Skasowałam pierwsze wpisy. Wróciłam z krótkiego urlopu i jak przeczytałam te smuty aż mi się źle zrobiło Tak nie może być! Ze złym nastawieniem nic nie zdziałam. Wróciłam z Bieszczad naładowana pozytywną energią i zamierzam się tego trzymać.
Fakt marzę o dziecku (mam nawet mebelki) jak o niczym na świecie ale wiem, że się doczekam. Jestem teraz na dobrej drodze, wiem co mi dolega. 3 cykle działami sami (to jest drugi). Jak nic nie zdziałamy w kwietniu monitoring cyklu - chcę sprawdzić czy duphaston działa i zobaczymy. Może zdecydujemy się na inseminację. Może Mąż ma świetne wyniki nasienia, trochę mu kontuzja kręgosłupa utrudnia współżycie ale radzimy sobie
Nie chcę terroryzować męża, nie chcę terroryzować siebie. Chcę cieszyć się naszym związkiem, a jest nam razem na prawdę dobrze. To jest na 10000000000% moja druga połówka i powinnam to doceniać. Brak Blupa (tak nazywamy naszą fasolkę) nie przekreśla tego, co jest między nami.
To jest mój pierwszy cykl z Ovu, 2 z duphastonem. Jak na złość miałam we wtorek szyty palec i podejrzewam, że szczepionka przeciwtężcowa podwyższa mi temperaturę. Także nie nakręcam się wykresem. Wykupiłam dostęp, więc sobie wpisuję tempkę i objawy. Duphaston sprawy nie ułatwia, ponieważ przez niego bolą mie piersi, macica, jajniki Także luz! Zapraszam dziewczyny, które chcą wyluzować i razem ze mną, z głową podniesioną do góry czekać na nasze Blupy
Rok 2014 będzie rokiem szczęśliwym!!!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 marca 2014, 17:10
A skoro już o mężu mowa - mój mąż jest wytrawnym kucharzem. Bynajmniej nie z zawodu, choć to wielka szkoda, ale z zamiłowania. Wczoraj zrobił przepyszny hummus i upiekł tortille pszenne. On nie może się doczekać moich ciążowych zachcianek Co za wariat. Będę wyglądała jak wieloryb - to pewne. Przytyję ze 30 kg najmarniej. Dla Blupa plan żywieniowy też już ma - będzie gotował jedzonko. Zobaczymy jak przyjdzie co do czego
Wg ovu jestem w 4 dpo. Moim zdaniem w 5 ale trzymam się ovu. Testów nie kupiłam i nie zamierzam ich kupować. Czekam na @. Bety też nie robię. Pełen luz.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca 2014, 05:23
Jak to się dzieje, że zielone wykresy na ovu dodają mi skrzydeł, a wieści o kolejnych zaciążonych koleżankach mówiac delikatnie mnie dołują? Nie chwaliłam się, ale w ciągu ostatnich 9 miesięcy 6 babek u mnie w pracy zaciążyło. Nie włączam się w rozmowy na ten temat z oczywistych powodów. Najbardziej "cieszą" mnie spotkania np. świateczne, podczas których każda życzliwa koleżanka życzy mi ciąży - prawdopodobnie mam to wymalowane na twarzy jakimś dla mnie niewidzialnym szyfrem Dlatego w tym roku postanowiłam się wymigac. Zachoruję, wezmę urlop - oleję te bzdurne spotkania.
Skoro już tak marudzę, pozwolę sobie na kontynuację.Najbardziej lubię teksty mojej przyjaciółki, którą uwielbiam na zabój,ale do dyplomaty jej daleko Ma 13 miesięcznego synka (wpadka) i ciągle biadoli jaki to obowiązek, jak nie może iść do toalety przez cały dzień, jaka jest zmęczona itd. i przestrzega mnie słowami typu: "ale zastanów się czy na pewno tego chcesz" no kochana jest, do rany przyłóż. Z drugiej storny, skąd ma wiedzieć co czuję, skoro w ogóle nie musiała się starać o bobasa? Poszła do gina na kontrolę i usg, a wróciła w ciąży. Wypierała swój stan do 6 miesiąca Mogłaby oczywiście bardziej mnie słuchać ale ja chyba za dużo oczukuję od innych.
Zastanawiam się jak radziła sobie na przykład moja mama. 2 małych dzieci, pieluchy tetrowe, brak mokrych chusteczek i innych udogodnień... Często była w domu sama, bo tata pracował w Niemczech. Brudna nie chodziłam, głodna też nie. Ba! Na zdjęciach jestem wystrojona jak dziecko cygana Obiad był, mieszkanie czyste. Dodatkowo, mama po nocach szyła zabawki, żeby trochę dorobić. Moja babcia troszkę pomagała ale niewiele, była ciągle w rozjazdach. 2 babci nie mam. Jak ta moja mamcia wszystko ogarniała?
No nic, czekam na ten "przykry" obowiązek z niecierpliwością. Uprzedziłam męża, że dom zapewne popadnie w ruinę choć przy 3 zwierzakach modelowo nigdy nie wyglądał.
Lecę jeszcze się zdrzemnąć. Przez to marudzenie zrobiłam się senna a kot wstał i chce jeść.
AKTUALIZACJA
Oczywiście zaspałam. Ale to nie ważne. Okazuje się, że mój mąż jest ekspertem od piersi. Narzekałam z rana, że mnie bolą - duphaston, okres za 9 dni... a On na to, że to nie okres. Ze mam inne piersi niż przed okresem i kto jak kto, on się przecież najlepiej na moich piersiach zna. I rezultatem jego pokręconego rozumowania jest oczywista diagnoza - ciąża. 3majcie mnie!
Miłego dzionka wszystkim życzę i przepraszam za porannego marudka. No ale jak tu o 3:30 być optymistą
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca 2014, 08:01
No i po weekendzie A w zasadzie po poniedziałku. Pierwsze grillowanie za nami Mam nadzieję, że cały marzec będzie taki piękny. Mamy z koleżanką z pracy taką teorię, że marzec to najgorszy miesiąc w roku. Niby to zima, ale nie zima. Niby idzie wiosna ale jakoś szaro i smutno. Do tego przesilenie wiosenne i wszyscy przysypiają. A w tym roku... takie zaskoczenie! Ptaszki ćwiergolą, 12 stopni na słoneczku i powoli robi się zielono! Żyć nie umierać. Mój pies oficjalnie rozpoczął sezon kąpielowy i pływa jak szalony w jeziorku w Parku Szczęśliwickim. Czas leci szybko, ale akurat mnie to cieszy. Biorę się za wiosenne porządki, zwłaszcza w szafie. Koniec z szarymi swetrzyskami i grubymi kurtkami. Chowam, część wyrzucam/oddaję i nawet jeśli zima wróci - nie wyciągam. Przyszła wiosna, w sklepach sandałki - czekam na LATO )) Ale najpierw na maj. W maju bowiem mamy same święta:
- moje imieninki
- Pan Mąż kończy 40 latek
- nasza 5 rocznica małżeństwa
- dzień Mamusi (może i ja poświętuję w tym roku?)
- imieninki siosty
- i urodziny żony brata mojego męża (nie lubimy się więc to mnie akurat nie ekscytuje ale uczciwie wpisałam na listę )
A to tego wszystkiego jedziemy na wymarzoną wycieczkę do Pragi. Więc jak widzicie planujemy życie niezależnie od tego to przyniesie cykl Jak wszystko pójdzie dobrze pojedziemy w Blupem w brzuszku. Co prawda mąż zaplanował nam zawiedzania 48 h na dobę (tak tak, to nie pomyłka) i nie przewiduje postoju nawet na siusiu a co dopiero na ewentualne mdłości Jakoś sobie z tym poradzimy.
Zaraz koniec dnia i oby tak poleciało do końca tygodnia. Ciekawa jestem czy w poniedziałek przyjdzie @ czy w brzuszku pływa mały Bieszczadzki Zakapior, Blup. Objawy duphastonowe powoli ustępują i obecnie mam typowe okresowe. Wykres spadkowy, ale tym się w ogóle nie przyjmuję bo nie takie cuda widziałam na Ovu. Ponadto, mój mąż zadecydował, że odcinamy naszą starańczą (staraczą? starankową), no tę naszą przeszłość i liczymy czas od stycznia 2014. Ma to sens bo dopiero w styczniu dowiedziałam się co mi tak na prawdę dolega.
Jest dobrze.
Ps. Dziewczyny, robimy akcję Bikini-bambini. Widzę same seksowne przyszłe/obecne/oczekujące mamuśki. Każdy ćwiczy jak mu się podoba: spaceruje, śmiga na rowerze, ćwiczy z Chodakowską itd. Dbamy o siebie na całego
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2014, 16:09
Dostałam skierowanie na betę.... nie podoba mi się to. Kłóci się to z moją wewnętrzną potrzebą NIETESTOWANIA się w tym miesiącu. Ale gin mówi, że choć szanse są baaaaaaardzo znikome mam zrobić badanie. Bo jak coś wyjdzie mam brać dupka. Z tego wszystkiego przechodząc koło apteki zakupiłam test ciążowy i cały plan wziął w łeb. Nawet nie wiem jak do tego doszło
Wczoraj jak wracałam z pracy wszędzie widziałam złe znaki. Czy ja już się chwaliłam że jestem fatalistką? Najpierw dwa samoloty zostawiły opadający w dół czerwony ślad na niebie co mój mózg automatycznie połączył z opadającym wykresem. Potem drzewa mi się wydawały takie opadające i słupki przy drodze wygłądały złowieszczo Mąż ma ze mnie niezły ubaw Wszystkie objawy ustępują, został wzmożony apetyt, ból głowy spowodowany zapewne przesileniem wiosennym, oraz ciężkie, bolące i żylaste piersi - ale to dupek i @.
Nie wiem co z tym testem. Dzisiaj 24 dc. Licząc od początku miesiączki niby 3 tydzień, więc jak się udało coś wyjdzie. Gorzej jak wyjdzie fałszywy negatyw albo znowu <5. W weekend nie zrobię bo czekając na wyniki do poniedziałku będę chodziła struta, a tak jest szansa na relaks na słoneczku. W piątek? Jakoś mi nie leży. Pozatym mam zdjęcie szwów. Zostaje środa lub czwartek. Który dzień byście wybrały?
Dlatego uważam, że cykl nie będzie stracony?
1. Mam diagnozę, wiem co mi jest i wiem co z tym zrobić.
2. Ogarnęłam trochę swój cykl i utwierdziłam się w przekonaniu, że znam swoje ciało i wiem, kiedy wypada owulacja (ovu się myli).
3. Udało mi się poprawić relacje z mężem, co uważam za największy sukces.
4. Osiągnęłam spokój psychiczny. Jeszcze nie taki, do którego dążę ale patrzę na nasze starania z dużo lepszym nastawieniem. Duża w tym zasługa mojego męża. (Choć z oknem właśnie przeleciał samolot i zostawił opadający ślad dwóch kresek )
Troszkę chyba moja obecność na ovu jest zbyt aktywna i jeśli mi się w tym cyklu nie powiedzie ograniczam się do odwiedzania tej stronki raz dziennie. Wpisuję tempkę i objawy, sprawdzam ulubione pamiętniki i basta.
3majcie kciuki
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2014, 16:45
Tak się zbieram żeby napisać coś pozytywnego ale choroba powaliła mnie na dobre. Udało mi się uniknąć antybiotyku ale ogromnym kosztem. Szczęśliwie wracam do żywych
Na początku chciałabym Wam podziękowac za ogromne wparcie i słowa otuchy. Szczególnie Ikusi, która bardzo mnie wspierała. Wiele to dla mnie znaczy, zwłaszcza źe ciąża zaczęła się dość pechowo
Wiem, że wiele z Was się nadal stara i mocno przeżywa każde rozczarowanie dlatego nie będę się rozpisywała o moich odczuciach ciążowych ale postanowiłam zrobić krótką listę rzeczy, które mi pomogły zajść w ciążę.
1. Dobry lekarz - po roku leczenia się u różnych magików trafiłam w końcu na mądrego lekarza, pełnego empatii i zrozumienia. Postawił w końcu diagnozę i w styczniu br. rozpoczęłam leczenie. Pani Dr jest dla mnie ogromnym wsparciem psychicznym i będzie prowadziła moją ciążę.
2. Zmiana nastawienia - jest to bardzo trudne, zwłaszcza po dwóch latach starań. Ale jest to klucz do sukcesu. Pojedźcie z facetem na urlop, wystarczy romantyczny weekend, a zobaczycie rożnicę. My w tym cyklu byliśmy w Bieszczadach i bardzo dużo nam to dało. Seks był boski - w Warszawie mąż często nie ma siły, jest zmęczony, rozdrazniony a na wyjeździe nie chciał wychodzić z łóżka. Mogliśmy skupić się na sobie, szczerze pogadać a także zwyczajnie oderwać się od rzeczywistości.
I to tyle, serio
Co brałam/stosowałam w tym cyklu?
1. Żel conceive - polecam, bardzo przyjemny
2. Olej z wiesołka - nie zauważyłam różnicy
3. Wit b6 + b12 w dużej dawce
4. Duphaston
Trudno powiedzieć, czy oprócz dupka cokolwiek pomogło... Udało się, więc coś w tym na pewno jest.
Czy ovu mi pomogło?
I tak i nie. Wiem kiedy mam owulację i ovu mnie tylko utwierdziło w tym przekonaniu. Nie jest to program idealny. Na pewno fajną opcją jest pamiętnik oraz kontakt z innymi dziewczynami. Niestety ovu wciąga. Człowiek gapi się na swój wykres bezustannie. Forum jest pomocne, ale lepiej czasem zadzwonić do lekarza lub z kimś pogadać - nawet tutaj. Każda z nas jest inna, a niektóre wpisy mogą mocno namieszać. Trochę się same nakrecamy zupełnie niepotrzebnie. Na belly jest to samo- chciałam się dopisać do listopadowych mamusiek ale po przeczytaniu paru wpisów zrezygnowałam. Dziewczyny doszukują się niepokojących objawów, każdy spadek temp jest analizowany, a to jest bez sensu. Ja mam 36,6-36,8 więc powinnam wpaść w panikę. Nie mówiąc już o tym, że belly jest ogólnie kiepskie. Zamówiłam kalendarzyk na brioko i rezygnuję z dalszej subskrypcji.
Czy miałam objawy ciążowe?
Ciężko jest mi to ocenić, ponieważ mdłości czy bóle piersi były spowodowane duphastonem. Temperatura była niska, skoczyła z powodu choroby i obecnie spadła. Jedyne obiektywne objawy, których nie miałam nigdy wcześniej to ból w okolicach kości ogonowej oraz skurcze i dretwiemie rąk i nóg. Ok 26 dc mocno bolały mnie jajniki i macica ale teraz te objawy ustępują. Mam trochę nabrzmiałe piersi i wrażliwe sutki. Dużo śpię ale to przez chorobę. No i często odwiedzam WC - trochę wypiję i od razu lecę siusiu.
To tyle. Jak widzicie nic szczególnego.
Życzę wszystkim z całego serca powodzenia. Będę do Was zaglądać dziewczyny i trzymać kciuki.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2014, 08:29
No to ja jestem z Tobą :) ja też miałam 3 cykle z duphostonem ale nic mnie nie bolało, nie zwiększył mi apetytu - wręcz przeciwnie schudłam ok 2 kg w trakcie tych cyklów z nim. Tylko cykle wyszły na 0. I teraz 2 cykle z podwójną dawką cyclodynu. :)
No to kochana trzymam kciuki żeby ten 2014 był szczęśliwy i się udało :)