Pojutrze egzamin, a w zasadzie dwa: praktyczny i ustny z chirurgii. To jedne z końcowych - najważniejszych - egzaminów na moich studiach. Jeszcze dziś się dowiedziałam, że osoby, z którymi miałam zdawać przepisały się na inny termin i będę dawać solowy występ przed profesorem... Nawet próbowałam się też przepisać na przyszły tydzień, ale nic z tego: kolejny wolny termin był na 28.01, a wtedy mam inny egzamin i dodatkowo też wtedy mamy kolejne USG naszego maleńkiego Okruszka (to będzie dłuższe, bo genetyczne). No nic, trzeba będzie iść i mieć nadzieję, że jakoś zdam...
Ogólnie samopoczucie nie jest złe, poza zmęczeniem i niewielkimi mdłościami od czasu do czasu. Tylko dziś jakiś kiepski dzień mam, bo miałam w planach załatwić tyyyyle spraw, a załatwiłam guzik i jeszcze się przyplątały dodatkowe problemy
Słowem - dzień pod psem. Poszłabym na spacer jakiś czy coś, ale nieeee - muszę się uczyć. Zachciało się medycyny... A zamiast się uczyć myślę sobie, co tam u tej małej Istotki u mnie w brzuchu: czy jej/jemu tam dobrze, wygodnie i czy zdrowo rośnie.
Gratulacje Okruszka w brzuszku! i powodzenia na egzaminach!:) Który to tydzień?:)