Imiona dla dziewczynek: Wanda, Irena, Pola/Apolonia, Izolda, Laura, Leonia, Lidia, Luiza, Marlena, Marta, Melita, Monika, Renata.
Poza tym od paru dni mam większy apetyt:( Wczoraj byłam w Costa Coffie i kupiłam: kanapkę, ciastko i słodką latte z syropem... Ani to zdrowe, ani to tanie, a tylko kupa kalorii. Niestety ważę już 77 kg, czyli od początku ciąży przybyło mi 4kg:(
Już po usg połówkowym. Wszystko ok, chociaż dziecko małe i termin porodu przesunął mi się 4 dni do przodu. Co do płci - podobno dziewczynka, ale jak zapytałam, na ile procent to pan doktor nie był zbyt wylewny i nie chciał nic powiedzieć... Boję się trochę, że się nastawię, a potem wyskoczy podwinięty siusiak... Oczywiście już się nasłuchałam historii, w których to na ostatnim usg, albo w trakcie porodu dziewczynka okazywała się chłopczykiem.
Poza tym jestem znudzona... szkoda, że żadna moja koleżanka nie jest w ciąży, byłoby mi jakoś raźniej...
Jutro idę na wizytę kontrolną do mojej ginekolog, a dzisiaj na morfologię, mocz, tsh, żeby mieć na jutro. Trochę się denerwuję, bo wkręciłam sobie,że być może szyjka mi się obniża, w zeszłym tygodniu czułam coś jakby parcie... teraz już nic, ale nie wiem. To było chyba po tym, jak się przedźwigałam nieco. Na 10 min przed zamknięciem centrum handlowego wpadliśmy z mężem i dzieckiem i rozdzieliliśmy się, bo musieliśmy koniecznie kupić prezent dla kolego i ciasto. Synek oczywiście przypadł mnie, niestety nie bardzo chciał iść tam gdzie ja, więc musiałam go nieść, potem jak płaciłam za ciasto zwiał mi i musiałam go gonić, bo ani się obejrzałam, a już był poza sklepem... Bałam się, że go zgubię. Waży 11 kg...
Poza tym moja waga...Do tej pory przyrastała 1kg na miesiąc, ale w tym miesiącu będzie 2kg...kurcze przez cały miesiąc jakoś bardzo nie szalałam, ale rzeczywiście miałam większy apetyt... No i jak zobaczyłam, że przyrost w tym miesiącu będzie większy to we wtorek kupiłam pudełko Ptasiego Mleczka i zjadłam je w 2 dni... To był taki pierwszy atak na słodycze od kiedy jestem w ciąży. W poprzedniej jak już miałam atak to raczej na lody. Acha w poprzedniej ciąży sprawdziłam, miałam b.podobnie - co miesiąc 1kg na plusie, ale też między 22 a 24 tygodniem 2kg. To mnie trochę pociesza, bo wtedy przytyłam 11kg, czyli w granicach rozsądku. Niestety w obie ciąże zaczynałam z 10 kg nadwagi... kurcze czy ja kiedykolwiek wrócę do swojej dawnej wagi ok 60kg???
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 maja 2015, 08:04
W czwartek jedziemy na tygodniowy urlop. Już nie mogę się doczekać! Jedziemy na Mazury do ośrodka, gdzie jest mnóstwo atrakcji dla dzieci, wiec liczę, że synek będzie miał co robić, tata będzie go nadzorował a ja odpocznę. Obyśmy się tylko nie pokłócili na początku wyjazdu, bo mamy do tego tendencję. Potem atmosfera zważona na parę dni...
Wczoraj byłam na basenie. Obiecywałam sobie, że będę chodziła parę razy w tygodniu, ale nie wychodzi... Między innymi dlatego, że w tygodniu baseny są zapchane ludźmi i to żadna przyjemność, wiec nie mam motywacji. Ciekawe jak długo jeszcze będę w stanie chodzić. W poprzedniej ciąży straciłam siły na początku 8 miesiąca...
Wróciliśmy z urlopu na mazurach. Ośrodek pełen rodzin z dziećmi. Sporo rodzin w takiej sytuacji jak my - z 1 dzieckiem i kobieta w ciąży. W tym czasie co tam byliśmy to przewinęło się chyba z 7 ciężarnych. Wszystkie wydawały mi się szczuplejsze ode mnie. Niestety jedzenie było dobre i dużo - rezultat 2 kg na plusie - będę je próbowała teraz zrzucić, bo wstydzę się pokazać mojej gince... Acha i wyniknęła jeszcze taka sprawa: oprócz mojego synka było tam z 7 Jasiów - masakra... Zaczeliśmy się zastanawić nad zmianą imienia...poważnie... Kiepsko jak będzie np jednym z 4 Jasiów w klasie... Póki jeszcze nie mówi, nie chodzi do przedszkola, a wołamy go jego ksywką to w sumie chyba jeszcze jest to wykonalne... Z tym, że nie możemy się porozumieć co do tego nowego imienia, no i nie chce nam się użerać z rodziną. Czy któraś z was spotkała się ze zmianą imienia dziecka?
Mam dzisiaj doła. Miałam mieć dzisiaj zrobioną cytologię, ale nie udało się pobrać próbki:( Byłam w Luxmedzie i próbowały to robić dwie pielęgniarki. Coś strasznego:((( Ja w ogóle mam problem z badaniem z wziernikiem, ale dzisiaj było wyjątkowo okropnie. Kurde dwie baby mi się gapiły w krok, to okropnie upokarzające!!! Bolało mnie, twierdziły, że chyba infekcję widzą a szyjki nie widzą... w reszcie powiedziałam, że rezygnuje co przyjęły z widoczną ulgą... Normalnie poryczałam się potem, strasznie się zdołowałam i zestresowałam i wszystko na nic, trzeba to będzie powtórzyć, tym razem prywatnie u mojej ginki i za dodatkową kasę... Teraz coś mnie boli w pochwie i w ogóle swędzi, a wcześniej nie czułam żadnych objawów infekcji..
Oprócz tego synek jest przeziębiony, rozdrażniony i nie chce jeść. Jestem wykończona i przerażona jak poradzę sobie dodatkowo z noworodkiem. Moja siostra radzi mi prywatny żłobek dla małego( na państwowy nie ma szans, jesteśmy daleko na liście ), ale szkoda mi na to pieniędzy, to duży wydatek:( Mojej siostrze łatwo mówić, nie ma kredytu itp.
Od trzech dni biorę globulki na infekcję. Boże jak swędzi... Nigdy nie miałam skłonności do takich infekcji. Raz w życiu miałam grzybicę i to wszystko. No nic muszę to przeczekać, chociaż czasem mam ochotę chodzić po ścianach... Dodatkowo boję się, że będę miała powtórkę z rozryki jeżeli chodzi o zęby. Chyba tu nie pisałam, ale w 11 tyg zrobiła mi się zgorzel na zębie leczonym kanałowo ponad 10 lat temu. Był straszny ból przez parę dni, potem trucie, wreszcie kolejne przeleczenie kanałowe i teraz czekam jeszcze na wstawienie korony - trochę to drawało. Problem w tym, że od paru dni szóstka po drugiej strony zaczęła mnie lekko boleć przy nagryzaniu ( też jest martwa ). Nie chcę krakać, ale wtedy zaczęło się tak samo. Co jest z tymi zębami w ciąży??? dlaczego odzywają się te z którymi teoretycznie nie opowinno być problemu. Jedno wiem, to mnie zrujnuje finasowo:(
Poza tym w weekend miałam kryzys w kwestii słodyczy:( Nie pilnowałam się i już jest 1kg na plusie. Postanowiłam od dzisiaj jeść już tylko pieczywo chrupkie, może coś mi to da.
Co tam jeszcze. Chyba moja dzidzia jest bardzo dziwnie umiejscowiona w macicy. Ruchy czuję dziwnie nisko, czasem mam wrażenie, że wręcz w kroku...
Z zębem na razie cisza, oby ta cisza trwała, bo nie ma siły na kolejne leczenie.
Chyba udało mi się też pokonać infekcję, ale boję się iść na basen... ale chyba nie wytrzymam i pójdę jutro, albo w weekend.
Waga trzyma się na poziomie 80kg. Julita, pieczywo czosnkowe ma swoje wady, ale ja go nie lubię, więc mało jem:)
Oczywiście muszą mnie dręczyć jakieś dolegliwości. Na udach na samej górze, tu gdzie uda się stykają (tym co mają pokaźne uda jak ja) zrobiło mi się takie ni to otarcie, ni to uczulenie, czy wyprysk kontaktowy. Wiadomo w taki upał to człowiek się poci, a to tak strasznie piecze. Odpada noszenie spódnic (mam 1 ciążową) i haremek z wiskozy -myślałam, że będą moim wybawieniem, a tymczasem co? mają lekko obniżony krok i uda się stykają i bolą! Wczoraj mimo upału ubrałam się w dżinsy i o dziwo było mi lepiej - może i gorąco, ale przynajmniej nie bolało.
Z ciążowych spraw, to chyba zdecyduję się na wykupienie usług położnej. Oglądałam sobie zakładkę z położnymi na stronce szpitala, gdzie chcę rodzić i próbuję się na którąś zdecydować, patrząc na zdjęcie i komentarze. Trochę mnie boli, że to tyle kasy (1500zł),ale nie wiem, chyba warto. Te położne z dyżuru zlewają człowieka...
Kurcze coraz bliżej się robi do porodu... nadal nie oduczylam synka spać ze mną, ani nie nauczyłam korzystać z nocnika... co to będzie.....
Miałam się zapisać na szkołę rodzenia, ale mam mieszane uczucia ostatnio. Chodziłabym sama, bo mąż musiałby zostać z małym, poza tym tam jest sporo niepotrzebnych rzeczy. Np oglądanie filmu z porodu... albo ćwiczenia w parach - z kim mialabym ćwiczyć No i siedzieć mi się tam nie chce. Jeszcze mam chwilę, zdecyduję najpoźniej jutro, zajęcia zaczynają się w sobotę...
Ostatnio fatalnie się czuję. Boli mnie miednica i pachwiny, to podobno normalne na tym etapie ciąży. W poprzedniej ciąży tego nie czułam. Generalnie jest ciężko, dziecko kopie mnie w żebra, brak mi tchu, chodzę jak stara babcia i wy tym stanie muszę uganiać się za małym... Najbardziej lubi zbiegać z górki za rękę ze mną, albo po prostu mi uciekać... Masakra... najgorzej, że w pewnym momencie "spaceru za rękę" odmawia współpracy i chce na na ręce, więc rada nie rada muszę go taszczyć. Ktoś by powiedział, to dlaczego nie bierzesz wózka? dlatego, że jak wychodzi "luzem" to bardziej się zmęczy i ładnie śpi 2h w ciągu dnia... a nie muszę chyba dodawać, że to moje ulubione dwie godziny?
Poza tym między moim mężem a mną trwa konflikt imienny. Synkowi raczej imienia nie zmienimy, bo nie udaje nam się wybrać "zamiennika". Poza tym moi starzy się o potencjalnej zmianie dowiedzieli i dosłownie na nas napadli i chcieli zjeść...
A co do imienia córeczki to też jestem załamana, bo już wstępnie mąż zgodził się na Wandę, a teraz pojechał do rodziny i już widzę, że mu nagadali, bo się wycofuje. Mam już dość tej szarpaniny. Moja mama wybrała imię 3 córkom i tata tylko akceptował jej wybór... Mojej mamie też się nie podobało imię Wanda i gadała, gadała, ale jak zauważyła, że mnie nie zniechęci to je zaakceptowała... i tu pojawia się problem, bo jak teściowej nie podoba się imię to to imię jest ok, a jak teściowa jest za, to imię nie jest już tak atrakcyjne. A tak w ogóle to żałuje, że komukolwiek powiedziałam, że imię Wanda jest moim numerem 1. Wszyscy czują się obowiązku powiedzieć mi, że to imię brzydkie i staroświeckie. Co to by było gdybym chciała nadać imię Tekla albo Damroka?
Luiza i Leon bardzo ladne :) my tez chcielismy jakies oryginalne imie no ale pozostal Nikodem zeby potem on mial normalne zycie a nie zeby kazdy sie smial ze jakies z kosmosu bo dzieci sa niestety bezwzgledne
A mnie się podoba Leon i Karol, a dla dziewczynek Pola, Laura. Bardzo ładne :)
A ja mam Martę, przecudowna 4 latka :) i Marcinka przecudowny 5 miesięczny bobas ;) Marta i Marcin rodzeństwo od MAR ;)