X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Rudi czeka na cud!!!!!
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Rudi czeka na cud!!!!!
O mnie: O swoje szczęście walczę już ponad 6 lat. Wierzę, że tym razem się uda. Mam 38 lat. Wcześniej miałam poronienia: pierwsza ciąża biochemiczna, po inseminacji (2012 rok); druga ciąża - naturalny cud ale ciąża obumarła w 9tc (2013rok); trzecia ciąża - po ICSI - puste jajo płodowe (2015rok).
Moja ciąża: Po ICSI 2 zarodków 8b i 7a w Novum.
Chciałabym być mamą:
Moje emocje: Uśpijcie mnie na 9 miesięcy.

14 marca 2016, 22:03

Nie pisałam wcześniej, bo się bałam. Obiecałam sobie, że jak tylko zobaczę serduszko na usg to zacznę pisać pamiętnik.

Dzisiaj jest 28 dpt i widziałam UWAGA 2 serduszka!!!!!!!!!
"Bliźniaki" - powiedział dr Zamora w trakcie badania. Myślałam, że spadnę z fotela :)))

Lekarz powiedział, że jeden bąbelek jest dużo mniejszy i niewiadomo czy się utrzyma. Ale są serduszka na bardzo wczesnym etapie i to bardzo dobrze rokuje.
Jest nadzieja, że tym razem będzie to normalna, zdrowa ciąża i urodzę. Wszystko na to wskazuje.

Mam przyjść za tydzień i wtedy się dowiem czy aby na pewno będę miała bliźniaki...

Tak bardzo się bałam i boję. Te tygodnie czekania na usg - koszmar! Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Nie radziłam sobie z emocjami. Wciąż płakałam, wyłam w poduszkę, że znowu się nie uda, że będzie albo krwiak (jak przy drugiej ciąży) lub puste jajo płodowe (jak ostatnio). Bałam się też ciąży pozamacicznej, w 14 dpt kiedy beta hcg wynosiła ok 1322 nie było jeszcze widać pęcherzyka w macicy.

Czy kiedykolwiek zacznę cieszyć się ciążą??? Znam tylko paraliżujący strach. Codziennie budzę się i zaczynam wsłuchiwać się w swój organizm, czy dalej są objawy ciążowe. Życie w strachu to koszmar. Prędzej osiwieję niż urodzę. Tak bardzo się boję...Ale w końcu przyszła do mnie NADZIEJA. Zobaczyłam 2 serduszka, to mój CUD!

Wizyta za tydzień 21.03, tym razem u dr Obuchowskiej

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2016, 22:03

20 marca 2016, 00:36

Zaczął mi się 8 tydzień ciąży (licząc od miesiączki)

Od kilku dni mam całodziennie mdłości. Nie wymiotuję ale jem dużo, bo jak nie zjem jest mi niedobrze. Na mdłości pomaga mi cola ale za bardzo nie można jej w ciąży pić :( Od czasu stymulacji przytyłam w sumie 3 kg, czyli w ciągu 1,5 miesiąca.

W końcu wzięłam się za sprzątanie mieszkania, które stało odłogiem. Najgorsze jest to, że po sprzątaniu zaczął boleć mnie brzuch. Położyłam się na 3 godziny do łóżka ale dalej mnie troszkę pobolewa. Bardzo się boję, że zaszkodziłam moim maluszkom. Mąż na mnie nakrzyczał, że mogłam posprzątać jutro, on by mi pomógł (już to widzę heh..:(((( ). Pojutrze mam wizytę usg, mam nadzieję, że przez to sprzątanie nie zrobił mi się krwiak.
W drugiej ciąży (którą poroniłam) miałam akcję z krwiakiem i odkejaniem kosmówki. Leżałam 2 tygodnie w łóżku, krwiak się ładnie wchłonął ale co z tego, jak serduszko u dzidziusia przestało bić w pewnym momencie...

A tak wogóle to przez te mdłości mam jakiegoś mega doła. Nie chce mi się normalnie żyć. Stan ciążowy jest naprawdę ciężki i dziwię się niektórym kobietom, że tak go sobie chwalą. Mam nadzieję, że mdłości, zawroty głowy, okropne bóle głowy mi miną, bo zwariuję. W buzi mam często gorzki posmak - może to od luteiny podjęzykowej?

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2016, 00:39

21 marca 2016, 18:38

Druga wizyta - Novum.
Maluszki ładnie podrosły, zarodki są tej samej wielkości. Jeden pęcherzyk jest troszkę mniejszy ale dr Obuchowska powiedziała, że to nic nie szkodzi.
Pożegnałam się ładnie z panią doktor - ile ja tam ładnych lat spędziłam, 4lata?
Mąż wyskoczył, że jeszcze powrócimy po 2 zarodki (zamrożone), pani doktor stwierdziła, że będziemy mieć dużą rodzinę.
Jestem taka szczęśliwa :)))))))))

A i byłam w aptece po jakieś tabletki na mdłości - i uwaga pani z apteki sprzedała mi imbir lekarski solgara w cenie 80 zł, masakra, strasznie drogo :/

Zapisałam się już do lekarza prowadzącego. Wybór padł na samego prof. Dębskiego (klinikę ma koło mojego domku) i jest ordynatorem w Szpitalu Bielańskim.

W planie mam:
- zapisanie się do hematologa. Moja doktor z kliniki Novum podradziła mi, żeby pogadać z hematologiem i może coś wyszuka u mnie, abym miała clexan (zastrzyki) refundowany. Koszt 10 szt. clexanu to ok 120 zł. Przecież wydam fortunę na samych zastrzykach, ehhh

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2016, 18:40

6 kwietnia 2016, 23:22

10 tydzień ciąży (9 tyg. i 2 dni)

Miałam wizytę u profesora Dębskiego. Cudowny człowiek i lekarz. Na pożegnanie pocałował mnie w czółko jak troskliwy ojciec hehe

Nie będzie bliźniaków :(((( Podobno, co 5 ciąża bliźniacza to zespół zanikającego bliźniaka, tak jak w moim przypadku. Tylko jedno dzieciątko się rozwinęło i uwidoczniono akcję serca. Drugi pęcherzyk ma się wchłonąć i nie zagraża drugiemu ehhhhh :(
Doktor mi nic nie pokazywał na monitorze (chociaż widziałam wszystko, monitor miałam przed sobą) a tylko coś mierzył i dyktował pielęgniarce.

Mój żywy bąbelek ma 30 mm
serce bije 169
pęcherzyk żółtkowy ma średnicę 6 mmm
Lekarz powiedział, że wszystko jest dobrze, że już jestem na takim etapie ciąży, że ryzyko poronienia (wg. statystyk) to 2-3 %.

A ja zamartwiam się tym pęcherzykiem żółtkowym 6mmm !!!!!!! Już doczytałam w internecie, że rośnie do 6mmm do 11 tygodnia.... Czy ten pęcherzyk żółtkowy nie jest za duży u mnie? Martwię się, że jeszcze przez parę dni urośnie. Podobno jak jest za duży to są wady rozwojowe i ryzyko poronienia.
Dlaczego nigdy nie jest idealnie????

Straciłam na wszystko nadzieję. Jakoś nie wierzę, że mi się uda.

Ze względu na mój wiek powinnam mieć badanie prenatalne (nieinwazyjne papa). Prof. mi powiedział, że nie będziemy robić tych testów, bazujemy tylko na usg, ponieważ ani Pappa ani testy Nifty nic mi nie wykażą a zafałszują wynik (bo jest zanikający bliźniak) i czekałaby mnie amniopunkcja (badanie inwazyjne). Doktor powiedział mi, że on w Polsce przeprowadził najwięcej amniopunkcji i wie jakie niesie ze sobą ryzyko...widział podobno niejedno.. Zdecydujemy się na amniopunkcję gdyby coś wyszło nie tak - na usg prenatalnym.
28 kwietnia czeka mnie usg prenatalne u jego żony :)

A z leków:
- nie muszę brać luteiny podjęzykowej, która nasila mi mdłości
- biorę tylko 2 razy luteinę dopochwową (100)
- acard
- przepisał mi jod (podobno pan doktor zawsze kobietom w ciąży jod przepisuje - tak powiedziała mi jego pielęgniarka)
- zmniejszam kwas foliowy 5mg na 0,4mg (wg. doktora to genetycy wymyślili, że organizm nie przyswaja kwasu a że ja go biorę od pół roku to mam ok)
- witamina D 2000j
- mam zwiększony clexan - z 0,4(40) na 0,6(60)


Mogę:
pić jedną kawę, uprawiać sex do 20 tyg (ale chyba się nie odważymy), pić colę na mdłości jak mi pomaga, jeść ser pleśniowy (w internecie są mity na jego temat).
Nie mogę:
jeść surowego mięsa, ryb, palić i pić alkoholu
I nie mam traktować się jak obłożnie chorej a normalnie ale bardzo spokojnie funkcjonować. Podobno jak matka robi z siebie chorą to źle to wpływa na rozwój ciąży i tak z samo z sexem jest :/

A i śmieszną sytuację miałam.. Zamiast badań dałam doktorowi swoje notatki z metodyki angielskiego heh Doktor zaczął je czytać i zastanawiać się co one znaczą ;)

Dowiedziałam się, że wykonuję najgorszą pracę z możliwych dla kobiet w ciąży - pracuję w szkole z maluchami a tam najwięcej infekcji itp. Na szczęście ja od początku stymulacji nie pracuję ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2016, 23:22

26 kwietnia 2016, 00:11

13 tydzień ciąży (12 tyg. i 2 dni)

Już niedługo, 28.04 mam badanie usg genetyczne. Boję się. Nie wierzę w tą ciążę, żadną nie wierzę, bo dlaczego ma być dobrze? Dlaczego moje dzieci umierają? A przecież matka powinna wierzyć w swoje dziecko (bo któż inny jak nie matka?).
Mdłości prawie już odeszły, momentami mam wieczorem i nocą. Lepiej się czuję. To już znak dla mnie, że pewnie ciąża nie rozwija się albo umarła.
Brzuch pobolewa bardzo rzadko.
Mam jakieś wzmożone upławy, nie wyjdę z domu bez wkładki.
Często mam zawroty głowy.

W międzyczasie zaliczyłam metodykę angielskiego na wczesnym etapie edukacyjnym. Zamierzam w czerwcu zdać egzamin państwowy Pearsona. Zapisałam się też na miesięczny kurs przygotowawczy do tego egzaminu. Pomyślałam sobie, że skoro i tak siedzę na L4 od początku ciąży (a nawet transferu ), to warto to jakoś wykorzystać.

Na majówkę wybieramy się na Mazury. Być może mąż mnie zostawi tam na kilka dni z psem a potem po mnie wróci. Zobaczymy. Cieszę się bardzo, bardzo tęsknię za Mrągowem.

Brzuszek mi już widać i ciężko mi zapiąć się w kurtkę czy płaszczyk ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2016, 00:07

26 kwietnia 2016, 19:28

13 tydzień ciąży (12 tyg. i 2 dni)

Dzisiaj obudziłam się po 11:00, ponieważ poczułam, że coś ciepłego spłynęło mi po udach. Patrzę na prześcieradło i nie dowierzam - krew, a raczej wody podbarwione krwią :(
W toalecie mocz zabarwiony czerwoną krwią, na papierze przy wycieraniu też krew.
Przestraszona powiedziałam mężowi, że musimy jechać do szpitala.
Tam przyjął mnie (po ok. 1,5h czekania) bardzo młody lekarz. Na szczęście dzidziuś żyje. Ale zanim powiedział, że serce dziecka bije, myślałam że zejdę z tego świata. No i długo patrzył się w monitor.
Zrobił mi się krwiak pod dzieckiem, tuż przy ujściu szyjki macicy. Dziecko ma 64 mm, krwiak 30mm na 11mm. Odkleja też mi się kosmówka.
Dostałam zalecenie oszczędny tryb życia i zgłoszenie się do ginekologa w ciągu najbliższych dni.
Bardzo się boję. W drugiej ciąży też miałam krwiaka i ciąża potem obumarła.

Podpytałam lekarza czy dziecko wygląda na zdrowe. Chciał pomierzyć (chociaż stwierdził, że lepiej mi zmierzy dr Marzena Dębska - w czwartek mam u niej wizytę), coś tam zaczął liczyć ale jakaś lekarka mu przerwała. Dowiedziałam się tylko, że nie ma obrzęku i uwidoczniono kość nosową. Chociaż tyle dobrych wiadomości.

Po powrocie ze szpitala leżę teraz w łóżku, nawet z psem A. wyszedł. Z wyjazdu nici, pewnie spędzę w łóżku.
A i wczoraj pies wieczorem strasznie się trząsł przy mnie - może coś wyczuwał? No i wczoraj bardzo brzuch mnie bolał. Dzisiaj na szczęście nie boli...

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2016, 19:23