Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Zapisy tylko do 30.11   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania 9 pierwszych miesięcy
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
9 pierwszych miesięcy
O mnie: Mam 27 lat. Mieszkam w Poznaniu. Od 14 sierpnia 2012 roku jestem szczęśliwą mężatką.
Czas starania się o dziecko: Po ślubie postanowiliśmy z mężem starać się o powiększenie naszej rodziny. 1 września 2012 odstawiłam antykoncepcję.
Moja historia: Odkąd poznałam mojego przyszłego męża zdecydowałam się na antykoncepcję hormonalną. Prawie przez 5 lat brałam tabletki Novynette, które nie tylko zabezpieczały mnie przed nieplanowaną ciążą ale przede wszystkim dawały ukojenie w silnych bólach przed menstruacją. Po ślubie zdecydowaliśmy o odstawieniu antykoncepcji i rozpoczęliśmy staranie się o potomka. 1 sierpnia 2013 roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. 6 września 2013 poroniłam. To jest początek naszego nowego życia...
Moje emocje:

4 sierpnia 2013, 17:53

1 sierpnia dowiedziałam się przez przypadek, że jestem w ciąży.
W nocy obudziły mnie bardzo silne bóle brzucha i pleców. Maciej zabrał mnie na pogotowie do szpitala Cegielskiego. Tam bardzo niesympatyczna nota bene Pani doktor zbadała mnie, zdecydowała o podaniu kroplówki przeciwbólowej i rozkurczowej oraz wykonała podstawowe badania. Z badań wyszło, że jestem w bardzo wczesnej ciąży, następnego dnia udałam się do swojego ginekologa, który potwierdził "diagnozę" oraz przepisał mi leki, które powinnam zacząć już brać.
Jestem niesamowicie podekscytowana, chciałabym już wszystkim powiedzieć, że się udało ale na razie nie chcę zapeszać. Wie tylko Maciej. Ustaliliśmy, że nikomu więcej nie powiemy dopóki sytuacja się nie wyklaruje.
16 sierpnia mam wizytę u lekarza, wtedy najprawdopodobniej będzie już widać coś więcej na USG.
Nie mogę się już doczekać...

5 września 2013, 12:20

Chciałam coś napisać ale już po raz trzeci skasowałam cały tekst...
Może za jakiś czas się wezmę w garść...
Mam dosyć.

5 września 2013, 12:31

Wczoraj wieczorem zaczęłam plamić. Nie jest to dobry znak bo plamienie utrzymuje się też dzisiaj. Dzwoniłam do d-ra Tomka. Powiedział, że mam się nie denerwować bo to może nic nie znaczyć (bardzo śmieszne), leżeć, odpoczywać, wstawać tylko do łazienki. Jest 12:30 a ja już dostaję z nudów bzika. Poczytałam oczywiście już co nie co w internecie - pisze, że takie plamienia mogą się zdarzyć w czasie kiedy normalnie wystąpiłaby miesiączka co akurat teraz mniej więcej miałoby faktycznie miejsce, i że plamienia zdarzają się zwłaszcza w I trymestrze kiedy nie ma jeszcze wykształconego łożyska. Pocieszające jest to, że nie krwawię i nie mam bóli. W niedzielę, jadę do św. Rodziny na Tomka dyżur zobaczymy co wtedy.
Jutro Weroniki panieński, tak bardzo chciałam iść a teraz nie wiem co zrobić. Nie wybaczy mi jeśli nie pojadę. Makabra.
Zdenerwowałam się, nie ma co kryć. Rysiu na mnie patrzy wzrokiem, który ma mnie pocieszyć (nawet skutecznie) muszę się wprowadzić w lepszy nastrój.
Poczytam profil Krysi Jandy na fejsie a potem Rysia Kapuścińskiego. Jak nie pomorze idę spać...
Z Rysiem Kwembe.

12 września 2013, 13:00

Dzisiaj mija tydzień odkąd Cię straciłam, jestem w totalnej rozsypce.
Maciej we wtorek pojechał do Warszawy, dzisiaj wraca i jutro ma wolne. Mieliśmy iść na ślub Weroniki i Bartka ale niestety się nie uda... Odwołałam naszą obecność, nie jestem w stanie pokazać się ludziom. We wtorek pojechałam do mamy na obiad i spacer po lesie. Zrobiło mi się lepiej na chwilę. Poza tym siedzę zamknięta w 4 ścianach, nie mam ochoty nikogo widzieć.
Najgorzej z kimś rozmawiać, tłumaczyć tym którzy wiedzieli, że spodziewam się dziecka co się stało, słuchać, że wszystko będzie dobrze, patrzeć na zasmucone miny... Ale od początku...

W czwartek po rozmowie z d-rem Tomkiem położyłam się spać na godzinkę. Kiedy się obudziłam plamienie nie było już plamieniem tylko krwawieniem. Przeraziłam się. W internecie pisało, że w ciąży takie plamienia mogą się zdarzyć w te dni kiedy normalnie występowała by miesiączka. Pojechałam na Polną nie było na co czekać. Jestem pod wrażeniem tego jak bardzo się ten szpital zmienił, pod względem podejścia i wyglądu, do tej pory słyszałam w większości złe opinie oprócz tego, że czekałam na korytarzu 2h podejście lekarki i pielęgniarek na prawdę miłe. W tym czasie Maciej zdążył przyjechać, dzięki czemu załapałam taką dolinę, że przez godzinę przed badaniem płakałam na korytarzu. Widok tych dziewczyn z noworodkami, chwilę przed porodem albo z brzuszkami coś czego ja siedząc w poczekalni już wiedzialam, że nie doświadczę.
Bez owijania w bawełnę na badaniu nie było słychać bicia serca... Najbardziej przejmująca cisza jaką w życiu "słyszałam". Patrzyłam tępo w monitor ale chociaż nie wiem jak bym się starała nie było tam widać ani słychać niczego co mogłoby mnie pocieszyć. W piętek rano kazali mi przyjechać na usunięcie jaja płodowego (bardzo pięknie to brzmi :|)jeśli wszystko poszłoby dobrze tego samego dnia powinnam była wrócić do domu jeśli nie max. na drugi dzień.
Na miejscu okazało się, że zabieg jest nie potrzebny ponieważ poronienie samo się dokonało, zbadały mnie 3 lekarki żeby to potwierdzić, były bardzo delikatne i miłe co na pewno mi jakoś psychicznie pomogło, chciały mnie pocieszyć i dać nadzieję, że jeszcze wszystko przede mną i, że to nie koniec świata. Dla mnie to jednak jest koniec świata. Przez pierwsze trzy dni płakałam praktycznie cały czas, jeśli w tv jest jakaś reklama z dziećmi od razu przełączam kanał. W niedzielę pojechaliśmy z Maciejem do Parku Sołackiego (uznałam, że muszę się zmusić, żeby wyjść z domu) to nie był dobry pomysł, same matki z brzuszkami lub małymi dziećmi... Cały czas płacz, jeszcze bardziej się przygnębiłam.
Czasem wydaje mi się, że czuję się już lepiej i nagle dzieje się coś co mnie tak potwornie przygnębia jakaś błaha rzecz kompletnie nie związana z dzieckiem.
Dzisiaj oglądałam po raz kolejny "Life is but a dream" dokument o Beyonce.
Ale odbiór tym razem był zupełnie inny, w tym filmie ona mówi, że dwa lata wcześniej była w ciąży. Słuchała bicia serca dziecka a za tydzień okazało się, że poroniła. Strasznie mnie to dotknęło bo wiem dokładnie co ona czuła, dwa dni temu w programie Mai Sablewskiej była dziewczyna która ma 2 letnią córkę - wcześniej dwa razy poroniła. Nie wiem czy to są dla mnie jakieś znaki, ale mało pocieszające. Jednocześnie widziałam w tv kobietę, która ma 40 lat. Kilka razy poroniła, lekarze ją pocieszali, że jeszcze wszystko się ułoży, czas mijał aż okazało się, że jest już na dziecko za późno. Od 5 lat starają się z mężem o adopcję ale są za starzy na noworodka więc jeśli już będą mogli dostać starsze lub chore dziecko. Strasznie mnie to przeraża, że podzielę jej los...
Mama cały czas mówi, że jeszcze wszystko się ułoży, że będę w ciąży i będziemy mieli dużo dzieci. Co ma powiedzieć? Że nie będziemy rodziną? Że będę ronić raz za razem? Że moje życie będzie puste jak sucha studnia?

13 września 2013, 12:13

Beyonce,

Nawet nie wiem czy to przeczytasz pewnie dostajesz co dzień miliony takich wiadomości ale chciałam Ci powiedzieć, że dzisiaj po raz kolejny zobaczyłam Cię w "Life is but a dream". Już kilka razy widziałam ten reportaż ale od ostatniego razu moje spojrzenie na to co tam mówisz bardzo się zmieniło.

W maju byłam na Twoim koncercie w Warszawie (Polska) i to co tam się stało naładowało mnie niesamowitą energią. To było spełnienie moich marzeń. wszystkim znajomym opowiadałam, że w 100% zrekompensowałaś mi fakt, że nigdy nie było mi dane być na koncercie mojego największego idola- Michaela Jacksona. Jesteś tak wspaniałą kobietą, inspiracją dla mnie i wielu wielu innych dziewczyn. Ale dzisiaj Ty, Twoja muzyka i to co mówisz i robisz nabrały dla mnie zupełnie nowego wymiaru.

Tydzień temu straciłam dziecko, poroniłam w 8 tygodniu.

Chyba skądś to znasz prawda? Od zeszłego czwartku moje serce codziennie pęka na miliony kawałków i zupełnie nie mogę sobie z tym poradzić. Nie umiem pisać takich pięknych piosenek więc ta wiadomość do Ciebie to taka trochę moja terapia.

Wszyscy wokoło pocieszają mnie, że wszystko jeszcze będzie dobrze, jestem młoda, zdrowa całe życie jeszcze jest przed nami. Ale strach, który czuję kompletnie mnie paraliżuje. Cały czas się boję, że nawet jeśli znów znajdę w ciążę ponownie ją stracę. Fakt, że mój mąż, który jest dla mnie całym światem mógłby mnie zostawić dlatego, że nie mogę spełnić jego największego marzenia - dania mu dziecka - kompletnie mnie blokuje.

Moje życie ma sens tylko dlatego, że on jest ze mną.

Twoja historia napełnia mnie nadzieją, że jeszcze wszystko ułoży się tak jak tego pragniemy.

Mam nadzieję, jeszcze kiedyś usłyszeć Cię na żywo. Może będę już wtedy z moim dzieckiem...

18 września 2013, 11:47

Pogoda w ciągu ostatnich dni fatalna, nastrój też fatalny ale dzisiaj wyszło pierwsze słońce więc czas zabrać się do "roboty". Umówiłam się z 2 koleżankami, które wiedziały, że jestem w ciąży, dzisiaj mam zamiar im powiedzieć co się stało. Mam nadzieję, że jakoś spokojnie przez to przejdę. Najbardziej się boję tych zatroskanych min i głaskania po ramieniu. Takie zachowanie zawsze powoduje, że łzy cisną mi się do oczu. Wy też tak macie? Nie znoszę protekcjonalnego tonu i tych magicznych słów "wszystko będzie dobrze", zawsze mam wrażenie, że jak ktoś tak mówi to w duszy głęboko myśli sobie "dzięki bogu, że mnie to nie spotkało". Dlatego nie dzwoniłam jeszcze do mojej przyjaciółki, która jest w ciąży. Spotkała moja mamę i ona jej powiedziała co się stało. Ja jakoś nie miałam serca, żeby sama jej powiedzieć. Nie chciałam jej denerwować, we mnie taka wiadomość zaszczepiła by na pewno niepokój... Ale teraz skoro już wie, zadzwonię i się z nią umówię, muszę się przed kimś wygadać kto jest w podobnym do mojego położeniu.
A teraz czas się ogarnąć, ułożyć włosy, pomalować paznokcie, nałożyć makijaż i zmusić się do wypchnięcia swojej osoby na zewnątrz, do ludzi...

23 września 2013, 21:43

W środę mam pierwszą wizytę u lekarza po poronieniu. To czekanie mnie wykańcza, mam wrażenie, że każdy dzień trwa wieki. Nie znoszę takiej stagnacji kiedy nie wiem co się dzieje, odebrałam w piątek wynik badania histopatologicznego, napisali coś po łacinie sprawdziłam w internecie co to znaczy ale nie wniosło to nic nowego. Mam nadzieję, że lekarz pokieruje mną tak żeby wszystko poszło dobrze. Ponoć po samoistnym poronieniu nie trzeba czekać 3 miesięcy żeby ponownie zajść w ciążę ciekawa jestem czy to się potwierdzi.
Martwi mnie tylko jedno. Od czasu kiedy skończyłam krwawić kilka razy dziennie mam silne bóle prawego jajnika. Zanim zaszłam w ciążę miałam takie bóle tydzień przed miesiączką ale teraz nie wiem czym one mogą być spowodowane. Ogrzewam się termoforem dzisiaj zjadłam też 1 tabletkę anapranu, mam nadzieję, że przyniesie mi to ulgę na noc. Jakoś będę musiała wytrwać jeszcze dwa dni...
Obym w środę usłyszała choć kilka dobrych wiadomości :)