X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Aniolek
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Aniolek
O mnie: Mam 24 lata.. poronilam pierwsza ciaze. Pragne odzyskac mojego aniolka.
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2020 roki
Moja historia: Zaszlam w ciaze podczad epidemi koronawirusa. Cieszylam sie strasznie. W 6+6 tygodniu slyszalam bicie serduszka mojego malenstwa. Bylam w siudmym niente. Niestety nie dlugo... 28 maja mialam lekkie plamienia. Pojechalam na pogotowie. Dowiedzialam sie ze serduszko przestalo bic. Wtedy rowniez i moje serce zatrzymalo sie na chwile. Rozplakalam sie na fotelu. Nie moglam oddychac w tej maseczce. Pozwolono mi ja sciagnac. Pamietam tylko ze lekaz powiedzial ze ciaza zatrzymala sie e 8+1 tygodniu... czyli 24 maja. Nic wiecej nie pamietam co mowil. Bylam w totalnym szoku. Noe spodziewalam sie tego. Kiedy czekalam na wizyte... bylam spokojna. Przeciez duzo kobiet w ciazy miewa plamienia. To nic takiego. Ale przynajmniej mialam wymowke zeby znowu zobaczyc mojego maluszka. Nic do mnie nie docieralo. Wyszlam ze szpitala i nie wiedzialam w ktora strone mam isc. Dzwonilam do mojego chlopaka.. ale on nie mogl sie zwolnic z pracy by po mnie przyjechac. Usiadlam na lance i wypalilam pol pavzki papierosow. Nie moglam przestac plakac. Wszyscy do mnie wydzwaniali zeby wiedziec czy wszystko ok na wizycie. Ja nie moglam o tym wogole mowic. To bylo straszne. Jakims cudem dotarlam do domu. Usiadlam na lozku i patrzylam na ostatnie zdjecia mojej fasolki. Placz placz placz... Nagle dzwoni kurier do drzwi. Odebralam paczke i ja otworzykam... to byl cios. W paczce byl wisiorek ciazowy. Tutaj we wloszech nazywa sie chiama angeli.. czyli wola aniol. Zaczelam krzyczec z placzu. To byl najgorszy dzien mojego zycia. Czulam sie bezradna.... komleptnie bez zycia. Nie moglam przestac plakac. Nie moglam zlapac oddechu. Wszystko mnie bolalo. Serce mnie bolalo.... dusza.. Ale to jeszcze nie koniec... 1 czerwca zaczelam krwawic. 2 czerwca szkurcze. Pojechalam na pogotowie. Musialam zostac cala noc na obserwacji... wczesnie rano 3 czerwca wylecial moj aniolek w lazience. Widzialam ten pecherzyk z moim malutkim bobasem... byl tam w sedesie. Pielegniarka weszla.. bo juz za dlugo tam siedzialam i sie nie udzywalam... ja bylam przerazona. Zalamana... nawet nie zauwazylam ze placze jak opetana. Pielegniarka potwierdzila mi ze to jest moj maluszek. Ze juz po wszystkim. I pociagnela za spluczke.... Moj maluszek zostal splukany w kiblu... To bylo takie nie ludzkie.. nie moglam sie uspokoic. Usiadlam na podloge i nie moglam sie ruszyc. Zabrali mnie na kontrolu usg. Tam juz nic nie bylo... moj aniolek poszedl..
Moje emocje: