Nie pisałam nic dotychczas bo nawet nie wiedziałam jak to wszystko ubrać w słowa.
Pustka.
Krótko o mnie.
Mam 32 lata, w sierpniu 2013 urodziłam synusia, absolutnie wyjątkowego chłopca, w którym zakochałam się po uszy, a wraz z nim również w macierzyństwie, i choć miałam założenie by mieć jedno dziecko ze względów choćby ekonomicznych to krótko po nim zapragnęłam drugiego dziecka.
Z synem poszło rach-ciach, w trzy miesiące, choć specjalnie się o niego nie staraliśmy.
A tu jeden miesiąc, drugi, trzeci...piąty i nic.
Zrobiłam badania, wyszło, że mam Hashimoto, które uaktywniło się po porodzie. Brałam hormony, w zasadzie brać je będę do końca życia, leczenie zaczęłam w kwietniu, w lipcu wyniki wzorcowe, ale nadal nic, w październiku wróciłam do pracy, odpuściliśmy, kochaliśmy się chyba z trzy razy i 24 listopada, test pozytywny.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b7a5a6547f63.jpg
I tak jak wcześniej testowałam na potęgę to teraz kiedy miałam ku temu podstawy przetrzymałam samą siebie i dwa dni po terminie @ zrobiłam test. Mega tłuste dwie krechy.
Od razu poleciałam do endo, wyniki super, inna dawka hormonów, a trzeciego grudnia było pierwsze USG, zanim weszłam byłam w toalecie, miałam wrażenie, że plamię, pełna obaw weszłam do gabinetu i powiedziałam co się dzieje, lekarka po badania stwierdza: jest ok.
Teraz już wiem, zagnieżdżanie...
Niby ok, pytałam trzy razy. Miałam zgłosić się dziś.
Dzisiaj też weszłam w 9 tydzień, wychodząc z domu, mówiłam do mamy, że coś mi tak brzuch wywaliło, że to chyba za wcześnie, chyba, że to bliźniaki, ale nie, bo ja jestem z bliźniaków, a to co drugie pokolenie i w ogóle odpada bo ile tych dzieci (mój mąż ma jeszcze dwójkę z pierwszego małżeństwa)....
Odczekałam swoje pod gabinetem, lekarka do mnie mówi, że USG się resetuje, mówię na to: musi działać, nie wychodzę dziś bez usłyszenia serduszka, całe szczęście USG odmuliło, wskoczyłam na fotel, zaczyna się badanie, i słyszę: "O Chryste", ... jejku co jest?
"Bliźniaki!!! Dwa serduszka, biją jak dzwon".....
Poryczałam się, z przerażenia!
Jak my sobie poradzimy, jak???
Niby oboje mamy pracę i nawet dobrze zarabiamy, ale to jednak trójka dzieci, trzypokojowe mieszkanie, synek pierwszy jednak jeszcze malutki...
Także od dziś oswajam się z tym co będzie.
...
Boję się.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a68a6b380cdc.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2015, 08:00
Nadal dominuje przerażenie.
I cały czas boję się o dzieci. Naczytałam się o ciąży jednoowodniowej i wynika z lektury, że jest z tych wszystkich bliźniaczych największego ryzyka. A ja w zasadzie nie zwolniłam tempa. No bo jak...
Dopiero wróciłam do pracy. Głupio tak od razu rzucić L4. Oczywiście ciąża to nie choroba ale jednak tę ciążę przechodzę trochę gorzej.
Wieczorem straszne mdłości. Bez wymiotów.
Odrzuca mnie od jedzenia tego co mi wcześniej smakowało. Mąż bardzo pomaga. Zrobił wczoraj wszystko do naszego domowego Sylwestra. Np. pyszne koreczki na które czekałam cały dzień. Jakie było moje rozczarowanie. Wzięłam jednego do ust i zaraz wyplułam, coś nie pasowało, dotychczas smaczne kabanosy wczoraj smakowały koszmarnie. Pałki z kurczaka. Toć lubię. Do wczoraj.
Ciągle jednak mam ochotę na polędwicę łososiową.
Kotlety z kurczaka - nie, ale McChiken i owszem.
Wczorajszy wieczór więcej niż spokojny. Koło 21 mnie zmogło, obudziłam się o 23:45
Jutro do pracy
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 stycznia 2015, 11:43
Mamy już 15 tydzień ciąży. Byliśmy także na USG genetycznym. Podobno wszystko dobrze, poza tym, że lekarz badał mnie dobre pół godziny, gdzie wcześniej pacjentki dosłownie wchodziły-wychodziły, przy czym nic nie mówił, mimowolnie zaczęłam się stresować i to wyszło na akcji serca dzieci, zwiększa to ryzyko wystąpienia wad w sercach, z tymże jak je Pani w komputerze "trochę uspokoiła" wszystko było dobrze, a i inne parametry nie wskazują na anomalie.
W poniedziałek normalna wizyta. W ciągu tych pół godziny na genetycznym ani razu nie widziałam dzieci
Brzuszek mam już spory.
Zaczęłam oglądać wózki dla bliźniaków, czy tylko ja uważam, że są OKROPNE??????
Dzieci nie mają ze sobą kontaktu, albo jedno nad drugim, ale jedno plecami do drugiego. Kto to wymyśla????
A tak niewiele się zmieniło. Dzieciaczki już powoli czuję. Mam już doświadczenie i wiem jak to jest. Szybko czas leci i dopiero się zacznie. W pierwszej ciąży nie mogłam doczekać się ruchów a potem były momenty gdy miało się ich "dość". Człowiek po prostu był taki "skopany". A tu jeszcze podwójnie.
Niestety kontrola u endokrynologa była nerwowa. W zasadzie wszystkie parametry tarczycy poza normą. Znowu zwiększona ilość hormonu. Teraz tylko regularnie brać i poczekać. Mam tylko nadzieję, że nie zaszkodziło to dzieciom.
Ciąża w zasadzie książkowa. Czyli brakuje mi powoli oddechu. Synka mogę potrzymać na rękach maksymalnie minutę. Czasami kiepsko śpię. Zdarzają się dokuczliwe bóle głowy.
Mam chwilami doła. Wczoraj przykładowo gdy mąż musiał dodatkowo iść do pracy to jedyne na co było mnie stać to włączenie bajki synkowi. Bo nie miałam sił. Zrzucam to po trochu na te wyniki tsh. Poczekam. Będzie dobrze. Na początku marca USG.
Jest już z nami Antoś, zatem wstępne imiona dla chłopców to Teoś i Leoś.
Trochę się boję tego "Teodora", ale zaryzykuję
Czuję się dobrze, owszem jest zgaga, czasem ból głowy czy kręgosłupa ale nie mogę narzekać oby dzieciaczki jak najdłużej były w brzuszku.
I dwie foteczki, jedna z synusiem, a druga z brzuszkiem (20tc)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/701c6efed101.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/c8bc4567e195.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca 2015, 15:34
Nasze typy to Ewa i Izabela
Edit: Aniela i Izabela
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2015, 21:26
27 tydzień i 7 miesiąc
Czas leci. W zasadzie to nie wiem gdzie mi ten czas ucieka.
Dziewczyny fikają aż miło, a mnie dopadła chyba rwa kulszowa.
Męczę się strasznie.
Poza tym nie umiem się oszczędzać! Chodzę na zakupy i często dźwigam.
Mąż rzecz jasna też by mógł je zrobić ale ja po prostu chcę by on szybko był w domu.
Wieczorem jednak płacę wysoką cenę. Nie mogę się ruszać.
Zaraz zaczynamy odmalowanie całego mieszkania i urządzanie pokoju dla Antosia. Teraz to nie będzie zbitek łóżeczka ale nowe i specjalne dziecięce mebelki. Obrazki na ścianach i dywan.
Dziewczyny na razie będą w sypialni.
Nienawidzę remontów.
Gratulacje !!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję :)
Gratuluję!!! Podwójnie gratuluję <3 <3
Dziękuję podwójnie :)
Fajnie, że wróciłaś :) Pamiętam Twój poprzedni pamiętnik i nieraz zastanawiałam się, co u Ciebie. Cieszę się, że się udało. A że bliżnięta? To znaczy, że szczęścia i miłości u Was będzie jeszcze więcej. Gratuluję serdecznie :)
Ale czad :) gratulacje podwójne. Różnice zdrowo.
Dziękuję jeszcze raz. Normalnie już śpię o tej porze już od dobrych dwóch godzin. Kropla, to miłe, że ktoś o mnie pamięta.
gratulacje ;) podwójne szczęćie
kochanie piękne testy i bliźniaki super :) zazdroszczę,ale pozytywnie oczywiście <3 pozdrawiamy <3
wow, serdecznie gratuluję :) bliźniaki wynagrodziły starania :) zdróweczka dla Was wszystkich ;)