W czoraj musiałam wyjść na dwór i po przykrywać kwiaty żeby sie nie zmarnowały do wiosny. Niby nic takiego nie robiłam bo dziecko mi pomagało a jednak wysiłek musiał być choć ja tego nie odczułam. Do domu wróciłam bardzo zmęczona, niby nic takiego nie robiłam,a sie bardzo zmęczyłam, dałam rade resztkami sił nastawić objad i padłam, w domu już ręką nie ruszyłam,wiem że musze dużo odpoczywać, siedzieć czy leżeć. Do tej pory bardzo sie oszczędzałam, tylko szkoda mi sie zrobiło tych nieszczęsnych kwiatów. Dzisiaj jeszcze jednego pujde przykryje żeby nie zmarzł przez zime i już będę na spokojnie wypoczywać, bo to nie żarty, szkoda by było stracić tą ostatnią ciąże... W nicy też nie mogłam spać, głowa mnie bolała.
Za 2 tygodnie jade do lekarza na badania połówkowe, wierzę że będzie wszystko dobrze, dlaczego miało by być innaczej, trzeba być dobrej myśli, nie innaczej.