Zaczynam powoli czuć się spokojniej. Ciąża mnie nie rozpieszcza - mdłości (bez wymiotów), zgaga, bóle kości, mięśni, głowy, podbrzusza, zaparcia. Od początku ciąży biorę duphaston. Dziecko rośnie i jakoś się trzyma.
Krwiak podkosmówkowy niestety spory, ale na szczęście na przeciwko łożyska. W najbliższy poniedziałek wybiorę się do gina, żeby skontrolować jego stan. Może zacznie znikać?
Dziś po raz pierwszy od bardzo dawna zjadłam kilka posiłków. I to całkiem normalnych. Kanapki z sałatą, serem, pomidorem i kiełkami, a potem z serem białym, szczypiorkiem i rzodkiewką. Gruszka. Placuszki z miodem i dżemem. Kuskus.
Mdłości przechodzą. Mam nadzieję, że na dobre. Wciąż udaje mi się jeść kilka posiłków.
Gin podczas wizyty potwierdził bicie serca (za każdym razem mam obawę, że zobaczy na usg martwego malucha), zmierzył bobaska, stan ocenił na bardzo dobry Krwiak podobno się wchłania. Na to liczę, bo mam cichą nadzieję, że z nadejściem listopada wróci też współżycie. A raczej legalne współżycie Póki co są chwile, kiedy nie możemy się powstrzymać, a jak mawiają:
"Jeśli czegoś nie można, a bardzo się chce, to można".
Zaczynam czuć rosnący brzuch. To, że rośnie, to widzę, ale do tej pory nie czułam za dużo. Teraz się zacznie
Obstawiam, że data mojego porodu będzie o jakiś miesiąc szybciej, niż termin. Nastawiam się na kwiecień. Podobno przy krwiakach często dochodzi do wcześniejszych porodów. Nie obawiam się tego, bo sądzę, że dziecko już da sobie radę, a ja przynajmniej będę spokojniejsza, jak będzie po drugiej stronie brzucha.
Następna wizyta w przyszły piątek i tym razem już USG prenatalne. Nie mogę się doczekać.
Ojej, wyluzowałam! Jestem stanowczo spokojniejsza.
Trochę choruję, ale jestem radośniejsza i bardziej wypoczęta, a to mi daje siłę do walki z chorobą.
Smaki na dziś to sernik, lazania, spaghetti, kaczka z nadzieniem i jabłkiem, kanapki z serkiem topionym (ojeej - lepiej byłoby, gdyby mąż zjadł go szybciej ).
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 października 2015, 18:41
Jutro wizyta u gina, a w piątek usg. Czas płynie teraz błyskawicznie.
Uznałam, że do porodu nie kupię żadnych rzeczy dla dziecka. Do wózka, fotelika i pieluch wielorazowych chcę malucha przymierzyć. Na powrót ze szpitala coś się pożyczy, ciuchów jest multum, łóżeczko też po kimś mamy, cała reszta po porodzie.
No i powinnam się skupić na pisaniu pracy! AAAaaa!
Badanie usg wyszło ładnie. Wszystko okej Nie wiemy, czy czekamy na córkę, czy syna, ale to daje nam czas na zgadywanki.
Weszłam w drugi trymestr, ale jeszcze nie czuję różnicy. Pojawiają się mdłości i zmęczenie - nic się nie zmieniło. Ale mamy jeszcze czas.
Od jutra wracam do pracy. Dwie godziny w czwartki, dwie w piątki. Pozostały czas spędzę na pisaniu pracy. Czasu tak mało...
Czekamy na ruchy maluszka. Wiem, że to może jeszcze potrwać.
Za tydzień badanie w szpitalu na Karowej. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze i będziemy mogli trochę odetchnąć.
Już 100dni ciąży za nami. Czas się dłużył, ale jak teraz o tym myślę, to mam wrażenie, że dopiero co robiłam test.
W święta będziemy w 22 tygodniu ciąży. A to oznacza, że po nowym roku dziecko będzie miało szansę na przeżycie. Mam nadzieję, że trochę jeszcze zaczeka, ale ten 24 tydzień jakoś wydaje mi się taki bezpieczniejszy niż 15...
Robaczek puka już od dwóch tygodni. Początkowo mnie to denerwowało, ale teraz mnie uspokaja (kontroluję ruchy rano i wieczorem, bo wolę wiedzieć, że żyje). Maciej też je poczuł
Niestety, przez miękką szyjkę muszę nadal brać Duphaston. Wytrzymam. Przed 24 tygodniem nie chcę urodzić.
No i czas na moje internetowe zbiory. Wrzucam już teraz, żeby potem pamiętać, co wybrałam.
+kilka wkładów od Pupus
+bardzo dużo wkładów od Milovia
Kokosi dla noworodka
Na noce z chłonnym wkładem od Close.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2015, 10:54
Dla dziewczynki
Dla chłopca wciąż szukam.
Żyrafa Sophie
Tummytub z podstawką
Liski z wkładką dla niemowlaka (od 3.5kg)
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2015, 11:24
No i co teraz? Nie mam dla niego ubranek! Dla dziewczynki mam mnóstwo, a dla chłopca prawie nic. Oglądam w sklepach, a tam same szkaradne z jakimiś samochodami, albo w kolorze ostrej czerwieni. Okropieństwo. Nie mówiąc o tym, że ubranka do chrztu, to najgorsze paskudztwa, jakie da się uszyć. Takie stare-malutkie garnitury.
Syn nie ma potwierdzonego imienia. Ciągle myślimy.
Granica przeżywalności osiągnięta. Ale poród się na szczęście nie zbliża - szyjka długa, twarda, zwarta, zamknięta.
Jedyne co mnie martwi to choroba. Chyba złapałam półpaśca - nie wiem skąd, ani kiedy, ale mam strasznie swędzącą wysypkę. No, zobaczymy co z tego wyniknie.
Szukam rzeczy dla syna. Jednak ciuchów mamy pod dostatkiem - niektóre po dziewczynkach, ale takie raczej unisex. Przez pierwszy rok to chyba nie kupimy nic oprócz sweterka (no, wymarzył mi się mały sweterek).
Wózki wstępnie wybrane, choć kupujemy po porodzie - nic nie jest nam teraz potrzebne.
A najważniejsze, to przejść teraz przez sesję!
Jak po wizycie poniedziałkowej Malinko? Trzymam kciuki, za same dobre wieści <3
I oczywiście są same dobre ;) Mimo wielu niepowodzeń i ciągłych problemów maluch rozwija się wzorowo. I oby tak dalej!