X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Nasza podróż do wyznaczonego celu
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Nasza podróż do wyznaczonego celu
O mnie: ...osobą wytrwale dążącą do celu, jestem zakochana w moim mężu - najwspanialszym mężczyźnie na świecie!
Moja ciąża:
Chciałabym być mamą: ...troskliwą, kochającą, oddaną w 100%, ciepłą, wytrwałą, cierpliwą
Moje emocje: niesamowite szczęście!
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

9 stycznia 2015, 16:43

61 dzień cyklu - 6 grudnia, święto Trzech Króli. Wybraliśmy się do teściów na obiad, później kawusia, czułam się dosyć kiepsko, czułam że bierze mnie jakieś choróbsko. Postanowiliśmy wybrać się do apteki całodobowej, żeby się trochę podleczyć. Kupiłam gripex, witaminę C, krople do nosa, kwas foliowy (akurat mi się skończył) oraz test ciążowy. Pomyślałam,że muszę zrobić kolejny test, bo okresu nadal nie ma. Wróciliśmy do domu. Siadłam przy stole, trzymałam test w rękach, kusiło mnie bardzo żeby go zrobić, choć wcześniej postanowiłam,że zrobię go dopiero w sobotę. Ale nie dało mi! Poszłam do łazienki, zrobiłam test... Siedziałam na wannie, odczekałam 3 minuty, biorąc test do ręki byłam pewna, że wyjdzie negatywny. Czułam, że nadchodzi @, ból podbrzusza, ból piersi, jak co miesiąc. Gdy zobaczyłam wynik test, zamurowało mnie! Dwie wyraźne kreski. Poleciałam do męża, pokazałam test, ucieszył się i powiedział "wiedziałem, że będzie pozytywny :)". Mocno mnie przytulił, później siadłam na łóżku, musiałam ochłonąć. Cały wieczór rozmawialiśmy, w nocy nie mogłam spać z podekscytowania. Następnego dnia robiłam drugi test, również pozytywny :). Poszłam do pracy, choroba nie odpuszczała, czułam się coraz gorzej. Gdy wróciłam z pracy, postanowiłam wybrać się do lekarza. Normalnie, to bym się podratowała tym gripexem, no ale w tej sytuacji, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie mogłam go zażyć. Musiałam podpytać lekarza, czym się ratować. Lekarz jest moja ciocia, bardzo się ucieszyła na wieść o ciąży, no cóż musiałam jej powiedzieć, nie miałam innego wyjścia. Obiecała utrzymać to na razie w tajemnicy :). Dostałam zwolnienie z pracy na tydzień. 15ego mam wizytę u ginekologa, mnóstwo obaw ale i wielka ciekawość, jaki to etap, czy wszystko się dobrze rozwija...

10 stycznia 2015, 15:03

Dziś rano zrobiłam trzeci test ciążowy - pozytywny. Teraz czekam do 15ego na wizytę, wszystkiego się dowiemy. Choroba nie odpuszcza, chociaż i tak jest trochę lepiej, bo wrócił mi węch i smak, kaszel zrobił się mokry i już tak mnie nie męczy. Ale boli mnie węzeł chłonny z lewej strony. Chodzę ciągle z zawiniętą szyją, staram się leżeć jak najwięcej.
Ciągle myślę o Fasolce, dużo się modlę, zawsze się modliłam, ale teraz czuję, że potrzebuję więcej modlitwy. Tak bardzo bym chciała, żeby z maleństwem wszystko było dobrze, żebym donosiła ciążę do końca, żeby nie było komplikacji. Tyle się czyta o tych poronieniach :(. Muszę być dobrej myśli!

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2015, 15:04

15 stycznia 2015, 12:30

Nadszedł dłuugo wyczekiwny dzień. Pełen obaw ale i nadzieji. Dzisiaj wybieram się do ginekologa na pierwszą wizytę. Jedzie ze mną mój M., będzie mi raźniej. Zbieram wszystkie potrzebne informacje, które mogą być przydatne. Do tego jest to mój nowy lekarz, od kiedy dowiedziałam się o ciąży, postanowiłam zmienić. Poleciła mi go moja ciocia-lekarka. Kilka dni temu robiłam test ciążowy z krwi. Z wyniku wychodzi, że jest to 3-4 tydzień. Ciekawa jestem, co powie lekarz. Boże tak bardzo bym chciała, żeby wszystko było dobrze :(.

25 stycznia 2015, 07:39

Myślałam, że napiszę sprawozdanie zaraz po pierwszej wizycie, ale wyleciało mi to całkowicie z głowy. Na pierwszej wizycie, pani doktor potwierdziła ciążę, pęcherzyk 15,8 mm, a w nim przy samej ściance nasza Kropeczka <3. Bardzo się ucieszyłam! Pani doktor kazała koniecznie przyjść tydzień później, żeby Maleństwo podrosło i było widoczne na ekranie :). Podzieliliśmy się nowiną z rodzicami. Byli prze szczęśliwi :). Cały tydzień się stresowałam, bałam się że Kropeczka nie urośnie. Ale dopadły mnie mdłości, słabość, senność, a nawet prawie zesłabłam w kościele w niedzielę. Ciężki był to tydzień. Na szczęście w końcu nadszedł czwartek 22 stycznia! Okazało się, że moja przyjaciółka ma wyznaczoną wizytę na ten sam dzień, super! Będzie mi raźniej jak będzie przy mnie :). Udało nam się być pierwszymi w kolejce, puściłam ją pierwszą. Nadeszła kolej na mnie... Jak usiadłam na krześle obok pani doktor, to myślałam że padnę ze stresu. Wzięła mnie na usg. Bałam się tego co mogę zobaczyć, albo raczej tego czego nie zobaczę... A pani Gin "ooo i jest!", przekręciła monitor w moją stronę, moim oczom ukazało się Nasze Maleństwo! <3 Z tej maleńkiej kropeczki, którą ciężko było dostrzec, przez tydzień wyrosło małe dzieciątko z widoczną główką i brzuszkiem <3. Cudowne uczucie, coś pięknego <3. Nasza Krupcia ma 7 tygodni, jej maleńkie serduszko już bije i jej tułów ma 8 mm. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia <3. Dostałam cały zestaw badań, i za dwa tygodnie wracam z powrotem do Gin. Czyli następny ważny dla Nas dzień, to 5 luty. A luty jest szczególnym dniem, a dokładnie 22 luty - nasza pierwsza rocznica ślubu. Maleństwo jest najlepszym prezentem na rocznicę, jaki tylko mogliśmy dostać <3. Dziękuję Ci Boże za ten wspaniały dar!

13 września 2015, 20:35

Ciąża zakończona 13 września 2015
Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii