Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe małe wielkie sprawy
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
małe wielkie sprawy
O mnie: szczęśliwą kobietą, żoną wspaniałego faceta, właścicielką kilku koni, psa i kota i od niedawna członkinią nieformalnej grupy jaką tworzą "ciężarne" :)
Moja ciąża: jest planowana, a jednocześnie bardzo szybka i przez to (mimo wszystko) niespodziewana.
Chciałabym być mamą: jeszcze nie wiem dokładnie jaką.. epitetów na opisanie ideału mamy jest bardzo wiele i pewnie w życiu wszystkich nigdy się nie wykorzysta. Jednak chciałabym aby rola mamy współgrała z innymi rolami, w jakich już zaistniałam i będę musiała zaistnieć.
Moje emocje: spokój i satysfakcja - z poczucia że dokonało się czegoś wielkiego. Poźniej pewnie dojdzie masa innych emocji!

2 października 2014, 20:03

Czwartek - już zawsze będzie kojarzył mi się z najniezwyklejszą wiadomością w moim życiu. Dziś kolejny czwartek, a więc mija tydzień od kiedy dowiedziałam się, że będę mamą. Jest to dla mnie na razie bardzo dziwne, właściwie nie mam (jeszcze?) jakichś specjalnych objawów ciążowych, dokucza mi przeziębienie, którego nabawiłam się właśnie w tym niezykłym dniu niezwykłych nowin, i chyba to ono trochę przyćmiewa inne odczucia. Niemniej jednak mam straszne humory (co w jakimś stopniu odbija się na moim spokojnym i cierpliwym mężu) i kilka razy dziennie (2-3) pobolewa mnie macica. No i oczywiście brak okresu.

Wcześniej czytałam trochę wpisów pamiętnikarskich przyszłych mam, które nie tylko czasami bawiły lub wzruszały, ale również pomogły rozwiać niektóre wątpliwości oraz w znacznym stopniu uzupełniły mój - bądź co bądź - marny zasób wiedzy na temat ciąży oraz porodu. Dlatego pomyślałam, że może zapis moich wspomnień, wrażeń, doświadczeń również może okazać się w przyszłości przydatne dla innej, trochę zagubionej w nowej sytucaji, przyszłej mamy.

Winna jestem pewnie opowiedzieć coś o sobie na początku.
Otóż mam 24 lata, od kilku miesięcy przyzyczajam się do słowa "mąż" i staram się reagować na "żonę" :) Bardzo lubię aktywnie spędzać czas, mam dosyć przebojowy charakter i jestem typem osoby dominującej; nie znoszę kiedy ktoś mi coś karze robić (np. w dzieciństwie nie znosiłam gdy ktoś mi mówił "idź się kąpać" albo "idź się uczyć" bo akurat te dwie rzeczy zawsze wiedziałm kiedy mam zrobić). Kocham konie i uwielbiam jeździć konno - przede wszystkim skakać. Jestem szczęśliwą posiadaczką 5 wierzchowców, w tym dwóch sportowych, jednak mnie samej do sportu zawodniczego nigdy nie ciągnęło; uwielbiam przesiadywać w stajni, robić wszystko przy koniach i trenować - bez względu na pogodę czy porę dnia. Jest to dla mnie pewien problem teraz, bo niestety z koni musiałam (i wolałam) bezwzględnie zrezygnować. Niedawno czytałam pamiętnik jednej z dziewczyn, która jeździ na motocyklu i skacze ze spadochronem. Opisywała ona, że mimo iż ciężko było jej zrezygnować z tych przyjemności, to jednak nie wybaczyłaby sobie, gdyby przez jej zachcianki coś stało się dziecku. I ja myślę podobnie. Mam ambitny plan, aby po ciąży wrócić jak najszybciej do koni i spróbować swoich możliwości moze już na zawodach.

W ubiegłym roku kupiliśmy z K. berneńczyka, który dorastał i wychował się u moich rodziców na wsi (mieszkamy jeszcze w mieście, a ja uważam że blok to nie najlepszy dom dla psa, szczególnie tak dużego). Coffee zupełnie zawładnął moim sercem i bardzo pokochałam tego zwierza. Mam takie odczucia, że i Coffee i dwa z moich koni są do mnie na tyle przywiązane, ze nie tylko reagują na mój głos, ale i na moje kroki, zapach i dźwięk mojego samochodu już z daleka - i to daje wielką radość. Myśle, że więź matki z dzieckiem (szczególnie małym)jest miliony razy silniejsza i bardziej złożona, taka do końca niewytłumaczalna i tajemnicza. Spotykałam sie z nią na codzień widząc moją małą siostrę (młodszą ode mnie 18 lat) i mamę, gdy próbowałam nieraz uspokoić płaczącą Maję i nic nie pomagało, a wystarczyło, by weszła moja mama do pokoju i nagle pojawiał sie wielki usmiech na małej buzi. Tak, to musi być niesamowite.

Razem z K. zawsze, od kiedy już wiedzieliśmy że będziemy razem, mieliśmy wspólne marzenie o dziecku. Dlatego zaraz po ślubie zaczęły się starania i można powiedzieć, że za drugim razem się udało. Dla mnie wynik testu ciążowego był i zaskoczeniem (że to jednak możliwe) i czymś na rodzaj "o, a wiec to już?". Za to dla K. to chyba była wiadomość życia. Mimo że tego dnia poszliśmy spać dosyć poźno to K. i tak nie mógł zasnąć z wrażenia (ja za to spałam ja suseł, bo już wiedziałam że niestety się przeziębiłam). To jest jednak niesamowite, że przyszły ojciec tak naprawdę, naprawdę potrafi się cieszyć z takiej wiadomości. Mam nadzieję, że ta radość będzie trwać jak najdłużej :)

Byłam również już u lekarza, bo wciąż myślałam, ze dopóki nie będę miała potwierdzenia specjalisty, to może jednak to jeszcze nie ciąża, może to pomyłka, jakiś chichot losu. A jednak - to prawda. Zobaczyłam zdjęcie maleńkiej istotki, która jak na razie ma postać czarnej kropki i tak mi się wtedy zrobiło błogo na duszy. A jednocześnie poczułam, że tak dorosła jak w tym momencie, jeszcze nigdy w życiu nie byłam!