X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
...
O mnie: Jestem Ines i w tym roku będę miała 28 urodziny.
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2020.
Moja historia: Po wielu nieudanych związkach w końcu znalazłam tego jedynego, idealnego przyszłego męża i ojca moich dzieci. Teraz jesteśmy na etapie pierwszych prób.
Moje emocje: Niecierpliwa, smutna, beznadziejna...

14 kwietnia 2020, 18:08

Cześć!
Jestem Ines i w tym roku będę miała 27 urodziny. Moj partner ma 24 lata i zdecydowaliśmy się podjąć pierwsze próby żeby zajść w ciążę. Od stycznia nie stosujemy antykoncepcji, nie mamy też parcia, że już musimy mieć dziecko, ale jeśli takie by się zdarzyło to żadne z nas nie byłoby tym faktem zmartwione. Od mojego Partnera co jakiś czas słyszę że Tosia to Tosia tamto i widzę, że chciałby być ojcem córeczki ale wiem, że gdyby był to chłopiec to obdarzył by go równie wielką miłością.
Mamy kilka obaw o to czy jesteśmy przygotowani na malucha, ale oboje mamy pracę, mamy mieszkanie i myślimy o budowie domu... Daty ślubu jeszcze nie ustaliliśmy ale to chyba nie jest konieczne żeby mieć dziecko... Jesteśmy razem, razem mieszkamy i żyje nam się całkiem dobrze.
Na dzisiaj to tyle, więcej na pewno się jeszcze tutaj pojawi.
Pozdrawiam Ines.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2020, 10:10

15 kwietnia 2020, 10:42

Cześć!
Cóż przeczytałam kilka waszych pamiętników i już chyba wiem jak chcę żeby ten mój wyglądał, mam już kilka informacji ułożonych w głowie...
A zacznę od tego, że w związku jestem od października 2020, może to nie długi czas ale czasami się po prostu czuje że to właśnie ten jedyny, tym bardziej że już od listopada mieszkamy razem więc proces poznawania się jest jak najbardziej przyspieszony.
Osobiście czuję się młodo i mam wrażenie że jeszcze na wszystko mam czas... Ale czytając wasze pamiętniki uświadomiłam sobie że może już nie jestem tak młoda? Może to wszystko zająć więcej czasu niż mi się wydaje...
Generalnie razem z partnerem wydaje nam się że jesteśmy zdrowi... Nie bierzemy za dużo leków (prawie w ogóle... Nie lubię tabletek i staram się ich brać jak najmniej bo jak to zawsze moja Mama mówiła "na jedno pomoże a na inne zaszkodzi"), kolejną rzeczą jest to że panicznie boję się lekarzy... Boję się że coś wykryją, że powiedzą że właściwie jedną nogą jestem już w grobie... Strach jest na tyle duży że u ginekologa ostatni raz byłam ładnych parę lat temu... Może to nie odpowiedzialne że planujemy dziecko, nie zabezpieczamy się a do lekarza i na badania nie chodzę, ale z drugiej strony zawsze myślę że nie tacy mają dzieci... Nastolatki, osoby uzależnione od alkoholu czy od narkotyków... Czy to taki duży grzech nie chodzić do lekarza a chcieć mieć dziecko?
Co ma być to będzie... Ale jak ta cała sprawa z wirusem się skończy to mam zamiar iść na wizytę kontrolną i zobaczymy jakie czarne scenariusze się spełniają...
Kiedyś dawno temu brałam tabletki antykoncepcyjne, później przerzuciłam się na prezerwatywy a później przez cztery lata zabezpieczenie nie było mi w ogóle potrzebne bo nie miałam z kim uprawiać seksu, na początku naszego związku rozmawiałam z moim partnerem i zaproponowałam że znów zacznę brać tabletki ale on stwierdził że nie chce żebym się truła że nie chce żebym później miała problem z zajściem w ciążę więc na początku były prezerwatywy... Później przeszliśmy na stosunek przerywany a od stycznia już żadnych zabezpieczeń (nie uważam że stosunek przerywany to jakieś zabezpieczenie przed ciążą).
Jeśli chodzi o mojego partnera to sporo go musiałam nauczyć o tym jak i kiedy zachodzi się w ciążę, generalnie myślał że jak dojdzie raz w środku to już od razu będzie dziecko, wyprowadziłam go z tego błędu.
Jeśli chodzi o moją rodzinę to nigdy się u nas nie rozmawiało na takie tematy jak ciąża czy dzieci... Z resztą u mnie w rodzinie najmłodszym dzieckiem jest moja siostra która jest dwa lata młodsza ode mnie, więc nawet nie było okazji do takich rozmów. Ja też mojej rodzinie nie mówię o tym że się staramy, bedzie to będzie, na pewno nikt nie będzie miał nam tego za złe bo w końcu jesteśmy dorośli, a ja już nigdy nie będę młodsza...
Tak mówiąc o tej młodości to kiedyś dawno temu myślałam że przed 20 rokiem życia będę już mamą, teraz w sumie cieszę się że z żadnym z moich poprzednich partnerów nie zdecydowaliśmy się na próby... Teraz myślę że do 30 urodzin chciałabym urodzić pierwsze dziecko...
Ogólnie jeśli o mnie i o moje cykle chodzi to są noe regularne albo bardzo długie bo nawet około 35 dni... A raz na jakiś czas zdarzają się cykle dłuższe po 70 dni... A już niechlubnym rekordem było ponad 100 dni ale wtedy okres przyszedł po wywołaniu go lekami na zlecenie ginekolog... To była chyba moja ostatnia wizyta u ginekologa... Jeśli chodzi o śluz to też nie jestem w stanie stwierdzić jaki on jest bo jest bardzo skąpy... Zazwyczaj prawie w ogóle go nie zauważam... Bóli owulacyjnych nie mam więc pod tym wzgledem nie jestem w staniemy stwierdzić kiedy ona tak na prawdę występuje i czy w ogóle jest... Okres... Jak to okres czasami boli tak że nie jestem w stanie iść do pracy a czasami prawie w ogóle go nie czuję, nie wiem od czego to zależy... Temperatury nie mierzę ponieważ nie jestem w stanie znaleźć jednej godziny o której zawsze rano mogłabym ją mierzyć... Czasami wstaję o 4 rano a czasami o 12...
No dobrze, to by było chyba tyle jeśli chodzi o wstęp, od następnego cyklu zacznę wpisywać w którym dniu cyklu jestem bo teraz to bez sensu czekam na okres i zaczniemy wszystko od początku.
Pozdrawiam Ines.

17 kwietnia 2020, 21:53

Cześć!
Dzisiaj trochę z innej beczki...
Wczoraj, nie wiem co mi odbiło... Czy chodzi o to że już pięć tygodni przez wirusa siedzę w domu na tyłku, czy był jakiś inny powód... Ale tak wstałam jak na mnie w miarę szybko bo około 8 rano i postanowiłam, że zabiorę się za małe porządki więc zdjęłam firanki umyłam okna (może ich nie ma jakiś nadzwyczajnie dużo ale kilka jest). Następnie posadziłam lillie na balkonie (cebólki dostałam już chyba dwa tygodnie temu od przyszłej teściowej ale tak jakoś nie miałam weny żeby je włożyć do doniczki, druga sprawa jest taka, że ja po prostu nie mam ręki do roślin... Gdzieś kiedyś czytałam, że najpierw trzeba utrzymać kwiatka, później zwierzę a później myśleć o dzieciach... U mnie kot trzyma się bardzo dobrze i to już prawie pięć lat jak chce jeść to jest marudą i nie daje żyć a z kwiatkami zawsze się nie dogadywałam... Maksymalnie tydzień albo dwa i mogłam zapomnieć o kwiatku... No ale zobaczymy jak będzie z tymi na balkonie), posprzątałam balkon ale tak na błysk i z rozpędu posprzątałam też mieszkanie i na koniec powiesiłam świeżo wyprane firanki, generalnie było cudnie, skończyłam popołudniu i postanowiłam że w lodówce wiele więcej po za krasnoludkiem włączającym światło nie ma więc pojechałam na zakupy... I wydałam chyba rekordowo dużo pieniędzy jak na to że były to podstawowe zakupy w dodatku nie takie aż duże i jak na to że byłam tylko w jednym sklepie... Oczywiście jak wyszłam ze sklepu to już właściwie była pora kiedy Mój miał wracać do domu wiec stwierdziłam że, po co będę dźwigać zadzwonię i pomoże mi z tym i tak się stało, na robienie obiadu nie starczyło mi sił więc zjedliśmy tylko coś na szybko (Mój też nie był w nastrój do gotowania i w sumie mu się nie dziwię bo dzień wcześniej był 15 h w pracy a w tym dniu 10 h). Na zakończenie dnia usiedliśmy na balkonie i wypiliśmy piwko (w sumie ja dwa, jakoś tak miałam ochotę alepo dwuch byłam już pijana i tal się zastanawiam czy przypadkiem nie wróciłam do formy sprzed lat kiedy po dwuch jestem pijana a trzecie zawsze mi zaszkodzi... No ale miałam tylko krótki epizod w życiu kiedy mogłam wypić więcej, ach te lata na studiach xD). Kąpiel i do łóżka... A jako że tak jakoś nas naszła ochota to był też seks... Ale już pod koniec czułam że coś jest nie tak jakieś dziwne kłucie w podbrzuszu i w okolicy pleców na dole... W sumie zdarzyło mi się to pierwszy raz... Może zbyt intensywnie? A może zła pozycja... Nie wiem będę to sprawdzać czy się powtórzy xD.
No a dzisiaj od rana leżę jak dentka bez życia... Zakwasy mam od łydek aż po łopatki... Nie mogę nic zrobić... Przeklinałam dzisiaj to że mamy wannę zamiast prysznica... Nogę ledwie włożyłam... Normalnie nigdy nie narzekam na wannę, uwielbiam długie gorące kąpiele z pachnącymi olejkami i świecami, ale dzisiaj to był dramat żeby wejść i się umyć...
Niby zostało mi dziewięć dni do okresu... Ale jeszcze tego nie odczuwam... Albo nie odczuwam przez zakwasy xD.
To byłoby chyba na tyle z tego co chciałam się pożalić dzisiaj.
Pozdrawiam Ines.

20 kwietnia 2020, 20:32

Cześć!
Może sobie to tylko wmawiam ale do okresu zostało mi jakieś 6, 7 dni a ja czuję się fatalnie... Generalnie mam wrażenie jakby ciągle chciało mi się siku... Ale nie tak jak przy zapaleniu pęcherza bo jak sikam to nie boli... Druga sprawa jest taka, że od rana nie mogę się podnieść z łóżka... Jestem jakaś rozmemłana... Na śniadanie zjadłam czekoladę bo taką miałam ochotę na białą czekoladę, że nie dałam rady się powstrzymać i do tego wszystkiego dochodzi jakieś dziwne uczucie w podbrzuszu... Niby nie boli ale jest dziwnie... Nie wiem może sobie to wmawiam, ale jest bardzo dziwnie i chyba jeszcze tak nie miałam... To tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam Ines.

27 kwietnia 2020, 19:47

Cześć!
Generalnie dzisiaj umieram...
W nocy już mnie obudził ból jak na okres... A w sumie to boli mnie tak już od wczoraj... No i byłam pewna że dzisiaj to już na bank dostanę okresu... Ale nic z tego tylko boli brzuch i plecy ale okresu ni widu... Teraz jeszcze trochę mnie głowa zaczęła boleć... Ale najśmieszniejsze jest to że mam ochotę na seks... Mimo że mnie wszystko boli... Mój organizm chyha całkiem już głupieje... A no i robiłam dzisiaj tak dla pewności test ciążowy i negatywny... Jeszcze trochę i sama z sobą zwariuję...
Miałyście może już tak kiedyś? Wszystko jak przy okresie ale samego okresu brak? U mnie tak to po raz pierwszy w sumie...
Pozdrawiam Ines.

28 kwietnia 2020, 15:36

Cześć!
Okresu nadal brak... Dzisiaj się czuję jak w drugim dniu okresu... Lekki ból i tyle...
No ale nie o tym, generalnie postanowiłam sprawdzić na własną rękę co z tymi moimi cyklami a ze względu na pandemię do lekarza raczej się nie dostanę więc zamówiłam już testy owulacyjne i postanowiłam mierzyć temperaturę, może o różnych porach, ale a nóż widelec coś wyjdzie? A może nie mam się czym martwić? No ale sprawdzić nie zaszkodzi... Zamówiłam termometr, mój jest mało dokładny... Zobaczymy... A może będę miała już jakieś dane jak w końcu wybiorę się do lekarza a nie tylko kiedy się zaczął i skończył poprzedni cykl...
Co do testów to kupiłam jakieś tanie na Allegro ale przy moich cyklach i tym że nie mam pojęcia kiedym mam tak naprawdę owulację, więc przy droższych bym pewnie zbankrutowała...
No cóż to chyba na tyle dzisiaj... Dwa posty dzień po dniu to i tak dużo xD.
Pozdrawiam Ines.

3 maja 2020, 23:26

Cześć!
To już czwarty dzień cyklu, od początku robię testy owulacyjne i zastanawiam się... Bo za każdym razem widzę i to bez domysłów drugą kreskę... Co prawda nie jest tak samo wyraźna ale jest... Może mam coś nie tak z hormonami... Bo chyba tak nie powinno być... Albo powinno? Sama nie wiem... Cóż... Może powinnam zrobić jakieś badana... Ale w obecnej sytuacji będzie to lekko utrudnione... Muszę poczekać i nie denerwować się i nie wyobrażać sobie najgorszych rzeczy...
Pozdrawiam Ines.

12 maja 2020, 13:51

Cześć!
Dzisiaj tak trochę z weekendu...
Jak cudownie jest się rano obudzić obok ukochanej osoby... Niestety i ja i mój partner pracujemy na różne zmiany... Na przykład jak ja wstaję na 6 do pracy to jego już nie ma albo jeszcze głęboko śpi, albo śpi już po powrocie do pracy... Ostatni tydzień był trudny bo ja w końcu wróciłam do pracy i jakby nie patrzeć już mam dość... A mój ciągle pracował... Więc cały tydzień właściwie się mijaliśmy i tak w niedzielę budzę się rano i patrzę a mój piękny śpi jeszcze obok mnie... Poczułam takie cudowne ciepło na serduszku i od razu przytuliłam się do niego to było wspaniałe bo poprzedni tydzień rano przytulałam się tylko do kołdry... Mała rzecz a cieszy...

Jeśli chodzi o moje testy owulacyjne to ciągle wszystkie są negatywne ale jak już pisałam na każdym widać drugą bladą kreskę, nie wiem jak to będzie widoczne na zdjęciu ale spróbuję to tutaj wrzucić, jeszcze nie rozpracowałam forum...

https://naforum.zapodaj.net/7ec3c59a69d0.jpg.html

Pozdrawiam Ines.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2020, 13:52

3 czerwca 2020, 21:29

Cześć!

Dzisiejszy post pewnie będzie trochę za długi i o wszystkim i niczym, ale czuję że muszę coś z siebie wyrzucić...

1. To już 4 cykl starań z tego co policzyłam i dzisiaj jest 35 dzień cyklu... Owulacji jak nie było tak nie ma i chyba nie będzie... Kot już kładzie mi się na brzuchu co znaczy, że okres już tuż tuż... Często tak ma że przepowiada mi okres... Generalnie jestem dość nabuzowana od środka chociaż na zewnątrz tego nie pokazuję...

2. Załamuje mnie moja waga... Przez dwa miesiące kwarantanny przybrałam prawie 8 kg... Wiedziałam, że nie łatwo będzie mi to zrzucić... Ale naprawdę staram się jeść mało... A waga nadal rośnie... Coś robię nie tak... W sumje u mnie zawsze było tak że przytyć to łatwo ale żeby zrzucić to niestety tylko bardzo regularne jedzenie małymi porcjami... Teraz, przy mojej pracy o regularności mogę zapomnieć... Nie wiem jak się pozbyć tych kilogramów... Niby po pracy się mało ruszam bo sprzątam piorę i gotuję i to wszystko ale moja praca jest taka że cały czas na nogach, cały czas w ruchu po sklepie, więc jak wracam to po prostu nie mam już ani siły ani ochoty na "sport".

3. Tak sobie siedziałam ostatnio i myślałam o mitach jakie miałam w głowie... Między innymi że "jak mam okres to wszystko ze mną w porządku", albo "jeśli przyjdzie okres to znaczy że doszło do owulacji" nie wiem dlaczego coś takiego sobie chyba sama wkręcałam, może przez to że te moje okresy są takie w kratkę... Z drugiej strony powszechny mit że "łatwo jest zajść w ciążę" wiem że u mnie to tylko cztery cykle ale dlaczego tak mało się mówi że to jednak nie takie proste?

4. Chciałabym żeby pasa nieszczęśliwych zdarzeń w moim życiu już sobie poszła... Żeby to wyjaśnić opiszę kilka ostatnich dni... W piątek dowiedziałam się że mój Wujek nie żyje (nie byłam z nim blisko ale jakby nie patrzeć to był brat mojego Taty), że w sobotę jest pogrzeb... I wiem że to pewnie źle zabrzmi ale nie poruszyła mnie tak wiadomość o śmierci kogoś z rodziny co to że dowiedziałam się ostatnia... Moja Siostra wiedziała w czwartek i w czwartek ze mną rozmawiała i nie raczyła mnie informacją że ktoś zmarł... Ciocia jak dzwoniła do mnie żeby mi powiedzieć o pogrzebie była zaskoczona że nic nie wiem... Jak zapytałam Siostrę o to czy wiedziała i dlaczego mi wcześniej nie powiedziała to odpowiedziała że po telefonie Cioci gadała godzinę z Mamą i zapomniała... No kurczaki... Jak można zapomnieć o śmierci? No ale dobra przyszła sobota pogrzeb i wszystko było w porządku do czasu aż ksiądz nie zaczął wspominać mojego Taty że to już prawie 7 lat jak nie żyje... Normalnie łzy same stawały mi w oczach... Później na cmentarzu po prostu myślałam że umrę widząc moją Babcie która chowa drugiego syna a prawie 30 lat temu pochowała męża... Rozkleiła się całkiem... Jeszcze ksiądz który na koniec dobre dziesięć minut gadał jak to Wujek dziękuje wszystkim z góry za to że przyszli na pogrzeb... No człowieku... Nie widzisz że starsza osoba cierpi? Że ma dość to jeszcze to przedłużasz... No ale skończyło się... Na stypie Babcia już jakoś się trzymała chociaż było widać że jest jej ciężko... I tak docieramy do poniedziałku gdzie około 22 wracam do domu i już tylko chwila dzieli mnie od domu i łóżka ale nie może być za miło... Jadąc musiałam wyminąć potrąconą sarnę... Zadzwoniłam na 112 oni przekierowali mnie gdzieś indziej zadzwoniłam i jak odstawiłam samochód w bezpieczne miejsce i wróciłam to przy zwierzęciu byli już inni uczestnicy ruchu przenieśli zwierzaka na pobocze bo wystraszona przechodziła z miejsca na miejsce i ktoś mógł ją jeszcze raz potrącić niestety po pół godziny zwierzak zdechł a weterynarz na miejscu zjawił się dopiero po ponad godzinie... Policji ani straży miejskiej na miejscu nie było więc gdyby nie ludzie to zwierzak pewnie zostałby zrównany z asfaltem albo doszłoby do wypadku bo ktoś by nie zauważył odbił gwałtownie w ostatniej chwili i mógł uderzyć w inny nadjeżdżający samochód... Szkoda mi zwierzaka bo to była młoda sarenka...

Dobra to chyba wystarczy wylewania żali...

Pozdrawiam Ines.

5 czerwca 2020, 11:37

Cześć!
Wzięłam się na odwagę i umówiłam się do ginekologa... Za dwa tygodnie... Prywatnie... Mam nadzieję że nie spanikuję i pujdę na tę wizytę i mam nadzieję że okres jednak będzie wcześnie, że nie będę musiała przekładać wizyty przez niego...
Pozdrawiam Ines.

8 czerwca 2020, 22:05

Cześć!
40 dc
Mój organizm wystraszył się ginekologa... Już miałam więcej nie robić testów owulacyjnych ale naszło mnie po tym jak zauważyłam sporo rozciągliwego śluzu... I wyszedł bardzo pozytywny... Niestety dzisiaj nici z seksu... Ale może jutro uda mi się Mojego zaciągnąć do łóżka 😁 (raczej nie przewiduję z tym kłopotów). Śluz niby jeszcze nie całkiem przezroczysty ale dawno takiego u siebie nie widziałam... Temperatura... Taka sama jak cały czas xD zobaczymy czy coś z tego wyjdzie xD

Pozdrawiam Ines.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 czerwca 2020, 22:06

17 czerwca 2020, 14:41

Cześć!
Już po wizycie, i nie wiem czym aż tak bardzo się denerwowałam... Nawet nie dostałam ochrzanu za to że tak dawno nie byłam u lekarza...
Pani doktor miała i wszystko mi tłumaczyła... Nie wiem czy to zasługa prywatnej wizyty czy czego ale było naprawdę spoko...
Z wyniku badań to:
- endometrium jednorodne gr. 12 mm,
- jajnik prawy 36x19 mm, prawidłowy,
- jajnik lewy z echoujemną torbielą śr 51 mm.
Zalecenia: kontrola po 1-2 miesiączkach żeby sprawdzić czy torbiel się wchłania.
Badania lab: TSH, Prolaktyna, FSH, LH, Estradiol, Testosteron, SHBG.
Więc zrobię badania jak już szanowny okres sobie przyjdzie i wrócę sprawdzić czy wszystko w porządku. xD

Pozdrawiam Ines.

24 czerwca 2020, 12:34

Cześć!
5cs, 1dc
No i właśnie rozpoczął się mój kolejny cykl starań.
Powiem tak nareszcie bo po 55 dniach ostatniego cyklu mam już dość. xD Tak sobie pomyślałam, że niektóre kobiety mają dwa razy więcej szans na zajście w ciążę... Ja przy długich cyklach zawsze jestem do tyłu... Szkoda...
Marzy mi się żeby mieć takie normalne cykle 28 dni, w 14 owulacja i tyle... Ale nie każda z nas jest tak zaprogramowana...
Mało się u mnie dzieje więc mało mam do pisania. xD
Plan na ten cykl:
- zrobić badania,
- cieszyć się ze zbliżeń,
- czekać na kolejną miesiączkę. 😉
To tyle.

Pozdrawiam Ines.

4 lipca 2020, 09:29

Cześć!
Odebrałam wyniki badań, jak na moje zielone oczko nie są złe... (Badania robione w 3 dniu cyklu)
TSH - 2,05 ulU/ml (zakres ref. 0,38 - 5,33)

ESTRADIOL - 20,3 pg/mL (Kobiety nie ciężarne: Faza wczesna pęcherzykowa: 22,4 - 115; Faza środkowa pęcherzykowa: 25,0 - 115; Faza owulacyjna: 32,1 - 517; Faza środkowa lutealna: 36,5 - 246; Po menopauzie (brak terapii hormonalnej): 0,0 - 25,1)

FSH - 6,9 mlU/mL (Faza folikularna: 3,85 - 8,78; Faza owulacyjna: 4,54 - 22,51; Faza lutealna: 1,79 - 5,12; Po menopauzie: 16,74 - 113,59)

LH - 6,0 mlU/mL (Faza folikularna: 2,12 - 10,89; Faza owulacyjna: 19,18 - 103,03; Faza lutealna: 1,20 - 12,86; Po menopauzie: 10,87 - 58,64)

PEOLAKTYNA - 17,71 ng/mL (Kobiety przed menopauzą (<50 lat): 3,34 - 26,72 ng/mL; Kobiety po menopauzie (>50 lat): 2,74 - 19,64 ng/mL)

SHBG - 25,30 nmol/L (Zakres ref. 18,2 - 135,5)

TESTOSTERON - 0,30 ng/mL (Zakres ref. 0,1 - 0,75)

Może ktoś się bardziej zna i mógłby coś powiedzieć o tych wynikach...
Zastanawiam się też czy nie powtórzyć badań w następnym cyklu żeby zobaczyć czy to jest stałe i żeby lekarka miała świeże te badania... Jak myślicie?

Pozdrawiam Ines.

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lipca 2020, 09:34

21 sierpnia 2020, 13:31

Cześć!
Dawno mnie tutaj nie było, ale też nie było o czym pisać...
Generalnie wczoraj byłam na kontroli w sprawie tej torbieli i jest okej, to znaczy wchłonęła się, lekarka powiedziała że mogę mieć skłonności do takich torbieli i powiedziała że do pełnego obrazu moich wyników potrzebuje jeszcze glukozę i insulinę żeby wykluczyć Insulinooporność.
No cóż zrobię te badania w przyszłym albo za dwa tygodnie bo jeszcze nie wiem czy w przyszłym tygodniu będę miała jakąś zmianę tak żebym mogła podejść do laboratorium...
Z innej beczki zaleciła mi na uregulowanie cykli i owulacji Ovarin albo Inofolic, brałyście może któryś? Który lepszy? Bo nie mogę się zdecydować...
A co do tego cyklu to raczej bez owulacyjny... Temperatura stała płaska xD

Pozdrawiam Ines.

918228b8d05a267bbab7d9d8b9eb7aed.png

31 sierpnia 2020, 17:11

Cześć!

Odebrałam dzisiaj wyniki insuliny i glukozy, wydaje mi się że są w normie i raczej nie ma podejrzenia insulinooporności...

GLUKOZA - 93 mg/dl (zakres ref. 70-99)

INSULINA - 7,0 uIU/ml (zakres ref. 1,9-23)

Jeśli ktoś się bardziej zna niż ja może coś mi podpowie. 😉

Pozdrawiam Ines.