Nie potrafię nawet zrobić jakiegoś racjonalnego wpisu, bo płacz ze wzruszenia, radości i niedowierzanie nie pozwalają mi na racjonalne myślenie.
Nie wiem jak to się stało, nie mogę w to uwierzyć, ale UDAŁO SIĘ!
Po dwóch nieudanych próbach in vitro udało się naturalnie!
Nie potrafię opisać swojej radości! Wczoraj na teście zobaczyłam 2 kreski, a beta wyniosła 434!
STYCZEŃ - zaczął się pozytywnie, pozbyłam się torbieli i wyhodowałam dzięki CLO 2 piękne pęcherzyki, które nawet same dzielnie pękły! I co? Nic...
LUTY - pierwsza większa porażka, pomimo pęknięcia dwóch pęcherzyków, pomimo widocznego cienia kreski na teście sikanym beta wychodzi ujemna... i mój najdłuższy cykl w życiu - 35 dni... zaczynamy myśleć o IVF
MARZEC - podjęcie decyzji o zmianie kliniki i od razu zakwalifikowanie się do rządowego IVF - rozpoczynam 2 cykle na tabletkach anty, jeden w celu pozbycia sie torbieli po ostatnim clo, drugi w celach wyciszenia przed ivf
KWIECIEŃ - kolejny miesiąc dla cierpliwych, wyciszam się i czekam, jednocześnie od supermocnych tabletek anty puchnę ta potęgę, nie mogę patrzeć w lustro, ale czego się nie robi dla osiągnięcia wymarzonego celu?
MAJ - rozpoczął się dramatycznie (i skończył również). Przez to, że nie było mojego lekarza poszłam na zastępstwo do innego i mieliśmy rozpocząć kłucie. Co się okazało, że ten drugi uważa, że nie kwalifikujemy się do refundacji. Wszystko mi się zawaliło po raz 1... Później mój lekarz wrócił z urlopu i sprawę wyprostował, w ostatniej chwili podeszliśmy do IVF, niestety pomimo pewności, że się uda... nie udało się W dzień matki dowiedziałam się, że nie będę matką to był bardzo trudny dla mnie czas.
CZERWIEC - w konsekwencji wydarzeń majowych ledwo radzę sobie z życiem... poza tym biorę tabletki anty i czekam na kolejną procedurę
LIPIEC - wakacje i powrót odrobiny sił, żeby spróbować podejść do drugiej pełnej procedury, zrobiłam scratching endometrium (niestety nie refundowane), żeby pomóc zagnieździć się zarodkom.
SIERPIEŃ - niestety nie mieliśmy mrozaków, więc sierpień rozpoczął się kolejnym kłuciem... Już z dystansem podchodziłam do kolejnej procedury, wiedząc, że może się nie udać. No i tak też się stało, pomimo podania dwóch blastocyst beta wyszła ujemna. Koniec sierpnia to była kolejna nieszczęśliwa data w moim kalendarzu, jak się teraz okazuje jednak jedna z najszczęśliwszych, bo podaję ją jako termin ostatniej miesiączki przy wyliczaniu wieku mojego maleństwa.
WRZESIEŃ - odstawiłam wszystkie leki, łącznie z kwasem foliowym. Oficjalnie zakończyłam starania na pół roku. Nie poszłam do kliniki, obraziłam się na cały świat. Postanowiłam, że do ostatniej procedury podejdziemy jak będę gotowa, najpóźniej jak się da czyli pewnie po nowym roku. Tym odpoczynkiem i odstawieniem leków wprowadziłam się w tak pozytywny nastrój, że uwierzyłam, że kiedyś się uda. Może nie teraz, ale kiedyś na pewno. Nie wiem dlaczego zrobiłam sikany test w dniu spodziewanej miesiączki. Ot tak automatycznie, może z przyzwyczajenia... I co? 2 kreski! Zrobiłam do razu drugi - 2 kreski. I potem już poleciało...
PAŹDZIERNIK, LISTOPAD, GRUDZIEŃ - to jedne z najpiękniejszych miesięcy mojego życia, radujemy się z moją Maleńką i męzem każdym dniem. Maleństwo okazało się być Dziewczynką, fika sobie już dość mocno w brzuchu i z niecierpliwością wyczekujemy każdej wizyty, żeby sobie ją pooglądać, już wkrótce badania połówkowe.
Wracając do pierwszych zdań tego wpisu. Mało przebywam na ovufriend z prostej przyczyny - nie chcę pamiętać tamtych złych chwil. Na samą myśl o tym co przeżyłam w maju i kolejnych miesiącach chce mi się płakać, a moja mała nie lubi kiedy płaczę Więc żyję tymi cudownymi chwilami i staram się nie wracać do tych smutnych, ale w dniu takim jak dziś trzeba było to stwierdzić: to był trudny rok, żeby nie powiedzieć, że najtrudniejszy w moim życiu, ale zakończony cudownie.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZĘ WSZYSTKIM!!!!
TO BĘDZIE PIĘKNY ROK - ROK W KTÓRYM NA ŚWIAT PRZYJDZIE MOJA TAK DŁUGO WYCZEKIWANA CÓRECZKA
Jednocześnie składam ogromne podziękowania dla wszystkich, które mnie wspierały w tamtych trudnych chwilach, wybaczcie, że jest mnie tu mniej, ale mam nadzieję, że teraz rozumiecie dlaczego..
Tak - moja mała Córeczka przyszła na świat prawie miesiąc wcześniej, tak jej się spieszyło, kilka tygodni przed rozwiązaniem niestety musiałam spędzić w szpitalu, bo łobuz chciał wychodzić jeszcze miesiąc wcześniej, ale udało nam się ją powstrzymać do bezpiecznego terminu i JEST! Cała i zdrowa, poród odbył się przez cesarskie cięcie, powoli dochodzę do siebie, Mała pochłania cały mój czas, ale jest to cudowny czas. Jak tylko mój Skarb da mi trochę odetchnąć to napiszę coś więcej, a tymczasem mogę śmiało stwierdzić - Macierzyństwo jest fantastyczne!
gratuluję kochanie <3
Gratulacje :)
Gratulacje ! :))
Gratuluje :)
Z całego serca gratuluję :-) teraz życzę spokojnej ciąży i koniec ze stresem... Pozdrawiam
gratuluje :)
Wspaniale! Gratulacje! Jednak natura zwyciężyła :D
no to życzę spokojnej ciąży :) i szczerze gratuluję, niech się dzidzia zdrowo rozwija :)
Gratuluje kochana,przed Toba piekny czas :))
:-)) witamy na fioletowej stronie i zyczymy powodzenia :-)
Aniu super! gratuluję! czyli jednak danie na luz zrobiło swoje! ściskam :*
Gratuluje, kibicowałam Ci strasznie :)
Ale akcja!!!! Cudownej i przede wszystkim zdrowej ciąży życzę :D
Czytałam twój pamiętnik. Tak bardzo się ciesze, aż łzy napłyneły mi do oczu!
Gratuluje ;)
Bardzo bardzo gratuluję, z całego serca! A teraz może Ty zdołasz powiedzieć mi (jeśli pamietasz co pisałam)... . Dziś okazało sie, że trzecie prawie udane podejście do transferu mojej przyjaciółki znów zakończyło sie utratą maluszka. Beta spadła. Nie ma nadziei. Powiedz mi błagam co mówić, a czego nie mówić. Nie mam już słów jakimi mogłabym ja obdarzyć w kolejnym okresie czasu, Czuje wszechogarniającą bezmoc, czuję jak popada w nicość, a ja nie znam żadnych słów... . Ty to przeszłaś, ona nadal przechodzi. Co ja mam jej mówić, by jej nie zranić. Nie wiem co robić. Jeszcze raz gratuluje. Urodzisz jak ja syna...w upały :P
GRATULACJE!!!