Nie cieszę się tak jak poprzednio, teraz raczej panikuje.
Objawów brak .... wtedy też tak było.
Po pierwszej wizycie endometrium 10mm, to chyba dobrze rozwija się prawidłowo.
Świadomość ze za tydzień miałoby się urodzić nasze maleństwo dodatkowo psuje mi nastrój.
Tym razem będzie inaczej ?? Mam nadzieje ...
Jak było wtedy....
W październiku stwierdziliśmy ze to jest ten moment, zrezygnowałam z planów zmiany pracy bo musiałabym czekać 2 lata żeby mieć mojego dzidziusia i to była najlepsza decyzja mojego życia.
Uzbroiłam się od razu w zestaw testów owulacyjnych i ciążowych i na zapas bo nigdy nic nie wiadomo jak nam pójdzie. Co rusz słyszałam ze niektórzy się starają pół roku, rok czy dłużej a nam udało się od razu - widok dwóch kresek był wspaniały, były łzy i ogromna radość.
Od razu pobiegliśmy do lekarza żeby potwierdzić i tu pierwszy szok bo bliźniaki - podwójny szok i podwójna radość, taki wlasnie mój mężczyzna dostał prezent na urodziny i był to najlepszy prezent jaki mógł dostać. To dopiero jednak był 5 tydzień więc informacja czy dwa czy jedno była taka niepewna ... no cóż ważne że się rozwija lub rozwijają - więcej mi nie trzeba było.
Z mocnym biciem serca na następnej wizycie dowiedzieliśmy się że jednak będzie jedno, rozwija się książkowo i wszystko jest dobrze. Zrobiłam zestaw badań krwi i wyniki wspaniałe. W dalszym ciągu brak było jakichkolwiek mdłości czy złego samopoczucia ... po prostu rozkwitałam z dnia na dzień.
Obserwowałam jak rosnę, zaokrąglam się - robiliśmy zdjęcie brzuszka żeby widać było jak się zmienia ... po prostu idealnie wszystko.
Odliczalismy dni do badań prenatalnych, wiedziałam że znow zobaczę mojego dzidziusia i że za moment minie ten pierwszy trymestr, że będę mogła być odrobinę spokojniejsza że wszystko będzie dobrze. Niestety .... podczas badań gdy zobaczyłam jak mina lekarza się zmieniła ogarnał mnie strach.
Gdy powiedział że nasze dziecko przestało się rozwijać zawalił mi się świat. Bo jak to możliwe ?? nie było plamień, czułam się idealnie, nic mnie nie bolało .... co się stało ??
Nikt mi na to nie odpowiedział.
Wieczorem byłam już w szpitalu, wiedziałam co mnie czeka ale dalej do mnie nic nie docierało. Rano dali mi jakieś papiery do wypisania - pielegniarka pokazała gdzie co zaznaczyć. Nikt mi nie wytłumaczył że mogę mojego aniołka pochować, że mogę zarejestrować w USC, zero jakichkolwiek informacji co mogę zrobić - a dla mnie to były tylko kwadraciki na kartce....
Przy usypianiu anestezjolog powiedziała że za chwilę nie będę nic czuła, nie czułam przez tą chwilę ale po wszystkim bylam tak słaba ze nie potrafiłam głowy podnieść z poduszki, moze nie chciałam tego robić.
Czekałam na wynik badań histopatologicznych z nadzieją że dadzą mi odpowiedz na pytanie dlaczego tak się stało ?? ... nie dały, do dziś nie wiem co poszło nie tak.
Kiedy dostaliśmy zielone światło znów spróbowaliśmy po 4 miesiącach się udało ale jak teraz będzie, nikt nie da mi gwarancji ze teraz będzie dobrze.
Tą ciąże porównuje do poprzeniej, brak objawów: mdłości i innych biore za zły znak, a na kolejne wizyty chodzę z sercem w gardle w obawie ze sytuacja się powtórzy.
Wg kalendarza do terminu zostało 238 dni .... to będzie najdłuższe 238 dni w mooim zyciu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2015, 09:05
Teraz czuje się jakbym jadła nie dla dwóch a dla pięciorga ... to mnie aż przeraża.
Moje jedzonko do pracy to: dwie duże bułki z szyneczką serkiem pomidorkiem i ogórkiem, 2 pączki, banan, kilogram wiśni, pół kilograma porzeczek, pół kilograma śliwek i oscypek .... czyli cały dzień bede w pracy siedzieć i mielić buzią ... a po pracyobiadek u przyszłych teściów ojjj smacznie będzie
W pracy chyba jedna osoba zerka na mnie podejrzliwie .... albo to urojenia albo mi brzusio rośnie
W szpitalu będę bo jadę na usg .... mam chociaż nadzieję ze będzie biło serduszko i ze dowiem się ze wszystko dobrze... boje się ojjjj bardzo
GS - średnica pęcherzyka ciążowego - 0,66cm, ostatnio było 0,10cm
YS - pęcherzyk żółtkowy - 0,27cm
GA - wiek ciążowy według ostatniej miesiączki - 4w4d - a wg mnie to 6w6d wiec ponad dwa tygodnie różnicy
Na domiar złego wieczorem zaczełam plamić ...
Słońce wiem doskonale przez co przechodzisz i co czujesz...czytając Twój wpis wróciły moje wspomnienia. Tyle że u mnie nie było bliźniaczej ciąży i dużo później stracona..moja Zuzia w 19tc zawiązała supeł na pępowinie :( świat mi się zawalił bo tak mocno pragnęłam dziecka, pokochałam ją od pierwszej chwili. Teraz widzę z perspektywy czasu, że Bóg nie da nam cierpieć nic ponadto co jesteśmy w stanie znieść. 1,5 miesiąca po stracie znów zobaczyłam II kreski na teście. I tak jak napisałaś na końcu ponad 200 dni do porodu były może ne najdłuższymi dniami ale przeżytymi z duszą na ramieniu. Mam cudownego Synka - Jasia :) jutro kończy 5 miesięcy. Bóg oddał nam z nawiązką. Jest zdrowym i grzecznym Maluchem. Tobie również życzę żeby szczęście powróciło!! 3mam mocno kciuki, będę zaglądać do Ciebie i wspierać!