Za to nie mogę uwolnić sie od pracy.. Juz tam nigdy nie wroce - to pewne ale wciąż do mnie wydzwaniają, musze podpisać jakies plany pracy z ktrych niby sie nie wywiązałam (ale mówiono mi ze nie mam tego robić)? I jeszcze to wezwanie do sadu na świadka, bo rodzina w której bylam asystentem byla dotknięta przemocą i prowadza sprawę karna. Mam ich dość. Oby to byl ostatni raz. Ze tez zawsze jakies stresy musza człowieka dotknąć. Najważniejsze,ze mam kochająca rodzine reszta jest mniej wazna.
Odebrałam wyniki badan, wyglądają dobrze, flora bakteryjna w końcu ujemna ale monocyty wciąż na poziomie zerowym hmmn zobaczymy co lekarz na to powie. Ostatnio doszedł dziwny objaw, czuje bol w prawym biodrze i w krzyżu, chyba miednica sie rozszerza. Na dodatek mąż mi sie rozchorował, mam nadzieje,ze sie nie zaraze. Chciałam pochodzić na spacerek ale znowu zrobiło sie zimno za oknem. Rury z woda wciąż nie chca odmarznąć, nie mogę wstawić nawet automatu z praniem ehh mam dosyc tej zimy. W środę usg polowkowe, nie mogę się doczekać kiedy ujrzę moja księżniczkę
Zemdlałam w niedziele na mszy w kościele, mąż wyniósł mnie do auta i zawiózłdo teściów ta doszłam do siebie, potem bylo ok. Wczoraj duzo sprzatalam, gotowalam obiad, czułam się świetnie. Dzisiaj od rana meczyly mnie wymioty dosłownie po wszystkim nawet po wodzie. Wieczorem wypilam szklankę pepsi - przyjelo się, żołądek zaczął pracować ale dobrze bylo przez chwile. Zrobili mi sie niedobrze, mąż podal mi miske, wtedy pociemniało mi przed oczami, dalej nic nie pamiętam, miałam jakies dziwne migające obrazy przed oczami. W końcu sie ocknęłam - maz przerażony mowil,ze miałam atak padaczki, zadzwonił po pogotowie. Panowie z karateki zbadali podstawowe parametry - wszystko w normie oprócz wysokiej temperatury. Dostałam paracetamol i gdyby cos sie działo mamy dzwonić to zabiorą mnie do szpitala. Czuje sie lepiej ale mąż strasznie się martwi i chodzi za mną nawet do ubikacji. Jutro bede dzwonić do ginekologa, zobaczymy co powie czy szybsza wizyta jest konieczna itp mam nadzieje,ze nie zaszkodziło to w żaden sposób malutkiej.
Niestety w Wielkanoc złapałam silnego rotawirusa, bardzo dlugo chorowalam, walczyłam ponad dwa miesiące z katarem, oraz z nawracająca grypa żołądkową, moje monocyty wciąż były na poziomie zerowym-nie miałam praktycznie odporności. 2 tyg po świętach podczas badania krzywej cukrowej niestety powtórzył się atak, zemdlała na korytarzu w przychodni, miałam napięcia mięśni, kiedy byłam nieprzytomna wymiotowałam glukoza, mąż z pielęgniarkami jakoś mnie ratowali żebym się ta glukoza nie udusiła, jak się ocknęłam pobrali mi jeszcze raz krew i tyle. Wróciłam do domu od razu zadzwoniłam do swojego lekarza prowadzącego ciążę- kazał jak najszybciej jechać do szpitala, pojechaliśmy na SOR, tam dostałam skierowanie na patalogie ciąży.polezalam 3 dni wszystkie badania wyszły ok, malutka rozwija się dobrze, diagnozy brak- może to od ciąży organizm szaleje a jak ataki powtórza się po porodzie to muszę być pod stałą opieką neurologa. Od tego czasu był spokój, czułam się coraz lepiej, większosc dolegliwości minelo,, zaczęliśmy z mężem pomału gromadzić wyprawkę, sporo podostawalam od rodziny. Dziś 37+3 tc mamy już wszystko gotowe, oprócz łóżeczka mamy kołyske. Wszyscy mówią że mam wysoko brzuch i nie widać zeby poród miał być blisko. Faktycznie nie czuje się jakbym miała zaraz rodzic, więc czekam, wiem że dzieciatko samo wybierze sobie czas
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2018, 23:43
Wczoraj ruszyłam na dlugi spacer, brzuch bardzo się spinał ale nic się nie rozkręciło, zauważylam,że mała mocno kopię mnie po żebrach, przeważnie wypinala tylko dupkę po prawej stronie brzucha - zupełnie nowy objaw, może już wchodzi w kanał? A tak to ciągle chce mi się płakać, o byle co. Hormony ciążowe trzymają do końca wczoraj zrobiłam peeling ciała, skóra wygląda o wiele lepiej, rozstępy jakby też zrobiły się trochę bledsze bardzo mnie to cieszy ostatnio wyznaje zasadę trzech "s" spacer, schody, seks. Do tego olej z wiesiołka i napar z liści maliny, mam nadzieję że poród będzie troszkę lżejszy i unikniemy komplikacji.
prosze kochana :* gratualcje:* nie stresuj się bo Maluszek to odczuwa :*