3 dc. Jestem po pierwszym miesiącu starań. Wiecie, że ja naiwna i głupia myślałam, że od razu, po pierwszym miesiącu nam się uda? 🤣
Nigdy dotąd nie chciałam, nie pragnęłam mieć dzieci. Uważałam, że pojawienie się dziecka zniszczy mi małżeństwo (prawdopodobnie moje zle postrzeganie małżeństwa rodziców tak wpłynęło na moje wnioski wzgledem posiadania dziecka). Odkąd pamiętam, bawiłam się lalkami jako moje "siostry", nie dzieci. Zawsze pragnęłam rodzeństwo, ale nigdy nie dziecka.
Mój mąż to akceptował, wiedzial od samego początku. Bardzo w nim doceniam, że nigdy mnie do niczego nie zmuszał. Sam przez jakiś czas nie mógł uwierzyć, że w ogóle zmieniłam zdanie i uznał to za zart z mojej strony 😅.
Rodzice już od dawna mi "truja", kiedy dziecko, kiedy ich wnuk... Zawsze mnie drażniło. Zwłaszcza, kiedy mama powtarzała, że jedynym sensem życia kobiety jest właśnie... dziecko. Kiedy ciągle się coś takiego słyszy i widzi całe życie, jak wszystkie obowiązki domowe spadają niemalże na kobietę, to naprawdę nie ciężko myśleć, że to dziecko powoduje taki stan rzeczy. Jakby kobieta tylko mogła zajmować się domem, mężem, dzieci, sprzątaniem, gotowaniem i wieloma innymi rzeczami.
To aż smutne.
Ale moje małżeństwo jest tak inne od małżeństwa moich rodziców, że zaczęłam zmieniać swoje podejście do dziecka. Poza tym... siostrze męża urodziło się dziecko I więcie co? Wzięło mnie tak nagle, że myslalam nawet że mam jakiś problem z hormonami! Byłam tak mocno nagle nastawiona na dziecko, że niemal byłam gotowa zakochać męża na śmierć 🤣. Myślałam, że to tylko przejściowe, że minie, że to hormony, że zaraz mi się unormuje. Nie unormowało.
W grudniu postanowiliśmy zacząć starać się o dziecko. I ja naiwna... o ja głupia! Myślałam że uda nam się od razu. Że to przecież takie proste! Tyle wpadek mają mlodzi ludzi, tyle niechcianych ciąż skądś się bierze. Taa... Ubzdurałam sobie, że skoro nigdy nie chciałam dzieci, to nie będę mieć problemu z ciaza i uda się od razu! 😁 Wiem, pokrętne myślenie. Mam znajomych, którzy od wielu lat chcieli dziecko, a od 3 lat się starają... Wiec Myślałam, że pewnie mi się uda od razu i aż byłoby mi przykro że względu na nich.
Oczywiście nie jestem w ciąży. Zrobilam 2 testy. Wmawiałam sobie wszystkie objawy, jakie tylko można mieć na samym początku 🤣
Pozostaję pełna nadziei, uczę się swojego ciała, obserwuje swój cykl i zobaczymy! Na razie nie mam czarnych myśli, choć patrząc na Wasze pamiętniki można naprawdę pomyśleć, że zajście w ciążę jest bardzo trudno...
Im dłużej szperam w forum, czytam pamiętniki, tym bardziej analizuję swoje ciało i namiętnie szukam nieprawidłowości, zastanawiając się, czy u mnie też będą problemy. Jakie problemy? Ile będą trwać? Czy nam się w ogóle uda? Jak się będę czuć, jeśli nam się nie będzie udawać? Przecież nigdy nie chciałam dzieci, więc co mnie tak nagle opętało? Nie czuję instynktu macierzyńskiego, chyba... Choć moje nastawienie do dzieci mocno się zmieniło! Naprawdę, nie poznaję siebie samej. Ale nie przeraża mnie to już.
Po pierwszym miesiącu starań zastanawiam się teraz, czy na pewno chcę dziecko. Może to jeszcze nie jest dobry moment? Tak, jakby kiedykolwiek miał być idealny moment 😅 Jak bardzo zmieni się moje życie? Och, nie mam złudzeń, że będzie jak u mam z insta... Ciepła kawusia, zrobione pazurki, rzeski, umalowane i super się czujące... Tak jakby to było najważniejsze. Choć to pewnie też nie jest źle. Sama nie wiem, może będzie mi dane przekonać się, jak ten czas będzie wyglądać u nas.
Po pierwszym miesiącu starań nachodzą mnie wątpliwości. Czy będę dobrą mamą? Jaką w ogóle mamą będę? Czy moje małżeństwo się nie popsuje? Czy będziemy potrafili na tyle podzielić się rolami w rodzicielstwie, żebym nie była przemęczona, zła, wściekła na siebie, męża i bobo? Czy oboje odnajdziemy się w nowych rolach, nie zapominając o tym, że jesteśmy też dla siebie przyjaciółmi i kochankami?
Tak wiele pytań. A ja nadal tak optymistycznie nastawiona. Tak wiele kobiet ma tutaj problemy, że aż głupio pisać o swoich własnych przemyśleniach, które wręcz wydają się niczym.
Kupiłam dziś testy owulki, żeby sprawdzić, czy w ogóle u mnie są. Niby śluz bywa prawidłowy, ale do tej pory jak nie interesowałam się swoją płodnością. Bo po co...?
W grudniu byłam w ogóle u giną na wizycie, żeby sprawdzić, czy że mną okej. Lekarz stwierdził, że przez pół roku mamy się w ogóle nie zastanawiać, tylko działać. Nie badać się, nie szukać problemów, nie analizować. Wypić dobre winko, zjeść kolację i pójść do łóżka 🥂👌🤣 Plan wcieliliśmy w życie i choć się nie udało, to z drugiej strony myślę sobie, że samo staranje jest takie przyjemne 🥰😇
W ogóle gdzieś natknęłam się na informację, że kobieta w ciągu roku ma tylko jakby 2 jajeczka, które umożliwiają jej zajście w ciążę. Nie wiem, na ile jest w tym prawdy. Zobaczymy.
Jestem dobrej myśli.
Wczoraj wykonałam test owulacyjny (polecany na forum z Rossmanna), który wyszedł negatywny. W tym drugim okienku wyszla mi kreseczka, ale bardzo jasniutka. Mam tak już od paru dni. W nocy natomiast zaczął mnie "boleć" jajnik lewy, a później nieco prawy. Zastanawiam się, czy to owulka, czy z jakiegoś innego powodu 🤔 Dziś rano śluz płodny, rozciągliwy, przeroczysty i wygląda jak białko jajka kurzego. Rano oczywiście ❤ po zmianie popołudniowej, po prqcy oczywiście poprawimy 🤣
Myślicie, że to był bol zwiastujacy owulacje? Dziś też zrobie test, tylko koło południa i zobaczymy. Pierwszy raz je robię, więc nie wiem jak to powinno wyglądać. Ale nie spinam się, bo przecież to dopiero drugi miesiąc starań.
W grudniu byłam chora i brałam antybiotyk, więc wymyśliłam sobie, że przez to może nam się nie udało w pierwszym cyklu.
Nadal jestem dobrej myśli! Wręcz podekscytowana.
EDIT.
Robiłam test na owulacja. Wyszedł (chyba) pozytywnie, ale to nie jest jeszcze szczyt. Myślę że pewnie dzis wieczorem albo jutro będzie szczyt owu. Będę kontrolować to i męża ❤❤🤣
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2023, 13:04
Dziś mnie coś chyba rozkłada, choć nie wie, gdzie mogłam się zaziębić. Pobolewa mnie gardło, czuję się troszkę zmęczona, boli głowa, trochę mięśnie. A niedawno w grudniu po świętach byłam chora...
Echh, może uda się w marcu! Choć myślałam, że w lutym na urodziny męża zrobię mu niespodziankę. Wiecie jak to jest...
Nadal się nie poddaję! Choć dopada mnie już trochę powątpiewanie, ponieważ zewnętrzne czynniki też wkradają się w życie i to akurat w okolicach owulacji... Szlag by to.
A i to co zauważyłam - seks smakuje lepiej
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2023, 11:58
Obecnie jestem w trakcie dni płodnych. Nie wiem, kiedy dokładnie przypadnie owulacja, nie sprawdzam. Po prostu "spotykamy: się w tym czasie z mężem i czerpiemy z tego przyjemność. Na razie zrobiłam sobie podstawowe badania hormonalne w 4 dc i wyszło mi wszystko wzorcowo. Umówiłam też męża na badanie nasienia, ale musiałam odwołać, bo umawiając nie wpadłam na to, żeby policzyć swoje dni płodne - a szkoda, żeby ten cykl się zmarnował. Wiecie co? Po cichu boję się, że to jakiś problem u męża. Strasznie dużo pali, pije energetyki, ma stresu w pracy co niemiara i nie je o stałych godzinach ze względu na tryb pracy. Dlatego tak bardzo chciałam, żeby zrobił badanie nasienia. Nie wiem, czemu tak bardzo się stresuję, skoro na razie mamy za sobą 3 cykl nieudany...
Tak to nie chciałam dzieci nigdy, a jak przyszło co do czego, to ja sobie ubzdurałam, że to da się zaplanować dokładnie nawet co do dnia i godziny! No nie, to tak nie działa. Podchodzę teraz na luzie, naprawdę. Nie wiem, jak to zrobiłam. Może przestało mi tak mocno zależeć? Skupiłam się teraz na hodowaniu roślinek. Pomidorków, ziół na balkon, jakichś innych warzywek balkonowych. Chociaż tutaj na razie wszystko kiełkuje!
Jestem w tej samej sytuacji. Też początki, ale zdążyłam się naczytać już dramatów innych kobiet i wjechało mi to trochę na głowę. Dodatkowo uświadomiłam sobie że skoro miałam parokrotnie torbiele (które się wchłaniały i ginekolog mnie uspokajała) do których wcześniej nie przywiązałam wagi teraz urosły do rangi "to napewno dlatego po pierwszym cyklu starań nie zaszłam, to na pewno to, chce stymulować owu i brać leki, muszę się przebadac". Naprawdę głową może oszaleć.. masz swój wykres?
Joanno, dobrze wiedzieć, że są tutaj osoby, które też dopiero zaczynają. Naczytałam się dramatów dziewczyn z tego forum i człowiek naprawdę może zwariować zamartwiają się, że skoro pierwszy cykl nie wypalił, to na pewno są jakieś problemy albo n dosze ciazy... To tak jakby każda kobieta miało spotkać wszystko to, co zle i najgorsze. Nie, jaki wykres? Chyba nie bardzo jestem w temacie.
Każda ma swój wykres, w aplikacji można zaznaczyć objawy w ciągu cyklu, mierzyć temperaturę, badać śluz i aplikacja sama analizuje Twoje wyniki i sugeruje kiedy według niej przebiega owulacja. Poskacz po zakładkach, sama zobaczysz :) można też podglądać wykresy innych kobiet i zasugerować się co jeszcze można wprowadzić
A, to w aplikacji prowadzę swój "kalendarz", ale nie prowadzę zapisów temperatury, bo mam różnie z pracą i nie wstaję zawsze o tej samej porze. Nie wiem w8ec, na ile będzie to miarodajne. Nie wiedziałam, że można podejrzeć wykresy u innych dziewczyn. Dobrze wiedzieć 👌