X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Prezent od Boga na 30-te urodziny :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Prezent od Boga na 30-te urodziny :)
O mnie: szczęśliwa, wdzięczna, wzruszona, pełna ufności i wiary :)
Moja ciąża: wymodlona, wybłagana i... podarowana :)
Chciałabym być mamą: jak najlepszą :)
Moje emocje: wszystkie naraz: od euforii po strach.. tyle lat czekałam, tyle lat byłam świadkiem ciąży znajomych, rodziny.. i wreszcie Bóg pobłogosławił i mnie... wreszcie czuję że coś zdarzyło się mnie, że nie uczestnicze w czymś jako osoba trzecia patrząc z boku, teraz coś dotyczy mnie i we mnie jest życie :)

31 sierpnia 2015, 15:45

No więc jestem... miałam nie zakladac pamiętnika, w ogole miało mnie tu nie być, bo tu na fiolecie? nieeee to przecież nie dla mnie, to mi nie pisane, to nie jest moje życie... a jednak! <3 Cud się wydarzył! I to wydarzył sie mnie! Nareszcie :) Czuję się pierwszy raz w życiu jak pierwszoplanowa postać w moim własnym życiu.. a nie - przepraszam - drugoplanowa :) pierwszy jest mój CUD - moje wymodlone, ukochane Maleństwo :)

Boże, ten pamiętnik założyłam dla Ciebie, z wdzięczności, że uczyniłes ten cud dla mnie. Będe tu opisywać i wychwalać Twoje dzieło, dzień po dniu rozwijające się pod moim sercem. Niech ten pamiętnik będzie wyrazem mojej nieskończonej wdzięczności i radości oraz nadzieją dla innych kobiet które czekają na swoj Cud :) warto zawierzyć Bogu! Nie ma nic pewniejszego niż to że On chce dla nas szczescia <3

No więc... jestem w 8 tygodniu i 2 dniu ciąży... jutro wizyta u lekarza i kolejne usg.. Boże, chroń nasze Maleństwo <3

Kochane dziewczyny, prosze Was o modlitwę za jutrzejsze badanie, za dobry rozwój Maleństwa :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 15:55

1 września 2015, 18:21

No i po wizycie... oczywiście byłam pół godziny za wczesnie i myslalam że bede czekała na wejscie ale Pan doktor od razu mnie wpuścił doo gabinetu - pofarciło się :) ehhh stresa miałam jak siadałam na fotel i to nie małego.. po dwóch tygodniach niepewnosci miałam zobaczyć jak bardzo urósł mój Maluszek i czy serduszko nadal bije :) bardzo się bałam.. jeszcze się przeżegnałam na "kozetce" i do dzieła :) mój Maluszek choc niezbyt żwawotroszke się poruszał, serduszko biło jak oszalałe - wzruszyłam się ;) widac już głowkę, rączki, nózki choć to dopiero malutkie kikutki :) moje Kochanie ma już 2 cm ! jest starszy niz wynikało z moich obliczeń i z belly :) odetchnęłam z ulgą ;) lekarz usmiechnął się, dał mi skierowanie na badania i załozył karte ciąży - it's official! :)

Boże, dziękuję Ci z całego serca za Twoja opiekę i troskę :) za to że nas kochasz i chronisz :) dziekuję że jesteś z nami od początku i na zawsze <3

4 września 2015, 13:24

tak sobie pomyslalam ze czas zapisać się na wizyte w państwowym szpitalu - moze jakis zwrot za badania będzie z nfz.. no więc w moim ukochanym Szpitalu Świętej Rodziny najbliższy wolny termin pod koniec października - do tego czasu to moga sobie w d*** te badania wsadzić :) musialam się umowić na wizytę w innym szpitalu, "tysiące mil" od mojego miejsca zamieszkania ale przynajmniej szybko :) badania krwi, usg genetyczne - wszystko dużo kosztuje wiec warto postarac się o refundację ;)

Panie Boże, jutro wkraczam w 10 tydzień - ponoć najwieksze ryzyko mija dopiero po 12 tygodniu ale ja jestem dobrej myśli - przecież to Twoje dzieło, tak idealne, cudowne.. wierzę że uchronisz je od wszelkiego zła <3 Kocham Cię, Panie, i wielbię za Twoją dobroć i miłosierdzie nam okazane <3

Fasoleczko moja, trzymaj się dzielnie bo teraz dosc trudny okres dla Ciebie - nie poddawaj się bo jestes już tak bardzo kochana i wyczekiwana przez nas wszystkich <3 mamusia i tatuś bardzo Cię kochają <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2015, 13:25

8 września 2015, 10:33

Wczoraj odwiedziłam mojego endokrynologa z nadzieją że usłyszę, że nie musze już brać tych okropnych leków... udało się! Mogę odstawić naltrexone i Hydrokortyzon ale do końca wolna nie jestem - otóż... dieta! musze nadal ściśle jej przestrzegać - ZERO słodyczy, ZERO czekolady, NIEWIELE mleka, MAŁO glutenu.. to co ja mogę jesc? załamałam się trochę :( szczerze to uważam że to lekka przesada.. ja rozumiem że mleko może uczulać Maluszka a gluten jest beee, ale bez przesady! Nasze mamy i babcie piły mleko prosto od krowy i nie wiedziały co to w ogóle jest gluten a dzieci rodziły się zdrowe i rosły silne ;) z jednej strony ciesze sie ze mój lekarz chucha i dmucha na moje wyczekane maleństwo ale z drugiej strony nie dajmy się zwariować.. moge nie jesc słodyczy, nawet się już odzwyczaiłam ale mleko? nabiał? kocham jogurty i inne przetwory mleczne i dobrze sie po nich czuje - nie zamierzam rezygnować... dziecko potrzebuje wapnia do prawidłowego wzrostu i nikt mi nie wmówi że jest inaczej :)

Niemniej jednak moja "przygoda" z Panem endokrynologiem narazie sie skończyła, wypisał skierowanie na badania, kazał odatawić leki i narazie się pożegnaliśmy :)

Panie Boże, stworzyłeś zwierzęta by dawały mleko i mięso jako pokarm dla nas... stworzyłeś zboża by dawały nam chleb jako pokarm.. wierzę że to co uczyniłes jest dobre dla nas i naszych dzieci!

Kochane, a jakie są Wasze doświadczenia z nabiałem w ciąży? Macie jakieś zalecenia czy jecie normalnie?

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września 2015, 10:34

14 września 2015, 11:19

No i leci 11-ty tydzień.. ale ten czas zasuwa ;) mdłości troche odpuściły choć nadal mnie muli po jedzeniu (i przed też). Jak jem to czuję się super ale tylko jak jem... no przeciez nie będę jadła non stop bo nim skończę I trymestr to moja waga przekroczy 100x normę dla całej ciąży :) senność nadal duuuuuuża, wczoraj przespałam pół dnia przez co z lekka zaniedbałam męża, któremu obiecałam niedzielny spacer.. jak on to powiedział? "musze się zacząć przyzwyczajac że teraz zejde na drugi plan" :P

Jak się okazało badania krwi mogę zrobić tylko w placówce w której dostałam skierowanie więc czeka mnie ponowna wycieczka "krajoznawcza" na drugi koniec miasta do szpitala. Ehh... mialam nadzieje ze badania moge zrobić gdziekolwiek no ale jak się chce mieć za free....

Kilka dni temu zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską - czwartą już :) tym razem w intencji zdrowego rozwoju naszego Maluszka i szczęśliwego rozwiązania.

Maryjo, ukochana Matko - Ty wyjednałas u Boga cud dla nas, chroń to Nowe Życie i nie opuszczaj nas! :) <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 września 2015, 11:19

18 września 2015, 19:36

Od kilku dni męczą mnie potworne wzdęcia... żołądek to mi chyba pęknie :( a dzisiaj ju jakas kulminacja :( przez chwile chcialam jechac na pogotowie, tak mi brzuch wydęło... ale wiem że ponoc to normalne, po jaką cholerę jadłam tą kiszoną kapustę? :( była taka pyszna to teraz cierp.. do tego dopadła mnie rwa kulszowa.. boli potwornie ilekroć wstaję z łózka lub z fotela...ten stan błogosławiony mnie nie rozpieszcza póki co.. co z tego że mdłosci przeszły jak ma ochotę mi rozerwać brzuch i dupę? ;)

Od drugiego trymestru musze zapisać się na jakieś cwiczenia/basen/rowerek... cokolwiek! bo nie dam rady, a przeciez Malenstwo mnie potrzebuje <3 ;)

6 października 2015, 17:56

Od zeszłej środy targają mną najróżniejsze uczucia i emocje... usg genetyczne nie przyniosło nam radości i dobrych wieści :( Nasz ukochany mały CUD nie chciał pokazać mamusi i doktorowi kostki nosowej... ryzyko trisomii 21 wzrosło do 1:30 - dla niewtajemniczonych: to MASAKRYCZNIE duże ryzyko ;( już wyjsciowe ryzyko wynikające z mojego wieku to 1:640 więc też niemałe ale po usg wzrosło potwornie :( załamalam się, poszliśmy z mężem tak szczesliwi i pełni nadziei ze zobaczymy zdrowe Maleństwo fikające koziołki i moze nawet dowiemy się jaka płeć.. tyle nadziei, tyle radości a tu bach! o płeć nie spytałam, nie miałam juz do tego głowy.. przezierność karkowa 2,2mm - niby w normie ale wysoko jak na ten wiek ciąży... bardzo się boję ale ufam Bogu - On uczynił dla nas ten CUD, wierze że teraz chroni to Maleństwo już od poczęcia i nie pozwoli by stała mu się krzywda <3

Jutro odbieram wyniki testu Pappa a po południu powtórne usg - lekarz kazał powtorzyć po tygodniu bo moze po prostu kostka jeszcze sie nie uwapniła... nadzieja jest więc idziemy, ale strach potworny... każda matka która kiedykolwiek bała się o swoje dziecko i widziała jego cierpienie zrozumie mnie teraz... zwłaszcza Ty Maryjo! <3 dlatego do Ciebie się modlę od kilku tygodni Nowenną Pompejańską o zdrowy rozwój naszego Maleńtwa - Ty wiesz najlepiej co znaczy strach o dziecko..

Kochane dziewczyny, dziękuję Wam za tyle wsparcia i modlitwy za moje wyczekane ukochane Dziecię. Wierzę że tylu błagalnych modlitw Bóg wysłucha i zechce uchronić nasz CUD przed chorobą.. Ono jeszcze nie ujrzało światła dnia, piękna nocy, gwiazd na niebie i piękna tego świata a już wisi nad nim ryzyko cierpienia.. nie mogę się z tym pogodizć i nie dopuszczam myśli że może się tak wydarzyć..

Kochane moje Dziecię!
Pokaż jutro mamusi kostkę nosową, poruszaj się ładnie na usg i pokaż nam że jesteś zdrowy i silny! Kochamy Cię nad życie!

Odliczam minuty do jutrzejszego badania, odliczam Zdrowaśki i czekam... z ufnością i wiarą niezłomną! <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 października 2015, 17:58

8 października 2015, 10:36

Wczorajszy dzień należał zdecydowanie do najbardziej stresujących w moim zyciu... nie da się tego porównać nawet z egzaminami na studiach.. rano na 8:00 miałam sie stawić w szpitalu po odbiór wyników testu Pappa. Oczywiście kolejka kilometrowa na korytarzu, wszyscy do Roszkowskiego, a jakże :) przybyła rowniez dziewczyna która poznałam tydzien wczesniej podczas pobierania krwi, była ona zaraz po mnie u Roszkowskiego i u niej też wykazał zwiększone ryzyko. Na korytazu poznałam tez inną dzieczynę, która przezywały podobny stres tyle że ona przyszła już na amniopunkcję. Okazało się że ma już jedno małe dziecko, z którym nie było takich nerwów a teraz przy kolejnym okazało się, że przezierność 3 mm wykazała zwiekszone ryzyko, test Pappa tylko jeszcze je powiększych i wskazanie na ampniopunkcję :( nie na żarty sie przestraszyłam słuchając historii dziewczyn.. wiedząc dodatkowo że u mnie chodzi o kośc nosową (najsilniejszy marker wad genetycznych!!) byłam dodatkowo przerażona że u mnie test Pappa wyjdzie tragicznie :( okazało się że po wyniki wchodzi się poza kolejnością. Dziewczyna z wizyty u Roszkowskiego weszła przede mną, była krótko, wyszła zadowolona że wyszło ok i ryzyko zmniejszyło się do 1:3000. Pogratulowałam jej ale sama nie wierzyłam że bede miała też takie szczescie, modliłam się żeby ryzyko u mnie choć odrobinkę zmalało, chociaż 1:100. No i zawołali i mnie... serde waliło mi jak oszalałe.. szłam jak na ścięcie :( weszłam do gabinetu, Pani genetyk coś tam stukała w klawiature po czym powiedziala ze test Pappa zmniejszył ryzyko, ale musza sprawdzić czy kostka sie nie pojawiła po tygodniu więc zaprasza mnie na usg.. z racji że byłam umowiona na usg na 16:45 do Roszkowskeigo prywatnie to nie sądziłam że wcześniej będe musiała to przezywać... ale moze to i lepiej. Czekając na usg na korytarzu modliłam się na zmianę wszystkimi znanymi mi modlitwami, łazy stały mi w oczach, błagałam Boga o litośc dla mojego Maluszka i łaskę zdrowia. Potem zaprosili mnie do ciemnego pokoju. Stało tam duuuuuużo młodych lekarek (chyba jakies starzystki czy coś) no i Roszkowski siedział przed komputerem. Coś tam pisał dla poprzedniej pacjentki - o jakichs wadach jej dziecka :( starsznie mi było jej żal, że musiała tego słuchać, widziałam łzy w jej oczach gdy usłyszała te straszne słowa, pomodlę się o jej Maleństwo choc nie znam tej kobiety... ale wiem co czuje :(

No więc położyłam sie na tak zwanej kozetce, obok mnie przy ekranie zasiadła jedna z młodych lekarek, złapała za sondę i zaczęła badać. Pierwsze słowa padły z jej ust po chwili: "no jest kość, ale niech doktor Roszkowski jeszcze sprawdzi dla pewności". BNajpierw ulga i szczescie mnie ogarnęło, ale potem pomyslalam ze jak to jakas starzystka to moze wcale nie widzi kosci, lepiej niech sprawdzi lekarz. Tylko Roszkowskiemu ufam. Po 10 minutach oglądania mojego Maleństwa lekarka wstała i usiadł Roszkowski. Badał i badał a ja ledwo wytrzymywałam to napięcie. Powiedział: "chyba kobita jest bo taka uparta, obrócić się nie chce". Myślałam że skonam tam.. dobrze ze już leżałam :P Popukał w brzuch, pobadał i wreszcie padły te wyczekiwane długo słowa: "JEST KOŚĆ, DZIĘKUJĘ!" I wstał równie szybko jak to powiedział. Lekarz chłodny i stanowczy ale i tak go kocham! :)

"Boże, DZIĘKUJĘ" - powiedziałam na głos i wstałam.

Wyszłam stamtąd przezczęsliwa. Pani genetyk zapisała ryzyko 1:6350 !!! Pozostałe trisomie <1 :20000 ! Kazała odetchnąc uspokoić się i iśc na gorącą czekoladę! A co tam, pójdę :) Zasłużyłam na cos slodkiego i dzidzia też :)

Najlepsze teraz: Wczoraj upłynął ostatni dzień częsci błagalnej Nowenny Pompejańskiej, która odmawiałam w intencji zdrowego rozwoju mojego Maleństwa. Dziś zaczynam częśc dziękczynną i jest za co dziękować! Matko Boża, jestem Wielka i czynisz tyle dla nas, nie sposób mi nawet obrać to w słowa!

Warto zaufać Bogu i Matce Najświętszej! NAPRAWDĘ czyni to CUDA <3 <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2015, 10:40

26 października 2015, 15:31

Dawno mnie tu nie było ale nie za wiele się dzieje (i może to i dobrze :) ). Już pojutrze zobaczę mojego Szkraba, nie widziałam go 3 tygodnie... Maluch od kilku dni daje mi już troszkę odczuć że jest w brzuszku... chyba, bo raczej na ruchy jelit to nie wygląda :) w każdym razie mam nadzieję że to jednak on <3

Dziewczyny kochane, trzymajcie kciuki za środową wizytę. Przy odrobinie szczęścia moze nawet poznamy już płeć :) Chcielibyśmy zwaracac się już bardziej personalnie do Maluszka, zwłaszcza że już do niego mówimy, tatuś nawet całuski w brzusio daje :) <3 urocze :)


A jak u Was z ruchami Maluszka? kiedy po raz pierwszy je poczułyście? :)

16 stycznia 2016, 11:54

Oj dawno mnie tu nie było..... Święta, szkoła, dużo zajęć, mnóstwo pracy... kupa spraw ale oczywiście najwaniejsza jest moja Malutka :*

Od dłuższego czasu nie potrafię cieszyć się ciązą :( - tzn cieszę się oczywiscie, jestem szczęśliwa ale bardzo niespokojna :( wkroczyłam w III trymestr i każdego dnia modlę się aby Bóg dał mi więcej wiary i ufnośći że wszystko jest dobrze i dobrze będzie... że przecież Jemu powierzyłam moje starania o dziecko i teraz moją ciążę, wszystko jest dobrze, Bógf czuwa nad Anulką i wiem że nic złego stać się nie może! A jednak... nie mogę przestać się martwić :( byłam kilka razy na izbie przyjęć: a to z wodnistą wydzieliną sprawdzić czy to nie wody płodowe, a to ze skurczami macicy i częstym twardnieniem brzucha, a to z ruchami Maleństwa (zbyt gwałtowne są czasami) ... wszystko oczywiscie okazywało się w porządku - poziom wód AFI 16, dzidziuś ruchliwy to i zdrowy, twardnienia nie podowują skracania się szyjki, jest nadal długa i mega twarda... więc w czym rzecz?

A no powiem w czym! W mojej psychice! Jestem odkąd pamiętam straszną hipohondryczką.. porafię sobie wmówić kazda chorobę i miewam rózne objawy, stany lękowe, dusznosci td ale żyję i jestem zdrowa. Moja psychioka to moj najwiekszy problem i strasznie się boje ze mogę tym stresem zaszkodzic dziecku.. chodze do lekarza prawie co tydzień/dwa tygodnie.. a jak nie do lekarza to na izbe przyjęć..

Jezu mój, zaufałam Ci i dałeś mi najwiekszy cud jaki mogłam otrzymać. Proszę, wzmocnij we mnie wiarę i ufność i odsuń ode mnie strach i zwątpienie.. daj mi siłę! AMEN <3

Dziewczyny, czy Wy też tak schizujecie? Powinnam kupować juz rzeczy dla Małej, powinnam szykować pokoik, a tylko wsłuchuje się w swoje ciało i modlę by jak najdłuzej Anulka posiedziała zdrowa w moim brzuszku i urodziła się w terminie. Tylko o tym marze <3

25 stycznia 2016, 12:12

Anulka potrafi już wypiąć się tak że mogę dotknąć jej rączki (lub nózki, lub główki lub tyłeczka) przez brzuch.. dzieli nas tylko cienka warstwa skóry.. Malutka reaguje na mój dotyk i przesuwa się pod skórą tak słodko gdy jej dotykam <3 ahh jakie to cudowne uczucie <3 każda matka mnie zrozumie <3 chce mi się płakać ze szczęścia jak pomyślę że tam - parę centrymetrow pod moją skórą - rośnie sobie i żyje mój mały CUD.. nie ma NIC cudowniejszego niż nowe życie <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 stycznia 2016, 12:10

11 marca 2016, 15:31

35t6d

No i zaczęły się bóle w krzyżu :( boli tak jak na @ ale od pleców, czuję że czeka mnie ciężki poród :( czytałam trochę o bólach krzyżowych i opinie są jednoznaczne: potwornosc! podobno bóle od brzucha przy tych krzyżowych to wakacje.. na dodatek moja mama tez miała krzyżowe w czasie porodu co jeszcze zwiększa moje szanse.. mąż zaczął robic mi regularnie masaż krzyża ale najbardziej przyda się to w czasie porodu + polewanie ciepłą wodą..

a czy któraś z Was miała bóle krzyżowe przy porodzie lub jest w końcówce ciąży i juz ich doświadcza?

Jeszcze tydzień i ciąża donoszona ! :) ale się cieszę że dotrwałyśmy do tego bezpiecznego okresu.. jeszcze 3-4 tygodnie i zobaczę moją kochaną Kruszynkę <3 kocham nad życie!

30 marca 2016, 11:00

38t4d

Wczorajsza długo wyczekiwana wizyta u gina przyniosła wiele niespodzianek ;) po Świętach czułam duuuuzy przypływ energii a perspektywa porodu bardzo sie oddaliła, czułam że nie urodzę w tym stuleciu :P na wizycie standard: pomiary, badanie szyjki, sprawdzanie ciśnienia, wagi... przytyło mi sie przesz Święta 1,5kg ufff dobre ciasta były ;) Malutka waży ok. 3100g, rośnie ładnie choc z pojedynczych wymiarów jest tydzien młodsza (ale wiadomo ze te pomiary pod koniec ciąży są mało miarodajne) ;) no i ciśnienie: przez Święta troche skoczyło, nie wiem dlaczego bo było spokojnie i miło.. póki co oscyluje w granicach 125/85 i musze je kontrolować 3x dziennie.. w razie skoku 140/90 mam jechac do szpitala..

Po wizycie czułam sie super, nic nie bolało, mogłam biec w maratonie - miałam tyle energii ;) wieczorem zauważyłam trochę brązowej wydzieliny, zadzwoniłam do gina ale nie odbierał.. kolezanka powiedziala ze to normalne pod koniec ciazy po badaniu szyjki bo lekarz mógł cos naruszyć, zwałszcza ze moja szyjka jest juz całkiem zgładzona (choc nadal twardawa). No wiec nie przejełam sie nadto..

W nocy ok 3:00 obudził mnie dosc mocny skurcz, wstałam pochodziłam i przeszło (obyło sie bez nospy na szczescie).

Rano jak wstałam znowu wyleciało sporo brązowego śluzu o konsystencji galarety, czy to juz? skurczów nie ma wiec chyba nie, ale czy na pewno? odejscie czopa śluzowego podbarwionego krwią zwiastuje rychły poród wiec odliczam dni/godziny/minuty... siedzę spakowana i przygotowana choć mam zamiar wyjsc na spacer, w końcu mamy wiosnę <3

18 kwietnia 2016, 10:47

Kochane, 04.04 o godz. 21:55 na świat przyszedł nasz dłuuugo wyczekiwany CUD i prezent od Boga - córeczka Ania :) jest prześlicznym Aniołkiem i kochamy ją nad życie :) ważyła 3250g i mierzyła 53cm, dostała 11pkt w skali Apgar (11 punkt położne dodały za urodę :)) urodziła się od razu z wyglądem kilkudniowego noworodka: okrągła głowka, gładka jasna skórka - no idealna <3

Poród hmm... był ciężki do czasu aż wybłagałam znieczulenie.. ;) nigdy nie przezyłam takiego bólu ale i tak wspominam go bardzo bardzo miło. Miałam wspaniałą opiekę położnej i lekarza, który od czasu do czasu zaglądał do nas a na II fazę porodu został i odebrał go razem z położną :) mąż też był zachwycony uczestniczeniem w tym wydarzeniu - nie da się ukryć żę emocje były silne ale łzy wzruszenia sie polały ;) niezapomniane chwile :) II faza porodu była już lajtowa bo na znieczuleniu - czułam skurcze ale miałam siłę by przeć i szybko urodziłam - 30min trwała ta faza :) pierwsza faza od momentu gdy o 4:00 odeszły mi wody trwała kilkanaście godzin i było bardzo ciężko... dostałam oksytocyne na wywołanie porodu bo po odejsciu wód trzeba jak najszybciej urodzić, po oksytocynie skurcze były nie do wytrzymania a rozwarcie nie postępowało.. miałam dość! Byłysmy z położną zgodne ze klonieczne jest znieczulenie bo inaczej mogło sie skonczyc cesarką. Wiec dostałam znieczulenie zewnątrzoponowe i nastapiła długo wyczekiwana ulga :) Nagle dostałam nowych sił i duuużą dawke oksytocyny na rozwarcie.. udało się, rozwarcie postepowało coraz szybciej i nagle okazało sie ze mała juz jest w kanale rodnym :) hurra! :) Potem II faza, parcie i Ania wyskoczyła na świat ;)

Teraz konczy już 3 tygodnie, ja mam oczy na zapałkach tak że nawet nie miałam kiedy napisać cokolwiek na belly... w ogole przy kompie siedzę chyba drugi raz od 3 tygodni ;) Ania jest z dnia na dzien coraz bardziej charakterna, każe sie nosić, przytulać i kołysać a cycka nie wypuszcza z buzi ;) trochę ma to po mnie bo ja podobno tez byłam tak absorbującym i domagającym sie opieki noworodkiem ;) ale.... tak długo na nią czekaliśmy że grzechem byłoby na cokolwiek narzekać, kochamy ją i cały czas tulimy i dbamy - jest naszym Skarbem <3

Dziewczyny, dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia, miłe komentarze, zainteresowanie przez cały ten piękny ale i trudny czas ciąży <3 jesteście wielkie i ja codziennie o Was myslę i modlę się za Was - za Wasze Maleństwa, szczęśliwe ciąże i to byście były po prostu szczęśliwe i spełniały Wasze marzenia o macierzyństwie <3

Niech Bóg Was prowadzi i chroni! :)

P.S nie umiem wstawiać tu zdjęć :( może któraś z Was mi podpowie jak to zrobić to wrzucę zdjęcie naszego Skarba ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 kwietnia 2016, 16:35

24 kwietnia 2016, 16:41

Aha, postaram się wpadać tu jak najczęściej (na tyle na ile mój mały ssak mi pozwoli) i kibicować Wam i podglądać jak sobie radzicie w nowej roli ;)

Buziaki dla Was!

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy