Załamka po prostu.. Mąż wyjeżdża do pracy za granicę na 6 tygodni, potem 2 tygodnie jest w domu, obecnie jest w pracy, przed wyjazdem dał mi swoją kartę bankomatową na której mieliśmy resztę pieniędzy z wesela i ok. Ja nie pracuję od dwóch miesięcy, ponieważ plamiłam i lekarz zabronił, nie brałam zwolnienia chorobowego, bo byłam zarejestrowana na 1/4 i musiałam poczekać aż dadzą mi normalna umowę od sierpnia i i tak teraz muszę czekać do września, żeby iść na zwolnienie i wtedy zapłacić zus dlatego, że pracodawca poszedł mi na rękę i dał umowę na cały etat i wtedy dostanę chorobowe, więc będzie to pewnie dopiero w październiku. Mąż co chwile mi mówi, na co ja tyle wydaje, że przecież jak miałam swoją wypłatę 1300zł to mi starczało na cały miesiąc a teraz w dwa tygodnie mam tysiąc wydane. Tłumaczę mu,że mając wypłate swoją nie miałam takich zakupów jak teraz, bo mieszkałam z rodzicami i u nich się żywiłam, a teraz po ślubie po prostu nie wypada, żebym ich objadała. W dodatku mówię mu, że 150zł na lekarza poszło, 150zł na badania na prawko, to już jest 300zł. No i wczoraj byłam na zakupach z bratową i dzwoni gdzie tak długo jestem, bo czekał na skype a mnie nie ma, że pewnie jeżdżę i wydaje pieniądze, zrobiło mi się przykro, że znów to słyszę
Wróciłam do domu, to już zapewne spał, więc napisałam mu tylko smsa ze jestem i klade sie spac i ze swoja droga zrobilo mi sie przykro jak mi znow powiedzial, ze szastam pieniedzmi, ze jak juz to kupuje cos Synkowi, a nie sobie, ze sobie tez bym chciala kupic chociaz spodnie w ktore zmieszcze brzuch, ale przeczekam do mojego chorobowego. I , ze pieniadze mialy byc wspolne a czuje ze sa tylko jego, i tak jak mi kiedys powiedzial, ze to sa weselne, ale na wesele on zarobil, a ja biedna myszka nic, jedynie na sukienke ( ja chcialam male wesele, on mega ). No i tak to jest
dziś rozmawialismy, to pytal co dzis robie, ja ze nie mam planow, on to idz na zakupy po spodnie, ja nie nie, przeczekam, dam rade. On, że przeprasza jesli mnie urazil w jakis sposob, mi polecialy lzy ktore gdzies tam skrylam (skype) i tyle. Nie wiem czy ja wymyslam, czy to hormony, ale przeciez wszystkiego nie mozna zwalac na hormony. Najgorsze, ze na jutro jestem zapisana do fryzjera na ta zmiane na jasniejszy kolor, a tam pewnie zaplace ok 200zł
isc nie isc, isc nie isc????
Iść. :D Odległość też wpływa na związek. Udowodniono , że najwięcej kłótni jest przez skeyp, telefon i sms. Normalnie by się to raczej nie zdarzyło. Wiadomo że jak się nie żyje na garnuszku rodziców wydaje się ciut więcej. :D Tak więc zrób sobie mega fryzkę :D i niczym się nie martw
Kochanie bardzo mi przykro, bo wiem jak się czujesz. Temat pieniędzy to z reguły grząski grunt, dlatego ja jestem ogromną fanką systemu 3 kont - dwóch prywatnych i jednego wspólnego na domowe i zdrowotne wydatki. Faceci nie zdają sobie sprawy ile idzie na utrzymanie domu, na jedzenie, na środki czystości. Dodatkowo nie zdają sobie sprawy ile wysiłku trzeba włożyć aby w tym domu było uprane, ugotowane, posprzątane itd. Zrób sobie kochana w komputerze plik i zapisuj co i za ile kupujesz. A potem mu pokaż, żeby widział że Ty sobie kremów z kawiorem za 500 zł nie kupujesz a rzeczy pierwszej potrzeby. Pomijam fakt, że jakaś przyjemność od czasu do czasu Ci się należy i tego fryzjera nie powinnaś sobie odpuszczać. Myślę sobie, że Twój mąż tam siedzi sam i tęskni i dlatego wymyśla problemy "z dupy", pewnie jakby był w domu to by tak nie zareagował. Niebawem będziesz miała swój zastrzyk pieniędzy i nie będziesz się musiała rozliczać z tego, co dla siebie kupujesz. Ale i tak jak mąż wróci to musicie usiąść i obgadać sprawę finansów, żeby miał świadomość jak sytuacja wygląda. Generalnie mam na temat Twojego wpisu milion myśli w głowie ale nie będę więcej pisać bo mi wyjdzie komentarzy dłuższy niż Twój post :D Trzymaj się kochana :*