Kiedy spóźniała mi się miesiączka nie wiedziałam jeszcze,że świat wywróci mi się do góry nogami. Zrobiłam test, wyszły dwie kreski. Byłam szczęśliwa,ale i płakałam jak dziecko, któremu nie kupi się zabawki. Mój(jeszcze wtedy) chłopak uspokajał mnie,że damy radę,że teraz mamy dla kogo dać radę. Przez moją głowę przechodziły miliony myśli : jestem za młoda, co ze szkołą, czy będę dobrą mamą, czy dam temu dziecku tyle miłości ile potrzeba. Nie potrzebnie. Kiedy pierwszy raz usłyszałam bicie serduszka i zobaczyłam małą fasolkę na usg, wiedziałam już że pokocham tego bobasa jak nikogo na świecie...
Wszystko potoczyło się jak miało być. Oświadczyny, ślub i ten wspaniały dzień- narodziny naszego maleństwa.
Marcinek jest z nami od 12 października 2015, ważył 3530g i mierzył 60 cm.
Ten malutki chłopczyk nadaje sens mojemu i męża życiu!