Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Asiulkowy cud
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Asiulkowy cud
O mnie: rozkochana bez pamięci mama wspaniałej córeczki i żona fantastycznego męża :) Niecierpliwa, wybuchowa, nieco zbuntowana ekstrawertyczka... stara się żyć pięknie bo wie, że czas jest krótki... i wciąż czeka... na kolejny cud...
Czas starania się o dziecko: w zasadzie odkąd pamiętam, o pierwszą ciążę- 4 lata starań, o drugą - ok. 1,5 roku
Moja historia: Praca, ślub , dziecko. Tak miało to wyglądać. Dwie pierwsze sprawy okazały się drobnostką w stosunku do ostatniej. Po ślubie chcieliśmy dać sobie 1 rok na okiełznanie nowej wspólnej rzeczywistości, dziecko planowaliśmy w niedalekiej przyszłości ,jednak nigdy nie używaliśmy żadnej antykoncepcji. Chłonęliśmy wszystko co nam dawał los, szczęśliwi, najszczęśliwsi...po roku zaczęliśmy zastanawiać się że chyba coś jest nie tak... diagnoza: PCOS . 4 lata starań, tony leków,udało się. Mamy córkę , największy skarb :) walczymy dalej... cierpliwie niecierpliwi ...
Moje emocje: nic...tylko spokój...bo wiem ze tym razem też się uda... tylko jeszcze nie wiem kiedy...

30 lipca 2015, 23:30

Długo zastanawiałam się nad tym pamiętnikiem... I w końcu powzięłam decyzję. Chyba tego potrzebuję. Czasem emocje są tak silne, że mury drżą a podłoga lewituje. Biała strona wszystko przyjmie i o to chodzi :). To będzie mój pamiętnik, moja tajemnica, moje oczyszczenie.. Będę pisać może czasem, może rzadko, może często, może wcale...nie wiem. Może go zaraz usunę... ciekawe czy się da? Ponoć w sieci nic nie ginie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2015, 23:31

31 lipca 2015, 14:05

Miałam sen... przyjeżdżam do rodziców z moją malutką a tam na kanapie siedzi kobieta w zaawansowanej ciąży , obok kręci się dziewczynka i rozkosznie mówi "mamo". Na moje oko kobieta w moim wieku, ładna, zadbana. Mama bierze mnie na stronę mówiąc, że zaadoptuje moją małą córeczkę... że już wszystko nagrane, będzie miała starszą siostrę i dwóch braci bliźniaków (którzy są w drodze), że Hanusia będzie miała towarzystwo bo przecież tak lubi dzieci, żebym się nie martwiła też o materialną stronę bo rodzina ma pieniądze i żyje w dostatku.
Z wrażenia mnie zatkało...ale jak to? dlaczego? Jestem złą matką bo nie mogę zajść w drugą ciążę i Hania nie ma rodzeństwa? Dlatego że mam za mało pieniędzy? Dlaczego?
Mamo, ona jest moja i nie oddam jej nigdy. Choćbym miała jeść suchy chleb żeby nic jej nie brakowało. Ma miłość, ciepło, dobroć, wspaniałego tatę, mamę która kocha ponad wszystko, cóż jej więcej potrzeba?
O pieniądze też się nie martw, pracujemy obydwoje. Naszej rodzinie wystarcza. Zabrałam malutką i wybiegłam czym prędzej żeby mi jej nie zabrali.

Taki to sen. Skąd się biorą takie sny? Co z nich wynika? Pokazują nasze emocje, zdarzenia, przemyślenia. Takie małe smuteczki... jak w jednym z ulubionych wierszyków mojej córeczki Jana Brzechwy:

" Psie smuteczki"

Na brzegu błękitnej rzeczki
Mieszkają małe smuteczki.

Ten pierwszy jest z tego powodu,
Że nie wolno wchodzić do ogrodu,
Drugi - że woda nie chce być sucha,
Trzeci - że mucha wleciała do ucha,
A jeszcze, że kot musi drapać,
Że kura nie daje się złapać,
Że nie można gryźć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada,
A ostatni smuteczek jest o to,
Że człowiek jedzie, a piesek musi biec piechotą.

Lecz wystarczy pieskowi dać mleczko
I już nie ma smuteczków nad rzeczką.

***********************************************

Lecz wystarczy otworzyć oczęta i smuteczkow już nikt nie pamięta :)

<<<<<<<<<<<to taka moja interpretacja>>>>>>>>>>>>

***********************************************

Jako że k\jeszcze jestem na polaparoskopowym l4, wsadziłam Hanię w samochód i pojechałam do rodziców. Akurat mama w domu.
opowiedziałam sen, który mi się przyśnił.
Jak za czasów dzieciństwa, kiedy potrafiłam obudzić się w środku zlana potem bo coś strasznego się przyśniło...wtedy mama mnie mocno przytulała i słowami "sen mara Bóg wiara" otuchy dodawała...
jest kochana, niezastąpiona...żałuję że nie mam jej blisko...na tyle blisko aby mogła przyjść do mnie piechotą..
Jak za starych czasów tak i teraz usłyszałam te same słowa, poczułam ten sam ciepły uścisk.
tylko , że teraz dodała, że mam niemądre sny... jak mogło mi się przyśnić coś tak okropnego. Hania, jedyna córka , jedyna wnuczka, jedyna... za dużo myślisz....Mamo, a może za dużo chcę?

Boże, więc wierzę...

Dzisiaj 38 rocznica śmierci brata mojej teściowej. Zginął na motocyklu wracając do domu od swojej dziewczyny. Mój M. urodził się 3 lata później i nosi jego imię.
Wszyscy byliśmy na porannej mszy w jego intencji, później na cmentarzu. Byłam u spowiedzi i komunii, oczyściłam się...

lżej mi na sercu jak to z siebie wylałam...wylałabym więcej bo wiele mi chodzi po głowie, ale może innym razem...wciąż jestem u mamy, Hania własnie się budzi z przedobiedniej drzemki, zza ściany dobiegają radosne śmiechy ( wujek chrzestny dostał urlop w wojsku , Hania go uwielbia) a w powietrzu unosi się zapach ogórkowej (Hani i mojej ulubionej zupy) a mama nie wiedziała że przyjedziemy...

Wiem, że wszystko biegnie swoim torem... jestem szczęśliwa że mam ich wszystkich, że mam to co zostało mi dane i bardzo to doceniam...

1 sierpnia 2015, 10:13

Co jest?

Temperatura o 6:00 36,67 a godzinę później już 36,77.
Chyba coś jest z moim termometrem nie halo. Albo ze mną ;)
Dziś od rana piękne słonko u mnie świeci. Samopoczucie wspaniałe, świeżo zmielona kawa smakuje pysznie...:)
Chwila relaksu...i czytania pamiętników... :)

4 sierpnia 2015, 15:47

Jestem znów, nawet spodobało mi się pisanie :) choć nigdy nie byłam w tym dobra. Wczoraj of wskazał owulację linią przerywaną. Ciekawe na ile to prawda. Cykl laparoskopowy, bez żadnych leków stymulujących owulację. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeszcze do końca tygodnia jestem na l4, tak mi jest dobrze, że najchętniej nie wracałabym do pracy. Mimo, że mam momenty że prawie kota dostaje (zwłaszcza wtedy jak malutka nie chce jeść- a tak jest z każdym posiłkiem , no, z wyjątkiem słodyczy). Nawet ostatnio jak koleżanka z pracy do mnie dzwoniła zapytać jak tam zdrówko, ja akurat byłam w trakcie karmienia rosołkiem (połowa już leżała na podłodze, rączki upaćkane, nie wspomnę o ubranku) i bezsilna mówię do słuchawki, że kota dostanę jak tak dalej będzie... to usłyszałam : "mówisz jak nie matka" . Przegłodź ją trochę to sama się upomni.
Jak przegłodź? No niewyobrażam sobie jak mogłabym to zrobić. Chyba sobie kupię jakąś książkę dla mam niejadków. Jeśli ktoś czyta mój pamiętnik i zna jakiś sensowny tytuł to proszę o podpowiedź :) .

Pogoda cudowna, chciałam męża wyrwać z roboty i skoczyć nad morze na kilka dni. Siedzę i szukam jakiegoś noclegu . M mówi ze szkoda mojego czasu, bo na bank nic nie znajdę. Chce jechać w ciemno. Tak jak zwykle. Trochę się obawiam z małym dzieckiem. To nie czasy gdy byliśmy tylko we dwoje i mogliśmy nocować nawet pod gołym niebem. No ale chyba nie będzie wyjścia... ryzyk fizyk.

5 sierpnia 2015, 07:52

Wstałam rano spocona, jakieś okropne sny mnie męczyły całą noc. Mierzę temperaturę, a tam 36,87. No to szybko włączam komputer żeby zaznaczyć (lubię jak idzie do góry :), of myśli i myśli...kurcze, coś się zawiesiło...nagle wyskakuje okienko że zmieniony został termin owulacji z 23dc na 18dc. Zdziwko, ale czemu? No dobra, niech tam im będzie... wg of po nowemu jestem dzisiaj 10 dpo owulce. Niestety nie mam testu, więc jak zwykłam zawsze przedwcześnie testować , tak w tym momencie nie uczynię tego :) Jadę na wakacje i luzuje zaworki . Nie będzie testowania!

Żeby się jakoś odrobinę wyluzować umówiłam się dzisiaj do kosmetyczki. Na tym l4 kompletnie zarosłam... a paznokcie...aż wstyd ręce na stół położyć... ale takie uroki pracy w ogrodzie. Mnie nawet rękawice nie pomagają, zawsze mam ziemię wszędzie.

Na dzisiaj plan jest taki:

Moja maleńka jeszcze śpi, więc czekam aż otworzy oczęta, zjemy śniadanko i zaczynamy dzień :)
Hania zostaje z babcią a mamusia leci na relax i zakupy.
Tatuś nasz ma dzisiaj już wolne, ale pojechał z moją mamą na wizytę do Warszawy, więc nie wiem jak długo się zejdzie.
W każdym razie czeka mnie jeszcze pakowanie, którego okropnie nie lubię.
Jedziemy dzisiaj w nocy, plan ze do Władka, a na czym stanie to się zobaczy :) Oczywiście w ciemno, M mówi , ze jak nie znajdziemy noclegu to najwyżej do domu wrócimy...a to dobre...600 km :)

5 sierpnia 2015, 14:12

Jestem. Zrelaksowana i upiększona :) . Położyłam Hanię spać i sama też chyba to zrobię bo głowa pęka z tego upału..

11 sierpnia 2015, 22:26

Kurcze.... od czego tu zacząć...

wróciłam z wakacji...w końcu wylądowaliśmy w Krynicy Morskiej i było cudownie...

Nie, źle zaczęłam....

ZROBIŁAM DZIŚ TEST CIĄŻOWY, WYSZEDŁ POZYTYWNY, POLECIAŁAM NA BETĘ , WYNIK 63,6 .... JESTEM W CIĄŻY! O MATER...SŁÓW KOMPLETNIE BRAK...

Jutro mąż ma urodzinki...ale będzie prezent :)

Umówiłam się do mojego gina na wizytę 28 sierpnia. Mam brać luteinę i Parlodel cały czas.

Boję się okropnie... Boże, czuwaj nad moim maleństwem...

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2015, 22:52

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii