X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki A słońce nadal świeci....
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
A słońce nadal świeci....
O mnie: Mam 29 lat, kochanego męża i ... tyle:( albo:) nie wiem...może limit szczęścia już wyczerpałam:)
Czas starania się o dziecko: 5 lat
Moja historia: Zaczęło się jak w bajce, mąż poznany cudem, narzeczeństwo, ślub jak marzenie, "mieszkanko po dziadku", remont...i nie liczenie, nie obserwowanie niczego, tak na luzie a jeśli będzie niespodziewana niespodzianka to tylko się cieszyć:) Kilka miesięcy po ślubie zaczęły się upławy. Leczyłam je dość długo w międzyczasie u męża wyszła zbyt duża lepkość nasienia. Przeleczyliśmy co się dało. Potem miałam leczona nadżerkę i po jakimś roku i pół hsg, które wyszło ok tylko, że było trochę bolesne. Jakość nasienia coraz lepsza, moje wyniki świetne..więc co jest nie tak?? Zmiana lekarza na "znającego się na niepłodności". Młody, szybki, dokładny, delikatny tylko jakoś tak służbowo do pracy podchodził..oczywiście to nie wada, ale jakoś tak mi czegoś brakowało. Dostrzegł polipy we wnętrzu macicy więc histeroskopia, prolaktyna trochę podwyższona więc bromergon...znów pół roku i nic. Kolejne kroki to stymulacja clostilbegyt, ovitrelle i luteina....też nic. Wykresy książkowe, owulacja w każdym cyklu i nic!! Większość koleżanek już po 2 dzieci..a ja ..:( kiedy lekarz "od niepłodności" zaproponował inseminację lub in vitro zrozumieliśmy że to chyba koniec. Mąż absolutnie jest przeciwny, ja...pewnie nie najlepiej bym się czuła ale wiele jestem w stanie znieść..W każdym razie kolejny krok: znaleźć lekarza "od naprotechnologii". Po pierwszej wizycie, nigdy nie chce zapeszać, ale tak szczegółowo nikt mnie chyba nie zbadał..spojrzał na wszyskie wyniki i powiedział że powinno być wszystko ok....ale ostatecznie: umówić laparoskopię i kilka badań (ca 125, tsh)... i czekam na kolejną wizytę..
Moje emocje: Takie jak wszystkich oczekujących tak długo:(((

27 sierpnia 2014, 17:32

Zastanawiał się ktoś co jest gorsze czy być w ciąży i ją stracić czy nigdy nie przeżyć choć przez chwilę tego cudu...pewnie nie można tego porównywać..

19 października 2014, 14:14

Ale jestem aktywna w tym wpisywaniu:)praca to świetny pomysł na poradzenie sobie z wiecznym oczekiwaniem..a teraz czekam na laparoskopie..ktora mam miec jutro:(

23 października 2014, 12:58

już jestem w domu:))) miałam dziś badanie ginekologiczne i dr Jakiśtam stwierdził "do domu":) więc grzecznie się ubrałam, wzięłam wypis, poczekałam na męża i do domu:)po drodze zawiozłam l4 do pracy i właśnie zamierzam robić nic:)o tyle fajnie że czuję się znacznie lepiej. Szkoda tylko że tej troski i opieki ze strony dr Binkiewicza zabrakło bo tylu lekarzy się tam przewijało i pielęgniarek czy położnych, że już nie wiadomo co kto wie:)ale ważne że już po:) zmartwiłam się tylko co na wypisie zobaczyłam: endometrioza, mięśniak na tylnej ścianie macicy, torbiele na jednym jajniku i zrosty! Wynik badania histopatolog. za 4 tygodnie. Dobrze że szwy się same rozejdą..

1 listopada 2014, 12:33

Szwy nadal są ale już bez opatrunków. Samopoczucie i ogólnie poczucie dużo lepsze nawet zaczynam myśleć o serduszkowaniu:) ale w tym cyklu chyba bez owulacji:( pierwszy raz od kiedy się obserwuję..chyba że była w okolicy zabiegu ale temperatura na to chyba nie wskazuje...ogólnie czekam na miesiączkę. która ma nadejść za parę dni..chciałabym już powiedzieć, że teraz będzie już wszystko dobrze...ale jakoś czuję, że nie wierzę, żeby było dobrze...choć wszystkim tak powtarzam:) może i sobie wmówię:)

1 listopada 2014, 12:35

dobrze, że już w piątek do pracy- mam tam straszny młyn a poza tym wszyscy chcę się uczyć angielskiego prywatnie i indywidualnie wyjątkowy urodzaj w tym roku: 15 godzin:) plus 26 w szkole..nie licząc przygotowań to dla mnie maraton:)zajmujący całą energię i myśli:)

6 grudnia 2014, 08:30

Szwy już zdjęte, goi się ładnie więc starania rozpoczęte ..odliczanie do miesiączki. Kolejne nowiny o ciążach już mnie tak nie dołują- widocznie ta psychiczna część mnie też się przystosowuje do obecnych warunków. W tym tygodniu koleżanka która 11 lat walczy z losem o potomka dowiedziała się że ma zakrzepicę która najwyraźniej utrudnia zarodkowi warunki do przeżycia...czytałam też że ta wiadomość nie przekreśla możliwości bycia w ciąży:) więc ostatecznie się chyba cieszymy:) do czasu kiedy zostanę ostatnią bezdzietną w mym gronie...:((( najgorsze jest to że nawet dziewczyny które długo się starały, same po urodzeniu dziecka są przykre dla tych "wiecznie starających się" jakby zapomniały jak to było...

1 lutego 2015, 00:24

I tak mijają kolejne dni...już chyba powoli godzę się z tym czego nie mam i nie mogę mieć.

12 kwietnia 2015, 15:08

Wracając do koleżanki o której pisałam to dzięki odkryciu przyczyny-tkwiącej w krwi- udało się jej po 12 latach!! Podnoszą na duchu takie informacje:)

12 kwietnia 2015, 15:10

A ja czekam nadal i z tego czekania pojawiły się: bezowulacyjne cykle i nowe torbiele przy jajnikach-mam nadzieję że czynnościowe..