Matki, ciezarne a przede wszystkim staraczki moga na mnie wieszac psy albo dziwic sie moim uczuciom. Jak to? Co z ciebie za kobieta ktora chciala dziecka, zaszla w ciaze a teraz jest smutna? Jak to? My sie staramy i placzemy z kazda @ a ty marudzisz bo jestes w ciazy o ktora sie nawet staralas!?
Chce tego dziecka, bardzo, kocham mojego robaczka i ciesze sie ze stalo sie to teraz. Ale tak zle psychicznie nie czulam sie chyba jeszcze nigdy, naprawde, ciemna dolina. Tydzien temu puscilo, nagle wstalam rano i swiat byl kolorowy! Ale znowu powoli grzezne w depresji. Wierze ze to poprostu hormony, ale bez wzgledu na to co jest przyczyna to mysle czasem, ze chyba nei jestem stworzona do ciazy . Jest mi ciezko i nikt mnie nie zrozumie a nawet tego nei oczekuje bo sama nie potrafie sformulowac swojego problemu.
Najchetniej zamknela bym oczy, otworzyla i zeby dziecko juz bylo na swiecie
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2014, 15:21
Zmeczona ale szczesliwa. Wszystko bylo perfekcyjnie, tzn. bylo pare wpadek i o paru sprawach sie zapomnialo zrobic czy powiedziec ale mysle, ze tego sie nie da uniknac.
Pogoda byla fantastyczna, lepiej poprostu byc nie moglo! Bajka!
Slub w kosciele byl niezapomniany. Po slubie wielu gosci mi mowilo, ze na takiej mszy i takim slubie jeszcze ni e byli. To przede wszystkim zasluga ksiedza ktorego sie potem ludzie nie mogli nachwalic. Mlody chlopak, bardzo zabawny i totalnie wyluzowany, goscie sie ciagle smiali a do tego poprowadzil perfekcyjnie msze w dwoch jezykach (polskim i niemieckim). Kazanie bardzo fajne i ciekawe. W skrocie: Ksiadz stwierdzil, ze nie chce nam o milosci mowic bo my wiemy o tym wiecej niz on i zyczyl nam… roweru . Takiego na 3 miejsca, nas dwoje ktorzy musza w tandemie przez zycie dac rade i sie wspierac zwlaszcza jak jest pod gore a trzecie miejsce dla Pana Boga ktory bedzie nas zawsze wspieral. Na koncu tez wposmnial o weselu; Nie wiem czy ktos z was (Niemcow) byl juz na Polskim weselu ale jesli nie to trzymam kciuki . Sam byl tylko na obiedzie niestety.
O dobry nastroj zadbal tez zespol (nie bylo organisty) ktory z calym powerem gral i polskie i niemieckie koscielne kawalki ale nie tylko. Na wejscie mielismy Bacha (aria na strunie G) a krotko po ceremonii muzyke z filmu Forest Gump. Wszystkie utwory wybieralismy my i zrobilismy ksiazeczke z przebiegiem mszy i tekstami zeby kazdy mogl spiewac.
A po wyjsciu z kosciola niespodzianka! Obstawa motocyklowa ktora zorganizowala moja siostra motocyklistka. Halasu narobili co niemiara bo kazdy mial kupe swiatelek, muzyczke i syreny policyjne wiec nas eskortowali do restauracji. Tam wsadzilismy drzewko przy stawie, spielismy nasze imiona wypisane na dwoch metalowych obreczach klodka a kluczyk wrzucilismy do stawu . Nastepnie wystrzal z armaty , powitanie chlebem i sola i w koncu toast szampanem i obiad.
Zrobilismy tez przedstawianie gosci (to sie bardzo im podobalo bo mogli sie bardziej poznac i wiedziec kto jest kim), i byly dwa konkursy dla nas (oba cos w rodzaju na zgodnosc malzenstwa) i prezentacja dla nas. Do tego moja i meza rodzina zrobila gazetke (zwyczaj niemiecki) gdzie sa opisane nasze historie, od mlodosci i wspomnienia przyjaciol.
Pierwszy taniec zrobil na wiekszosci piorunujace wrazenie. Przyjaciolka powiedziala, ze im szczeki opadly bo mysleli, ze my poprostu podreptamy troche walca a my im taka choreografie walnelismy, ze nie mogli uwierzyc . Troche nam to nie wyszlo tak jak mialo (moim zdaniem) bo mi sukienka przeszkadzala bo byla jednak troche za dluga - w sklepie to co innego niz jak sie szaleje po parkiecie.
A potem byl szal cial do samego rana . Oba zespoly byly czadowe i byl poprostu dym na parkiecie. Polski zespol (Sensor) zagral naprawde na 300%. Glos ma chlopak poprostu niesamowity bo idealnei czysty, bez falszu a do tego szeroka skala wiec i Led Zeppelin i Michael Jackson i kobiecym glosem siabada z Mydelko Fa . Niemcy prawie z parkietu nie schodzili. Niemiecki zespol gral troche inaczej ale tez goscie chwialil bardzo bo spiewala tam tez dziewczyna a jeda grala cudnie na saksofonie.
Ja mialam taka adrenaline to mimo, ze spalam malo i w ciazy to tez na nogach do 6 rano bylam i to bez kawy bo nawet o tym nie pomyslalam. Zespol sie zebral juz o 4 ale Niemiecki jeszcze unplugged z tamburynkiem i mandolinami gral chyba z godzine dla siebei w kolku i niektorzy goscie (Pl i De w tam moj tato z wujkiem stali i przyklaskiwali do konca.
Paru gosci spilo sie konkretnie (jedna wyniesli jak zwloki;). Niemcy na koncu to wodke z flaszek ciagneli juz . Ale wiekszosc dala rade.
Jedzenia cala masa (a byla to wersja najbardziej podstawowa!) i przepyszne.
Na drugi dzien (spalam az 2,5h) zrobilismy gosciom rundke po miescie wieczorem na zwiedzanie miasta a na koncu wyladowalismy w knajpie. Byl akurat pamietna mecz Polska: Niemcy ! Ja jednak poszlam jz z rodzina do domu (maz zostal) bo nie dawalam rady a z uwagi na moj stan musialam poprostu wracac). Kolo 23 zaczelo mnie juz kluc w piersiach tak, ze balam sie zostac sama w lazience i moj maz(wrocil po meczu) sie juz zaczal bac o mnie.
A wczoraj zrobilismy jeszcze akcje sadzenia drzewka ktore dostalismy od grupki gosci. Jablonka (odmiana paradis inaczej drzewko milosci). Posadzilismy na dzialce taty, dalismy wodki i miesa z wesela i wszyscy byli zachwyceni.
Wiekszosc (i Pl i De) mowila, ze na takim swietnym weselu jeszcze nie byla, zespolow nie mogli sie nachwalic a ksiadz to poprostu stal sie gwiazda