X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania było z górki, potem na dnie, jest pod górkę.
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
było z górki, potem na dnie, jest pod górkę.
O mnie: 28 lat, 1 dziecko (nieplanowane, ale wykochane), 1 rozwód. 1 Mężczyzna, przy którym znów zapragnęłam nieprzespanych nocy. Konsekwencje dwóch lat stresu, ogromnego spadku wagi. Zagubienie. Przerażenie. I ta ogromna wiara, że z górek wyjdziemy na prostą.
Czas starania się o dziecko:
Moja historia: 1 ciąża - odstawienie tabletek hormonalnych i wielka niespodzianka po kilku tygodniach, zupełnie nieplanowana. Hektolitry insuliny wbijane w skórę brzucha, przedwczesny poród w 36 tygodniu, hipotrofia małego - najgorszy czas w moim życiu. Dwa lata próby poukładania sobie życia z prawie byłym mężem, skończyły się depresją, anoreksją, zatrzymaniem miesiączek, ze zdrowej kobiety stałam się hormonalnym wrakiem. Potem chwile ciężkich decyzji, chęć zawalczenia o siebie. Pojawia się Be. Czule odbudowuje moje zaufanie do życia, a któregoś dnia ja, ta sama, która mówiła, że więcej żadnego dziecka nigdy, ta sama - wchodząc po schodach Czuję To. Czuję, że chcę mieć z Nim dziecko, Rodzinę. Miesiączki wracają ale z bagażu doświadczeń zostaje mi hiperprolaktynemia czynnościowa, wtórna niedoczynność tarczycy i cykle rozchwiane jak zęby sześciolatka. No tak to ja w ciążę nie zajdę! :) z umiarkowanym optymizmem zaczynam więc obserwacje siebie, pielgrzymki po lekarzach, chcę, żeby w końcu wszystko wróciło do normy, żebym mogła cieszyć zdrowiem siebie, moich Dwóch Chłopaków i swoje -dajborzeszumiący - przyszłe Dzieci.
Moje emocje: Przerażona jestem cholernie. Nie wiem, od czego zacząć. I tak się boję złych wieści, że zupełnie nie mam ochoty na przeglądy techniczne. Chcę po prostu wiedzieć, że mogę mieć dziecko, a potem je cierpliwie 'tworzyć'.

8 października 2015, 12:21

No i dobrze.
Po latach podczytywania Ovu ze strony niezalogowanej, po kilku miesiącach na forum, żeby znaleźć ukojenie w innych historiach, po kilkunastu miesiącach przerwy z turbulencjami osobistymi zawitałam, skruszona, na różową stronę - najpierw w celu obserwacji, potem w celu naprawienia się, a potem w celu rozpoczęcia starań o jakąś Małą Istotę, która będzie miała odrobinę więcej Szczęścia w życiu, choć na pewno nie więcej Miłości, niż mój pierwszy syn. Potrzebuję kobiecego wsparcia, sama jestem w tym wszystkim - jak palec, nie wiem od czego zacząć. Kilka wizyt u dwóch lekarzy nic mi nie rozjaśniło, a ja o niczym tak nie marzę, jak o normalności. I o Dziecku.
W tej chwili mam plamienia właściwie 20 dni w miesiącu, nie pomaga. Włosy wypadają mi garściami ale pogodziłam się z tym, że może musi wypaść tyle, ile miało, reszta odrośnie. Przybrałam już fajnie na wadze, z 46 kg do 54, myślałam, że w tym sedno moich kłopotów a to był dopiero początek.
A może któraś z Was zna/ma/poleca jakiegoś dobrego fachowca od podwozia ze stolicy, który lubi przyjmować pod swoje skrzydła trudne przypadki i faktycznie zajmuje się diagnostyką?

:(
cholernie mi za to moje życie smutno.

9 października 2015, 13:07

Dostinex 0,5 mg/tydzień i od 14 dnias dopochwowo luteina.
acha.
szkoda, że nie wiem, w którym jestem dniu cyklu, przez duphaston w ostatnim wszystko mi się pomyliło. Dalej plamię jak impresjonista, nie cierpię tego. Be oczywiście nie przeszkadza ale marzą mi się nasze namiętności małe w trochę innych okolicznościach niż czarna pościel czy prysznicowa kabina. Jestem zmęczona, tym dyskomfortem, dwa dni z synem sam na sam zaprowadziły mnie na krańce cierpliwości, z nerwów znów sięgam po papierosy, a nastrój poprawiam sobie moim ulubionym duchesse de bourgogne. Mam nadzieję, że weekend na Warmii przyniesie odrobinę odskoczni, że jeszcze są lody o smaku słonego karmelu u kroczka, że znajdę ciepły sweter na dnie szafy, zanim zacznę marznąć nad jeziorem.

W nocy śnią mi się oświadczyny. Rano mówię Be, że te magiczne tabletki przywracają płodność i widzę jego uniesioną brew - wiem, że chce naszego dziecka ale też wiem, że nie w takim oszalałym bałaganie. To człowiek, który musi wszystko doskonale zaplanować, profilaktycznie chciał iść nawet na badanie nasienia. A ja bym wolała zamknąć oczy i codziennie się starać, jakoś nie wierzę, że nam się uda wtedy, kiedy to zaplanujemy. Natura przecież zawsze robi po swojemu, im bardziej się czegoś chce tym więcej trudności z osiągnięciem celu. Metoda przerywana na szczęście czasem zawodzi, więc liczę na jakąś hiperpłodność, hiperseksualność i wzmożone libido, o którym pisali w ulotce diostinexu ;))

jeszcze 2 godziny pracy i do domu, odbiorę samochód z myjni i pomkniemy siódemką na północ. Zapakuję bazyliowe babeczki, które wczoraj po nocach wypiekałam i chleb z boczkiem, który wyjątkowo miałam czas wstawić przed pracą. Potem staram się pamiętać, że tycie tyciem ale 56 kilo to maksimum, które powinnam osiągnąć, zanim popękają mi spodnie i wytrzeszczą przy próbie ubierania :'czyś Ty ocipiała?!'.

pozdrawiam Was wszystkie, telepatycznie chyba:))