Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Pino've love❤️
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Pino've love❤️
O mnie: Oto ja. Trochę zwariowana, zawsze optymistyczna, mająca wiele energi 32-latka
Moja ciąża: Wyczekana i bardzo kochana od samego początku.
Chciałabym być mamą:
Moje emocje:

10 lipca 2016, 12:40

Oto ja i moja historia w skrócie. Moze pomoże tu komuś i doda otuchy.
Jeden Aniołek już w niebie.

Luty 2015 - po 8 latach bycia razem, podejmujemy decyzję, że chcemy mieć dziecko i odstawiamy tabletki

2 lipca 2015 - miesiączka sie spóźnia, jak nigdy. Robię test i ...2 kreski. Nie wierzę! Tak szybko? Przecież zakładaliśmy, że będzie to trwało, że przecież pół roku będę dochodzić do siebie po odstawieniu tabletek. Przecież teraz wszyscy długo sie starają. Kolejne testy i wynik pozytywny. Radość przeplatana ze strachem. Płacz i śmiech na zmianę. Beta potwierdza, jestem w ciąży. Czekam na pierwszą wizytę u lekarza. Wizyta na 12 lipca, dopiero. Czekam i cieszę się rosnącym we mnie groszkiem. Nic nie wiem - jakie badania, co teraz mam robić, co mogę a czego nie mogę. Zaczynam czytać wszystko co jest w internecie. Reszty dowiem sie u lekarza. Czuje sie normalnie choć ból piersi jest nie do wytrzymania. Boli mnie nawet noszenie stanika. Włosy zaczęły wypadać mocno. Niepokojące. Poza tym zero mdłości czy innych objawów.

12 lipca 2015 - 10 dni pózniej zaczyna sie dziwny ból w podbrzuszu. Rano krew. Jest jej dużo. Brzuch boli. Źle się czuję. Czuę, ze to juz koniec. Piersi przestały bolec i czyje sie zupełnie inaczej. Jedziemy do szpitala. Czekanie na swoją kolej. Strach i przerażenie. Placzę cały czas. I nie mogę tego powstrzymać. W końcu wchodzę do gabinetu i mowię co sie dzieje. Znowu każą mi czekać bo są pilniejsze przypadki. Słyszę "no tak bywa". Masakra. Siedzę dalej i czekam. Wchodzę znowu. Badanie usg pokazuje pusty pęcherzyk. Diagnoza: albo poroniłam albo jeszcze jest młoda ciąża i nie widać zarodka. Masakra. Zostaje w szpitalu na obserwacji. Wciąż krwawię. Straszne uczucie. Badania, badania i dalej nic nie wiadomo. Beta wzrosła choć znacznie za mało, pęcherzyk jest dalej. Po 2 dniach Beta znacząco spada. Usg pokazuje ze juz nic nie zostało. Aniołek poszedł do nieba. Najgorsze - wszyscy Ci mówią, że tak najwidoczniej miało być, NATURA WIE CO ROBI. Masakra. A ja zadaje sobie pytanie: dlaczego ja? Co zrobiłam? Czym zawiniłam? Odpowiedz nie przychodzi. Wracam do domu. Pustka. On stara sie jak moze choć też mu cieżko. Ale stara sie dla mnie. Stara sie być twardy. Wracam do pracy. Jakos to będzie. Zaczniemy od nowa. Jedziemy na wakacje. Jest super. Wracamy. Zaczynam miec niepokojące objawy. Myslę moze ciąża. Wizyta u lekarza. Diagnoza: torbiel 7cm. Masakra. Wtedy optymizm zniknął. Płacz, rozpacz, strach. Nie możemy sie starać. Dostaje tabletki antykoncepcyjne. Do końca roku nie zajdziemy w ciąże. Staram sie żyć normalnie. W grudniu kontrola. Torbiel sie wchłonął. Od stycznia nowa szansa. Wszyscy dookoła zachodzą w ciąże lub juz właśnie rodzą. Przygnębiające. Wszędzie brzuchy i dzieci. I wszyscy mówią no odwiedź nas, czekamy na Ciebie. A ja za każdym razem wszystko przeżywam od nowa. Dysonans. Chce żyć normalnie i spotykać sie ze znajomymi ale nie mogę na to patrzeć jak wszyscy cieszą sie ze swoich dzieci. Zazdroszczę. I czekam na swój czas. Nie przychodzi. Jest czerwiec. Minęło pół roku starań. Każdego miesiąca czekanie. Testowanie. I rozczarowanie. Wpadam w lekka depresję. Nie ma juz optymizmu i siły. Praca mnie nudzi i odpycha. W związku wzloty i upadki. Postanawiam wziąć sie w garść. Widocznie na razie nie jest nam pisane bycie w ciąży. Postanawiam zmienić prace. Szukam nowej. Pierwszy miesiąc nie skupiam sie na zajściu w ciążę. Dostaje pracę. Radość. Odzyskuję dobry humor i radość. Będzie lepiej.

2 lipca 2016 - jest dobrze. I... Hmm nie dostałam jeszcze okresu. Czy to możliwe? Robię test. 2 kreski!!! Kolejne testy i znowu wszędzie 2 kreski.radosc i niedowierzanie. Idę na betę 191. Potwierdza sie 4 tydzień. Na usg nic jeszcze nie widać. Beta po 72h 641. Rośnie. Cudownie rośnie❤️ Teraz czekam aż Cię zobaczę na usg.
Nie warto sie załamywać, nie warto sie poddawać. Choć życie daje mocno w kość to nie wolno sie poddawać. To nie jest łatwe. Każdy mówi" nie martw sie", "nie myśl o tym","nie skupiaj sie tak na tym i wyluzuj". Jak? Przecież na to czekasz najbardziej! Tego właśnie pragniesz! Wiec jak o tym nie myśleć? Nie da sie. Ale w końcu przyjdzie ten moment kiedy zobaczysz dwie kreski.
I choć wiem, ze są trudniejsze przypadki i cięższe przejścia to dla mnie to był ciężki rok. Zniszylo mnie to wszystko bardzo. Ale teraz będzie dobrze... Nie ma innej opcji!

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2016, 16:30

17 lipca 2016, 08:32

Wszystko jest ok. Pierwsze usg i pierwsze zdjęcie fasolki❤️❤️❤️ Niesamowite uczucie. Choć przed wizytą serce waliło mi jak opetane.
Zaczynamy tydzień 7!!!

17 lipca 2016, 21:30

Dzisiaj pierwszy gorszy dzien. Mdli mnie non stop. Masakra. Od kilku dni zdarzało mi sie ze mnie mdliło ale tylko przez chwile a dzisiaj... cały dzien. Ale i tak sie cieszę z tego i zniosę wszystko byle Maleństwo było zdrowe!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lipca 2016, 21:31