, ale skarki złuszczające, kiedy dziecię śpi i jest opcja, że się przebudzi, to nie jest dobry pomysł...

4 stycznia 2017, 01:50

Dzidzia to szogun. Niby aniołek. Niby oczka, jak u lemurka. Niby takie to nieporadne... A kłopotów przysparza więcej, niż Pierworodny i Irenka razem wzięci. Zasuwa, jak taran. Jak wkurwiony grzechotnik. Szybsza jest od przeciągu. Poduszka, kot, noga....nieistotne, co leży jej na drodze. Na wszystko wejdzie. Wspina się z zaciętością emeryta na wyprzedaży butów ortopedycznych. Zaciska wargi i prze do przodu. Staje na nogach i elegancko wali skronią w podłogę, bo równowagę ma świni w szpilkach, tańczącej na lodzie. Wchodzi na schody (Sic!). Wczołguje się stopień po stopniu. Co znajdzie na ziemi, pcha do buzi. Drewno z kominka, śmieciuch spod buta, obierek od ziemniaka, stary kawałek bułki. Wszystko jest atrakcyjne i najpyszniejsze na świecie. Masakra. Oczy w dupie, z tyłu głowy i na piętach nie wystarczają. Nie ogarniam tego dziecka

78760df0d36d607dmed.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2017, 01:47

4 stycznia 2017, 23:00

Dziewczyny kochane, przenoszę się na bloga.
Zapraszam, jeśli macie chęci, będzie Wam się potwornie nudziło, wypijecie pierwsze piwo po porodzie i z nudów wpadniecie do mnie ;)

Si ja!

http://szogunowmatka.blogspot.com/

13 stycznia 2017, 17:27

Paragonik ma rację. FB też potrzebny :)

No to jestem i tu

https://www.facebook.com/szogunowmatka/

8 maja 2017, 14:09

Pragnę tylko zameldować, że od 4 maja, a konkretnie od 23:50, oficjalnie jestem matką czwórki ;)

8 maja 2017, 18:03

Dziękuję! <3

15 listopada 2018, 00:15

Ciąża zakończona 15 listopada 2018