X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Bede mama, bede powtarzac jak mantre
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Bede mama, bede powtarzac jak mantre
O mnie: 32-latka, mezatka od wrzesnia 2014, germanistka, raczej optymistka, ceniaca sobie harmonie i zachowanie zdrowego rozsadku. Maz 35 lat
Czas starania się o dziecko: styczen 2015
Moja historia: Luty 2017 Starania rozpoczelismy spontanicznie. Moj maz od 3 miesiecy byl ze mna na obczyznie (DE) i chodzil do szkoly i nie myslelismy o dziecku w tamtym momencie. Tzn. zawsze chcielismy miec 3 dzieciakow, ale wiedzielismy, ze dopoki maz nie ma pracy, to wiadomo, lepiej nie. A pozniej jakos w styczniu tak wyszlo i mowilam mezowi, ze moge byc w ciazy, bo to akurat srodek cyklu, a on na to: no to jakos damy rade. No, ale... nic nie bylo ;). I postanowilismy, ze bedziemy probowac, bo nie wiemy, ile to moze potrwac, a ja bylam swiadoma swojej niepotwierdzonej endometriozy. No i tak probowalismy pol roku, az do lipca, kiedy zatrzymal mi sie okres, ale to nie byla ciaza, tylko powiekszaja sie torbiel endometrialna... Jeden lekarz mowil, zeby czekac na okres, wiec poszlam do drugiego i dal mi skierowanie na laporoskopie, zeby wykluczyc, badz potwierdzic przyczyne naszych niepowodzen. I to byla najlepsza decyzja. Zapisalam sie na laporoskopie na wrzesien 2015. Po zabiegu okazalo sie, ze: - mam lewy jajowod niedrozny -endometrioze (nie wiem ktorego stopnia, bo nic nie napisali) -odetkali prawy jajowod -mam przegrode w macicy, ktora trzeba usunac na hsg (w czasie operacji nie mieli narzedzie, zeby akurat to przeprowadzic). Listopad 2015 HSG - usunieta przegroda. Staran ciag dalszy, ktore trwaly do czerwca. Zirytowana poszlam do mojej lekarki, ktora porobila badania, z ktorych wynikalo, ze wszystko jest ok. Powiedziala, zeby maz sie przebadal. Badania wyszly ok (jak mialy wyjsc, w koncu ma juz dzieci ;)). Z tymi wynikami wyslala mnie do klinki leczenia nieplodnosci. Trafilam tam w sierpniu 2016. Lekarz super. Po zapoznaniu z historia mojej choroby, powiedzial, ze sa 3 wyjscia: - czekac - moze sie udac - invitro, bez problemu dostaniemy dofinansowanie, bo badania sa swieze - zrobic ponownie hsg, zeby zobaczyc, czy przegroda zostala dobrze usunieta. Zgodzilam sie na 3 opcje. I 3 dni pozniej bylo juz po wszystkim. No i staralismy sie. Po hsg mialam super plodny sluz, jakiego juz dawno nie mialam. Pojechalismy na urlop do Polski. A na urlopie w Polsce okazalo sie, ze sie udalo, niestety nie na dlugo. Wszystko bylo nie tak, ja powinno. Po tym jak sie dowiedzielismy, pojechalismy do Szklarskiej Poreby na tydzien. Lazilam po gorach, niby nie wysokich, ale jednak... Potem wracalismy przez te przeklete gory do domu, a ja strasznie sie stresowalam, czulam jak boli mnie brzuch. Chcialam wyluzowac, ale ciezko bylo. Po powrocie mialam dzien wolnego. A w 1szy dzien pracy, zaczelam krwawic. Zastanawialam sie, czy isc do pracy, ale stwierdzilam, ze tylko jedna plamka, wiec pojde. W pracy bylo juz tylko gorzej. Zadzwonilam do lekarza, ten powiedzial, ze mam isc do domu, i jak biore progesteron to mam lezec i przyjsc jutro, tak jak mialam termin na 1sza wizyte ciazowa..., ktora okazala sie tylko potwierdzeniem, ze nic po Naszym Cudzie nie pozostalo... Na szczescie obylo sie bez lyzeczkowania. Lekarka powiedziala, zeby odczekac miesiac i zaczac starania na nowo. Myslalam, ze jak raz sie udalo, to teraz tez szybko pojdzie. Mamy teraz luty 2017 i dalej nic... Postanowilismy, ze zanim zdecydujemy sie na in vitro, to sprobujemy do wakacji Naprotechnologii. Nauczylam sie modelu Creightona i jestem po 1szej wizycie u lekarza. narazie nic nie przepisal, poza wit D3 (4000j.m) i kwasem foliowym (400µm). Zrobilam zestaw badan i mam chodzic teraz na monitoring. Nastepna wizyta 23. marca. I zobaczymy, co lekarka zaleci. Najgorsze to to, ze te monitoringi moge robic u swojego lekarza, ktory tylko we wtroki i czwartki ma dluzej, wiec bede musiala chodzic pozniej do pracy. Nie wiem jak to pogodze, ale sprobuje...
Moje emocje: Rozczarowanie, smutek, zlosc. Kiedys bylo poczucie niesprawiedliwosci, ale teraz juz nie ma. Stwierdzilam, ze to nie ma sensu, bo na swiecie jest tyle niesprawiedliwosci... Napewno na poczatku dolowal mnie jeszcze fakt, ze moj maz ma dwoje dzieci a ja nie moge dac mu dziecka. Z jedynm z nich nie ma kontaktu i to mnie bardzo dobijalo, bo wiem, jak bardzo chcial miec pelna, szczesliwa rodzine. Czulam sie gorsza od jego poprzednich wybranek. Z czasem zaczynam jednak akceptowac ten stan rzeczy, nie poddaje sie, ale tez juz nie rozpaczam tak bardzo. Mam jakies dziwne przeczucie, ze niedlugo sie uda :)

11 kwietnia 2017, 22:34

11. kwiecien 2017
Po ostatniej wizycie u Naprotechnologa, moj stan psychiczny znacznie sie pogorszyl. Nie wiem, jak mam wrocic do psychicznej rownowagi :(. Lekarz twierdzi, ze mam lekkie PCO. Hormony ok i PCO? Troche nie wierze w ta diagnoze. Poza tym przepisal mi Natrexone (0,5 mg zwiekszac do 4,5 mg), progesteron i Pregnyl.
Od wczoraj biore Naltrexone i zobaczymy, co z tego wyniknie.
Narazie staram sie zlapac oddech, bo strasznie mi ciezko ostatnio na sercu. Mam wrazenie, ze nic mi nie wychodzi w zyciu. A wiem, ze takie myslenie do nieczego dobrego nie prowadzi.
Tak bardzo bym chciala, zeby te glupie lekarstwa pomogly. I zeby spontaniczna proba zakonczyla sie sukcesem. Zastanawiem sie, czy to juz wszystko, co wykryto w moim organizmie. Oby...
W kazdym razie dalej jestem zdania, ze jesli po urlopie sie nie uda, to idziemy na in vitro. Nie chce juz czekac. A bilans za 2 miesiace leczenia to 1000€. Bagatela... Chcialabym jeszcze raz zrobic HSG. Zapytam o to mojej lekarki nastepnym razem. A tym czasem biore nastepna tabletke Naltrexone na lepszy sen (choc narazie, to nie moge po nim spac). Kolorowych Dziewczeta

8 maja 2017, 18:50

08. maja 2017

I juz po nastepnej wizycie. Mam zrobic testy na nietolerancje (wyniki bede miala do tygodnia), test na stres, glukoze i insuline. No i oczywiscie zastrzykow ciag dalszy, progesteron, Naltrexone i suplementy. Boze, czy to kiedys sie uda? Jestem juz na diecie niskoglikemicznej i chodze juz glodna. A co bedzie jezeli wyjdzie jeszcze jakies go...?...
Moze nie wyjdzie, ale juz nic mnie nie zdziwi. Zastanawiam sie jeszcze nad genetyka. Czy moze to zbadac? W koncu juz raz poronilam, i nie chce juz tego przechodzic.
Ale jakie badania tu zrobic? Zrobilalbym MTHFR. Ale to tyle kasy znowu... Chyba poczekam do konca roku i moze z klinki mnie skieruja...

Do tego jeszcze przeszlosc mojego meza przesladuje i dobija. Ten stres mnie wykonczy i wiem, ze do niczego dobrego nie prowadzi. Musze wyluzowac... Postaram sie.

13 czerwca 2017, 22:59

13. czerwca

A wiec testy na nietolerancje wyszly bardzo dobrze. Nie mam zadnych alergii i nietolerancji pokarmowych. Natomiast wyszla jeszcze insulinoodpornosc i podwyzszone DHEA, co jest kolejnym dowodem na to, ze mam lekkie PCO. I co? Dieta z indeksem niskoglikemicznym i proba rezygnacji z glutenu. Masakra. A moja lekarka dalej twierdzi, ze mam czekac z probami. Nie wiem na co, ku... Chyba az sie zestarzeje. Ona sie pewnie upiera przy tym, zeby dojsc do 4,5 mg LDN. A jestem przy 3,5 mg, bo jak wchodzilam na 4,0 mg to mialam potworny bol glowy i wrocilam do poprzedniej dawki. Mam probowac zwiekszyc dawke, a jak nie wejdzie, to trudno.
Bede jeszcze ja namawiac na HSG i to jeszcze tego lata. Ale to nastepnym razem.

No i ogolnie zas dol, bo w kazdym badaniu cos wychodzi... Te geny mojego ojca... Ze tez nie moglam odziedziczyc ich po mamie. A tu sklonnosc do cukrzycy jak malowana. Ale czytalam o tym i widzalam, ze dieta mozna troche zdzialac. Jestem na dobrej drodze. Jeszcze tylko meza musze troszke podszkolic, jak bedzie gotowal ;). Bardzo go kocham i ciesze sie, ze mam w Nim wsparcie.

8 lipca 2017, 23:59

Tak czasami podczytuje pamietniki innych staraczek i jest tam tyle bolu i cierpienia... Zdarzaja sie cuda, ale jest tez duzo cykli, ktore maja liczbe powyzej 12... To takie niesprawiedliwe... Najgorsze jest to, ze jak tutaj mozna zapomniec o staraniach, kiedy trzeba brac ta tone lekow, zastrzyk w odpowiednim czasie, progesteron itd.

W wakacje robie badanie mutacji, to juz postanowilam. Mam nadzieje, ze wyniki bede dobre...

26 lipca 2017, 20:37

Moj plan dzialania jest nastepujacy: testy na mutacje juz zrobilam. W wakacje zrobie komorki NK, Homocysteine i pare drobnych rzeczy. I w zaleznosci od wynikow bede szukac dalej. Ale sadze, ze bez in vitro sie nie obejdzie. Jakos juz nie wierze w te naturalne starania. Dobrze, ze teraz przyjezdza mlody Meza, akurat bedzie w srodku cyklu ;) a Maz ma nocki, wiec nie bedzie jak sie starac. Zreszta co to da? Nic, nic, nic. Aktualnie jestem w 26 cyklu staran i udalo sie jeden, jedyny raz... Skonczylo sie szybciej niz zaczelo. I wole mylsec, ze to jakas sprawa genetyczna, nawet Moja, Nasza wina, niz, zeby wyszedl jakis problem immunologiczny. Kurcze tych sterydow to sie boje...
Jeszcze ostatnio pytalam o adopcje zagraniczna. I co: jednym z warunkow jest 5 lat po slubie. A my mamy dopiero 3... Boze caly czas pod gore. Moja wiara w Boga tak podupadla, ze az przykre. Chyba mnie nie lubi. Nie wiem, ile jeszcze mam sily. Ale wiem, ze moge sprobowac jeszcze in vitro. A potem rezygnuje ze staran, bo po co inwestowac w cos co moze sie nie powiesc. Moze powinnam uzyc sily podswiadomosci. Tylko co, jezeli sie juz nie wierzy... Tak bym chciala, zeby to glupie HSG co dalo.

6 sierpnia 2017, 19:30

Testy MTHFR? Oczywiscie wyszlo cos... Nie homozygoty na szczescie, ale dlaczego wogole? MTHFR C677CT i A1298 hetero i PAI-4g hetero... Serce mi walilo, jak oszalale, jak czytalam te wyniki, ale w sumie niby te mutacje ma 40% spoleczenstwa, wiec prawie co 2 osoba. No, ale chyba nie co druga kobieta ma problem z tymi mutacjami w ciazy. Po prostu albo sie ma pecha albo nie. Czasami sobie mysle, ze cudem bedzie jak zajde w ciaze, ale teraz juz wiem, ze nie dosyc, ze mam problem z zajsciem, to jeszcze moga byc problemy z utrzymaniem, chociaz nie musza. Ten cykl mam ochote odpuscic. Tzn. bede brac lekarstwa, zastrzyki i progesteron, ale nie licze juz na nic. Musze zrobic dalej NK i homocysteine, a w srode rozmowa z genetykiem. Wtedy dowiem sie jakie moge spozywac dawki metylowych form. Wit b12 jest w porzadku, na dosyc wysokim poziomie, wiec moze nie bedzie tak tragicznie. W kazdym razie zastanawiam sie nad tym czy kiedys bede mama. Bo caly czas, k... cos. Nie dosyc, ze problem z zajsciem, to mozliwe problemy z utrzymaniem. A jesli zdecyduje sie na in vitro, to mozliwa zakrzepica przy moich mutacjach. Nie wiem, czy odpusic. Wtedy jedyna droga bedzie adopcja, przynajmniej komus pomoge. Moj M nie ma nic przeciwko. Narazie ciezko mi sie zyje. Bo wszedzie widze biegaljace dzieci i rodziny z dziecmi a nasza jest taka... niepelna... Czy to sie kiedys zmieni. Narazie to nawet nie mam sily walczyc. Niedlugo wakacje, koniec z suplementami, nie bede brac calej tej apteki ze soba. Biore tylko tyroksyne i LDN, no i progesteron w razie czego. A reszte mam gdzies. Naprawde gdzies... Bo moje starania i tak nic nie daja.
Nadzieje mam tylko, ze moja lekarka ogarnie temat mutacji i bedzie w stanie cos poradzic w razie czego.

24 września 2017, 17:18

Ostatni okres mnie dobil. Niby co miesiac przechodze to samo, ale jakos mnie to dobilo. Teraz chyba wrzcuam na luz i bede miala miesiac przerwy. Poczekam na HSG. Bardziej prawdopodobne, ze po nim sie cos wydarzy niz przed nim. W czwartek wizyta. I jestem pelna obaw, czy nie bedzie nowych torbieli... A teraz wszystko bedzie widac, bo po okresie i przed owulacja. Z drugiej strony to dobrze, bedzie tez widac, z ktorego jajnika bedzie owulacja.

6 października 2017, 22:43

A ja dalej jakis mam luz. Czytam OF, ale nie nakrecam sie. Nie doszukuje sie objawow. I mam dwa nowe postanowienia. Odnosnie planow rodzinnych to:
- chyba przedluze naprotechnologie do marca
- potem in vitro i tylko rok

A odnosnie zycia zawodowego: jak sie nie uda, to pojde na studia. Moge inwestowac w siebie, teraz jest dobrze na rynku pracy, ale nie wiadomo jak bedzie za 10 lat.

A po wizycie w sumie nic nowego sie nie dowiedzialam. USG nie zrobila, chyba dlatego, ze z wykresu wyczytala, ze mam okres a juz nie mialam... Dodala Lamette na stymulacje, reszta lekow bez zmian. Moze dolozy Metformine. A HSG bede miala 21. listopada czyli w 15 cyklu po poronieniu. Moze ten okaze sie szczesliwy? Ale wierze tylko w nauke a nie magie liczb ;)

16 października 2017, 22:48

Skierowania na HSG nie dostalam od mojego lekarza, bo juz mialam 2 razy. No i w sumie jakos mnie to nie dziwi, bo i tak moja lekarka nie jest przekonana do Napro. Specjalnie sie tym nie przyjelam, bo w sumie pomyslalam, ze co ma byc to i tak bedzie i zawsze chcialam cos przyspieszyc, a i tak to nic nie dalo.
A teraz to mam swira w glowie, bo boje sie zatestowac. Nie mam zadnych objawow ciazy, okresu zreszta tez nie. Ale teraz to jakos jak sobie pomysle, ze znowu mam miec okres, to lzy same cisna sie do oczu. I stwierdzilam, ze nie ma sensu juz sie starac. Bede brac lekarstwa oczywiscie, dieta i tak dalej, ale zandego seksu na sile... To nie na moje sily...
Jedyny objaw to bol glowy, ale to pewnie spadajacy progesteron...

16 października 2017, 22:48

Skierowania na HSG nie dostalam od mojego lekarza, bo juz mialam 2 razy. No i w sumie jakos mnie to nie dziwi, bo i tak moja lekarka nie jest przekonana do Napro. Specjalnie sie tym nie przyjelam, bo w sumie pomyslalam, ze co ma byc to i tak bedzie i zawsze chcialam cos przyspieszyc, a i tak to nic nie dalo.
A teraz to mam swira w glowie, bo boje sie zatestowac. Nie mam zadnych objawow ciazy, okresu zreszta tez nie. Ale teraz to jakos jak sobie pomysle, ze znowu mam miec okres, to lzy same cisna sie do oczu. I stwierdzilam, ze nie ma sensu juz sie starac. Bede brac lekarstwa oczywiscie, dieta i tak dalej, ale zandego seksu na sile... To nie na moje sily...
Jedyny objaw to bol glowy, ale to pewnie spadajacy progesteron...

9 grudnia 2017, 18:35

Termin na 18. grudnia w klinice leczenia nieplodnosci juz jest. Mam nadzieje, ze lekarz ogarnie i zapronuje cos sensownego. Sama jestem ciekawa co powie. Probowalam jeszcze u innego lekarza poprosic o skierowanie na zabieg, ale mowi, ze to nic nie da. I zeby pojsc w strone in vitro. I w sumie to juz bym chciala. Dojrzalam do tej decyzji.

9 grudnia 2017, 18:35

Termin na 18. grudnia w klinice leczenia nieplodnosci juz jest. Mam nadzieje, ze lekarz ogarnie i zapronuje cos sensownego. Sama jestem ciekawa co powie. Probowalam jeszcze u innego lekarza poprosic o skierowanie na zabieg, ale mowi, ze to nic nie da. I zeby pojsc w strone in vitro. I w sumie to juz bym chciala. Dojrzalam do tej decyzji.

9 grudnia 2017, 21:10

Jak ja bym chciala wierzyc, ze sie uda, ale jak uwierzyc, jesli nie udalo sie 30 cykli? Tak sobie czasem mysle, ze boje sie, jesli przy in vitro wyszloby, ze mam slabe komorki, albo inne dziadostwo, genetyczne.... Taka glupia spirali bezsensownych mysli. Moj maz mowi, ze pesymistyczne mysli przyciagaja nieszczescia. No tak, tylko w o wielu rzeczach, to ja nawet nie myslalam, a wyszly... I tez sie zdziwilam.
Tak czasami mysle sobie, ze moze czas pogodzic sie z tym, ze juz na zawsze bedziemy tylko we dwojke, ale nie potrafie sobie tego wyobrazic... Ta spirala mysli mnie wykancza. Szkoda, ze nie mozna wylaczyc obszaru mozgu odpowiedzialnego za myslenie o takich glupotach ;).
Dzis moj Maz mnie wzruszyl, bo po raz kolejny powiedzial, ze nawet jak nie bedziemy miec dzieci, to on i tak chce byc ze mna, bo dzieci sa do pewnego momentu i wywrufaja a my zostajemy. Bardzo go kocham i naprawde doceniam, ze go mam.

9 lutego 2018, 18:21

2ga laposroskopia i HSK diagnostyczna; wynik: brak endometriozy, drozne jajowody, macica w porzadku. Cud? Nie wiem...
Wiem, ze jestem w punkcie wyjscia... Nie wiem czemu sie nie udaje. Ale teraz daje sobie luz na 3 miesiace. Potem wracam do dalszych badan (genetyka i immunologia)

17 lipca 2018, 15:16

Hmmm. Koniec ze staraniami...???
Przez te 5 miesiecy bardzo duzo sie wydarzylo...
Z negatywow to depresja (dopiero teraz czuje ze zyje). A z pozytywow to kupno domu.
A dzieci, chyba o nich nie marze. Depresja dala mi popalic i wyssala ze mnie resztki sil. Poza tym, moj organizm jest na maksa rozregulowany... Z punktualnego okresu, zrobil sie jeden wielki misz masz ;). Dieta porzucona, zjadlam tone cukru przez ostatni czas... Nic dobrego z tego nie wyszloby, przynajmniej na razie. Hustawka wagi, brak snu, psychotropy, i tabletki nasenne.
Nie bede tutaj pisac o widmie depresji, bo to temat na inny portal, ale na ten czas koncze walke o dziecko...

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2019, 18:58