X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Brak sił...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Brak sił...
O mnie: Mam na imię Iza, mam 27 lat i od 2 lat cudownego, choć marudnego :), męża. Razem prowadzimy wspólny interes, który kosztuje nas dużo czasu i wysiłku, nie tyle fizycznego ale psychicznego. W tym roku rozpoczęliśmy również budowę wymarzonego domu z ogródkiem.
Czas starania się o dziecko: 13 miesięcy...
Moja historia: O maleństwo zaczęliśmy starać się 13 miesięcy temu i niestety nie wychodzi. Moja historia sięga jednak trochę dalej bo 5 lat wstecz. 5 lata temu okazało się że choruję na PCOS i przez kolejne 4 lata moje problemy hormonalne opanowywano tabletkami antykoncepcyjnymi. Po odstawieniu tabletek pełni nadziei zabraliśmy się z mężem "do roboty". Myślałam, że będzie normalnie, bez problemów jak u większości par, mówiłam sobie " dwa no może trzy miesiące i się uda", ale co miesięczne rozczarowanie w postaci @ skutecznie podcinało mi skrzydła. Po 4 miesiącach braku rezultatów "ciężkiej pracy" okres znikł na kolejne 4 miesiące. Brak okresu = brak owulacji, Brak owulacji=brak ciąży = coraz większy dół psychiczny. W maju udałam się do swojego lekarza endokrynologa, od razu zalecił badania hormonalne oraz przepisał duphaston od 10 do 16 dnia cyklu. Badania wyszły prawie że idealnie nawet prolaktyna w normie, co wręcz mnie zaskoczyło bo przed braniem leków lubiła być parokrotnie większa. Endokrynolog uspokoił mnie zalecił dalsze branie duphastonu oraz dodatkowo glukofage 750xr raz dziennie rano. Mijał maj, czerwiec i nic, brak ciąży, chodź leki trochę pomogły trochę na inne sprawy. Udałam się do ginekologa, który przez kolejne dwa miesiące bacznie obserwował moje jajniki i cały cykl. Po dwóch miesiącach diagnoza brak owulacji, co zresztą sama zaczęłam podejrzewać już wcześniej robiąc testy owulacyjne. We wrześniu przeszłam pierwszą terapię z clostilbegyt od 5 do 10 dnia cyklu, przy równoczesnym monitorowaniu cyklu, na szczęście, lub nieszczęście bez dolegliwości. Była owulacja choć trochę "przegapiona" ale ucieszyło mnie to, że leki działają. Ginekolog zalecił branie duphastonu, zrobienie testu 26 dnia. Niestety niespodziewanie 16 dc dostałam @.
Moje emocje: Sfrustrowana, zmęczona, zła, zrezygnowana. Brak sił...

20 października 2015, 23:13

5 dni do @.

Samopoczucie fatalne! Nic nie pomaga i nic nie odgania dziwnych myśli. Szlak mnie jasny trafia jak słyszę, że ktoś jest w ciąży i że to jest tak bardzo niesprawiedliwe, przecież my się tak staramy. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie a zwłaszcza mój mąż, a właściwie zwłaszcza on. Nie wiem czy ja w innym języku mówię. Chyba, że to tylko leki i hormony namieszały mi w głowie. Czuje się fatalnie, jajniki bolą, a piersi to chyba mi eksplodują. Ginekolog zalecił zrobienie testu ciążowego w 10 dniu brania duphastonu, ale czuje, że jest to zupełnie niepotrzebne, choć owulacja była w tym miesiącu (drugi raz w ciągu roku). Czuje, że będą łzy i nie łzy szczęścia tylko rozpaczy. Przełożę test na czwartek, mąż dał mi wolne więc będę miała cały dzień na rozpaczanie w samotności!

22 października 2015, 00:57

Jutro rano test, na samą myśl przewraca mi się w żołądku!! Staram nie robić sobie nadziei ale gdzieś tam w serduchu jakaś iskierka się tli, że zobaczę dwie kreseczki (czasem sobie to nawet wizualizuje, według niektórych podobno pomaga :)). Chciała bym się przenieść w przyszłość, żeby upewnić się, że czy na pewno spełni się Nasze marzenie,nieważne czy miała by się to stać za miesiąc czy za 5 lata, ale żeby się zdarzyło. Była bym spokojniejsza, a tak bardziej wierzę w to że się nie uda. Dosyć, że słabo ostatnio u mnie z pozytywnym nastawieniem i dobrym samopoczuciem to jeszcze mam jakieś żołądkowe rewolucje od tygodnia. Niby chce mi się jeść a jak się najem to mnie mdli i wymiotować się chce, później na samą myśl o jedzeniu mam odruch wymiotny. Może to z nerwów albo przez leki...

23 października 2015, 01:43

Czarne myśli się sprawdziły. Wyszła piękna JEDNA smutna kreseczka!!! Wszystko zgodnie z planem rozpacz, łzy i obwinianie siebie i wszystkich. Ale i tak nic nie pomogło. Mam ochotę zapaść się pod ziemię, żeby nikt mnie nie oglądał i żeby ją nie musiała z nikim rozmawiać.

Przyszły cykl stymulowany clo.

A teraz czekamy na @!!! Oby była o czasie, bo w zwyczaju ma się spóźnia.

27 października 2015, 23:40

14 cykl starań rozpoczęty w tym 2 z owulacją. Trochę kiepska statystyka, ale z drugiej strony mieliśmy tylko dwie szanse na zajście. Rozpoczynam 2 cykl z clo. Pierwszy cykl z clo przeszedł, powiedzmy bezobjawowo mam nadzieje, że ten też taki będzie. Nie wiem jaki będzie ten cykl, ale już powoli tracę nadzieję i chęci do dalszej walki a z drugiej strony nie potrafię odpuścić. Mam wrażenie, że tylko ja daje coś z siebie w kwestii starań o dzieciaczka i że nie mam na kogo liczyć. Nie wiem co to będzie...
Za trzy dni zaczynam brać dopalacze w postaci clo oczywiście :)

3 listopada 2015, 01:52

4 dzień na dopalaczach. Clo chyba mniej uciążliwa niż za pierwszym raza. Jajniki nie dają tak o sobie znać jak wcześniej, mam nadzieję że to nie oznacza że clo nie działa. Za to straszna zgaga mnie męczy. W piątek sprawdzimy jak się sprawy mają u ginekologa.

6 listopada 2015, 02:05

O 16 wizyta u gin. Czuje że dupa z tego w tym miesiącu choć to cykl z clo a w ostatnim cyklu owulka była. Chyba clo wpływa pozytywnie na moje samopoczucie a to sprawia że jakoś z mężem się lepiej układa, dużo miłości w tym tygodniu było

7 listopada 2015, 00:27

Chyba urodzony pechowo ze mnie. Gin powiedział że musimy zacząć szukać innych przyczyn braku ciąży. Mąż na badanie nasienia ja na drożnosc jajowodów. Dzisiaj 13dc są 3 pęcherzyki 13 15 i 17 mm nie wiem czy to dużo czy to mało bo tak się przejęła badaniami że nie zapytałam o to. Mam przyjść w poniedziałek sprawdzić czy była owu. Na teście nadal blada kreska. Czuje że przekroczyła jakiś etap w swoich staraniach po którym będzie juz tylko ciężej i nie będzie szczęśliwego zakonczenia. Jestem załamana...

13 listopada 2015, 00:11

KOLEJNA SZANSA STRACONA !! W poniedziałek na wizycie u Gin okazało się, że na owulacje w tym cyklu raczej szans nie ma. Pęcherzyk nie powiększył ani o 1mm, nic a nic. Tak też przeczuwałam, nie kuło w boku, testy wychodziły z bladą kreską, nie to co przy owulacji. Zawiodłam się, bardzo się starałam w tym miesiącu, żeby wszystko wyszło. Najbardziej denerwuje to że brałam clo i nici z owulacji. Plan obecnie jest taki:
- przyszyły cykl jajniki odpoczywają od stymulacji clo,
- mąż robi badanie nasienia,
- kolejna wizyta w przyszłym cyklu 13 dnia.
Jeśli do przyszłego roku nic nie wyjdzie z naszych starań mam pomyśleć nad badaniem drożności jajowodów.
To wszystko bardzo mnie stresuje i dołuje jednocześnie. Nie chce mi się wychodzić do ludzi, z nikim nie chce mi się gadać. Zawsze byłam wytrwała w dążeniu do celu, robiłam wszystko żeby osiągnąć to co zamierzałam, nawet jeśli inni podkładali mi kłody pod nogi albo we mnie nie wierzyli. Teraz mam wrażenie, że walczę sama ze sobą i za cholerę nie daje już rady. Przeraża mnie myśl, że to może być dopiero początek naszej walki.
Muszę się czymś zająć dodatkowo, chociaż na brak zajęć nie narzekam. Szkoda, że zimy w tym roku mam nie być to może na drutach jakieś skarpetki dla całej rodziny albo szaliki bym robiła.

18 listopada 2015, 01:03

Czekamy na badanie nasienia. W sobotę wszystko będziemy wiedzieć, ale jestem spokojna bo wiem, że problem leży po mojej stronie. Nie czekam na @ jakoś specjalnie, wiem że przyjdzie, nawet nadziei sobie nie robię.