Na codzien mieszkam w Norwegii i kiedy nic sie nie dzieje takie maja procedury. Prosto od niej zawieziono mnie juz do szpitala na oddzial. W tej calej okropnej sytuacji jestem bardzo mile zaskoczona cala opieka i procesem... Nie zaplacilam grosza za taksowke, zabrano mnie od razu do oddzielnego pokoju w KK(klinika kobieca, jest tam rowniez porodowka) zebym nie siedziala z ciezarnymi. Bardzo mila polozna wszystko mi wyjasnila. Powiedziala, ze bedziemy decydowac co dalej krok po kroku, zebym nie musiala sie denerwowac bo to i tak juz dla mnie bardzo trudne... Pani ginekolog potem potwierdzila wszystko co powiedzial polski lekarz robiac przy tym bardzo dokladny wywiad. Rowniez wyjasnila, ze poloza mnie na ginekologicznym, zebym nie lezala z przyszlymi mamami. Po badaniach krwi, dostalam 4 tabletki dopochwowe i jakies przeciwbolowe i czekalam w pokoju, ktory byl tylko dla mnie. Przez to, ze maz z synkiem nie zdazyli jeszcze dojechac autem z PL, zabralam ze soba mame, ktora przyleciala ze mna. Nadal jest w szoku jak to wszystko wygladalo, ze mogla isc zjesc ze mna lunch, obiad, caly czas miala dostep do kawy, herbaty, napojow, przekasek, ze wszyscy byli tacy mili, co chwila przychodzili i wyjasniali co sie dalej bedzie dziac, czekali na moje pytania, kazda pielegniarka na zmianie, ktora sie mna opiekowala przychodzila sie przywitac i przedstawic...
Bardzo sie balam, ze bedzie to dlugo trwalo, ze bedzie wygladac jak normalny porod, ze bedzie bolalo ale nic takiego sie nie stalo... To chyba tez pozwolilo mi tak spokojnie przyjac cala sytucje... Juz swoje wyplakalam, widocznie tak mialo byc... Nie ja pierwsza i niestety nie ostatnia... Po 4 godzinach zaczelam krwawic, bez zadnych boli czy skurczy. Przy 3 krwawieniu malenstwo bylo juz na swiecie... Wygladalo jak laleczka, tak nierealnie jak z obrazka, ktore nie raz ogladalam czytajac o kolejnym tygodniu ciazy, mialo z 10 cm... Po kolejnych 2 krwawieniach wypuscili mnie do domu... Oczyszczam sie caly czas zarowno fizycznie jak i duchowo...
Wiem, ze bedzie dobrze... Musze byc silna dla mojego 3 letniego synka i jego przyszlego rodzenstwa. Nie moge sie poddawac, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. Mam tu swietna opieke i staram sie powtarzac caly czas, ze tak wlasnie mialo byc, ze lepiej teraz niz kilka czy kilkanascie tygodni pozniej... Nie jestem z tym sama...
Kochana bardzo Ci współczuję tego co przezywasz.... Nie potrafię Ci odpowiedzieć czemu to.Ciebie spotkało mogę tylko pocieszyć Cie ze sama poronilam dwa razy ale teraz mam synka... Składam kondolencje [*] dla Twojego aniołka
Tak strasznie mi przykro :( Wyrazy współczucia.
:( bardzo mi przykro :(
Bardzo mi przykro, aż zamarlam jak przeczytałam, współczuję :-(
przyjmij proszę moje kondolencje :(
Dziekuje, za wszystkie slowa dziewczyny... Juz jest lepiej, z kazdym dniem spokojniej...